To jeden z pierwszych wyroków w Polsce potwierdzających stosowanie mobbingu wobec niezależnych sędziów, przez prezesów sądów z nominacji Ziobry. Sąd w Łodzi zasądził za to sędziemu Igorowi Tulei 9,3 tys. złotych odszkodowania
Ten ważny dla represjonowanych sędziów wyrok wydał 11 kwietnia 2025 roku Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia. Uznał pozew sędziego Igora Tulei – na zdjęciu u góry – o mobbing przeciwko pracodawcy, Sądowi Okręgowemu w Warszawie i zasądził na jego rzecz 4,7 tys. złotych odszkodowania. Z odsetkami daje to 9,3 tys. złotych.
Wyrok wydała jednoosobowo legalna sędzia Dagmara Garnczarek. Zapadł on na posiedzeniu niejawnym i nie ma jeszcze pisemnego uzasadnienia. Skoro jednak sąd przyznał odszkodowanie za mobbing, to podzielił racje Tulei. Można też przypuszczać, że obecne władze Sądu Okręgowego w Warszawie uznają wyrok i nie będą się od niego odwoływać.
Stwierdzenie mobbingu dotyczy bowiem okresu, gdy tym największym sądem rządzili prezesi z nominacji ministra Ziobry, Piotr Schab i jego ówczesny zastępca Przemysław Radzik (obaj byli też rzecznikami dyscyplinarnymi z nominacji Ziobry) i neo-sędzia Joanna Przanowska-Tomaszek, która zastąpiła Schaba na stanowisku prezesa sądu w połowie 2022 roku.
Pełnomocnikiem sędziego Tulei w tej sprawie jest adwokat, prof. Michał Romanowski, który wygrał już dla niego szereg spraw. Prof. Romanowski pomagał sędziemu wrócić do pracy po tym, jak w listopadzie 2020 roku zawiesiła go nielegalna Izba Dyscyplinarna.
Na wniosek sędziego i prof. Romanowskiego stołeczny sąd najpierw nakazał dopuścić Tuleyę do orzekania. To orzeczenie nie zostało wykonane przez ówczesnego prezesa Schaba i jego zastępcę Radzika, a potem przez nową prezeskę stołecznego sądu okręgowego Przanowską-Tomaszek. Sędzia nie mógł orzekać do grudnia 2022 roku. Wrócił do pracy, dopiero gdy odwiesiła go nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej.
I tego dotyczy pozew o mobbing, który Tuleya złożył przeciwko swojemu pracodawcy, czyli przeciwko macierzystemu sądowi. Nie był bowiem dopuszczany do orzekania mimo nakazu sądu. Władze Sądu Okręgowego w Warszawie honorowały decyzję nielegalnej Izby, która go nie tylko zawiesiła, ale też uchyliła Tulei immunitet, by można było mu postawić absurdalne zarzuty za wpuszczenie dziennikarzy na ogłoszenie niewygodnego dla PiS orzeczenia.
Sędzia Igor Tuleya przez dwa lata żył z oskarżeniami o rzekome złamania prawa. Władze sądu nie dopuszczając go do pracy, ten jego fałszywy obraz utrwalały.
Sędzia Tuleya tak komentuje w rozmowie z OKO.press wyrok sądu w Łodzi ws. mobbingu: „To kolejny sukces mój i prof. Romanowskiego. Należy teraz zapytać, czy osoby, które ponoszą winę za takie traktowanie mnie w sądzie, nie powinny ponosić konsekwencji finansowych. Sąd Okręgowy w Warszawie, który ma wypłacić odszkodowania, ma roszczenie zwrotne [wobec byłych prezesów – red.], w ramach regresu”.
Tuleya dodaje: „To ważny wyrok, który przyda się w postępowaniach karnych dotyczących działań byłych prezesów. Wierzę, że osoby, które mnie mobbingowały i utrudniały mi wykonywanie pracy, poniosą odpowiedzialność. Do tej pory włos z głowy im nie spadł, zachowują się arogancko i buńczucznie. Może ten wyrok zdopinguje do działania państwo”.
I jeszcze jedna wypowiedź Tulei: „Ten wyrok to jeszcze nie koniec. Wierzę, że to ciągle początek rozliczeń. Nie spocznę, dopóki sprawiedliwość nie zwycięży”.
Wyrok łódzkiego sądu to już kolejna sprawa, którą Tuleya z pełnomocnikiem prof. Michałem Romanowskim wygrał. Wcześniej sądy orzekły, że był on bezprawnie zawieszony i niedopuszczany do pracy. Dostał wyrównanie za okres zawieszenia, bo miał obniżoną o 25 procent pensję.
Ale sędzia nie odpuszcza. Złożył z prof. Romanowskim zawiadomienie ws. mobbingu do prokuratury i obecny wyrok pomoże mu w tym postępowaniu. Z drugiego ich zawiadomienia Prokuratura Krajowa wystąpiła o uchylenie immunitetów Piotrowi Schabowi i Przemysławowi Radzikowi. Chce im stawiać zarzuty za to, że wbrew orzeczeniom sądów nie dopuszczali sędziego do pracy.
Ponadto Tuleya złożył duży pozew o ochronę dóbr osobistych, w którym domaga się 1 miliona złotych zadośćuczynienia za wszystkie represje i szykany, które spotkały go za władzy PiS. Pozwanych jest 12 osób na czele z byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Pozwani są też Schab i Radzik, jako byłe kierownictwo Sądu Okręgowego w Warszawie.
Z wyroku sądu w Łodzi zadowolony jest też pełnomocnik sędziego, prof. Michał Romanowski. W rozmowie z OKO.press zapowiada, że to nie koniec rozliczania represji wobec Tulei.
Prof. Romanowski: „Wyrok sądu w Łodzi potwierdza, że represje, których doznał sędzia Tuleya od nadal urzędującego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba, a także od byłej prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Joanny Przanowskiej-Tomaszek, były mobbingiem w rozumieniu kodeksu pracy”.
Dodaje: „Przypomnijmy, że mobbing oznacza prześladowanie, uporczywe nękanie i znęcanie się nad pracownikiem. Ma na celu poniżenie pracownika, ośmieszenie go, zaniżenie jego samooceny, a także odizolowanie pracownika od grona współpracowników”.
I dalej: „Innymi słowy jest to najdalej idąca forma stygmatyzacji i naruszenia godności pracownika, w tym przypadku sędziego. To wszystko spotkało sędziego Tuleyę tylko i wyłącznie za to, że domagał się przestrzegania Konstytucji, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i prawa UE.
A ten mobbing należy uznać za szczególnie drastyczny i prowadzony ze szczególną premedytacją, ponieważ trwał on mimo orzeczenia sądu pracy nakazującego przywrócenie sędziego do orzekania. Udział w tym brał również odwołany niedawno [przez ministra Adama Bodnara – red.] zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik”.
Prof. Romanowski podkreśla: „W świetle tego orzeczenia [sądu w Łodzi – red.] niezrozumiała jest bezczynność ministra sprawiedliwości Adama Bodnara w zakresie braku odwołania z funkcji rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba i jego drugiego zastępcy Michała Lasoty”.
Prof. Romanowski: „Przypadek Tulei i jego historia, którą cała Polska i UE obserwowała przez ostatnich kilka lat, stanowi też dowód, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tych wszystkich osób, które korzystały z okazji awansu do sądu wyższej instancji z udziałem neo-KRS. I wywołuje dalsze niezrozumienie bezczynności ministra sprawiedliwości w zakresie przywracania praworządności w kluczowych obszarach, do jakich należy wygaszenie działalności neo-KRS”.
Profesor zaznacza: „Z jednej strony mamy takich sędziów jak Igor Tuleya i wielu sędziów rejonowych, którzy rozumieją, że ustawy sprzeczne z Konstytucją i prawem UE należy pomijać. A orzeczenia wydane przez neo-sędziego należy uznać za niebyłe. Ale z drugiej strony nasuwa się smutna refleksja, że państwo polskie w 2025 roku pozostawiło takich sędziów jak Tuleya samym sobie, w walce o przywrócenie ich godności. Sami muszą o to walczyć w sądach i w prokuraturze”.
I jeszcze jedna wypowiedź prof. Michała Romanowskiego: „Orzeczenie łódzkiego sądu jednak dowodzi również, że aktualne jest powiedzenie, do którego nawiązuję od lat. Że prawo czasami drzemie, ale nigdy nie umiera. A głosem prawa i tłumaczem prawa są sędziowie. Sędzia nie jest bowiem bezmyślnym lektorem bezprawnej ustawy, ale jest głosem prawa, które jest nośnikiem wartości.
Sędzia trzeba być, aby być, a nie być byle być. Z wiarą i nowymi siłami będziemy z sędzią Tuleyą konsekwentnie starać się, aby w Polsce przywrócić sądom sędziów. Warto też pamiętać, że ustaworządność to nie praworządność”.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Igor Tuleya
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Sąd Najwyższy
Dagmara Garnczarek
Joanna Przanowska-Tomaszek
mobbing
Piotr Schab
praworządność
prof. Michał Romanowski
Przekaż 1.5%
Przemysław Radzik
represje sędziów
Sąd Okręgowy w Warszawie
Sąd Rejonowy dla Łodzi - Śródmieścia
wyrok
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze