Prace nad ustawą o asystencji osobistej w Sejmie ruszą 16 grudnia. Maja Nowak, przewodnicząca podkomisji, która ma opracować tę wielką reformę społeczną – są aż trzy projekty – jest kandydatką na nową wiceministrę
Maja Nowak (na zdjęciu u góry – w seledynowym kostiumie) może wkrótce zastąpić Łukasza Krasonia na stanowisku pełnomocnika rządu ds. osób z niepełnosprawnościami. Rekomendowała ją na to stanowisko Polska 2050, której przypadło ono z puli koalicyjnej – podało 9 grudnia RMF FM. Sam Łukasz Krasoń rekomendacji swojej partii na stanowisku pełnomocnika nie ma od września. Środowisko osób z niepełnosprawnościami uważa go za polityka nieskutecznego.
Krasoń postawił wszystko na asystencję, ale nie udało mu się doprowadzić projektu do szczęśliwego końca. Nie udały się też inne projekty, za które odpowiadał jako wiceminister w Ministerstwie Rodziny Pracy i Polityki Społecznej. Na przykład taki:
Sama ustawa o asystencji osobistej jest gigantyczną, skomplikowaną i ważną dla każdego reformą:
Państwo nie mówi już o „opiekowaniu się” taką osobą, ale o wsparciu jej w niezależnym życiu. I przestaje zakładać, że w przypadku niepełnosprawności rodzina ma się „poświęcić” i zrezygnować z pracy i planów na życie.
Te wspaniałe założenia, zgodne z koncepcją praw człowieka, nie zostaną wprowadzone od razu i w każdym przypadku. Ale zmiana powinna się zacząć.
Kiedy? To zależy od procesu politycznego, który się właśnie uruchamia.
21 listopada odbyło się pierwsze czytanie dwóch projektów: rządowego i poselskiego ustawy o asystencji osobistej. 4 grudnia oba projekty skierowano do komisji polityki społecznej, gdzie czekał już powszechnie krytykowany projekt prezydencki Andrzeja Dudy. Komisja powołała podkomisję specjalną do stworzenia jednego projektu.
Podkomisja zacznie prace 16 grudnia. Na jej czele stanęła Maja Nowak z Polski 2050. Pięć dni później jej partia ogłosiła, że posłanka powinna zastąpić w rządzie pełnomocnika Łukasza Krasonia. Więc od razu sytuacja się skomplikowała.
Pytana przez nas o zmiany w rządzie posłanka Nowak mówi, że
podkomisja będzie pracować sprawnie, niezależnie od okoliczności, bo ekspertki od asystencji w niej są. A podkomisję i tak goni czas – chodzi o to, by skończyć prace w styczniu 2026 roku.
Szansa, że cała ustawa wejdzie w życie 1 stycznia 2027, a pierwsi asystenci trafią do najbardziej potrzebujących w I kwartale 2027 roku ciągle istnieje, ale ryzyko, że się nie uda, rośnie.
Do tego sama idea asystencji osobistej – czyli wspierania osoby z niepełnosprawnością w codziennych czynnościach nie przez rodzinę, ale fachowca, któremu płacimy wszyscy z budżetu – dostaje się właśnie w młyny polityczne.
PiS będzie starał się pokazać, że Koalicja 15 października nie dotrzymuje obietnicy. Zmusi ją do odrzucania co bardziej szczodrych rozwiązań. Albo znajdzie większość do przepchnięcia swoich postulatów i ogłosi sukces.
Jest tak dlatego, że rządowi i jego pełnomocnikowi ds. osób z niepełnosprawnościami Łukaszowi Krasoniowi nie udało się pokazać tej reformy jako wielkiej cywilizacyjnej zmiany. Choć wprowadzenie asystencji osobistej było jednym ze 100 konkretów KO i zobowiązaniem wpisanym do umowy koalicyjnej, rząd i koalicja zachowywały się tak, jakby projekt był tylko ponurą i kosztowną koniecznością.
Premier zdążył nawet ogłosić, że na asystencję nie ma pieniędzy, „bo są ważniejsze wydatki” (tak o prawach osób z niepełnosprawnościami mówi się w Polsce od 30 lat). Wykazał się całkowitym brakiem wiedzy, o co w reformie chodzi. Mówił bowiem, że ile się nie wyda na pomoc osobom z niepełnosprawnościami, to zawsze będzie za mało. Nie zauważył, że w tej reformie nie chodzi tylko o pieniądze, ale o to, jak i po co są wydawane.
Nikt nie przedstawił reformy jako odpowiedzi na dręczące ludzi lęki, co będzie, jeśli w rodzinie przytrafi się niepełnosprawność. Kilkusetstronicowy i szalenie specjalistyczny projekt ustawy mówi tymczasem po prostu: „Nie zostawimy was samych”.
Pełnomocnik Krasoń stawiał zresztą w narracji o ustawie głównie na swój przykład: osoby z poważną niepełnosprawnością, która nie mogłaby funkcjonować bez wsparcia asystenta. Krasoń w czasie prac nad ustawą wydał nawet książkę o sobie pod tytułem „Niezniszczalny” – wszystko to jednak sprowadzało wielką reformę do jednostkowej opowieść o bohaterskich zmaganiach z ciężką i postępującą chorobą.
Jednostkowa opowieść wzrusza, ale nie mobilizuje. Ani minister Krasoń, ani rząd, nie potrafili opowiedzieć, że ta reforma jest dla wszystkich, bo
pełnosprawność jest cechą przemijającą, a niepełnosprawność może się pojawić w każdej rodzinie.
Projekt ustawy, obiecany przez Koalicję 15 października, przez rok powstawał w Ministerstwie Rodziny i Pracy. W grudniu 2024 ruszyły prace na szczeblu rządowym – oraz konsultacje ze środowiskiem osób z niepełnosprawnościami. W maju 2025 projekt zgodny z założeniami finansowymi przyjętymi przez resort finansów w 2024 roku dotarł do Komitetu Stałego Rady Ministrów. Ostatniego etapu przed posiedzeniem rządu. I tam utknął na prawie pół roku, a cześć założeń została ścięta na skutek żądań resortu finansów.
W pierwotnej wersji Ministerstwo Finansów godziło się przeznaczyć na asystencję 80 mld zł w ciągu 10 lat. Po cięciach ma kosztować 47,2 mld w ciągu 10 lat.
Strona społeczna, która od wielu lat zabiega o asystencję, i nad projektem ostro pracowała w toku konsultacji zeszłej zimy, poczuła się oszukana i już nie uważa tego rządowego projektu za swój.
Kiedy jesienią 2025 roku rząd nadal debatował nad projektem, Lewica i Polska 2050 złożyły w Sejmie projekt bez cięć i innych modyfikacji – jako poselski. Zdążył przejść w Sejmie dodatkowe 30-dniowe konsultacje (obowiązkowe dla przedłożeń nierządowych), zanim rząd przesłał w końcu swój projekt.
Na zdjęciu głównym z 16 października – Maja Nowak pokazuje projekt poselski. Obok niej od lewej: posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska, posłanki Polski 2050 Bożenna Hołownia i Barbara Oliwiecka, wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat i posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl
Tak oto w Sejmie znalazły się dwa koalicyjne projekty: poselski, lepszy dla ludzi, i rządowy, lepszy dla finansów publicznych. Dla części posłów koalicji, zwłaszcza tych, którzy mandat swój zdobyli zajmując się właśnie prawami osób z niepełnosprawnościami, to trudna sytuacja.
A w trakcie I czytania 21 listopada okazało się, że opozycyjny PiS zamierza popierać wszystkie zmiany, które wyglądają na „lepsze dla ludzi”. PiS przypomniał, że projekt Andrzeja Dudy, leżakujący w Sejmie od ponad roku, obejmuje asystencją także seniorów (w rządowym i poselskim przedłożeniu granicą jest 65 lat, bo starsze osoby powinna objąć polityka senioralna; głównym celem asystencji jest oddanie podstawowych praw osobom młodszym, które z powodu niepełnosprawności nigdy nie miały szans na cywilizowane życie).
PiS nie wspomniał, że projekt Dudy nie przewidywał asystencji dla nastolatków, dlatego był oprotestowany przez środowisko osób z niepełnosprawnościami (projekt powstał zresztą w sposób nielegalny, bo bez konsultacji ze środowiskiem). W czasie pierwszego czytania posłowie PiS zgodnym chórem opowiedzieli się za poszerzeniem prawa do ustawowej asystencji o seniorów.
Nie wiadomo, jak zagłosuje Konfederacja, bo w ogóle nie wypowiedziała się na ten temat.
Dziś trudno przewidzieć, jaka większość powstanie w parlamencie w sprawie konkretnych rozwiązań ustawy.
Komisja polityki społecznej zajęła się projektem ustawy 4 grudnia. Przegłosowała – po burzliwych dyskusjach – że z trzech projektów wiodącym będzie projekt rządowy. To znaczy, że to on będzie podawany parlamentarnej obróbce, a pozostałe dwa projekty posłużą jako źródło poprawek.
Obróbką ma zająć się podkomisja specjalna, a efekt prac przedstawić całej komisji. Rozkład głosów w podkomisji jest następujący: KO – 3 głosy, PiS – także 3, PSL – 1. Głosy rozstrzygające należą do przedstawicielek PL 2050 i Lewicy, Mai Nowak i Katarzyny Ueberhan. Obie były w Sejmie sprawozdawczyniami poselskiego projektu ustawy (czyli w zasadzie rządowego, bez poprawek resortu finansów).
„Zrobimy wszystko, by ostateczna wersja projektu była lepsza dla osób z niepełnosprawnościami, bezpieczna dla finansów i by nadawała się do wdrożenia” – podkreśla w rozmowie z OKO.press 8 grudnia przewodnicząca podkomisji Maja Nowak (PL 2050), matka dziecka z niepełnosprawnością, pedagożka, tłumaczka przewodniczka osób głuchoniewidomych. Dodaje przy tym, że liczy na aktywny udział przedstawicieli Ministerstwa Finansów i na ich wyjaśnienia, co jest możliwe, a co nie.
Jaki będzie efekt tych prac? – pytamy
„Powiem szczerze, nie wiem czego się spodziewać” – odpowiada posłanka Nowak.
Dodaje: „Chciałabym, by ostateczna wersja była bliższa projektowi poselskiemu, bo on jest po prostu korzystniejszy dla ludzi. Ale też musimy wysłuchać głosów Ministerstwa Finansów i innych, bo być może są jeszcze jakieś rzeczy, o których my nie wiemy. Pewnie Prawo i Sprawiedliwość będzie składało poprawki, żeby coś z projektu Andrzeja Dudy wdrożyć. Uważam, że jest to możliwe”.
Kolejne posiedzenia podkomisji odbędą się już w styczniu. Posłanka Nowak zakłada, że wersja przygotowana w podkomisji powinna już sprawnie przejść przez komisję i trafić na posiedzenie plenarne Sejmu.
„Poprawek do projektu, które będziemy musieli omówić, będzie zapewne co najmniej kilkadziesiąt. Więc trochę czasu to zajmie. To jest wielki projekt, wprowadza zupełnie nowy system”.
Ministerstwo Finansów zażądało cięć w projekcie ustawy o asystencji mniej więcej wtedy, gdy pojawiły się dane z wdrożenia uzupełniającej asystencję ustawy o świadczeniu wspierającym (obowiązuje od początku 2024 roku). I wtedy okazało się, jak bardzo koszty tamtej ustawy były niedoszacowane.
O nowe świadczenie wspierające, które ma pokrywać dodatkowe koszty życia wynikające z niepełnosprawności, wystąpiły osoby, o których państwo nie wiedziało. Stary system ich nie widział, bo oceniał wyłącznie „niezdolność” danej osoby do pracy i życia, i na tej podstawie po spełnieniu koniecznych warunków przyznawał świadczenia.
Ci, którzy dodatkowych warunków nie spełniali, mimo „niezdolności” byli dla systemu niewidoczni. Pojawili się, gdy państwo zadało pytanie: „czego potrzebujesz do niezależnego życia?” (na tej zasadzie oparte jest świadczenie wspierające, przy którym nie jest ważna choroba i typ niepełnosprawności, ale właśnie odpowiedź na pytanie o potrzebne wsparcie).
Może cięcia w projekcie ustawy o asystencji resort finansów na ostatniej prostej zaproponował profilaktycznie? Bo już widział, jak bardzo państwo było do tej pory ślepe na problem niepełnosprawności i jakie to mogą być koszty? – pytamy
„Nie wiem, choć to możliwe” – odpowiada posłanka Nowak. – „Zdajemy sobie sprawę, że budżet też nie jest z gumy. Ale po tylu latach oczekiwania na ustawową asystencję nie możemy też po prostu ciąć w nieskończoność, bo wtedy projekt przestanie mieć sens”.
Do wprowadzenia asystencji Polska zobowiązała się w 2012 roku, ratyfikując Konwencję ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Fundamentem tej konwencji jest prawo do niezależnego życia – aby każdy mógł zrealizować swój potencjał dzięki wsparciu całej wspólnoty.
Po przyjęciu przez Sejm projekt trafi następnie do Senatu, potem – jeśli będą poprawki – z powrotem do Sejmu. Jeśli popisze ją prezydent Nawrocki, zaczną się prace nad przygotowaniem systemu informatycznego, który ma doprowadzić do tego, że potrzebujący wsparcia dostaną je, a praca asystentów będzie monitorowana i oceniana.
Autorzy projektu zakładają, że na uruchomienie pracy asystentów potrzeba 14 miesięcy od podpisu prezydenta
A to oznacza, że gigantyczna reforma społeczna będzie wdrażana już w kampanii przed wyborami 2027 roku. Opinia publiczna będzie wtedy bombardowana informacjami o tym, co się nie udało. Taka jest bowiem natura wdrażania wielkich, skomplikowanych, angażujących pracę tysięcy ludzi i bardzo kosztownych reform.
Polityka społeczna
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej
Polska 2050
asystencja osobista
Łukasz Krasoń
Maja Nowak
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze