0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Precedensowy pozew sędziego Igora Tulei z Sądu Okręgowego w Warszawie – na zdjęciu u góry – dotyczy wszystkich represji i szykan, które go spotkały ze strony nominatów władzy PiS.

Pozew o ochronę dóbr osobistych – ochronę dobrego imienia, renomy zawodowej i naruszenie prawa do niezakłóconego życia prywatnego – w najbliższych dniach trafi do Sądu Okręgowego w Warszawie w maju 2024 roku. Pozwani będą:

– Główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab i jego dwóch zastępców Michał Lasota oraz Przemysław Radzik. Za wytaczane Tulei przez lata bezzasadnych postępowań o charakterze dyscyplinarnym za krytykę neo-KRS, spotkania z obywatelami i za zadanie pytania prejudycjalnego do TSUE.

Dodatkowo Tuleya pozywa Schaba i Radzika za działania podejmowane wobec niego, gdy kierowali Sąd Okręgowym w Warszawie. Schab był jego prezesem, a Radzik zastępcą. Najpierw nie dopuszczali Tulei do orzekania w czasie zawieszenia przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną, mimo orzeczenia TSUE z 2021 roku, że Izba nie była legalnym sądem. Zlekceważyli też zabezpieczenie Sądu Okręgowego w Warszawie z marca 2022 roku nakazujące przywrócić sędziego do pracy.

Ponadto Radzik zakazał Tulei pisania felietonów w Halo.Radio i prowadzenia zajęć ze studentami na Akademii Leona Koźmińskiego, co było dodatkową szykaną. W połowie 2022 roku Schab i Radzik stanęli na czele Sądu Apelacyjnego w Warszawie i nadal pilnowali, by Tuleya nie mógł wrócić do orzekania.

– Obecna prezeska Sądu Okręgowego w Warszawie, neo-sędzia Joanna Przanowska-Tomaszek. Za to, że nie wykonała orzeczeń i nie dopuszczała sędziego do orzekania. Przanowska-Tomaszek w połowie 2022 roku zastąpiła prezesa Schaba. Początkowo chciała dopuścić Tuleyę do orzekania, ale jej decyzję w ramach nadzoru uchylił Radzik, który wówczas był już wiceprezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie (sędzia zarzuca w pozwie, że było to bezprawne).

Potem przez pół roku odmawiała jednak przywrócenia sędziego do pracy. Tuleya wrócił dopiero do orzekania po tym, jak w listopadzie 2022 roku odwiesiła go nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN, która zastąpiła zlikwidowaną przez PiS Izbę Dyscyplinarną.

Przeczytaj także:

– Neo-sędzia Dariusz Drajewicz, członek neo-KRS. Sędzia go pozywa za to, że jako wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie w grudniu 2017 roku zażądał od niego wyjaśnień dotyczących wydanego orzeczenia. Chodzi o orzeczenie, w którym Tuleya nakazał prokuraturze śledztwo w sprawie głosowania nad budżetem przez PiS w Sali Kolumnowej Sejmu w 2016 roku. W czasie tego głosowania PiS blokował opozycję. Drajewicz jako wiceprezes chciał, by Tuleya tłumaczył się z tego, że podczas ogłaszania orzeczenia cytował m.in. zeznania posłów PiS.

– Prokuratorzy z wydziału spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, którzy w różnych okresach zajmowali się sprawą uchylenia Tulei immunitetu przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną i żądali potem jego siłowego zatrzymania. Pozwani to Czesław Stanisławczyk, Franciszek Michera, Dariusz Ziomek, Piotr Dąbrowski. Prokuratura Krajowa chciała postawić Tulei absurdalne zarzuty karne za to, ze wpuścił dziennikarzy na ogłoszenie krytycznego dla PiS orzeczenia dotyczącego głosowania w Sali Kolumnowej Sejmu. Ale sędzia nie złamał prawa.

– Członkowie nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, którzy w listopadzie 2020 roku uchylili Tulei immunitet, zawiesili go na dwa lata i obniżyli mu wynagrodzenie o 25 procent. Pozwani są neo-sędziowie SN Konrad Wytrykowski i Piotr Niedzielak. W składzie orzekającym był jeszcze neo-sędzia Jarosław Sobutka, ale on zgłosił zdanie odrębne, więc nie jest pozwany.

Izba uchyliła immunitet choć obowiązywało zabezpieczenie TSUE dotyczące zawieszenia jej działalności. Wytrykowski i Niedzielak pominęli też uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku, z której wynika, że Izba nie jest ona legalnym sądem, a wydane przez nią decyzje nie są wiążące. Ponadto uznali, że sędzia złamał prawo, choć Tuleya miał prawo wpuścić dziennikarzy na ogłoszenie orzeczenia.

Przemysław Radzik w otoczeniu rzeczników dyscyplinarnych
Od lewej stoją – główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, w środku jego zastępca Michał Lasota, a za nim drugi zastępca Przemysław Radzik. To oni odpowiadają za rozkręcenie masowych represji wobec sędziów znanych z obrony praworządności. Robili też postępowania o charakterze dyscyplinarnym wobec Igora Tulei, za co on ich teraz pozywa. Sędzia pozywa też Schaba i Radzika za to, że lekceważyli orzeczenia sądów i Trybunałów i nie dopuszczali go do orzekania, gdy był zawieszony przez nielegalną Izbę. Robili to jako kierownictwo Sądu Okręgowego w Warszawie, a potem jako kierownictwo Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Schab prezesem tego ostatniego sądu był jeszcze na początku 2024 roku. Ale minister sprawiedliwości Adam Bodnar go odwołał. Lasota został zaś odwołany ze stanowiska prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie, a Radzik ze stanowiska wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu (wcześniej był wiceprezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie). Wszyscy trzej są jeszcze neo-sędziami Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Tuleyę ścigały osoby, które awansowały za władzy PiS

W pozwie podkreśla się, że pozwani, którzy stoją za uruchamianiem represji i szykan wobec Tulei, wysoko awansowali za władzy PiS i byli beneficjentami „dobrej zmiany”. Schab, Radzik, Lasota, Drajewicz (członek neo-KRS) i Przanowska-Tomaszek są obecnie jeszcze neo-sędziami Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Schab, Radzik i Lasota jeszcze do niedawana byli też prezesami sądów. Ale w 2024 roku odwołał ich z tych stanowisk minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Zaś Drajewicz wcześniej sam zrezygnował z funkcji wiceprezesa Sądu Okręgowego w Warszawie.

Pozwani prokuratorzy w różnym czasie pracowali na delegacji w wydziale spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, a Franciszek Michera pracuje tam nadal i dostał od neo-KRS nominację na neo-sędziego Sądu Okręgowego w Olsztynie.

Byli członkowie Izby Dyscyplinarnej neo-sędziowie SN Wytrykowski i Niedzielak, po likwidacji tej Izby przez PiS w 2022 roku, przeszli w stan spoczynku i mają wysokie emerytury.

Tuleya w pozwie zarzuca im, że działali bezprawnie. Bo nie stosowali orzeczeń legalnych sądów i europejskich Trybunałów. Bo ścigali go za legalnie podejmowane działania i prawo do wypowiedzi. Bo opierali się na decyzji nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, która nigdy nie była sądem, a powinni ją pominąć.

Jakie jest żądanie Tulei

Sędzia Igor Tuleya pozywa ich wszystkich solidarnie, bo uważa, że podejmowane przez nich działania wpisywały się w ciąg zdarzeń, mających wpływ na jego sytuację zawodową i życiową.

Czyli na trwające dwa lata nielegalne zawieszenie w obowiązkach służbowych, represje służbowe w postaci dyscyplinarek, szykany w postaci zakazu dodatkowych zajęć, bezpodstawne ściganie go przez prokuraturę przez kilka lat oraz trwające kilka lat ataki na niego polityków władzy PiS i hejterów w internecie. Dlatego też chce solidarnie od nich przeprosin w jednym z portali.

Mają przeprosić za naruszenie dóbr osobistych „W tym dobrego imienia i godności urzędu sędziowskiego poprzez podejmowanie w latach 2017-2022 działań w celu poniżenia sędziego Igora Tulei w oczach opinii publicznej i narażenia go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego, w tym za stosowanie wobec sędziego Igora Tulei bezpodstawnych środków dyscyplinarno-organizacyjnych, łącznie z uchyleniem mu immunitetu, usiłowaniem zatrzymania go i doprowadzenia siłą do prokuratury, odsunięciem go od czynności służbowych i utrzymywaniem tego stanu pomimo treści wiążącego orzeczenia sądowego nakazującego dopuścić sędziego Igora Tuleyę do orzekania”.

Sędzia chce też od nich solidarnie 1 miliona złotych zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Kwota jest wysoka, bo sędzia chce, by miało to charakter prewencyjny na przyszłość. To ma być sygnał do sędziów, że za współpracę z władzą, która chciała zniszczyć niezależność sądów, trzeba ponieść odpowiedzialność, w tym majątkową.

W tej sprawie sędzia Tuleya ma kilku pełnomocników. Przede wszystkim to adwokat, prof. Michał Romanowski, który od kilku lat pomagał mu w polskich sądach wrócić do orzekania i wygrał dla niego kilka precedensowych procesów. To prof. Romanowski wywalczył dla Tulei w 2022 roku precedensowe zabezpieczenie przywracające go do orzekania. A potem z sukcesami domagał się jego egzekucji.

Niedawno sąd w Łodzi orzekł, że sędzia nigdy nie był skutecznie zawieszony i cały czas miał pełnię praw. Nie zależnie od tego do sądu został również złożony pozew o mobbing. W sprawie o uchylenie immunitetu obrońcami Tulei byli adwokaci Jacek Dubois, Bartosz Tiutiunik i Zacharski.

Ponadto na skutek zawiadomienia złożonego przez Romanowskiego – w imieniu Tulei – Prokuratura Krajowa wszczęła w lutym 2024 roku śledztwo wobec Schaba i Radzika. Przedmiotem śledztwa jest to, że jako kierownictwo Sądu Okręgowego w Warszawie nie dopuszczali oni sędziego do orzekania. Wcześniej prokuratura odmawiała śledztwa, ale nakazał je sąd w Białymstoku. Podobne zawiadomienie prof. Romanowski złożył też na obecną prezeskę Joannę Przanowską-Tomaszek.

Pełnomocnikami Tulei są też adwokat Grzegorz Romanowski, radca prawny Jacek Krentusz i adwokatka Anna Niestępska. Chcą oni z sędzią zrobić pokazowy proces, który ma pokazać, jak niszczono niezależnych sędziów, którzy mieli odwagę krytykować władzę PiS.

Adwokat, prof. Michał Romanowski
Pełnomocnik sędziego Tulei, prof. Michał Romanowski. Od kilku lat pomaga skutecznie sędziemu dochodzić swoich praw w polskich sądach. Romanowski jest też pełnomocnikiem sędziego Juszczyszyna. I w ich imieniu składa pozwy za represje. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Sędzia Juszczyszyn też chce 1 mln za zawieszenie i represje

Nie będzie to jedyny taki proces. Podobny pozew jako pierwszy w marcu 2024 roku złożył sędzia Paweł Juszczyszyn z Sądu Rejonowego w Olsztynie. On też żąda przeprosin oraz 1 miliona złotych zadośćuczynienia za represje, bezprawne zawieszenie go na ponad 2 lata i za sprzeczne z prawem karne przeniesienie go do innego wydziału w sądzie.

Juszczyszyn o ochronę dóbr osobistych pozwał solidarnie 8 osób. To były już prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i członek neo-KRS Maciej Nawacki, który nie dopuszczał sędziego do pracy mimo nakazujących to orzeczeń sądów. Nawacki karnie przeniósł też Juszczyszyna do innego wydziału w sądzie, gdy został odwieszony przez Izbę Dyscyplinarną w 2022 roku.

Sędzia pozwał też dwóch członków nielegalnej Izby: Adama Tomczyńskiego i Ryszarda Witkowskiego za to, że bezprawnie zawiesili go w 2020 roku. Pozwał również za bezpodstawne dyscyplinarki głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba oraz jego dwóch zastępców Przemysława Radzika i Michała Lasotę.

Ponadto sędzia pozwał zastępcę rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Olsztynie Tomasza Koszewskiego. Pozwana jest jeszcze Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN. Za to, że nie wykonała orzeczenia sądu dotyczącego wstrzymania wykonalności decyzji Izby Dyscyplinarnej o zawieszeniu Juszczyszyna.

Pełnomocnikiem sędziego też jest prof. Michał Romanowski, który zapowiada, że będą kolejne pozwy innych represjonowanych sędziów.

Tuleya: Zło trzeba rozliczyć

Sędzia Igor Tuleya tak mówi OKO.press o pozwie za represje i zawieszenie: „Nasz pozew jest dobrze udokumentowany. Składaliśmy wcześniej różne pisma i zachęcaliśmy do tego innych mówiąc, że rękopisy nie płoną. I ten pozew powstał w oparciu o te liczne pisma”.

Tuleya podkreśla: „Żeby stworzyć nowoczesne sądownictwo na miarę XXI wieku, musimy dokonać rozliczeń, również na drodze cywilnej. To nie jest odwet. Żeby zakończyć czas wielkiej smuty, to co się działo w ostatnich latach trzeba jednak wyjaśnić. I poddać ocenie prawnej w postępowaniach dyscyplinarnych, karnych i cywilnych.

Sędzia dodaje: „To jest potrzebne, by pójść do przodu. Zło trzeba rozliczyć”.

Podobnie uważa jego pełnomocnik, prof. Michał Romanowski. Mówi OKO.press: „Wytoczyliśmy powództwo przeciwko grupie osób, które wykorzystując powierzone im funkcje publiczne rzeczników dyscyplinarnych, prezesów sądów, prokuratorów oraz sędziów, zaprzęgły wymiar sprawiedliwości do zmasowanego ataku na Igora Tuleyę.

Ten atak zmierzał do poniżenia sędziego w oczach opinii publicznej i narażenia go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego. Nie zatrzymało ich nawet orzeczenia nakazujące dopuścić sędziego do orzekania”.

Prof. Romanowski mówi dalej: „Tuleya nie przypadkiem stał się symbolem i wzorcem polskiego oraz europejskiego sędziego. Bo cały czas mimo ataków władzy stał na straży wartości i obowiązku sędziego, który ma chronić wolności i prawa człowieka”.

Prof. Michał Romanowski w rozmowie z OKO.press mówi, że tym procesem chce wykazać, jak ważna jest Konstytucja, prawo europejskie oraz wyroki ETPCz i TSUE. Bo to z nich wynika prawo do procesu przed niezależnym sądem oraz to, że Izba Dyscyplinarna, która zawiesiła Tuleyę nie była legalnym sądem. A osoby, które ścigały i represjonowały Tuleyę, nie stosowały się do korzystnych dla niego orzeczeń polskich sądów i europejskich Trybunałów".

Prof. Romanowski: „Nie da się oddzielić instytucji sądu od kwalifikacji moralnych ludzi, którzy tworzą skład sądu, czyli sędziów. Taka bowiem będzie jakość sprawiedliwości, jaka jakość wymierzających ją sędziów oraz prokuratorów.

Dlatego nie da się teraz odbudować sądu – jako instytucji służącej ludziom – bez rozliczeń. Będziemy walczyć aby ofiara poniesiona przez takich sędziów jak Tuleya i wspierających go obywateli, nie została zrelatywizowana w imię realizacji celów politycznych. Cyceron nie przypadkiem powiadał »niech zbroja ustąpi przed togą«”

Te słowa prof. Romanowskiego to aluzja do poprawki Senatu do ustawy o KRS, która pozwoliła na kandydowanie do niej neo-sędziów do odnowionej KRS. Prof. Romanowski uważa, że jest ona destrukcyjna dla rządów prawa.

Były członek nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, neo-sędzia Konrad Wytrykowski (stoi w środku), który współdecydował o uchyleniu immunitetu Tulei. Teraz jest jednym z pozwanych przez sędziego. Po lewej stronie stoi były prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i członek neo-KRS Maciej Nawacki. On jest jednym z pozwanych przez sędziego Pawła Juszczyszyna, za blokowanie go w orzekaniu i karne przeniesienie do innego wydziału w sądzie. Po prawej stoi zaś były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Jego z kolei pozwał za aferę hejterską prezes Iustitii prof. Krystian Markiewicz. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak zawieszono Tuleyę i próbowano go siłowo doprowadzić do prokuratury

Sędzia Igor Tuleya jest jedną z twarzy walki o wolne sądy. Dla władzy PiS był wrogiem numer 1 w sądach. Próbowano go złamać dyscyplinarkami – za krytykę „reform” Ziobry, spotkania z obywatelami – i bezpodstawną sprawą w prokuraturze krajowej, która doprowadziła do jego zwieszenia przez nielegalną izbę Dyscyplinarną.

Prokuratura chciała go oskarżyć za to, że wpuścił dziennikarzy na ogłoszenie krytycznego dla PiS orzeczenia nakazującego śledztwo ws. głosowania budżetu przez PiS w Sali Kolumnowej Sejmu w 2016 roku. Uzasadnienie tego orzeczenia było krytyczne dla PiS. Dzięki dziennikarzom zobaczyła je cała Polska.

Prokuratura krajowa wystąpiła o uchylenie mu immunitetu. Ale nielegalna Izba Dyscyplinarna w I instancji odmówiła wydania zgody na ściganie sędziego. Uznała, że mógł wpuścić dziennikarzy na ogłoszenie orzeczenia. Nie złamał prawa. Prokuratura się odwołała.

I w listopadzie 2020 roku Izba Dyscyplinarna w II instancji uchyliła mu immunitet. Jednocześnie zawiesiła Tuleyę w obowiązkach służbowych i obniżyła mu o 25 procent wynagrodzenie. To orzeczenie wydali neo-sędziowie SN Piotr Niedzielak, Konrad Wytrykowski i Jarosław Sobutka (złożył zdanie odrębne do decyzji).

Tuleya nie zgodził się z decyzją. Bo nie uznawał nigdy tej Izby za legalny sąd, co potem potwierdziły w wielu orzeczeniach TSUE, ETPCz, NSA i SN. Z tego też powodu nie stawiał się na wezwania prokuratury w celu ogłoszenia mu zarzutów karnych.

Prokuratura złożyła więc do Izby Dyscyplinarnej nowy wniosek o wydanie zgody na siłowe zatrzymanie przez policję i doprowadzenie do prokuratury. Ale nie zgodził się na to Adam Roch z Izby Dyscyplinarnej. W kwietniu 2021 roku uznał, że Tuleya nie złamał prawa.

Niezależnie od tego sędzia walczył o powrót do pracy. Wraz z pełnomocnikiem prof. Michałem Romanowskim wystąpił do sądu o wydanie tzw. zabezpieczenia, które przywróciłoby go do orzekania. Wniosek o zabezpieczenie poprzedzało złożenie pozwu o ustalenie, że Tuleya ma prawo orzekać i nigdy nie został zawieszony. Bo Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. Zabezpieczenie miało chronić prawa sędziego do czasu wydania wyroku przez sąd pracy.

W marcu 2022 roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał prawomocne zabezpieczenie nakazujące dopuszczenie sędziego do orzekania. To właśnie to zabezpieczenie najpierw zlekceważył ówczesny prezes sądu okręgowego Piotr Schab i jego zastępca Przemysław Radzik.

A od połowy 2022 roku lekceważyła je nowa prezeska tego sądu Joanna Przanowska-Tomaszek. Ona zaraz po objęciu stanowiska chciała przywrócić sędziego do pracy, ale powołując się na nadzór służbowy uchylił je Przemysław Radzik, wówczas już wiceprezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

W listopadzie 2022 roku Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN – zastąpiła zlikwidowaną przez PiS Izbę Dyscyplinarną – ostatecznie odmówiła zgody na zatrzymanie sędziego i siłowe doprowadzenie do prokuratury. Nowa Izba orzekła, że nie złamał prawa wpuszczając dziennikarzy na ogłoszenie krytycznego dla PiS orzeczenia. Z urzędu uchyliła też jego bezpodstawne zawieszenie. Dopiero wtedy sędzia wrócił do orzekania. Ale nie zapomniał o represjach i nadal domaga się ich rozliczenia.

Skład orzekający Izby Dyscyplinarnej - pierwszy od lewej Adam Roch, Piotr Niedzielak, ławnik Kazimierz Tomaszek
Były członek nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, neo-sędzia Piotr Niedzielak (siedzi w środku), który współdecydował o uchyleniu immunitetu Tulei. Teraz jest jednym z pozwanych przez sędziego. Zdjęcie zrobione w 2020 roku na jednej z rozpraw w Izbie. Po prawej stronie siedzi ławnik, a po lewej neo-sędzia Adam Roch, który rok później nie zgodzi się na siłowe zatrzymanie Tulei. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak Tuleya tłumaczy powód złożenia pozwu

W procesie o ochronę dóbr osobistych sędzia Igor Tuleya wraz z pełnomocnikami chce teraz to wszystko rozliczyć. W trakcie procesu będzie chciał wykazać, że wszystkie te działania represyjne doprowadziły do „naruszenia jego dobrego imienia, godności, godności sprawowanego przez niego urzędu, obniżenia jego poczucia własnej wartości, a ponadto sprowadziły na niego „hejt” części opinii publicznej”.

Ponadto „odbijały się na życiu zawodowym i prywatnym” i doprowadziły do „istotnej krzywdy”. A było to po to, by zniszczyć go jako sędziego.

W pozwie napisano: „Gdyby pozwani przestrzegali etyki zawodowej sędziego i prokuratora, czy urzędnika państwowego, które nakazują przestrzegać norm i zasad określonych w ślubowaniu, nie podjęliby opisywanych w niniejszym pozwie haniebnych czynów wobec sędziego Igora Tuleyi (…) Nie da się zbudować państwa bezprawia bez sędziów, bez prawników.

Kto myśli inaczej musi być przykładnie ukarany. Pozwani stosując różne narzędzia starali się przykładnie ukarać sędziego, bo ośmielił się wbrew woli władzy ujawnić jej haniebne i bezprawne działanie [sposób głosowania ustawy budżetowej przez PiS w 2016 roku – red.], a następnie konsekwentnie stał na straży praworządności”.

I dalej: „Sedno niniejszej sprawy sprowadza się do tego, czy władza może bezkarnie wywierać presję na sędziów, w tym na podejmowane przez nich czynności orzecznicze, przy zaprzęgnięciu do tego celu całego aparatu państwowego, czy też zachowane zostały mechanizmy zapewniające gwarancje niezawisłości sprawowania urzędu sędziego, w tym zwłaszcza wykonywania czynności orzeczniczych i chroniące godność osoby sprawującej urząd sędziego.

Niniejsza sprawa dotyczy tego, czy sędziowie, którzy byli w ostatnich latach poddawani regularnym szykanom, mogą liczyć na realną ochronę prawa cywilnego, w tym na zadośćuczynienie doznanych przez nich krzywd”.

I jeszcze jeden fragment pozwu: „Pomiędzy działaniami pozwanych można dopatrzyć się szczególnej więzi polegającej na tym, że ich zachowania wobec powoda [Tulei -red.] wzajemnie się uzupełniały i przenikały, nakręcając tę samą spiralę szykan i represji, które wywarły trwałe piętno na życiu sędziego Igora Tuleyi, godząc w rażący sposób w jego dobre imię, godność, godność urzędu sędziego oraz prawo do prywatności.

W represjach widoczna jest ewidentna ciągłość, pozwalająca na wyróżnienie w kręgu osób pozwanych swoistych inicjatorów, realizatorów i kontynuatorów szykan, a co w pełni uzasadnia przypisanie wszystkim pozwanym współsprawstwa w naruszeniu dóbr osobistych powoda i wyrządzeniu krzywdy będącej wynikiem całokształtu opisanych niżej działań”.

Autorzy pozwu podkreślają, że ukaranie Tulei miało być przykładem dla innych sędziów, by się nie wychylali i nie krytykowali władzy PiS. Ta sprawa miał wywrzeć na nich efekt mrożący.

Tak to podsumowano w pozwie: „Całokształt szykan, którym poddawany był Igor Tuleya składał się na długotrwałe nękanie, którego celem było zastraszenie sędziego, zniechęcenie go do podejmowania działań sprzecznych z oczekiwaniami władzy, a także wywarcie „efektu mrożącego” na pozostałych sędziów.

Wspólnym mianownikiem działań podejmowanych przez pozwanych była chęć wywołania wrażenia, tak u opinii publicznej, jak i u samego sędziego Igora Tuleyi, że nie spełnia on wymogów etycznych i moralnych niezbędnych do sprawowania urzędu sędziego.

Pozwanym przyświecał jeszcze jeden cel – zniechęcenie sędziego Igora Tuleyi w drodze nieustannego gnębienia go, a także wszystkich innych sędziów, którym powód miał służyć za przykład, do podejmowania działań sprzecznych z wolą byłego obozu rządzącego Zjednoczonej Prawicy”.

Prokurator Franciszek Michera delegowany do Prokuratury Krajowej. W listopadzie 2022 roku popierał w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN odwołanie prokuratury na odmowę siłowego zatrzymania Tulei. Teraz jest jednym z pozwanych przez sędziego. Michera od neo-KRS dostał nominację na neo-sędziego Sądu Okręgowego w Olsztynie. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak Tuleya był atakowany przez polityków i w internecie

Pozew Tulei jest szczegółowym podsumowaniem wszystkich działań, które go spotkały ze strony władzy PiS w ostatnich latach. Liczy 147 stron. Szczegółowo są opisane wszystkie decyzje pozwanych i ich sylwetki oraz ich awanse za władzy PiS. W pozwie podkreśla się, że przykład Tulei był wykorzystany w mediach nie tylko do ataku na niego, ale na całe środowisko niezależnych sędziów. A to powodowało hejt na sędziego w internecie.

W pozwie napisano: „Minister Sprawiedliwości i skupieni wokół niego funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości zaangażowani w mechanizm represji, chętnie komentowali kolejne podejmowane wobec powoda działania, których rzeczywistym celem było stworzenie atmosfery strachu w środowisku sędziowskim i zniechęcenie go do przeciwstawiania się władzy”.

Intencją rządzących było wykreowanie negatywnego wizerunku sędziego Igora Tuleyi, przedstawienie go jako upolitycznionego sędziego, reprezentanta „nadzwyczajnej kasty”, osobę niegodną sprawowania urzędu sędziego”.

I dalej: „Przedstawiciele władzy w swoich wypowiedziach, a także sprzyjające obozowi Zjednoczonej Prawicy media w publikacjach, kreowały sędziego Igora Tuleyę na upolitycznionego sędziego, reprezentującego interesy ugrupowań zmierzających do destabilizacji wymiaru sprawiedliwości, kierującego się chęcią rozgłosu i lekceważącego interesy obywateli (…)

Sędzia był ofiarą nieustannej nagonki, której celem było obniżenie jego poczucia przydatności zawodowej jako sędziego, podważenie zaufania społecznego, jakim cieszył się jako sędzia, a wreszcie zniechęcenie go do dalszej walki o praworządność”.

I jeszcze jeden fragment pozwu: „Szykany, jakich doświadczał sędzia Igor Tuleya odbijały się na jego życiu zawodowym i prywatnym. Pozostawał w ciągłym stanie niepewności co do swojego losu jako sędziego, przewidując, że jego postawa kontestująca zmiany wprowadzane w wymiarze sprawiedliwości przez resort Zbigniewa Ziobry może sprowadzić na niego dalsze jeszcze represje.

Najdotkliwszą szykaną było pozbawienie sędziego Igora Tuleyi możliwości orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Brak możliwości podejmowania czynności służbowych w oczywisty sposób odbijał się na samopoczuciu sędziego, zwłaszcza na jego poczuciu przydatności zawodowej.

Narracja kształtowana przez funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości naruszyła także zaufanie publiczne do sędziego, które to zaufanie jest niezbędne do wykonywania służby sędziowskiej”.

Prokurator Czesław Stanisławczyk delegowany do Prokuratury Krajowej. W 2021 roku przed nielegalną Izbą Dyscyplinarną domagał się wydania zgody na siłowe zatrzymanie Tulei. Teraz jest jednym z pozwanych przez sędziego. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak Tuleya wyliczył wysokość zadośćuczynienia

Dalej w pozwie Tuleya i jego pełnomocnicy tłumaczą, dlaczego pozwani powinni odpowiadać solidarnie: „Powództwo oparte jest o konstrukcję ochrony dóbr osobistych. Dobra osobiste powoda zostały naruszone ciągiem powiązanych ze sobą działań, które łącznie składały się na długotrwałe szykany wpływające nie tylko na życie zawodowe, ale również prywatne powoda.

Przez ostatnie siedem lat – od czasu gdy powód dopuścił media do udziału w posiedzeniu, na którym uzasadniona została decyzja o uchyleniu postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie obrad w Sali Kolumnowej, sędzia Igor Tuleya był obiektem szykan ze strony przedstawicieli władzy, a także podległych jej sędziów oraz prokuratorów pełniących rozmaite funkcje w wymiarze sprawiedliwości z nadania tejże władzy”.

I dalej: „Wielowymiarowość szykan oraz wielość osób, które dopuszczały się nękania powoda, powoduje, że naruszenia te należy rozpatrywać w kategoriach współdziałania. Poszczególne przejawy działania pozwanych stanowiły spójny ciąg zachowań (represji) w ramach zamkniętego „systemu dyscyplinarno-urzędniczego”, stworzonego po to, by nękać niezależnych sędziów stanowiących przeszkodę w przejęciu pełni kontroli nad sądami i prokuraturą”.

Kolejny fragment: „Co najmniej znaczna część społeczeństwa bezkrytycznie uwierzyła w prawdziwość i zasadność ocen „sędziów” tzw. Izby Dyscyplinarnej, Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych, jego zastępców, Prezesów Sądu Okręgowego w Warszawie i jego Wiceprezesa oraz prokuratorów Prokuratury Krajowej, kierowanych pod adresem powoda przez ostatnie kilka lat (...)

Powód pozostawał w ciągłej niepewności co do przebiegu swojej dalszej kariery jako sędziego, a nieprzewidywalność sytuacji i ciągłe nękanie kolejnymi postępowaniami dyscyplinarnymi zaburzały prawo powoda do niezakłóconego życia prywatnego".

Dlatego Tuleya w pozwie żąda od nich solidarnie 1 miliona złotych zadośćuczynienia. Kwota ma mu w części zrekompensować represje, ale też ma mieć charakter prewencyjny. „Zadośćuczynienie spełni przy tym dwie dodatkowe funkcje – zniechęci pozwanych, a także ich potencjalnych naśladowców, do podejmowania podobnych działań w przyszłości oraz będzie stanowić pewną formę sankcji za już dokonane naruszenia” – napisano w pozwie.

Członek neo-KRS Dariusz Drajewicz. Sędzia Tuleya pozywa go za to, że jako wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie w grudniu 2017 roku żądał od niego wyjaśnień ws. wydanego orzeczenia, nakazującego śledztwo ws. głosowania nad budżetem przez PiS. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze