Ruch Szymona Hołowni zaczął pokazywać swój program polityczny. Na pierwszy ogień poszedł Kościół, a właściwie jego relacje z państwem. W czwartek 28 stycznia 2021 48-stronicowy dokument na ten temat opublikował think-tank Strategie 2050, odbyła się też krótka konferencja prasowa oraz debata.
Dokument przygotowali Miłosława Zagłoba, doktorka prawa z ponad 20-letnim doświadczeniem pracy na rzecz organizacji pozarządowych oraz Stanisław Zakroczymski, także prawnik i doktorant, autor wywiadu-rzeki z prof. Adamem Strzemboszem. Oboje z projektu Hołowni – Polska 2050.
Obszar styku między państwem a Kościołem podzielili na sześć rozdziałów. Są to: finanse Kościoła, lekcje religii, kościelna pedofilia, kapelani i cmentarze, sfera symboliczna oraz regulacje konstytucyjne i konkordatowe.
W niemal każdej z nich stratedzy Hołowni proponują rozwiązania, których centrowe partie dotychczas nie miały odwagi formułować.
W porównaniu z postulatami zgłaszanymi w ostatnich latach przez Lewicę rozwiązania Hołowni są jednak skromne, a czasem po prostu niedopracowane lub wręcz pozorne.
Czy to dziwne? Niekoniecznie. Pamiętajmy, że Hołownia jeszcze niedawno był katolickim publicystą (m.in. na łamach “Tygodnika Powszechnego”) oraz autorem około 20 ewangelizujących książek. Sam polityk podkreśla, że nie chce mówić o rozdziale państwa od Kościoła, a tylko o “uporządkowaniu” relacji między nimi. Podczas internetowej debaty podkreślał historyczne zasługi polskiego Kościoła w PRL oraz obecne – „w wielu miejscach, gdzie angażuje się w pomoc społeczną, w edukację, gdzie buduje społeczeństwo obywatelskie”.
Audyt u Rydzyka
Pierwszy postulat Hołowni brzmi ambitnie. Chce zlecić Najwyższej Izbie Kontroli analizę przepływów finansowych pomiędzy budżetami państwa i samorządów a instytucjami kościelnymi. Szczególną uwagę NIK miałby poświęcić dotacjom kierowanym do fundacji o. Tadeusza Rydzyka.
Hołownia chce pomyśleć o “budowaniu propozycji rzetelnych rozwiązań prawnych i praktycznych” dopiero, gdy dowie się, ile publicznych pieniędzy wędruje do Kościoła. Już w pierwszym punkcie unika zatem jasnych deklaracji i odkłada je na później.
To później najprawdopodobniej jednak nigdy by nie nastąpiło. Nawet Najwyższa Izba Kontroli nie ma szans na dokładne zliczenie wszystkich transferów między państwem a Kościołem. Kościół – podobnie jak polskie państwo – to nie jedna instytucja, ale ponad 10 tysięcy parafii, 41 diecezji, zakony, i wiele innych osób prawnych Kościoła katolickiego, w tym np. diecezjalne Caritasy, wydawnictwa itp.
Nawet nie wiadomo, ile dokładnie ich jest, bo nie ma rejestru, który by je liczył. Poza tym duchowni prowadzą organizacje pozarządowe, które, choć nie są kościelnymi osobami prawnymi, często korzystają z hojności prokościelnych polityków i urzędników.
Kontrolerzy NIK-u nie będą w stanie w skali kraju odróżnić ich od organizacji na wskroś świeckich.
Kościelnymi instytucjami formalnie nie są na przykład tzw. dzieła ojca Rydzyka. Redemptorysta – jak obliczyła Bianka Mikołajewska – zebrał w ciągu czterech lat rządów PiS 214 mln zł od instytucji państwowych nie na swój zakon, lecz na fundacje, prywatną szkołę i spółkę z o.o.
Czy Hołownia oprze się biskupowi?
Przykład działalności Rydzyka pokazuje też, że Hołownia błędnie diagnozuje problem i dlatego dobiera nieodpowiednie środki do jego rozwiązania.
Kontrola NIK mogłaby ujawnić kolejne kilka lub kilkadziesiąt milionów dotacji dla redemptorysty. Najprawdopodobniej nic by jednak z tego nie wynikło. Instytucje podległe Rydzykowi naprawdę wydają pieniądze na to, na co je otrzymały.
Nawet jeśli można podejrzewać, że nie są dość kompetentne do realizacji tych celów albo same cele nie są warte publicznych pieniędzy, w papierach raczej wszystko się zgadza.
Na przykład Rydzyk obiecał zbudować za co najmniej 18 mln zł Park Pamięci Narodowej w kształcie pajęczyny i słowa dotrzymał.
Problem z dotowaniem Kościoła leży gdzie indziej. Obywateli oburza nie to, że księża-biznesmeni nieprawidłowo wydają publiczne pieniądze, ale że są faworyzowani przy ich rozdzielaniu. Rydzyk otrzymał tak wiele dzięki przychylnym mu ministrom i podległym im urzędnikom odpowiedzialnym za wyniki państwowych konkursów. Można się domyślać, że Hołownia nie wspierałby już Rydzyka. Ale czy jego wywodzący się ze środowiska inteligencji katolickiej doradcy, gdy zostaną ministrami, będą potrafili oprzeć się naciskom biskupów proszących o kilkumilionowe dotacje na Caritas lub kościelną uczelnię?
Podczas debaty o swoim kościelnym programie Hołownia podkreślał, że wiele z transferów płynących do Kościoła jest zasadnych, np. te związane z ochroną zabytków i działalnością społeczną. Hołownia zdaje się nie widzieć, że w przydzielaniu tych transferów instytucje kościelne są niesprawiedliwie faworyzowane.
Obcięcie bonifikat „należy rozważyć”
Gdyby Hołowni naprawdę zależało na skończeniu z faworyzowaniem Kościoła, nie musiałby czekać na wyniki kontroli NIK-u. Wystarczyłoby przyjrzeć się przywilejom finansowym, które rozsiane są po kilku aktach prawnych uchwalonych w większości w początkach III RP.
Ich analizę przeprowadził Kongres Świeckości, który przygotował szczegółowy projekt ustawy likwidującej kościelne przywileje. W czerwcu 2020 roku do Sejmu wnieśli go posłowie Lewicy. Do dzisiaj nie trafił pod obrady.
Zobacz, co postuluje Kongres Świeckości
Projekt ustawy “Świeckie Państwo” między innymi:
- nakłada na kościelne osoby prawne obowiązek deklarowania administracji skarbowej swoich przychodów pochodzących z darowizn oraz od państwa;
- na administrację skarbową obowiązek publikowania tych danych w biuletynie informacji publicznej, oraz kontrolowania państwowych wydatków na Kościół;
- likwiduje możliwość wliczania w koszty uzyskania przychodu darowizn na cele kultu religijnego;
- likwiduje zwolnienie Kościoła z podatku od przychodów z działalności gospodarczej przeznaczanych na inwestycje (np. budowę biurowców);
- nie pozwala sprzedawać Kościołowi nieruchomości Skarbu Państwa z bonifikatą i bez przetargu;
- likwiduje przywileje Kościoła związane z kupowaniem ziemi rolnej, które PiS wprowadził w 2016 r.;
- likwiduje art. 70a ustawy o stosunku Państwa do Kościoła katolickiego, pozwalający na przekazywanie Kościołowi za darmo ziemi rolnej należącej do Skarbu Państwa;
- likwiduje Fundusz Kościelny; składki ubezpieczeniowe duchownych Kościół ma płacić sam.
Hołownia wykorzystuje tylko kilka z postulatów tamtego projektu, a na dodatek część z nich w okrojonej formie.
Uważa na przykład, że “warto rozważyć” ograniczenie bonifikat na zakup nieruchomości przyznawanych kościołom i związkom wyznaniowym przez samorządy “na przykład do 50 proc.”. Obecnie, jak wyliczyło Stowarzyszenie Obywatelskich Inicjatyw Społecznych i Historycznych (SOISH), średnio przekraczają 90 proc. Kongres Świeckości, a za nim Lewica, postulują zupełne zniesienie tego rodzaju bonifikat.
Bardziej zdecydowanie Hołownia domaga się zniesienia art. 70a ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. Pozwala on na przekazywanie za darmo parafiom, diecezjom, zakonom i seminariom gruntów rolnych na tzw. Ziemiach Odzyskanych.
Do 2019 roku Kościół dostał w ten sposób już 76 tys. ha o szacunkowej wartości 3,5 mld zł w zamian za ziemie odebrane mu w PRL. I nadal dostaje kolejne tysiące hektarów. Dzień przed ogłoszeniem programu Hołowni odrębny projekt ustawy znoszący ten przepis wnieśli do Sejmu posłowie Lewicy.
Rekompensata za Fundusz Kościelny
W ramach zamknięcia rozliczeń Kościoła z PRL Hołownia chce także zlikwidować Fundusz Kościelny, który powstał w 1950 r. również jako forma rekompensaty za odebrane Kościołowi mienie. Z funduszu opłacane są przede wszystkim składki społeczne duchownych, a kilkanaście procent idzie na remonty zabytkowych kościołów i wsparcie kościelnej działalności charytatywno-opiekuńczej. Jeszcze w latach 90. fundusz kosztował budżet 10 mln zł. W 2019 r. było to już 171 mln zł.
Hołownia proponuje, żeby zastąpić fundusz możliwością indywidualnego przekazywania 0,3-0,5 proc. podatku na rzecz wybranego kościoła. Alternatywnie dopuszcza podwyższenie wysokości kwoty darowizny na cele kultu religijnego, którą można odpisać od podatku PIT lub CIT.
Likwidacja Funduszu Kościelnego brzmi efektownie, ale dla budżetu wprowadzenie takiego odpisu może być obciążeniem podobnych rozmiarów.
Wprowadzenie odpisu zamiast funduszu planował w 2014 roku rząd PO-PSL. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji szacowało wtedy, że gdyby na półprocentowy odpis zdecydowało się na 40 proc. podatników, kościoły dostałyby 140-150 mln zł rocznie. Po długich negocjacjach polskie kościoły w końcu jednak nie zgodziły się na pół procenta (katolicki żądał co najmniej 0,7 proc.), rząd Tuska zrezygnował więc z reformy.
Hołownia zapowiada teraz, że „szczegóły rozwiązań należy wypracować w dialogu z kościołami i związkami wyznaniowymi”. Czy będzie miał więcej odwagi niż Tusk, jeśli Episkopat znów się sprzeciwi?
Już teraz, podobnie jak wcześniej PO, w swoim programie zapowiada “okres przejściowy”. Oznacza to, że jeśli pieniędzy z odpisu nie wystarczy na kościelne potrzeby, różnicę dopłaci się z budżetu. Jak długo może trwać okres przejściowy w okresie kryzysu zaufania do Kościoła? Tego program Hołowni nie zdradza.
Prawdziwą alternatywą dla Funduszu Kościelnego byłby dobrowolny podatek na rzecz kościołów, którego przekazanie deklarowałoby się przy wypełnianiu PIT-u. Takie rozwiązanie funkcjonuje np. w Niemczech.
W takim wariancie wierni musieliby obciążać swoje budżety domowe zamiast budżetu państwa, co zapewne przyniosłoby kościołom znacznie mniejsze i mniej pewne przychody.
Religia w szkole
Najodważniejsze są postulaty Hołowni związane z lekcjami religii w szkołach. Przede wszystkim chce usunięcia ocen z religii ze świadectw i ze średniej ocen. Mogłoby to doprowadzić do rezygnacji z katechezy tych uczniów, którzy za jej pomocą poprawiali sobie szkolne wyniki.
Co więcej, chce, żeby uczniowie mogli wypisywać się z religii już w pierwszej klasie szkoły ponadpodstawowej. Obecnie mogą to robić dopiero po ukończeniu 18. roku życia.
Kolejnym ciosem dla katechetów byłoby umożliwienie zmniejszenia przez szkołę liczby godzin religii bez zgody miejscowego biskupa. Obowiązujące rozporządzenie wyznacza 2 godziny lekcyjne tygodniowo. O liczbie godzin katechezy miałyby decydować rady szkoły w porozumieniu z radami rodziców, pedagogicznymi i samorządami uczniowskimi.
W końcu Hołownia proponuje, żeby część ciężaru finansowania katechezy przenieść na barki Kościoła. Tu znów dogadanie szczegółów chce przenieść niżej, na poziom samorządów.
Publicystka Kaja Puto podczas debaty nad kościelnymi postulatami Hołowni trafnie nazwała ten pomysł “programem narodowej inby”. Hipotetyczny rząd Hołowni umyłby ręce, jednocześnie rozpętując kulturową wojny w każdej szkole i każdej gminie z osobna. Można spodziewać się, że przynajmniej w większych miejscowościach większość rodziców może zgodzić się na zmniejszenie liczby godzin. Postulat dzielenia się kosztami katechezy z Kościołem jest jednak zupełnie nierealistyczny, jeśli ma być efektem „dialogu”. Okrajanie etatów katechetów uderza przecież w podstawy jego finansowania.
Jak pisaliśmy w OKO.press, w 2018 roku 21 719,15 etatów katechetów kosztowało budżet 1,485 mld zł. Według danych Episkopatu trzy lata temu 37 proc. katechetów było księżmi, kolejne 7 proc. to zakonnice. Szacunkowo zarabiali wtedy średnio na pełnym etacie po 4 960 zł brutto, czyli 3 523 zł na rękę.
Oznacza to, że państwo wypłaca pensje co najmniej 8 tys. księży, czyli jednej trzeciej polskiego kleru. Gdyby te pensje odebrać, w co biedniejszych parafiach zawód księdza przestałby być opłacalny. Przez Polskę przeszłaby fala odejść z kapłaństwa.
Taką terapię szokową proponował projekt “Świecka szkoła” wniesiony do Sejmu w 2019 przez Nowoczesną. Przewidywał jedną religię tygodniowo opłacaną z dobrowolnego podatku płaconego przez wiernych.
Kapelani i cmentarze
Dużo mniej poważnie Hołownia potraktował finansowanie z budżetu kapelanów w instytucjach państwowych. Znowu zasłania się oczekiwaniem na kontrolę NIK-u, choć wydatki na kapelanów Biuro Analiz Sejmowych podliczyło już w 2018 r. Autorzy programu Hołowni nie mogą o tym nie wiedzieć, bo sami powołują się na tekst OKO.press, w którym ujawnialiśmy tę analizę BAS. Według niej kapelani (z wyłączeniem szpitalnych) w 2018 r. kosztowali budżet 18,5 mln zł.
Hołownia proponuje zlikwidowanie etatów kapelanów jedynie w Służbie Celnej i Krajowej Administracji Skarbowej, o której ostatnio było głośno. Nie pisze jednak, że akurat w tych służbach kapelanów jest najmniej – odpowiednio pięciu i jedenastu. Chce za to pozostawić kapelanów w Straży Granicznej, Służbie Ochrony Państwa, policji, wojsku. Same etaty w armii to koszt 14 mln zł.
Na obronę Hołowni trzeba dodać, że chce “rozważyć” podzielenie kosztów utrzymania kapelanów między państwo a kościoły oraz zaprzestania wypłacania im emerytur mundurowych. Realizacja tego drugiego postulatu – jeśli miałaby stosować się do świadczeń już przyznanych – mogłaby jednak okazać się niezgodna z konstytucją.
Kolejną kontrolę NIK Hołownia chce zlecić na kościelnych cmentarzach. To odpowiedź na realny problem. Większość cmentarzy jest w posiadaniu kościołów. Księża jako lokalni monopoliści mogą dyktować ceny i część z nich tego nadużywa.
Głośna jest sprawa z diecezji łódzkiej, gdzie zbuntowani przeciwko takim praktykom mieszkańcy Brzezin złożyli skargę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Po kontroli NIK Hołownia chciałby “ewentualnie” wprowadzić reguły wyznaczające wysokość maksymalnych opłat cmentarnych.
Pedofilia w Kościele
Z pedofilią w Kościele Hołownia chciałby rozliczyć się za pomocą trzech rozwiązań. Przede wszystkim postuluje, by na przestępstwach w Kościele katolickim skupiła się państwowa komisja powołana przez PiS i w ciągu dwóch lat wydała na ten temat raport. Zdaje sobie sprawę, że w jej skład wchodzą eksperci wskazani przez PiS, dlatego rozważa jego modyfikację na bardziej pluralistyczny.
Po drugie chce rozważyć przesunięcie granicy przedawnienia karalności przestępstw seksualnych wobec małoletnich lub całkowitego jego zniesienia. Tym postulatom można tylko przyklasnąć.
Wątpliwości budzi jednak pomysł, by to nie komisja zajmowała się zbieraniem materiału do swojego raportu, lecz specjalny zespół ds. kościelnej pedofilii w Prokuraturze Krajowej. Nawet przy założeniu, że przyszły rząd cieszyłby się dużo wyższym zaufaniem ofiar księży niż obecny, tak szybko zaufania nie odbuduje prokuratura. Trudno uwierzyć, że ci sami prokuratorzy, którzy jeszcze niedawno udostępniali kurii materiały z postępowania przygotowawczego i odmawiali wszczęcia śledztw przeciwko biskupom, będą teraz mieli odwagę występować przeciwko nim.
W tym punkcie Hołownia także wyważa otwarte drzwi. Zespół prawniczek i działaczek pod przewodnictwem Jolanty Banach, byłej posłanki SLD, 1,5 roku temu przygotował projekt ustawy, który dawałaby komisji ds. pedofilii quasi-śledcze uprawnienia, np. wgląd w akta kościelne.
Hołownia widzę nie będzie jednak pupilem lewackiej części społeczeństwa 🙁
Będzie za to pupilem motłochu.
Jak rozumiem ty doktorat zrobiłeś ze spektakularnego gardzenia ludźmi? Jaka uczelnia, tak z ciekawości panie doktorze?
W ten sposób sam siebie wpisujesz do motłochu.
TAKA Lewica ma ZERO szans!
Ja popieram Hołownię, moja ukochana córka Lewicę i się zgadzamy (Ja jestem dumny z niej, a ona ze mnie).
Naprawdę chcesz uchodzić na forum za zwykłego śmiecia?
Przeproś za eksces i przejdźmy nad tym, drogi Gutku, do porządku dziennego.
a były na to jakiekolwiek nadzieje?
Ktoś wreszcie zauważył, że Polska2050 coś zaproponowała! Kompletnie nie rozumiem, dlaczego Lewica mając ustawy wniesione do sejmu nie podjęła rękawicy rzuconej przez Hołownię i zaraz następnego dnia nie dała odpowiedzi jak widzi świeckość państwa i jakie ustawy ma przygotowane! Milcząc i unikając dyskusji pokazuje tylko, że nie ma nic w tej sprawie do powiedzenia. Czy Lewica myśli, że ludzie wiedzą o tych ustawach?! Nie, nie wiedzą. Czekam na odpowiedź całej opozycji, w szczególności Lewicy, na postulaty Hołowni. Brak tej odpowiedzi traktuję jako sabotaż, jakby specjalnie oddawali pola. Szczególnie, że postulaty Hołowni są cieniutkie, jest tu pole do pokazania, że można zrobić więcej wcale nie poprzez wojnę z kościołem, a poprzez dyskusję. Do roboty Lewico!
Wykręcanie kota ogonem. Lewica już dawno wniosła projekty do Sejmu. To Hołownia udaje, że nie zauważa. Skupia się na razie na kupowaniu posłów. "Nie podejmuje rękawicy".
Lewica robi dużo w temacie, tylko neoliberalne media przychylne Hołowni nie pokazują oświadczeń lewicowych posłów i posłanek. Łatwiej w mediach o Hołownię, który nawet nie jest radnym, niż o Zandberga/Biejat.
Które to są te "Neoliberalne" media, przychylne Hołowni?
Prawie wszystko poza TVP. Newsweek, Polsat News (akurat trochę pisowskie), TVN itd.
Hołownia nie jest nawet posłem. Ile razy był zapraszany do TVN? Ile się o nim trabi?
A ile razy widziałeś tam normalnie, nie negatywnie prezentowanego Zandberga? I nie gdzieś późno w nocy, tylko w czasie i w programie wysokiej oglądalności.
A czy ktoś Zandbergowi broni być obecnym codziennie w mediach społecznościowych? Dlaczego nie dogadał się z partią matką żeby startować na prezydenta? Ma być w mediach, bo tak chcesz? A może warto żeby sam ciężej popracował nad swoim kontaktem z wyborcami? I żeby była jasność szanuję go jako człowieka i posła, facet jest poukładany i rzetelny, ale jak widać to nie wystarczy. Pozdrawiam.
Zresztą poparz na okładki, na strony główne. Nie ważne jak piszą, ważne ile piszą.
Skromne, niedopracowane, pozorne. Pamiętając o kosciółkowym życiorysie Hołowni oznacza to 40 stron hipokryzji, lania wody i odwracania kota ogonem. Te dywagacje przedwyborcze, po ewentualnym sukcesie pana H, cały ten "program" przekształcą w jeszcze bardziej szalbierski system indoktrynacji kościelnej i okradania społeczeństwa. I o to chodzi mecenasom Hołowni, odzianym w czarne kiecki.
W zasadzie obserwując działanie pana Hołowni trudno byłoby się czegoś bardziej ambitnego w zakresie regulacji państwo kościół spodziewać. W mojej ocenie ta ostrożność, czy może bardziej dosadnie próba zamiecenia problemu pod dywan, problemu mającego zasadniczy wpływ na rozwój i funkcjonowanie państwa jakim są stosunki państwo kościół, wynika z oceny stanu naszego społeczeństwa. Coraz bardziej przekonuje się do twierdzenia, że może go rozwiązać tylko powiem brutalnie biologia. Dla ludzi interesujących się historią jak i obserwujących życie polityczne nie jest żadną tajemnica, że KrK to najsilniejszy w naszym kraju gracz polityczny dysponujący największym majątkiem oraz najsilniejszą infrastrukturą i zasobami indoktrynacji i wpływu na zachowania ludzi. Od 1989 roku oprócz intensywnego powiększania zasobów materialnych, prowadzi silną ewangelizację prawa zgodnie z doktrynalnym podejściem Jana Pawła II, akceptowanym szczególnie przez PiS, który widział Polskę w UE jako swoistego konia trojańskiego wojującego konserwatyzmu narodowo katolickiego. Inaczej rzecz ujmując, Polska ma zmieniać Europę w obszar dominacji katolicko narodowej, a nie pozostawać skansenem na obrzeżach Europy. Zgodnie z tym doktrynalnym podejściem KrK chce katolicko prawicowej Polski, ale także chce Polski w UE. Dlaczego chce Polski w UE? Odpowiedź jest prosta. Nie kto inny jak KrK, jest największym odbiorcą w Polsce unijnej kasy (np. dziesiątki tyś ha gruntów, to miliony euro dopłat bezpośrednich itp.). Takiemu działaniu KrK jak i kolejno dochodzącym do władzy partiom politycznym sprzyja bardzo niski poziom kwalifikacji demokratycznych większości Polaków. cdn
cd. Natomiast w zapowiedziach programowych ruchu pana Hołowni w zakresie regulacji państwo kościół nie widzę zbyt dużych różnic w podejściu w stosunku do innych partii w przeszłości. To w mojej ocenie głośna zapowiedź zmian i puszczanie oka do kościoła, że nie martwcie się będzie tak jak było, a może i lepiej. Generalnie brak w nich wyraźniej separacji kościoła od środków publicznych, edukacji publicznej, jak i zrównania kościołów z prawami innych podmiotów w państwie oraz naprawie tego co niezgodnie z prawem zrobiła komisja majątkowa. Zapowiedzi były szumne, ale po odsłonie kurtyny się bardzo zawiodłem.
No więc właśnie. Katolik-polityk z ludzką twarzą to ptak dodo. Zawsze, prędzej czy później, po odpowiedniej dawce zamydlającego oczy hamletyzowania, wybierze dobro swojego kościoła, nieważne, że szkodzi przy tym swojemu państwu i społeczeństwu. Takim jak on należy podwójnie patrzeć na ręce, żeby nie zapłacić za sznur, na którym cię powieszą.
A widziałeś lewaka-polityka z ludzką twarza? Ja nigdy. Sami kryminaliści, łapówkarze i osoby bez jakichkolwiek kompetencji.
Zabawne ,że wielu radykalnych lewaków nie rozumie,że w demokratycznym państwie nie ma szansy dojść do władzy depcząc przekonania innych. Dalej 90% społeczeństwa wierzy w większym lub mniejszym stopniu w Boga. Te 8% do których się zaliczasz to margines który swoimi poglądami szkodzi państwu. Dziwnym trafem 8% to obecnie sufit poparcia dla Lewicy 😉
Po pierwsze, "lewak" to słowo obraźliwe, tylko tak często używane przez katolików, że myślą, że jest normalne. Część lewicy dla rozładowania jego znaczenia, używa go w formie ironicznej. Pozostaje jednak słowem celowo używanym dla obrażania.
Większość katolików w Polsce nie ma katolickich poglądów. Na szczęście. I na lewicy społecznej jest akurat najmniej przestępców, za to najwięcej działaczy społecznych. Pedofile, złodzieje, chamstwo itp. nie mogą jednak tego znieść i za wszelką cenę chcą pokazać, że to "lewica zła".
Lewak nie jest słowem obraźliwym, a najwyżej nacechowanym negatywnie.
Jasne,że wielu katolików ma lewicowe poglądy też – wszak nawet Biblia mówi o szacunku do bliźniego swego, a nie ładowaniu mu dekalogu do gardła. Nie zmienia to jednak faktu,że jeśli użytkownik Merry Christless uważa,że działanie dla dobra kościoła jest działaniem antyspołecznym i państwowym to daleko z takimi poglądami nie da się zajechać.
Ależ owszem, "lewak" jest wyraźnie obraźliwym słowem. Na podobnej zasadzie jak mówienie "hitlerowiec" do konserwatysty.
Lewak z definicji to – terrorystyczny – ekstremista lewicowy. W Polsce ostatnim lewicowym terrorystą był Piłsudski.
"działanie dla dobra kościoła jest działaniem antyspołecznym i państwowym to daleko z takimi poglądami nie da się zajechać."
Niestety przez działanie dla dobra kościoła z kolei Polska umiera.
Słyszałeś o oknie Overtona?
Sory, ale ja już od dłuższego czasu obserwuję, że "katolik" to też dla wielu samo zło. I do czego prowadzi jedno i drugie poza wojną? Komuś to na rękę. Tłuczmy się dalej zatem…
Ciekawe dlaczego? Bo po mojemu, jeśli się należy do jakiegoś związku wyznaniowego, to należy się też poczuwać do odpowiedzialności za jego poczynania. Kto ma zrobić porządek z kościołem katolickim? Ateiści? Muzułmanie? Protestanci? Dzięki katolikom kościół funkcjonuje i za ich przyzwoleniem działa jak działa. Ale nie wolno tak myśleć, bo to do wojny prowadzi?
Katolicy w Polsce zachowują się jak właściciele psów, którzy nie sprzątają po swoich pupilach w miejscach publicznych. Piesek jest dla Ciebie ważny? W porządku, ale dlaczego inni muszą ponosić przykre konsekwencje związane z Twoim posiadaniem pieska?
90% wierzących w Boga ? Wolne żarty
Hero ofJustice no to sie chlopie zagalopowales ty mowisz to wszystko o PISie, tam sa zlodzieje kieszonkowcy ludzie o podwojnych twarzach ,w kosciele na kolanach co Niedziele maja inna twarz i jak kradna maja inna
Hero ofJustice no to sie chlopie zagalopowale ty to wszystko mowisz o PISie tam sa zlodzieje kieszonkowcy, ludzie o dwoch twarzach, jak klecza w kosciele co niedziele i jak kradna
…no właśnie, większość polskiego społeczeństwa wierzy w Boga, ale (mam nadzieję, że ta 'większość przejrzała na oczy'), przestaje jej się mylić Bóg z biskupem, proboszczem czy ogólnie klerem rzymsko-katolickim, wysłannikiem???! Boga…
Nie ma co liczyć na biologiczne uregulowania (vide pan Kolasa). Ostępstwa od Krk to ca 1-1,5% katolików rocznie. Widoczny efakt za 20-30 lat. Potrzebny jest impuls że strony państwa. Ochrona obywateli przed szantażem i przestępcami w sutannach i habitach. Są takie propozycje u Hołowni. Giną w niedopowiedzeniach, wodolejstwie i kunktatorstwie tego katolickiego dziennikarzyny.
Jeśli przez państwo rozumiemy kolejne rządy to ja takiego, który by chciał te sprawy uporządkować nie widziałem od 89 roku i nie widzę obecnie takiej siły politycznej. Aby taka siła polityczna doszła do władzy potrzebne jest działanie obywateli przy urnach. A jak wygląda obecnie sytuacja nie muszę tłumaczyć. Kompetencje demokratyczne społeczeństwa w opłakanym stanie. Oczywiście że wielu Polkom i Polakom otwierają się oczy, tak jak postępuje proces powolnego spadku liczby wyznawców w wyniku działania zwykłej biologii. Jednak to proces, a Polska traci na naszych oczach wyjątkowo dobrą koniunkturę geopolityczną, pierwsza taką od czasów Jagiellonów. Na szybkie zmiany bym nie liczył, ponieważ zmiany mentalnościowe i kulturowe zachodzą bardzo wolno i konieczny jest tu ogromny wysiłek edukacyjny. Wysiłek edukacyjny który niestety jest bardzo słabiutki, ponieważ nasz system edukacji został w znacznym stopniu zewangelizowany, podobnie jak i prawo. Oczywiście te zmiany będą zachodzić. Jednak czy wystarczy dobrego czasu koniunktury geopolitycznej, aby dostatecznie społeczeństwo zmodernizować. Bo sama modernizacja, rozbudowa infrastruktury itd. nie wystarczy, aby wejść w nowoczesność. Trzeba zmian modernistycznych społeczeństwa, budowy nowoczesnej wspólnoty. Na to zwracałem uwagę podczas moich spotkań z młodzieżą jak i starszymi w czasie przygotowania do przystąpienia do UE. Muszę powiedzieć, że trochę z przerażeniem wtedy patrzyłem na to jak młodzi i starsi postrzegają UE. Jako głównie bankomat, a nie wspólnotę wartości, obszar wolności, praworządności i poszanowania praw człowieka. Czy coś się u nas zasadniczo w tym postrzeganiu zmieniło? Moim zdaniem niewiele.
Może i jest sporo ludzi, którzy się na bełkot Hołowni nabiorą. Ja już za dużo takiego pustosłowia słyszałem. Ten ministrant może nabrać na swoje plewy babcie niepiśmienne nad grobem.
Podobny tym rozmowy prezentował A.Kwaśniewski. Miałko, ładnie o niczym. Żadnej treści i konkretów. Mnie ten religiant u sukienkowych odrzuca. Bardzo ładnie lawiranta OKO wypunktowało. Dziękuję też Merry Ch.
Moim zdaniem bardzo jednostronny artykuł. Nadawałby się raczej do działu "Widzę to tak", w którym publikowane są opinie.
Porządny artykuł!!!
Wy, którzy bełkoczecie o Hołowni, powinniście zdać sobie sprawę, że uruchomił sprawną organizację!!!
Krytykujcie jego poglądy! Walczcie z nim, ale weźcie z niego przykład i zorganizujcie się wreszcie i wy!!! W tej chwili Lewica, PO i reszta to nieporadni, sfrustrowani i zabłąkani amatorzy.
Czytajcie i inne artykuł OKO.press i zacznijcie działać!!!
Popieram Hołownię, bo jest najefektywniejszy! Zaproponujcie coś własnego. Jeśli będziecie z nim walczyć tylko drwinami i pozbawionymi argumentów szyderstwami, to będziemy skazani na PiS na następne pokolenia!
Wierzę, że ten artykuł z jednej strony zwiększy ciśnienie na Hołownię, aby jego ruch dopracował swój program, a z drugiej pobudzi wszystkich do bardziej racjonalnej dyskusji i działania (gdzie można – wspólnego)!
Dosyć fochów!
Moim zdaniem nie ma nic bardziej złego niż bezkrytyczne popieranie. To, że zwracam uwagę na pewne problemy, których proponowane rozwiązanie nie do końca mnie zadowala, nie znaczy że w czambuł potępiam i stawiam na przykład na równi ze środowiskami skrajnymi zarówno z lewa jak i z prawa sceny politycznej. Ten obszar (państwo kościół) i przedstawione rozwiązania moim zdaniem nie rozwiązują naszych problemów, tylko je konserwują. Rozumiem także przygarnianie przez pana Hołownię posłów innych opcji, chociaż takiego działania nie popieram i mi się nie podoba. Uważam, że moralnie wskazanym jest, jeśli poseł nie zgadza się z polityką swego środowiska, to nie zmiana na kolejne tylko rezygnacja z mandatu. Może kiedyś doczekamy się takiego standardu postępowania, choć tu zbytnim optymistą nie jestem. Czekam na dalsze odkrywanie programowe. Po ukazaniu wszystkich, będzie można spokojnie sformułować swoja ocenę. Jak na razie jestem trochę zawiedziony. Natomiast co do używania w komentarzach określeń „lewactwo” czego odpowiednikiem może być „prawactwo”. Uważam to za przejaw bezradności i braku argumentacji w dyskusji, nie mówiąc o lukach poważnych w wiedzy. Dlatego idąc za myślą Sokratesa radzę komentatorom cyt. „Lepiej osła poganiać niż z głupcem dyskutować”. Bo nie ma sensu z takimi ludźmi dyskutować z racji tej, iż pokazują, że w dzisiejszych czasach nawet ciężko jest być głupim, konkurencja jest po prostu zbyt duża i powalająca.
Mój drogi, Hołownia na razie niczego nie zrobił. Dosłownie. Nawet nie przedstawił jednego projektu ustawy poprzez przekupionych posłów.
Krytykujemy poglądy? A jakie poglądy ma Hołownia? On do żadnych nie potrafi się przyznać. Jedyne co w kółko bełkoce to "trzeba się pochylić, warto się zastanowić, trzeba rozważyć" i tak 1000 razy.
OK. jest jeden znany pogląd Hołowni, to przywiązanie do fanatycznego zakazu 99 proc. aborcji, nazywa go "kompromisem".
Lewica podaje konkretne rozwiązania, niestety nie ma tylu znajomych i takich pleców w TVN, jak Hołownia.
Weź sobie Gutek betonie jeden niereformowalny przeczytaj ze sto razy swojego przedmówcę, bo ręce opadają.
Lewica to może sobie swoje projekty wsadzić w buty!!!
Jeśli nie przekona większości wyborców albo nie znajdzie sojuszników, żeby z nimi dyskutować i przedstawić akcaeptowalny kompromis. Niestety chwilowo to nie Lewica ma prawie monopol władzy… Otwórz kolego oczy i przestań marzyć, a zacznij się zastanawiać jak wyjść z tego kotła. Jeśli w wygrywającej w przyszłych wyborach większości, znajdzie się Lewica, PO i Hołownia, to zadowolę się każdym rozkładem głosów!!!
Bzdura. Najefektywniejszy jest PiS, więc jeśli efektywność ma być głównym kryterium poparcia, to należy popierać PiS.
Na Hołowni się wszyscy przejadą i jeśli nawet jakimś cudem objąłby władzę, to bardzo szybciutko po nim wróci PiS na sterydach by w turbo przyśpieszonym tempie dokończyć swoją dobrą zmianę.
Nie wiem kogo będę popierał, jeśli inni się wezmą w garść!
…ale muszą się ruszyć! Program Hołowni to nie wyraz moich marzeń, ale rozsądny punkt startowy i przynajmniej zaczęliśmy o nim dyskutować. Może jeśli chodzi o metodę, ktoś wreszcie weźmie przykład z Hołowni. Nie zapominajmy też, że Polska to różne środowiska i sama Lewica nie zdobędzie większości, tak że bez sojuszników i dyskusji, może sobie swoje projekty wsadzić w buty!!! (nie neguję jakości)
(Niestety, PiSowi nie można odmówić bandyckiej efektywności, …i tym gorzej dla nas przy obecnej efektywności opozycji, tzn. jakości programu i umiejętności przekonywania)
Ja również się zgadzam, że Hołownia przynajmniej sprawia wrażenie, że chce robić politykę a nie jedynie w niej być. Wydaje mi się, że brak poparcia lewicy, nie leży jedynie w ich jakości, strategii, rozpoznawalności czy obecności w mediach, lecz w polskim elektoracie. PiS potrafi rekompensować fobie i kompleksy chamstwem oraz narodową dumą a kościół daje poczucie misyjności i moralną wyższość. Czy Hołownia będzie w stanie zaoferować coś bardziej atrakcyjnego, dla polskiego elektoratu? Ja powątpiewam, że jest jeszcze miejsce na świeżą energię i pojednanie. No chyba, że nastanie czas pogardy i terroru, który odbije się na elektoracie prawicy, ale na to się nie zanosi.
QUOTE: "Najefektywniejszy jest PiS, więc jeśli efektywność ma być głównym kryterium poparcia, to należy popierać PiS."
Jasne! Furda tam fetysz skuteczności! Po co komu z opozycji być skutecznym?
Ważne tylko to, by było radykalnie, rewolucyjnie, całościowo, natychmiastowo. A zupełnie nieważne jest to, że mamy do czynienia z gadaniem, które skończy się na samym gadaniu.
Przynajmniej wg mnie p. Hołownia jest po prostu "koniem trojańskim" pewnych znanych mi doskonale tzw. kręgów postępowego, liberalnego Kościoła, wcześniej utożsamianego z tzw. kościołem łagiewnickim (ale nie tym gdzie brał ślub kościelny obecny prezes TV). Kościół jest bardzo dobrze umiejscowioną strukturą w Polsce, która chce przystosować się do nowej sytuacji (dramatyczny spadek liczby kandydatów do seminariów duchownych, olbrzymi spadek uczniów szkół średnich uczestniczących w katechezie i wreszcie ogólny spadek uczestnictwa w życiu Kościoła ). W perspektywie wieloletniej ruch p. Hołowni, jeśli uzyska wystarczające poparcie, może być "deską ratunkową" dla Kościoła. Rozumieją to młodsi członkowie Episkopatu ale aktualnie są zdominowani przez większość nominatów Św. Jana Pawła II. Ale wiedzą, że ich czas kiedyś nadejdzie i dla nich ruch p. Hołowni jest "ostatnią deską ratunku" dla Kościoła. Nie przeczę, że przynajmniej cześć zwolenników p. Hołowni to osoby szlachetne w swoich intencjach, natomiast znaczna część to polityczni karierowicze, dla których Polska 2050 to swoista "szalupa ratunkowa", jak wskoczą wcześniej to liczą że się uratują przed politycznym niebytem. Wreszcie rzecz mało dostrzegalna, ale moim zdaniem może być bardzo ważna w nieodległej przyszłości. P. Hołownia może stać stać się zakładnikiem obecnej władzy ze względu na swoje relacje rodzinne. Obecna władza, gdy uzna za niezbędne dla siebie, uruchomi wszelkie możliwe naciski a w tym i rodzinne aby "ukierunkować" p. Hołownię. Może brzmi to niewiarygodnie ale jest to w pełni możliwe do realizacji. Ta władza jest zdolna do wszystkiego i w razie potrzeby potrafi uruchomić odpowiednie narzędzia. Rodzina dla p. Hołowni jest najważniejsza i o tym wiedzą doskonale rządzący. Poczekajmy zatem na dalszy rozwój wydarzeń.
Jakieś propozycje? Wywalimy PiS przy pomocy PO? …za troszkę przedstawią program, boję się być optymistą…
Ale mimo braku przekonania, w przeciwieństwie do „wierzących” w PO życzę z całego serca jak najlepiej CAŁEJ opozycji!!! Przestańcie się naparzać dla sportu jak kibole!
Alez oczywiscie masz racje z tymi karierowiczami, Porowska ulubienica Holowni ktora ma parcie na stanowiska i wszedzie gdzie to mozliwe buduje swoj roztroskany spolecznie wizerunek kosztem ludzkiego nieszczescia i 'nieludzkich' magistratow. Jesli ta kobieta ma byc wizytowka Holowni to w pelni widac trafnosc twojej wypowiedzi.
Przyglądam się Hołowni i jego 'Ruchowi'…, choć od razu przyznam, że to nie 'moja bajka'.
Otacza go wielu 'dziwnych' ludzi, których pamiętam z dawnych lat. Kiedyś byli z dala od Kościoła, a teraz są w gronie "Ruchu świeckich na rzecz Kościoła, tzn. nowych stosunków Państwo-Kościół'.
Mam nadzieję, że dożyję czasu, gdy Polska stanie się państwem świeckim, gdzie będzie szanowana Konstytucja RP.
Ps.
Wśród wielu bardzo ważnych programowych postulatów Lewicy, które odnajduję w 'Ruchu Hołowni', jest ten, który uważam też za podstawowy,
a mianowicie 'odebranie' Kościołowi administrowania cmentarzami, na rzecz instytucji samorządowych, miejskich, gminnych!
Szczególnie tam, gdzie nie ma cmentarzy komunalnych.
Dziwię się jak można się czepiać stwierdzenia że nie rozdział, a uporządkowanie relacji państwo-Kościół… Przecież to oczywiste, że każda osoba, każda instytocja, każda organizacja i tak samo każdy koścół czy związek wyznanowy znajdujący się w tym kraju musi mieć jakąś relację z państwem, relacja nie jest równoznaczna z faforyzowaniem czy wpływaniem jednego na drugie.
Jedyny rozdział o jakim trzeba mówić i jestem pewna, że Hołowni też o to chodzi, to rozdział Kościoła od POLITYKI.
…a jednak to nie wszystko.
Rozdział Kościoła od polityki – jak najbardziej, ale tym niech zajmują się jego wierni…
Natomiast ja czekam też na rozdział Kościoła od Państwa Polskiego, (celowo napisałam z wielkiej litery), tzn. m. in. czekam na zabranie krzyży z instytucji państwowych, publicznych, do kościoła; powrót lekcji religii do sal katechetycznych; stanowienie prawa w Polsce w oparciu o Konstytucję RP; przeksztalcenie cmentarzy w cmentarze komunalne, wszędzie tam, gdzie są wyłącznie wyznaniowe; likwidację 'funduszu kościelnego'; utrzymywanie Kościołów wyłącznie przez ich wiernych; etc.
Tylko proszę zauważyć że Państwo Polskie to my – jego obywatele, a nadal większość obywateli Polski to katolicy. Większość Pani postulatów jest słusznych i większość znajduje się w programie Hołowni.
Ja sama jestem niewierząca już od bardzo dawna, jednak Szymon nauczył mnie jednej rzeczy, patrzeć nie tylko ze swojej perspektywy, ale też brać pod uwagę perspektywę innych osób. I tak w kwestii lekcjii religii proszę sobie wyobrazić katolicką wielodzietną rodzinę, mieszkającą gdzieś na wsi. Do kościoła daleko, do szkoły jeszcze dalej i może w zupełnie innym kierunku. Chcą wychowywać dzieci zgodnie ze swoją wiarą i mają do tego pełne KONSTYTUCYJNE prawo. Proszę się teraz zastanowić czy na siłę uniemożliwianie szkołom ułatwienia życia takim ludziom jest w porządku… A np. tu gdzie mieszkam – na podkarpaciu na pewno jest takich rodzin mnóstwo. Dlatego kwestia religii w szkołach powinna być ustalana na gruncie lokalnym, oczywiście na pewno jako zajęcia fakultatywne i nie wliczane do średniej ocen, ale to jest już w programie Polski 2050 zaznaczone.
Ale nie jest rolą świeckiego państwa umożliwianie lekcji religii dla dzieci, tylko jest to rola kościoła. Kościół ma zadbać o swoich wiernych. Takim myśleniem, że statystycznie Polacy to katolicy, i państwo ma wypełniać obowiązki kościoła, dajemy przyzwolenie na państwo wyznaniowe.
Art.53.4. Konstytucji:
Religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może byćprzedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób.
Po pierwsze może, nie musi. Po drugie przez 30 lat lekcje indoktrynacji pod pozorem lekcji religii naruszają wolność sumienia i religii innych osób.
Konstytucja może nie, ale Konkordat zobowiązuje państwo do umożliwienia lekcji religii katolickej w szkołach. Żeby to zmienić trzeba by zmienić zapisy Konkordatu (który jest wpisany w Konstytucję). Hołownia wspominał o możliwości renegocjacji (chociaż nie w kontekście lekcji religii) kiedy nadejdzie "moment konstytucyjny" czyli wymagana większość parlamentarna.
Hołownia to też tylko klęcznik, wprawdzie już nie styropianowy, ale np. ze sklejki z różnych gatunków drewna w wodoodpornej okleinie, bez zadziorów, ładnie oszlifowany, niemniej taki mebel poza jedną funkcją nie nadaje się do innych zastosowań.
Mierniutkie bardzo to porównanie. Nie uderzyłeś w Hołownię, tylko dowiodłeś, że nie masz elementarnej wiedzy dotyczącej jego działalności. A kwestia wiary jest osobistą sprawą każdego z nas- twoją, moją, JEGO RÓWNIEŻ.
Holownia? Ani zimny ani goracy. Wyplujcie to slowo z ust waszych