Mija tydzień, odkąd Senat odrzucił kandydatkę PiS – Lidię Staroń. Piąta próba wyboru RPO zakończyła się fiaskiem, mimo że Jarosław Gowin próbował przeważyć szalę i wybrać RPO wraz z opozycją. Wcześniej opozycja dwukrotnie wystawiała kandydatkę popieraną przez organizacje obywatelskie – Zuzannę Rudzińską-Bluszcz, a PiS swoich posłów (Bartłomieja Wróblewskiego i Piotra Wawrzyka).
Do szóstego podejścia do obsadzenia urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich dojdzie na posiedzeniu Sejmu 7 i 8 lipca. Jeśli znów się nie uda, możliwe są dwa scenariusze: albo PiS stworzy stanowisko „pełniącego obowiązki RPO”, albo pozostawi urząd bez szefa.
Wspólny rzecznik albo nominat PiS
15 lipca 2021 Adam Bodnar będzie musiał opuścić urząd — tak zdecydował w kwietniu TK. Do tego czasu Sejm powinien uchwalić nową ustawę o RPO. A w niej uregulować sprawę zarządzania Biurem RPO w okresie, gdy nie wybrano nowego Rzecznika. Zapewne w ustawie pojawi się stanowisko „pełniącego obowiązki”.
„Moment jest szczególny, zegar tyka. Może się okazać, że 15 lipca Polska stanie się dziwnym krajem, który nie spełnia jednego z podstawowych standardów demokratycznych — nie ma Rzecznika Praw Obywatelskich” — powiedziała OKO.press posłanka Platformy Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Jakie mogą być konsekwencje?
„Jeśli weźmiemy pod uwagę poprzednie lata, a zwłaszcza ostatni rok — dramatyczny dla wolności obywatelskich — to widać, że sytuacja jest groźna. Nominat PiS na stanowisku RPO skończy się dla praw obywatelskich w Polsce tym, czym się dla Konstytucji skończyło się obsadzenie przez PiS Trybunału Konstytucyjnego” – uważa Gasiuk-Pihowicz.
Wiącek po raz drugi?
„Konsultujemy z innymi klubami kandydaturę profesora Marcina Wiącka” — powiedział OKO.press wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL.
Specjalista od praw człowieka, bliski Gowinowi (jest autorem ekspertyzy prawnej, która mówi, że to Gowin jest szefem Porozumienia) Wiącek zdobył poprzednio 222 głosy. Solidarnie zagłosowały za nim: Koalicja Obywatelska, Lewica, Polska 2050, gowinowcy, a także PSL, który formalnie go zgłosił.
Mimo dobrego występu na komisji sejmowej, Wiącek przepadł.
Poparło go dziewięcioro posłów Porozumienia (Bukowiec, Gowin, Gut-Mostowy, Michałek, Murdzek, Ociepa, Piechowiak, Sroka, Wypij). Jednak Kaczyński i tak uzbierał większość – spośród kukizowców i konfederatów. Determinacja prezesa PiS, by nie przepuścić kandydata opozycji, była tym większa, że głosowanie Staroń-Wiącek odbywało się dwa dni po wyborach w Rzeszowie – wygranych w pierwszej turze przez Konrada Fijołka popieranego przez opozycję.
Czy opozycja postawi po raz drugi na prof. Wiącka?
Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) przyznaje, że ten kandydat jest w tej chwili najbliżej wygranej.
Krzysztof Śmiszek z Lewicy: „Lewica już raz poparła kandydaturę profesora Wiącka, więc jeśli pojawi się pomysł PSL (bo to był kandydat zgłoszony przez PSL), to rozważymy go jako potencjalnego kandydata w ramach szerszego porozumienia partii opozycyjnych. Decyzje podejmiemy niebawem”.
Hanna Gill-Piątek (Polska 2050): „Powinniśmy powtórzyć kandydaturę prof. Wiącka w takiej konfiguracji, jaka była poprzednio. To daje szansę na sukces”.
Konfederacja kluczem do wyboru RPO
O tym, że to Lidia Staroń zdobyła większość w Sejmie, zdecydowało trzech posłów Konfederacji (Kamiński, Kulesza, Winnicki), którzy ją poparli.
Za Wiąckiem był tylko Artur Dziambor. Pozostali albo byli przeciwko obojgu kandydatom (Bosak, Sośnierz), albo w ogóle nie wzięli udziału w głosowaniu (Berkowicz, Braun, Korwin-Mikke, Tuduj, Urbaniak).
Stało się tak, mimo że to Wiącek aktywnie zabiegał o poparcie u Konfederacji. Przyszedł na zorganizowaną przez konfederatów debatę, a Staroń – nie. „Czy można różnicować sytuację prawną obywateli w zależności od tego, czy ktoś się poddał szczepieniu czy nie?” – zastanawiał się w Sejmie Wiącek, wyciągając w ten sposób rękę do Konfederacji.
Od jednego z posłów słyszymy, że ludowcy zawalili rozmowy z konfederatami. „Ich jest 11, potrzebują czterech dodatkowych podpisów, żeby móc złożyć projekt ustawy. W ten sposób zaznaczyliby swoją podmiotowość. PSL miał im to obiecać”.
Możliwe są też inne wyjaśnienia: część konfederatów mogła oczekiwać bardziej radykalnego stanowiska Wiącka w sprawie aborcji (powiedział, że nie zdradzi swoich poglądów w tej sprawie i będzie działał w ramach obowiązującego prawa).
W PSL-u zaś uważają, że to PiS obiecał Konfederacji podpisy pod ustawami.
„PiS nie odpuści”
A może PiS nie wystawi żadnego kandydata? Jeden z naszych rozmówców z opozycji rysuje taki scenariusz.
Jesienią dwa razy obóz władzy nie zgłosił nikogo. Jedyną kandydatką była wtedy popierana przez organizacje obywatelskie Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. PiS mógłby powtórzyć ten manewr — zagłosować przeciwko kandydatowi opozycji, nikogo nie poprzeć. A jednocześnie nie zgłosić ustawy o RPO. „Mało jest niewykonanych wyroków TK?” — pyta retorycznie poseł opozycji.
Kamila Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej uważa, że tak się nie stanie: „PiS to partia pazerna na stanowiska. Nie jest w stanie znieść braku kontroli. Jeśli może przejąć jakieś stanowisko, to będzie próbował to zrobić. Zwłaszcza, że RPO to ważny urząd dzięki kompetencjom procesowym. Było to widać np. w kwestii Orlenu, gdy Adam Bodnar blokował próbę przejęcia mediów lokalnych. Nie sądzę, żeby PiS odpuścił ten urząd. Myślę, że będzie walczył do końca”.
A może jeszcze inaczej?
Możliwy jest jednak jeszcze inny scenariusz. Mówił o nim w OKO.press w kwietniu 2021 Stanisław Trociuk, obecny zastępca RPO.
Jeśli Sejm nie wybierze Rzecznika, a jednocześnie nie uchwali nowej ustawy, RPO zostanie właśnie Trociuk: „Wówczas ja przejmę kierowanie biurem i sytuacja będzie analogiczna jak po śmierci rzecznika Kochanowskiego, czyli będę faktycznie wykonywał obowiązki Rzecznika”.
Trociuk już dziś zastępuje Rzecznika Praw Obywatelskich, od 2018 roku ma „umocowanie do wykonywania czynności w imieniu organu konstytucyjnego”. Korzysta z niego np. w przypadku skarg kasacyjnych czy skarg do sądów administracyjnych. A od 2004 roku to on podpisuje wszystkie kasacje karne do Sądu Najwyższego.
konfederacja jest jeszcze gorsza niż pis. jeśli przeraża was co robi z Polską umierakowana prawica, to pomyślcie sobie co by było, gdyby konfederacja przejęła władzę. media publiczne nadawałyby tylko zakłamane filmy dokumentalne o potędze Polski, msze święte oraz materiały propagandowe szkalujące wszystkie kraje na świecie oraz osoby lgbt. Na mszach świętych byłaby sprawdzana obecność, a za grzechy wg ideologii katolickiej będzie kara więzienia lub tortury. Obowiązkowa służba wojskowa – dożywotnia dla mężczyzn i odebranie wszystkich praw obywatelskim kobietom. Osoby lgbt będą w więzieniach a raczej obozach zagłady tylko z powodu swojej orientacji. Podobnie muzułmanie żyjący w Polsce. Chcecie takiej Polski? Jeśli nie to musimy znaleźć sposób na delegalizację konfederacji
"Umierakowana prawica" – to perfekcyjna definicja kaczystowskiego pisioryzmu.
To, że – u m i a r k o w a n a prawica w Polsce umiera, to bezsporna zasługa rządów PiS i całej ZP.
Również to, że tego typu prawica "umie raka" zaszczepić w tym państwie, po 6 latach jej "rządów" jest niewątpliwym.
Nie jest to jednak powód by równać do absolutnych zęzów. Chyba, że jest to strategicznie zamierzone…
"Chcecie takiej Polski? Jeśli nie to musimy znaleźć sposób na delegalizację konfederacji" – trza było powiedzieć Kaczyńskiemu Morawieckiemu i Ziobro jak chwalili konfederacyjne świętowanie ostatniego, zakazanego marszu narodowców i kiboli. Tego marszu co złamał go laluś konfederacji Bossek, jadący wygodnie swoją szefowską gablotą na czele niby-rajdu, otoczony przez chuligankę osiedlową rzucającą butelki i petardy w policję. Oj chwalili go ci umierakowani popaprańcy pisiorscy, co i tak już w poprzednich latach ramię w ramię z tą końfetoracją szli i nie tylko…
pis = konfederacja. to po prostu inna forma tej samej myśli. chcemy delegalizacji pisu. Pis i gamonie od kukiza wspierają konfederację, m.in po to aby się przedstawiąć (Pis) jako centrum. dlatego odbieram twoją propozycję jako próbę odwrócenia uwagi od zagrożenia jakie stanowi PIS.
Szkodników z obydwu partii należy wyautować z polityki.
Jak znam PiS i Kaczyńskiego to teraz wystawią na RPO kogoś pokroju Terleckiego lub Kuchcińskiego.
zwłaszcza kuchiński wyróżnia się wiedzą prawniczą. pewnie w zakresie prawa lotniczego.
ale tak poważnie … pisowi w cale nie zależy na wybraniu następcy. chcą zaorać urząd RPO. tam się rozgości likwidator o ponurej pisowskiej, urzędniczej osobowości. stawiam albo na młodego wilczka albo na jakiegoś byłego członka pzpr., który wyprowadzi sztandar praworządności również z tej instytucji
A w Pislandji do sześciu razy sztuka! A co?!
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Jedno dobre ma ta pisownia Ropczyńskiego – tego nie da się czytać. Samobój jak ch..!
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ropczyński szuka ze mną dialogu, nawet gdy piszę do nieczytających jego kremlowskich wersetów. KGB ciągle jeszcze polskiej czcionki na jego klawiaturę nie dostarczyło. Widać, jednak te sankcje antyputinowskie działają!
ad Ropczynski. Trudno nie zgodzić się z pańskim nawoływaniem do znalezienia uniwersalnego autorytetu moralnego. Co z tego. Każdy taki kandydat, wskazany przez opozycję zostanie natychmiast przez PiS (i pana) oprotestowany. Oraz odwrotnie, w przypadku kandydata PiS (i np pana Swobodę). Sprawy zaszły już zbyt daleko. Nie ma miejsca na kompromis i dogadywanie się.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ad Maciejewicz. RPO powstały w 1987 roku miał być atrapą pluralizmu i demokracji autorytarnego rządu PZPR, wentylem bezpieczeństwa dopasowanym do ówczesnej fali pierestrojki/glasnosti. Po upadku PRL, RPO wykształcił swą, faktyczną, suwerenną formę instancji ombudsmańskiej i ją pełnił. Obecnie spowrotem, ma miejsce naciągnięte dopasowanie tej funkcji państwowej do potrzeb władzy, pomijające tym razem utylitarność europejską, uniwersalną i pluralistyczną, na rzecz trendów antyunijnych, nie naszych, bo wzorowanych na węgierskich czy słowackich modelach. Ten proces obserwuję od samego początku. Jako że pan przeciwstawia powyżej mnie Ropczyńskiemu, chcę panu wyjaśnić, że komentując tutejsze artykuły, ja nic nie "oprotestowywuję". Nie jestem rozczarowany, czy też zaskoczony. Wręcz przeciwnie, wyrażam moje zdanie w ten sam sposób, w jaki to robiłem 35 lat temu. Moje zdanie na temat tego towarzystwa, które dziś ma większość władzy, wykształtowało się w końcu lat 80-tych (pczątki RPO). Długo przed "nocą oszołomów" Olszewskiego i Macierewicza, "lustrowanych teczek" i wszystkich tych pseudorozrachunkowych uników meritum i odwracania uwagi od potrzeby rozwoju demokracji liberalnej w RPIII. Ci, którzy wtedy ciągle nie widzieli, kto, w jaki sposób i dlaczego idzie po władzę, powinni najpóźniej przy ZChN i PC, przetrzeć naiwne oczęta. Jeśli ich, mariaż Kaczyńskich z populactwem LPR i pobłażanie protonazi Tejkowskiemu, oburzanie się w publicznej tv na brak przyzwolenia sianiu ultraprawicowej i ultrakatolickiej propagandy itd., w końcu lat 90-tych nie oświeciły, to żałują teraz braku kompromisu i dogadywania się. Za późno było już wtedy. Co do mnie – ja tylko p o d k r e ś l a m, wciąż nieistotny fakt dziesięcioleciami pielęgnowanej tendencji, która zbiera żniwo jak m.in. masowe przyzwolenie pełzającej antydemokratycznej i antyeuropejskiej dyktatury za europejskie pieniądze i utraty międzynarodowej wagi Polski.
Niech próbują.
Wawrzyk, Wróblewski – jeden z nich dziękował Bogu za Kaczyńskich. To była dobra propozycja, neutralna politycznie i światopoglądowo
Prof. Wiącek był zdecydowanie najlepszym kandydatem. Wybitny konstytucjonalista, specjalista od praw człowieka; ponadto skromny, akademicki i apolityczny. Jestem pod ogromny wrażeniem tej kandydatury. Ale jego wybór w obecnych warunkach politycznych jest chyba zbyt piękny żeby był prawdziwy.
Ważną inicjatywą społeczną jest ustawa Zakrzewskich. https://www.money.pl/gospodarka/edukacja-domowa-w-polsce-pytamy-posla-co-daje-nam-ustawa-zakrzewskich-6642046668487296a.html