0:000:00

0:00

Andrzej Duda od 21 sierpnia 2018 przebywa w Nowej Zelandii. W Auckland prezydent spotkał się z Gubernator Generalną Patsy Reddy, z premier Jacindą Ardern oraz liderem opozycji Simonem Bridgesem. Podczas rozmów z premier podpisano kilka umów, m.in. dotyczących między innymi międzymiastowej i międzyuczelnianej współpracy partnerskiej oraz lotnictwa cywilnego. Para prezydencka spotkała się również z Polonią w Domu Polskim, gdzie Andrzej Duda wręczył odznaczenia oraz wspominał historię "Dzieci z Pahiatua", które w trakcie wojny zdecydował się przyjąć rząd Nowej Zelandii. Wypowiedź prezydenta na ten temat - fałszywą - szczegółowo sprawdziliśmy tutaj.

Również w Auckland prezydenta witała grupa demonstrująca przeciwko łamaniu Konstytucji i ataku na polskie sądownictwo.

View post on Twitter

Środowiska polonijne w Nowej Zelandii, podobnie jak wcześniej australijskie, apelowały do władz kraju o poruszenie tematu sądownictwa podczas rozmów z polskim prezydentem. Nowozelandzka prasa odnotowała list polskiego prawnika z Uniwersytetu Victorii w Wellington, doktora Marcin Betkiera, który opisywał wszystkie kontrowersje wokół ostatnich nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, apelując: „Cały Zachód zadaje Polsce trudne pytania, to ważne, by te same pytania usłyszał prezydent również na końcu świata".

Tego zadania podjęli się nowozelandzcy dziennikarze podczas konferencji prasowej, która odbyła się po spotkaniu Andrzeja Dudy z Jacindą Ardern. Polskiego prezydenta pytano o to, czy zaniepokojenie Unii Europejskiej zmianami w polskim sądownictwie nie zagraża reputacji Polski na arenie międzynarodowej.

Andrzej Duda odpowiadając na pytania, posługiwał się zestawem znanych manipulacji i przekłamań. Opowiadał o komunistycznej przeszłości sędziów, o tym, że o żadnych rządowych naciskach nie ma mowy, bo to KRS przedstawia propozycje kandydatów na sędziów SN. O tym, jak to wszystko wygląda w praktyce, pisaliśmy wielokrotnie. Całą sytuację podsumował w słowach:

"Myślę, że to, co w tej chwili przechodzimy, można porównać do grypy. Mam nadzieję, że jesteśmy w stanie tę grypę zwalczyć i nie zarazić się ponownie".

Polacy chcą reformy

Nie mogło zabraknąć oczywiście również klasycznego argumentu o potrzebie reform:

"Wymiar sprawiedliwości w Polsce jest fatalnie oceniany, trzeba coś zrobić, by tu nastąpiła zmiana, bo 80 procent społeczeństwa uważa, że głęboka reforma wymiaru sprawiedliwości jest czymś niezbędnym"

- głosił z przekonaniem Andrzej Duda.

Prezydent najprawdopodobniej odnosił się do danych z sondażu CBOS z września 2017, w którym 81 proc. ankietowanych zadeklarowało, że reforma sądownictwa jest potrzebna. W tym samym sondażu jednak aż 69 proc. osób poparło prezydenckie weta ustaw o SN i KRS z lipca 2017.

W sondażu IPSOS dla OKO.press z marca 2017 pytaliśmy o to, czym jest polityka rządu w stosunku do sędziów. Badani mieli do wyboru dwie odpowiedzi:

  • "Próba ograniczenia przywilejów środowiska, które nie liczy się z żadną inną władzą i nie potrafi się samo zreformować”
  • „Niedopuszczalna próba naruszenia zasad państwa prawa i przejęcia kontroli polityków nad sądownictwem”.

Aż 51 proc. ankietowanych deklarowało, że działania rządu odbierają jako atak na praworządność.

Ocena polityki PiS wobec sądów i sędziów. Ipsos marzec
Ocena polityki PiS wobec sądów i sędziów. Ipsos marzec

Jeszcze bardziej uderzające są odpowiedzi na pytania o sens poszczególnych regulacji. W sondażu Kantar Public dla Akcji Demokracja z 2017 roku pytano, jaki wpływ powinni mieć politycy na wybór sędziów.

Akcja Demokracja 1
Akcja Demokracja 1

Przeczytaj także:

Jak PiS zadbał o przewlekłość postępowań

Prezydent opowiadał również, że Polska ma ogromny problem z przewlekłością postępowań - stąd właśnie potrzeba reform.

"Wynika to po prostu ze złego funkcjonowania sądownictwa w Polsce. Ludzie się skarżą, ponieważ sprawy trwają zbyt długo, postępowania się ciągną, ludzie tracą pieniądze. To oddziałuje również bardzo negatywnie na biznes"

- przekonywał.

Trudno się z prezydentem nie zgodzić. Przewlekłość postępowań rzeczywiście jest w Polsce problemem systemowym i Polacy skarżą się na to Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a także do samego Sądu Najwyższego. W pakiecie "reform" PiS trudno szukać jednak jakichkolwiek rozwiązań, które mogłyby mieć na przewlekłość pozytywne oddziaływanie.

Warto przypomnieć tu, jakie zasługi ma sam prezydent dla usprawnienia polskiego wymiaru sprawiedliwości. W oczekiwaniu na dogodny termin do rozpisania konkursu na wakaty w SN, blokował kandydatury sędziów rekomendowanych przez "starą" KRS. W przypadku Izby Karnej oraz Izby Cywilnej jeszcze w 2017 roku w ten sposób "zamrożonych" było razem ośmiu kandydatów.

Sytuację komentował w lipcu w rozmowie z OKO.press Dariusz Zawistowski, prezes Izby Cywilnej SN: "Przepisy nie nakładają na prezydenta konkretnych terminów, ale organy powinny działać transparentnie. Dla tak długiego okresu oczekiwania nie ma uzasadnienia".

Swoją cegiełkę do obstrukcji dokładał Zbigniew Ziobro, który jako Minister Sprawiedliwości ma możliwość delegowania do pracy w SN sędziów sądów powszechnych na okres kilku miesięcy. Izby o takie delegatury wnioskowały, ale Zbigniew Ziobro zgadzał się sporadycznie, często odmawiał, a najczęściej wnioski zwyczajnie ignorował.

Sytuacja oczywiście pogorszyła się z chwilą przechodzenia w stan spoczynku kolejnych sędziów na mocy przepisów nowej ustawy o SN. Wyrwy kadrowe osiągnęły w lipcu pułap nawet 60 proc. stanowisk w izbach, a kolejki spraw do wyznaczenia rozpraw urosły z 30 do 100.

W kwietniu też formalnie zaczęły funkcjonować Izba Dyscyplinarna oraz Izba Spraw Nadzwyczajnych. Funkcjonują, co oznacza, że wpływają do nich sprawy czekające na rozstrzygnięcie. Zarazem jednak nie funkcjonują, ponieważ nie obsadzono ich sędziami.

Dodatkowego komizmu słowom prezydenta o "ciągnących się sprawach" i "ludziach tracących pieniądze" dodaje fakt, że wprowadzona przez niego skarga nadzwyczajna, ciesząca się dużą popularnością, pozwala na wzruszanie wyroków sądowych nawet w skomplikowanych sprawach dotyczących podziału majątku, które zakończyły się 20 lat temu.

Andrzej Duda stał się twarzą ataku na sądy

Tych i innych faktów oczywiście nie znali nowozelandzcy dziennikarze, więc nie mogli skonfrontować z nimi prezydenta. Powszechną wiedzą jest jednak, że bałamutne argumenty rządu nie przekonują organów Unii Europejskiej, które kontynuują wobec Polski procedurę praworządności. Nowozelandzki oddział Associated Press wystosował depeszę, w której cytuje wypowiedzi Andrzeja Dudy - zarówno te o komunistycznych sędziach, jak i o grypie, dodając, że Komisja Europejska daje nam miesiąc na wycofanie się z kontrowersyjnych przepisów, inaczej sprawa trafi do Trybunału Sprawiedliwości UE. Depeszę zamieściły portale z całego świata, m.in. Washington Post, New York Times, ABC News oraz New Zealand Herald.

Wygląda na to, że dzięki dyplomatycznej wizycie na Antypodach Andrzejowi Dudzie udało się zostać na arenie międzynarodowej twarzą PiS-owskiego ataku na sądy.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze