„Nie rozumiem, dlaczego konserwatywna partia nie walczy o formalizację związków i bezpieczeństwo rodzin. Zostawianie ludzi w prawnej próżni wydaje się okrutne” – mówi w wywiadzie dla OKO.press ministra Katarzyna Kotula. I odpowiada na argumenty koalicjantów z PSL, którzy sprzeciwiają się wprowadzeniu ustawy o związkach partnerskich
Anton Ambroziak, OKO.press: Ustawa o związkach partnerskich trafiła do konsultacji międzyresortowych i publicznych, co wywołało kolejne polityczne zamieszanie. Wasi koalicjanci z PSL-u powtarzają, że projektu nie poprą, bo jest to twór „małżeństwo-podobny”, bo wcale nie umawialiście się na to w koalicji, bo ludowcy nigdy nie obiecywali związków partnerskich w kampanii, bo mają swój program i swój elektorat, a w ogóle to wcale nie jest projekt rządowy, mimo że wyszedł z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Katarzyna Kotula, ministra ds. równości, polityczka Lewicy: Po pierwsze, to jest projekt rządowy, co potwierdziły trzy najważniejsze osoby: minister Joanna Knapińska z Rządowego Centrum Legislacji, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec oraz minister Maciej Berek przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów. To nie jest wcale tak, że w piątek, 18 października 2024, pokazałam jakąś nową ustawę, a koledzy z PSL powinni być tym zaskoczeni. 8 lipca, po kilku miesiącach wstępnych negocjacji, projekt został wpisany do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. W związku z tym nie ma wątpliwości, że jest to projekt rządowy. Czy on uzyska pełną akceptację rządu, czy nie, czy będzie zdanie odrębne, to jest sprawa drugorzędna.
Nie można jednak opowiadać bajek, że mamy konkurencyjne inicjatywy poselskie: ja z Lewicy mam swoją, a PSL będzie miał swoją.
Po drugie, Trzecia Droga, w tym PSL, w toku kampanii wyborczej wielokrotnie wyrażała poparcie dla ustawy o związkach partnerskich. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz z dumą udostępnił w mediach społecznościowych fragment wywiadu swojej żony, która mówiła, że jej pokolenie nie rozumie sporu o związki partnerskie, a państwo powinno ułatwiać życie obywatelom, a nie je utrudniać. Słowa poparcia ze strony lidera ludowców padły też na Campusie Polska.
Po trzecie, w umowie koalicyjnej nie ma samej ustawy o związkach partnerskich, co już wcześniej uznałam za błąd, ale jest punkt siódmy, który wprost mówi o niedyskryminacji osób ze względu na różne przesłanki, w tym orientację seksualną. W mojej ocenie rządowy projekt ustawy o związkach partnerskich, szczególnie w świetle orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, jest realizacją punktu siódmego naszej kompromisowej umowy.
A co z zarzutem PSL, że to bardzo masywny i progresywny projekt, który niewiele różni się od instytucji małżeństwa, a na domiar złego zmienia 250 innych ustaw?
To jest absurd, nasz projekt jest bardzo konserwatywny. Jako Lewica zrobiliśmy trzy kroki w tył. Pierwszy wtedy, gdy przez lata otwarcie mówiliśmy, że jesteśmy za równością małżeńską. Na marginesie, jej wprowadzenie byłoby znacznie łatwiejsze, bo wymagałoby zmiany tylko jednej ustawy. Ale cofnęliśmy się i powiedzieliśmy: okej, może warto najpierw popracować wspólnie nad ustawą o związkach partnerskich. Potem zrezygnowaliśmy z uroczystości przed Urzędem Stanu Cywilnego i przysposobienia dzieci, w tym przysposobienia wewnętrznego. Myślę, że wzorowo wypełniliśmy zobowiązanie do dialogu, szukania konsensusu, niezależnie od sporów aksjologicznych.
To też nieprawda, że cały PSL jest przeciwko. Wiemy, że posłanka Agnieszka Kłopotek i jeszcze kilka osób zagłosuje razem z nami za ustawą w tej formie.
Kilka, czyli ile?
Na dziś może 3-4, ale jeśli jest projekt, który budzi tak ogromne emocje, to oczywiście trzeba szukać większości do końca, czasem w nieoczywistych miejscach.
Co z tymi emocjami? PSL twierdzi, że nie chce podsycać niepokojów społecznych, dlatego przygotuje własne, łagodniejsze rozwiązania.
Nasza ustawa nie podsyca nastrojów społecznych, tylko je gasi. Gdyby koledzy spojrzeli w przygotowane przez nas materiały, wiedzieliby dobrze, że proponujemy prawodawstwo podobne do francuskiego. I tam, po wprowadzeniu związków partnerskich, 95 proc. rejestrowanych związków dotyczyło par hetero. Co w tym kontrowersyjnego?
Nie rozumiem też, dlaczego zapewnienie podstawowego bezpieczeństwa dla par jednopłciowych miałoby budzić negatywne emocje. Albo uznajemy, że wszyscy wobec prawa są równi, albo mamy bardzo poważny problem, bo jako politycy, którzy do władzy doszli z hasłami praworządności i ochrony demokracji, jednocześnie zgadzamy się na dyskryminację: odbieramy części obywateli prawo do zabezpieczenia społecznego, nie wpuszczamy ich do Urzędu Stanu Cywilnego, zamykamy oczy na bezpieczeństwo dzieci.
Trudno dyskutować z politykami PSL, bo to oni wydają się zaślepieni emocjami.
Wszystkie badania społeczne pokazują, że Polki i Polacy od dawna są gotowi na związki partnerskie. Fakty są takie, że poparcie w każdym elektoracie rządzącej koalicji jest ogromne. Naprawdę ciężko z tym polemizować.
Jaka jest pani strategia na najbliższe dni i tygodnie?
Słyszę, że niektórzy wiceministrowie i posłowie PSL-u nadal ustawy nie przeczytali.
Między innymi Ireneusz Raś, który w środę 23 października na antenie TOK FM powiedział, że wstępne założenia zna, ale ustawa nie trafiła na jego biurko, więc no niestety, nie był w stanie zapoznać się z publicznie dostępnym projektem ustawy. Co nie przeszkodziło mu się z nim nie zgodzić.
Dlatego rekomenduję, żeby ustawę przeczytać. Jesteśmy wszyscy dorośli, więc jeśli poważnie podchodzimy do swoich poselskich i ministerialnych obowiązków, to chyba powinniśmy najpierw coś przeczytać, przemyśleć, skonsultować z klubem, a dopiero potem wypowiadać się publicznie.
To nie jest projekt o naszej prywatnej moralności, to jest o stanowieniu prawa dla obywateli, którzy tego potrzebują.
Czy PSL choć raz spotkał się ze społecznością LGBT, która dziś nie ma żadnej możliwości rejestracji związku partnerskiego? Czy wysłuchał potrzeb par heteroseksualnych, które – jak widać w statystykach – nie chcą zawierać małżeństw, ale może chciałyby mieć inne zabezpieczenie? Czy wysłuchali historii rodzin zrekonstruowanych, ludzi po rozwodach, którzy tworzą wspólne gospodarstwa domowe, ale osobno płacą podatki?
Wiceminister Raś mówił, że PSL swoim projektem, którego nikt jeszcze nie widział, zrealizuje postulaty „środowisk sprzed dwóch, trzech lat, czyli zapewni prawo do dziedziczenia i informacji medycznej”.
Teraz podniosło mi się ciśnienie. Z całym szacunkiem, ale czy PSL choć raz spotkał się z tym środowiskiem, czy opowiada bajki? Bo ja spotykałam się ze społecznością LGBT kilkanaście razy. Słuchałam ich głosów, ale mówiłam też uczciwie, że dla pewnych rozwiązań nie uda się w tej kadencji znaleźć większości, więc być może z czegoś zrezygnujemy.
Bardzo długo pracowaliśmy w KPRM nad ustawą wprowadzającą związki partnerskie, bo chcieliśmy dopasować prawo do istniejącej rzeczywistości społecznej. I cały czas przyświecało nam hasło: bezpieczeństwo dla wszystkich obywateli i obywatelek.
Na czele ministerstwa obrony stoi wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Często mówi o bezpieczeństwie państwa, bezpieczeństwie militarnym, ale jest też codzienne bezpieczeństwo polskich rodzin. O tym jest nasz bardzo konserwatywny w wymowie projekt. I wiele bardziej konserwatywnych państw, np. Węgry czy Grecja, już dawno poszły tą samą drogą.
Jak będzie pani przekonywać wicepremiera Kosiniaka-Kamysza do poparcia ustawy? Teraz trwają konsultacje publiczne, ale za trzy tygodnie znów trzeba będzie usiąść do negocjacji koalicyjnych i na coś się zdecydować.
Jestem gotowa do rozmów na każdym etapie, ale myślę, że teraz jest czas na przeczytanie ustawy. Drodzy koledzy i koleżanki, apeluję do was, przeczytajcie projekt ze zrozumieniem, a ja bardzo chętnie odpowiem na każde wasze pytanie. Możemy się różnić, możemy rozmawiać, ale nie możemy zamykać oczu na zmiany społeczne, które zaszły w naszym kraju. Wiosną zgodziliśmy się z wicepremierem Kosiniakiem-Kamyszem, że warto działać na rzecz sformalizowania związków. Mam nadzieję, że wciąż mamy to wspólne minimum, że łączy nas szacunek do obywateli, że nie chcemy być rządem, który dyskryminuje pewne grupy społeczne.
PSL wciąż powtarza, że nie chce, żeby związki były zawierane przed Urzędem Stanu Cywilnego, tylko u notariusza, a potem ten notariusz będzie niósł papiery do urzędu. Jak to brzmi? PSL ma problem, żeby osoby LGBT przebywały w instytucjach publicznych? Drodzy koledzy, osoby LGBT już tam są, w urzędzie stanu cywilnego odbierają choćby akt zgonu kogoś z rodziny. Są na weselach par, które decydują się na ślub. To nie jest jakaś zewnętrzna wobec polskiego społeczeństwa grupa.
Pani mówi z pragmatyczno-ludzkiego poziomu...
I z bólem stwierdzam, że mimo wszystko przygotowałam konserwatywną, techniczną ustawę.
Ale PSL chyba kieruje się zyskiem politycznym: próbuje odróżnić się jako najbardziej konserwatywne skrzydło rządzącej koalicji, być może sięgając po fantazmatyczne głosy prawicy.
Budowanie kariery politycznej i robienie polityki na cierpieniu i krzywdzie innych to nie jest dobry pomysł. Wszyscy znamy te historie, także państwo je opisywali, o tym, co dzieje się w parach jednopłciowych, gdy któryś z partnerów/partnerek umrze. To są niewyobrażalne tragedie, które mogą dotknąć każdego z nas. Zostawianie ludzi w prawnej próżni wydaje się okrutne.
Nie rozumiem też, dlaczego konserwatywna partia nie walczy o formalizację związków i bezpieczeństwo rodzin. W 2023 roku w Polsce zawarto tylko 146 tys. małżeństw, to drugi najniższy wynik w okresie powojennym. Do tego mamy rozwody, co sprawia, że ta ogólna liczba istniejących związków małżeńskich spada. Może część osób chciałaby najpierw zawrzeć związek partnerski, a wraz ze stażem zdecyduje się na małżeństwo? PSL nie widzi w tej polityce żadnych szans, co uważam za strategiczny błąd.
A może do tej dyskusji powinien włączyć się premier Donald Tusk? Bo wydaje się, że argumenty kolegów z PSL nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, tylko kalkulacją polityczną.
Wsparcie od premiera uzyskałam, gdy jasno powiedział, że projekt ustawy o związkach partnerskich ma być projektem rządowym.
Tyle że premier, szczególnie o tak silnej pozycji, mógłby zrobić znacznie więcej, gdyby tylko chciał.
Ale to jest pytanie do pana premiera, a nie do mnie.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze