Karnie wysłani na delegacje kilkaset kilometrów od domu prokuratorzy nie przestraszyli się represji. Za zsyłki pozwą prokuraturę do sądu. Będzie też zawiadomienie do prokuratury na Prokuratora Krajowego. OKO.press sprawdziło, jak prokuratorzy radzą sobie na zsyłce
Pozew za karne delegacje w Polskę trafi do sądu w lutym 2021. Chcą go złożyć Katarzyna Kwiatkowska i Jarosław Onyszczuk, oboje z zarządu stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Pozew będzie za nierówne traktowanie w pracy. Jeszcze nie wiadomo, czy pozwana będzie Prokuratura Krajowa, na czele której stoi Bogdan Święczkowski, zaufany Zbigniewa Ziobry.
To on wydał decyzje o karnym delegowaniu na pół roku w Polskę grupy siedmiorga niepokornych prokuratorów. Jest jednak problem prawny – nie jest pewne, czy można za to pozwać Prokuraturę Krajową, czy tylko macierzyste jednostki, w których pracują ukarani prokuratorzy.
Prokuratorzy będą też chcieli, by sąd ustalił, że miejscem ich pracy nie są prokuratury, do których ich wysłano, ale jednostki w miejscu ich zamieszkania. Będą chcieli również, by sąd do końca procesu wstrzymał wykonanie decyzji Święczkowskiego.
Mają na to spore szanse, bo już był taki precedens. Krakowski sąd wstrzymał delegację innego członka Lex Super Omnia Mariusza Krasonia, który w 2019 roku został wysłany z Krakowa do Wrocławia.
Niezależnie od pozwu za karne delegacje w lutym ma być złożone również zawiadomienie do prokuratury na Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego. Zawiadomienie chce złożyć Katarzyna Kwiatkowska. Ma ono dotyczyć uporczywego naruszania praw pracowniczych.
Decyzje o karnych delegacjach dla siedmiorga prokuratorów ujawniono 18 stycznia 2021. W tej grupie jest sześcioro członków krytycznego wobec prokuratury Zbigniewa Ziobry stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia. Z czego aż troje to członkowie zarządu organizacji. Karne delegacje po kilkaset kilometrów o domu to kara za krytykę prokuratury i obronę jej niezależności. To także uderzenie w Lex Super Omnia.
Karne delegacje oburzyły polityków opozycji, środowisko prawników i opinię publiczną. Prokuratorzy dostali duże wsparcie i wyrazy solidarności. W ich obronie stanęły organizacje sędziowskie i Rzecznik Praw Obywatelskich. Dostają też kartki pocztowe ze słowami otuchy, a obywatele proponowali im nawet pomoc w wynajęciu mieszkań za darmo.
Karne delegacje dla tej grupy prokuratorów będą kosztować budżet państwa, czyli wszystkich obywateli od 100 do 200 tysięcy złotych. Prokuratura musi bowiem opłacić im wynajem mieszkań, diety oraz pokryć koszty dojazdów, bo prokuratorzy będą na weekendy wracać do domu.
OKO.press rozmawiało teraz z ukaranymi prokuratorami. Część z nich pracuje już na delegacjach. Zapytaliśmy, jak zostali przyjęci w nowym miejscu pracy, jakie mają najbliższe plany.
Katarzyna Kwiatkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Zesłana do Prokuratury Rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu w województwie kujawsko-pomorskim, około 180 kilometrów od domu. Jest wiceprezeską Lex Super Omnia. Zdeterminowana, był złożyć pozew do sądu i zawiadomienie do prokuratury.
Zresztą już procesuje się z prokuraturą, bo w 2016 roku po przejęciu kontroli nad tym organem przez Zbigniewa Ziobrę została zdegradowana w ramach czystek. Sprawa wciąż czeka na wyznaczenie terminu w sądzie. Kwiatkowska wypowiada się w mediach, pracowała nad trzema raportami stowarzyszenia o represjach w prokuraturze.
„Jeszcze nie pojechałam na delegację. Robię badania lekarskie, jestem na zwolnieniu do połowy lutego. Kontaktowałam się z już z prokuraturą w Golubiu-Dobrzyniu. Okazuje się, że będę tam pracować tylko ja i prokurator rejonowy. Do tej pory był tam tylko prokurator rejonowy i zastępca. Ale jak dojadę ja zastępczyni pójdzie na urlop dla poratowania zdrowia. A są tam przewidziane cztery etaty.
Do Golubia-Dobrzynia Prokurator Krajowy mógł delegować osoby, które mają tam bliżej. Bo sprawdziliśmy, że do jednostek wyższego rzędu, w tym do Prokuratury Krajowej są delegowani prokuratorzy z pobliskiego Płocka czy Torunia.
Gdyby prowadzono racjonalną politykę kadrową, to delegowano by ich bliżej domu. Obawiam się, że w Golubiu będę sama, ale mam wsparcie od sędziów, którzy powiedzieli, że zrobią wszystko, by moja sytuacja i czas pobytu na delegacji przebiegał bez problemów.
Dostałam dużo wsparcia. Dzwonili do mnie znajomi. Pani w aptece rozpoznała mnie i mówi: „Ja panią podziwiam za to, że ma tyle odwagi, by się sprzeciwić temu, co dzieje się w prokuraturze. Dobrze robicie. Niech Pani dalej tak trzyma, a my za Panią trzymamy kciuki, bo robi się wam krzywdę”. Inna pani na bazarku, na którym robię zakupy powiedziała, że jak stracę pracę, to pomoże mi znaleźć nową. Miałam łzy w oczach. A pani z pralni powiedziała, że jak coś będzie potrzeba to pomoże. Po 16 lutego stawię się do pracy na delegacji” – mówi OKO.press Katarzyna Kwiatkowska.
Prokurator Katarzyna Kwiatkowska.
Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. Zesłana do pracy w Prokuraturze Rejonowej w Śremie w Wielkopolsce, 310 kilometrów od domu. Jest członkinią komisji rewizyjnej Lex Super Omnia. W 2020 roku chciała wszcząć śledztwo w sprawie organizacji wyborów prezydenckich w czasie epidemii. Sprawę jednak szybko jej odebrano i zrobiono za to dyscyplinarkę. To jej kolejna dyscyplinarka. A obecna delegacja jest już druga. Jest aktywna na Twitterze.
„Od środy 27 stycznia jestem w Śremie. Pod prokuraturą czekało na mnie kilkadziesiąt osób [sędziów z Iustitii, prawników, mieszkańców – red.]. Serdecznie mnie witali i odżegnywali się od złej otoczki, jaka spadła na Śrem jako na miejsce przymusowej zsyłki. Ale to urocze miasto. Po dwóch dniach pobytu tutaj i takim przyjęciu, zastanowiłabym się, czy wracać do pracy na Mokotowie, gdyby tylko Śrem był bliżej Warszawy.
W prokuraturze przyjęto mnie w porządku. Pracują tu na dwie zmiany. Na mojej zmianie jest prokurator rejonowy i asesor [jest tu pięć etatów, cztery obsadzone, piąty objęła Wrzosek – red.]. Mam już ok. 20 spraw do prowadzenia. To sprawy o alimenty, oszustwa, czy o przywłaszczenie psa. Po pracy poznaję miasto i próbuje się zagospodarować. Wynajęłam już mieszkanie, teraz podpisuję różne umowy, np. na media. I wyposażam je, bo jest raczej puste.
W tutejszym sądzie miałam już pierwszą wokandę. Przyjęto mnie miło. Zanim się przedstawiłam, wiedziano już kim jestem. To miłe.
Dostaję duże wsparcie. Przychodzą do mnie kartki pocztowe i maile. Przed wyjazdem musiałam odbyć trudną rozmowę ze starszą mamą. Ona w życiu wiele przeszła.
Pierwsza jej rada była taka, że może bym zrezygnowała z aktywności w Lex Super Omnia i zajęła się rodziną. Jest rozsądna i rozumie moje racje, choć nie do końca je podziela. Ale musiała się z tym pogodzić” – mówi OKO.press Ewa Wrzosek.
Zastanawia się nad pozwaniem prokuratury za karną delegację. W Śremie podczas powitania pod sądem Wrzosek dostała w prezencie słownik gwary poznańskiej, poduszkę i kubek ze wizerunkiem i napisem: "Elba, Sybir, Śrem". Wystawiła go na licytację na WOŚP. W Śremie witał ją m.in. rzecznik Iustitii sędzia Bartłomiej Przymusiński. Ludzie krzyczeli „Murem za Ewą”. W Warszawie zostawiła dwie córki (jedną nieletnią) i 76-letnią matkę, którą się opiekowała.
Prokurator Ewa Wrzosek (druga od prawej) przed prokuraturą w Śremie wraz z witającymi ją osobami. Obok niej - od lewej - stoi sędzia Bartłomiej Przymusiński z Poznania, rzecznik stowarzyszenia sędziów Iustitia. Fot. z profilu Iustitii na Facebooku.
Jarosław Onyszczuk z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. Zesłany do Prokuratury Rejonowej w Lidzbarku Warmińskim, pod granicą z Obwodem Kaliningradzkim, 260 kilometrów od domu. Pracę zaczął w poniedziałek 25 stycznia. Jest członkiem zarządu Lex Super Omnia, często wypowiada się w mediach.
„Przyjęto mnie w prokuraturze bardzo dobrze. Rozumieją moją sytuację. Dostałem pomoc w zagospodarowaniu się tutaj. Jest tu trzech prokuratorów, ja będę czwarty. Mam już kilkanaście spraw do prowadzenia. Od oszustwa na Allegro po sprawy rodzinne. Dostaję pocztówki z wyrazami wsparcia, w piątek 29 stycznia przyszło ich aż kilkadziesiąt.
Podoba mi się tu. Po pracy biegam po kilkanaście kilometrów. A idąc do pracy przechodzę koło zamku. Mieszkania szukałem kilka dni. Znalazłem je przy pomocy osób stąd. Byłem już w tutejszym sądzie. Adwokaci przed rozprawą podchodził do mnie. Mówili, że wiedzą kim jestem, witali i przekazywali wyrazy szacunku” – mówi OKO.press Jarosław Onyszczuk.
Katarzyna Szeska z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola. Zesłana do Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu na Podkarpaciu, 320 kilometrów od domu. Wypowiadała się krytycznie w mediach, aktywna na Twitterze. To była rzeczniczka prasowa Prokuratora Krajowego Edwarda Zalewskiego. Nie pojechała jeszcze do Jarosławia.
„Napisałam pismo do Prokuratury Krajowej o podanie powodów delegacji. Odpowiedzi nie dostałam. Teraz jestem na zwolnieniu lekarskim. Dzwoniłam już do Jarosławia i mówiłam o tym. Jak nie cofną mi delegacji, złożę za to pozew do sądu. Bo zdrowie jest najważniejsze. Dostałam duże wsparcie od ludzi w smsach, w mediach społecznościowych” – mówi OKO.press Katarzyna Szeska.
Szefowa Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu powiedziała „Gazecie Wyborczej”, że nie ma braków kadrowych i nie występowała o takie wsparcie.
Daniel Drapała z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Trafił do Prokuratury Rejonowej w Goleniowie w województwie zachodniopomorskim, 400 kilometrów od domu. Członek Lex Super Omnia.
„W Goleniowie zacząłem pracę w poniedziałek 25 stycznia. Przywitano mnie sympatycznie. Są tu ciepli i mili ludzie. Wszystko mam już zorganizowane. Mieszkanie znalazłem w internecie, choć nie było łatwo, bo jest tu strefa ekonomiczna i dużo napływowych pracowników, głównie z Ukrainy. Dostaję kartki ze wsparciem od sędziów i prokuratorów. Rozważam kroki prawne w związku z decyzją o delegacji. W domu we Wrocławiu zostawiłem 11-letniego syna” – mówi OKO.press Daniel Drapała.
Artur Matkowski z Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald. To prokurator wojskowy. Został zesłany do Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów, ponad 500 kilometrów od domu. Jako jedyny z karnie delegowanych nie należy do Lex Super Omnia. Ale sądzi się z prokuraturą o wynagrodzenie. Nie wypowiada się w mediach.
Matkowski pracę na delegacji zaczął jako pierwszy, bo już w poniedziałek 18 stycznia. Został dobrze przyjęty. Też dostaje kartki ze wsparciem. W Rzeszowie prowadzi już kilkadziesiąt spraw. W domu zostawił 10-letniego syna. Jego zesłanie z Poznania do Rzeszowa to był dowód na to, że delegacje mają charakter represji. Bo gdyby rzeczywiście prokuraturze chodziło o zwykłe wsparcie kadrowe jednostek, gdzie jest za mało rąk do pracy, to Matkowski zostałby wysłany do prokuratury w Śremie zamiast Ewy Wrzosek. Do pracy miałby 43 kilometry i byłoby to tańsze.
W czwartek 28 stycznia pod prokuraturę w Rzeszowie przyszła grupa rzeszowskich sędziów i działaczy obywatelskich, by go oficjalnie powitać i dać mu wsparcie. Podarowali mu przewodnik po Bieszczadach.
Powitanie prokuratora Artura Matkowskiego (pierwszy z lewej) pod prokuraturą w Rzeszowie. Fot. z profilu Iustitii na Facebooku.
Obecne karne delegacje objęły też Mariusza Krasonia z Prokuratury Regionalnej w Krakowie, członka zarządu Lex Super Omnia. Ale on jako jedyny został wysłany do prokuratury rejonowej na terenie Krakowa. Może dlatego, że opiekuje się starszymi rodzicami.
To jego trzecia karna delegacja, bo za obronę niezależności w prokuraturze spadają na niego represje. Krasoń był inicjatorem przyjęcia przez samorząd małopolskich prokuratorów krytycznej dla prokuratury Ziobry uchwały. To był precedens. Za to Prokurator Krajowy Bogdan Świeczkowski wysłał go w połowie 2019 roku do pracy w prokuraturze rejonowej we Wrocławiu, 270 kilometrów od domu. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Ale Krasoń nie dał się złamać. Jako pierwszy pozwał prokuraturę za delegację. I sąd wstrzymał jej wykonanie. Prokuratura to zlekceważyła. Zapłaciła za to karę i po powrocie Krasonia z Wrocławia (po pół roku) wysłała go na drugą delegację do rejonu na terenie Krakowa. Pokazuje to, jak prokuratura jest zdeterminowana, by ukarać niepokornego prokuratora i odstraszyć innych - by nie szli w jego ślady.
W grudniu 2020 roku mógł zapaść korzystny dla Krasonia wyrok w procesie z prokuraturą. Przed terminem rozprawy Prokuratura Krajowa wezwała jednak nagle na przesłuchania aż 14 sędziów z Krakowa, którzy wydawali wcześniej korzystne dla Krasonia orzeczenia w kwestiach proceduralnych. Sędziom grożą teraz za nie zarzuty karne. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Krasoń swoim uporem przetarł jednak ścieżkę obrony dla innych prokuratorów.
Sądownictwo
Ewa Wrzosek
Zbigniew Ziobro
Prokuratura Krajowa
Bogdan Święczkowski
delegacje prokuratorów
Jarosław Onyszczuk
Katarzyna Kwiatkowska
Katarzyna Szeska
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze