0:000:00

0:00

Metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź w czwartek 27 lutego 2020 wydał oświadczenie w reakcji na doniesienia “Wprost” sprzed kilku dni. Według tygodnika znalazł się “pod lupą wyznaczonego przez Watykan obserwatora, który ma przekazać Stolicy Apostolskiej raport na temat nieprawidłowości w diecezji gdańskiej”. Przyczyną watykańskiej interwencji ma być skarga 16 księży, zarzucających przełożonemu mobbing.

Po raz pierwszy gdańscy księża poskarżyli się nuncjuszowi na poniżające traktowanie przez arcybiskupa w 2013 roku. O ich oskarżeniach napisał wtedy “Wprost”, ale nie doczekali się odpowiedzi. Kolejną skargę wysłali w 2019 roku, a sprawę przestawił reportaż “Czarno na białym” TVN24.

W wydanym także 27 stycznia oświadczeniu nuncjatura w Polsce zapewnia: “nie otrzymaliśmy informacji, że Stolica Apostolska podjęła decyzję o wysłaniu wizytatora apostolskiego do Archidiecezji Gdańskiej”. Jednak według “Wprost” Watykan w sprawie Głódzia celowo pominął nuncjusza Salvatore Penacchio, o którym wiadomo, że jest częstym gościem w rezydencjach metropolity.

O pedofilii nie wprost

Co ciekawe, arcybiskup nie odnosi się w swoim oświadczeniu do oskarżeń o mobbing, a zamiast tego zarzeka się, że nie tuszował żadnych przestępstw.

“Chcę podkreślić, że nie wykazałem żadnej opieszałości w sprawie jakichkolwiek duchownych, którzy dopuścili się przestępstwa. Postępowania prowadzone są zgodnie z procedurami określonymi przez Stolicę Apostolską i Konferencję Episkopatu Polski” - napisał abp Sławoj Leszek Głódź.

Nie wykazałem żadnej opieszałości w sprawie jakichkolwiek duchownych, którzy dopuścili się przestępstwa.
Według ustaleń reporterów "Wyborczej" abp Głódź nie "wykazał opieszałość" w przypadku co najmniej dwóch księży.
oświadczenie,27 lutego 2020

Wygląda na to, że bardziej od oskarżeń o mobbing metropolita obawia się zarzutu niedopełnienia obowiązków w sprawach dotyczących przestępstw seksualnych księży. Co prawda o pedofilii w swoim stanowisku nie wspomina, ale to właśnie o tego typu sprawach od 2001 roku biskupi mają obowiązek powiadamiać Watykan. Z kolei w 2016 i 2019 roku papież Franciszek wprowadził przepisy ułatwiające usuwanie z urzędu biskupów, którzy tego nie robili.

Czyżby więc watykański wizytator miał przyjrzeć się także temu, w jaki sposób abp Sławoj Leszek Głódź traktował księży wykorzystujących dzieci?

Materiału do badań nie brakuje. O ostatnim przypadku wyjątkowej tolerancji Głódzia dla sprawców trójmiejska “Wyborcza” donosiła w grudniu 2019 roku. Ks. Michał L. z parafii Matki Boskiej Bolesnej w Gdańsku w 2011 roku miał dwukrotnie zgwałcić 17-letnią dziewczynę.

“Matka dziewczyny zadzwoniła do kurii, aby powiadomić o gwałcie, ale reakcji nie było” - mówił “Wyborczej” mecenas Patryk Łukasiak reprezentujący ofiarę.

1 grudnia 2011 Głódź przeniósł ks. Michała do parafii w Wejherowie, a później jeszcze do czterech kolejnych. Prokuratura dowiedziała się o sprawie dopiero w 2018 roku, kiedy do złożenia zawiadomienia nakłonił dziewczynę ksiądz, któremu zwierzyła się podczas spotkań modlitewnych.

Tekst “Wyborczej” nie wyjaśnia, czy Głódź wszczął w tej sprawie postępowanie kanoniczne i powiadomił o nim Watykan, ale wszystko wskazuje na to, że tego nie zrobił.

Jankowski, Bużan i ks. K.

Jak pisaliśmy już w październiku 2019 roku, do listy grzechów abp. Głódzia należy dopisać też jego wyjątkową wyrozumiałość dla kolejnych trzech sprawców przestępstw seksualnych posługujących w jego diecezji: prałata Henryka Jankowskiego, ks. Mirosława Bużana i ks. Krzysztofa K.

  • Tuż po nominacji na arcybiskupa gdańskiego Głódź przywrócił ks. Henryka Jankowskiego na stanowisko proboszcza parafii św. Brygidy. Po głośnym reportażu Bożeny Aksamit odmówił wszczęcia postępowania w sprawie zmarłego prałata.
  • Po oskarżeniu księdza Mirosława Bużana o molestowanie 15-latki abp Głódź nie zawiesił go w obowiązkach, a po wyroku pozwolił mu zamieszkać przy ośrodku kolonijnym dla dzieci.
  • Gdy prokuratura zarzuciła ks. Krzysztofowi K., że doprowadził do obcowania płciowego 14-letnią dziewczynkę, abp Głódź przenosił go do kolejnych parafii. Nie zakazał mu odprawiania mszy nawet po zapadnięciu prawomocnego wyroku.

Powrót ks. Jankowskiego

Archidiecezja gdańska i abp Głódź znaleźli się w centrum uwagi w grudniu 2018 roku, po opublikowaniu przez „Gazetę Wyborczą” reportażu Bożeny Aksamit o ks. Henryku Jankowskim. Artykuł ujawniał mroczne oblicze legendarnego kapelana „Solidarności”. Prałat Jankowski okazał się niebezpiecznym drapieżnikiem, który co najmniej od końca lat 60. przez kilka dekad wykorzystywał seksualnie dzieci. Od lat 90. na plebanii księdza pomieszkiwali ministranci i młodzi chłopcy. Podawali gościom alkohol, zostawali na noc, spali z Jankowskim w jednym łóżku. W reportażu opisano m.in. historię samobójstwa ciężarnej 16-latki, która miała być wykorzystywana przez księdza Jankowskiego.

Przeczytaj także:

Po publikacji “Wyborczej” w mediach ujawniły się kolejne ofiary księdza. Michał Wojciechowicz, były działacz “Solidarności”, był molestowany przez Jankowskiego jako 16-latek. “Fakty” TVN dotarły do kobiety, która miała być przez niego molestowana w wieku sześciu lat.

W 2003 roku prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wykorzystywania jednego z ministrantów Jankowskiego. Choć chłopiec nie potwierdził tego w zeznaniach, a śledztwo umorzono, w 2004 roku ówczesny arcybiskup gdański Tadeusz Gocłowski odwołał Jankowskiego z funkcji proboszcza parafii im. Świętej Brygidy.

Cztery lata później abp Głódź, tuż po objęciu stanowiska arcybiskupa gdańskiego, przywrócił Jankowskiego na dawne stanowisko i cofnął zakaz wygłaszania kazań.

Gdy ks. Jankowski zmarł w 2010 roku, Głódź urządził na jego cześć dwudniowe uroczystości żałobne, które zgromadziły kilka tysięcy wiernych. Prałat został pochowany w bocznej nawie swojego kościoła. Abp Głódź pożegnał go słowami: “Żegnaj, rycerzu Rzeczpospolitej”.

Głódź: Sprawa Jankowskiego jest zamknięta

Głódź bronił Jankowskiego także po jego śmierci. W 2018, gdy reportaż “Wyborczej” wywołał medialną burzę, kuria gdańska milczała. Dopiero tydzień po publikacji wydała lakoniczne oświadczenie. Wyraziła w nim gotowość do „podjęcia próby rzeczowego i zgodnego z prawdą zbadania wszystkich możliwych aspektów tej sprawy”.

Jedną z głównych bohaterek reportażu “Wyborczej” o ks. Jankowskim była Barbara Borowiecka. Opowiedziała, jak w latach 60. jako 14-letnia dziewczynka była wielokrotnie molestowana przez ks. Jankowskiego. W grudniu 2018 wysłała do gdańskiej kurii oficjalne zgłoszenie na Jankowskiego i wnioskowała o zbadanie sprawy zgodnie z kościelnymi przepisami. Na odpowiedź czekała prawie dziesięć miesięcy.

2 października 2019 roku dostała krótki list podpisany przez kanclerza gdańskiej kurii z odmową wszczęcia postępowania ws. Jankowskiego.

Wynika z niego, że abp Głódź otrzymał od Watykanu instrukcję, wedle której w sprawie zmarłego księdza „prowadzenie postępowania procesowego jest niemożliwe”.

Co innego mówią jednak wytyczne polskiego Episkopatu, zatwierdzone przez Watykan. Według nich „gdyby oskarżenie zostało wniesione przeciwko zmarłemu duchownemu, nie należy wszczynać dochodzenia kanonicznego, chyba że zasadnym wydałoby się wyjaśnienie sprawy dla dobra Kościoła”.

Najprawdopodobniej więc abp Głódź w swoim pytaniu do Watykanu nie wspomniał o tym, że ks. Jankowski nie był pierwszym lepszym księdzem, a jego sprawa wywołała ogólnopolską dyskusję i protesty, a w końcu obalenie pomnika prałata i odebranie mu przez władze Gdańska honorowych tytułów.

Ks. Bużan z fundacją dla dzieci

Równie zawzięcie abp Głódź bronił księdza Mariusza Bużana, proboszcza z Bojana, który został skazany za molestowanie 15-latki. Ksiądz podał nastolatce alkohol, całował ją i wkładał ręce pod bluzkę. Udało jej się uciec do lasu. Gdy odnaleźli ją rodzice, była pijana i wymiotowała - pisała trójmiejska “Wyborcza”. Ks. Bużan dostał rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu i zakaz pracy z dziećmi.

Gdy ks. Bużan wyszedł z aresztu, abp Sławoj Leszek Głódź wysłał go na miesięczny urlop, a po jego zakończeniu po prostu pozwolił wrócić księdzu na parafię. W trakcie procesu Głódź powołał Bużana do kapituły kolegiackiej diecezji i mianował go jej kustoszem. Powierzył mu też pieczę nad remontem i wyposażeniem rezydencji biskupiej w Oliwie.

Z parafii w Bojanie Głódź odwołał księdza dopiero po uprawomocnieniu się wyroku w grudniu 2011 roku. W zamian pozwolił mu jednak zostać prezesem fundacji Tyberiada Dzieciom i zamieszkać przy ośrodku kolonijnym dla dzieci w Nadolu.

Abp Głódź wciąż nie wszczynał w sprawie Bużana postępowania kanonicznego i nie powiadamiał o jego sprawie Watykanu, chociaż kościelne przepisy zobowiązują do tego hierarchę, jeśli “otrzyma wiadomość, przynajmniej prawdopodobną, o popełnieniu przestępstwa”.

“To nie była pedofilia” – powiedział w 2013 roku reporterowi “Wyborczej”.

W 2018 roku raport Fundacji “Nie lękajcie się” o biskupach chroniących przestępców seksualnych w swoich diecezjach, przypomniał historię ks. Bużana. W odpowiedzi kuria gdańska wydała komunikat, według którego ”zaraz po otrzymaniu przez Kurię Metropolitalną Gdańską informacji o prawdopodobnym popełnieniu przestępstwa, ks. Mirosław został zawieszony w obowiązkach proboszcza parafii”, a “Archidiecezja Gdańska przeprowadziła postępowanie kanoniczne, które zostało definitywnie zakończone w 2018 r., co potwierdziła Kongregacja Nauki Wiary”.

Komunikat nie informuje jednak, jakim wyrokiem zakończyło się postępowanie i jak ks. Bużan został ukarany.

Ks. Krzysztof K. 10 lat czeka na wyrok

Arcybiskup Głódź nie przejął się także wyrokiem sądu w sprawie ks. Krzysztofa K. W 2004 roku jako proboszcz parafii w Mechowie molestował 14-letnią dziewczynkę i doprowadził ją do obcowania płciowego.

W 2008 roku został za to skazany na 3,5 roku bezwzględnego więzienia, ale sąd wyższej instancji wyrok uchylił i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Kolejny wyrok (2,5 roku więzienia) zapadł w 2010, ale kilka miesięcy później w drugiej instancji znów go uchylono. Dopiero apelację od trzeciego wyroku z 2012 roku (znów 2,5 roku bezwzględnego więzienia) Sąd Okręgowy w Gdańsku w styczniu 2014 roku uznał za “oczywiście bezzasadną”. Ksiądz trafił do więzienia jednak dopiero kilka miesięcy później we wrześniu.

Sprawa księdza K. ciągnęła się więc około 10 lat. I przez cały ten czas abp Głódź pozwalał mu odprawiać msze.

Po ujawnieniu zarzutów arcybiskup co prawda pozbawił go probostwa w Mechowie, ale wkrótce pozwolił mu na pełnienie “pomocy duszpasterskiej” w Katedrze Oliwskiej. Następnie przeniósł go do parafii na południu Kaszub, a na kolejne dwa lata do parafii w Chwaszczynie na Kaszubach. Wszędzie mógł prowadzić msze, spowiadać, udzielać komunii.

Dlaczego ksiądz nie został odsunięty od posługi kapłańskiej? “Ten ksiądz nie sprawuje żadnych funkcji. Jest rezydentem. Sprawuje pomoc duszpasterską u swojego kolegi. Posługę ma totalnie ograniczoną” - odpowiadał abp Sławoj Leszek Głódź dziennikarzowi “Tygodnika Powszechnego”.

Według komunikatu kurii gdańskiej wydanego w reakcji na raport “Nie lękajcie się”, postępowanie kanoniczne w sprawie księdza Krzysztofa rozpoczęło się dopiero, gdy wyszedł z więzienia w 2016 roku. Zakończyło się w styczniu 2019. I tym razem nie wiadomo, jaki zapadł wyrok.

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze