0:00
0:00

0:00

Słowa Adama Bielana w programie Moniki Olejnik (w czwartek 26 lutego) idealnie wpisują się w główny przekaz kampanii Andrzeja Dudy pod koniec lutego 2020 roku: prezydent ma klasę, wypowiada się z szacunkiem o przeciwnikach, walczy z hejtem i ogólnie chce lać oliwę na wzburzone morze polskich sporów politycznych.

To już nie jest Duda, który chciał "oczyszczać" Polskę z niewygodnych sędziów, wyklinał ludzi krytykujących rząd PiS w obcych językach i wstydził się za pierwszą prezes SN Małgorzatę Gersdorf.

Przeczytaj także:

Tego Dudy już nie ma.

Kto prześladuje Dudę? Patchwork

Teraz prezydent jest ofiarą: hejterów, oszczerców i zadymiarzy, którzy zakłócają jego spotkania, a zamiast pokoju wśród rodaków, chcą polsko-polskiej wojny. By uprawdopodobnić tę opowieść, stratedzy Andrzeja Dudy potrzebowali symbolu. Ponieważ trudno im było go znaleźć, stworzyli sobie go sami metodą patchworku: wzięli kilka prawdziwych zdarzeń i uszyli z nich historię, która jest w całości fałszywa.

Jej doskonałym skrótem jest wypowiedź Bielana w TVN24:

Stać ją [Lichocką] było na przeprosiny (...), a nie stać było na gest przeprosin pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która widziana była w Pucku, jak się obściskiwała z wulgarnymi hejterami, którzy krzyczeli "ty ch...." do pana prezydenta

"Kropka na i", TVN24,26 lutego 2020

Sprawdziliśmy

Lichocka przeprosiła na niby. Nikt nie skandował "ty ch..." w Pucku, ktoś tak powiedział, co wychwyciła kamera TVP. Kidawę-Błońską "obściskiwała" dziewczyna, która niczego nie skandowała

Uważasz inaczej?

W tej wypowiedzi nic się nie zgadza. W skrócie:

  • poseł Joanna Lichocka powiedziała przepraszam, ale nie przeprosiła,
  • w Pucku nie było hejterów tylko zwyczajni kontrdemonstranci,
  • słowa "Duda, ty ch..ju" padły, ale nie były skandowane,
  • wulgarnego sformułowania użył jeden mężczyzna, a nie "grupa hejterów",
  • Kidawa-Błońska nie mogła słyszeć tych słów,
  • kandydatka na prezydenta nie ma więc za co przepraszać.

Telewizyjna legenda o Pucku

Arkadiusz Szczurek z Lotnej Brygady Opozycji był jednym z kontrdemonstrantów w Pucku. Słuchał wywiadu z Adamem Bielanem.

"Pan Bielan bzdury opowiada. Trudno powiedzieć nawet, żeby słowa o Dudzie i ch..ju były wykrzyczane. Po prostu jeden mężczyzna rzeczywiście wypowiedział takie zdanie, nikt go nie podchwycił, a już całą pewnością Małgorzata Kidawa-Błońska nie mogła ich słyszeć.

Podeszła później przywitać się do kilkudziesięciu osób, które protestowały przeciwko Dudzie, kilka z nich uściskała i tyle. Cała ta historia opowiadana przez polityków PiS to czysty absurd" - mówi Szczurek OKO.press.

Wcześniej w wywiadzie dla OKO.press Szczurek mówił jeszcze: "Prezydent – trochę skonfundowany naszymi gwizdami – skończył przemowę, Małgorzata Kidawa-Błońska podeszła do demonstrantów. I wtedy jakaś osoba – chyba z niepełnosprawnością – zaczęła ją obcałowywać, co teraz TVP Info puszcza to w kółko".

Koronnym argumentem polityków PiS na "współwinę" Kidawy-Błońskiej jest krótki filmik nakręcony w Pucku przez demonstrantów. Uwieńczono na nim następujący dialog:

"Było słychać?" - pada zza kadru.

"Było, było" - odpowiada ktoś z otoczenia kandydatki Koalicji Obywatelskiej.

Chodzi jednak nie o wyzwiska w stronę prezydenta, tylko o gwizdy, które towarzyszyły głowie państwa. Gwizdom nikt nie zaprzecza, mieszczą się również - co zapewne jest niemiłe, zwłaszcza dla wygwizdywanych - w akceptowanych standardach demonstracji towarzyszących wydarzeniom politycznym.

Zresztą politycy PiS jeszcze kilka lat temu akceptowali gwizdy nawet na cmentarzu.

"Ponieważ władza unika obywateli jak ognia, to także tam [na Wojskowych Powązkach] taki przejaw sprzeciwu musi się pojawić. Gwizdy i okrzyki to oczywista reakcja społeczna. (...) To jest jedno z niewielu miejsc i jedna z niewielu okazji, jeśli nie jedyna, gdzie władza jest zobowiązana uczestniczyć w uroczystościach" – mówił ówczesny poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk w 2014 roku, tłumacząc zwolenników PiS zakłócających rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.

Lichockiej przeprosiny na niby

Adam Bielan w rozmowie z Moniką Olejnik postawił za wzór zachowanie poseł PiS Joanny Lichockiej, która według sztabowca prezydenta Dudy, miała przeprosić za pokazanie w Sejmie środkowego palca politykom opozycji po głosowaniu nad przeznaczeniem 2 miliardów złotych na telewizję narodową Jacka Kurskiego.

Gest Lichockiej to kłopot dla PiS z co najmniej dwóch powodów: obnaża fikcję narracji o walce z hejtem, która widnieje na sztandarach kampanii reelekcyjnej prezydenta i daje paliwo opozycji, która zaproponowała, by miliardy zamiast na propagandę TVP przeznaczyć na leczenie chorych na raka.

Czy więc Lichocka przeprosiła? Nie, choć wypowiedziała słowo "przepraszam". Jej postawa to klasyczny przykład zachowania zwanego z angielska "non-apology", czyli przeprosiny na niby. Mamy z nimi do czynienia wówczas, kiedy ktoś nie przeprasza zwyczajnie i po prostu, tylko ubolewa, "jeśli ktoś poczuł się urażony" i żali się, że jego zachowanie źle zrozumiano bądź zmanipulowano. Wypisz wymaluj przypadek Lichockiej.

"Jeśli ktoś poczuł się urażony tym gestem, gestem, który nie miał złych intencji, to chciałabym wyrazić ubolewanie i przeprosić.

Mogłam pamiętać, że jesteśmy w trakcie bardzo ostrej kampanii politycznej i wszystko może być wykorzystane przeciwko nam" - stwierdziła posłanka PiS na łamach dziennika "Fakt".

Przypomnijmy, że tuż po pokazaniu wulgarnego gestu, Lichocka nie była chętna do przeprosin. Tłumaczyła, że tylko drapała się po oku, odgarniała włosy i nie ma sobie nic do zarzucenia.

Według sondażu Ipsos dla OKO.press o środkowym palcu Lichockiej słyszało aż 90 proc. Polaków, co jak na wydarzenie polityczne jest ogromnym odsetkiem. Według większości ankietowanych to, co się stało w Sejmie, zmniejszy szanse na ponowny wybór Andrzeja Dudy. Tę opinię podzielają również dwie grupy kluczowe dla sukcesu prezydenta w majowych wyborach: najmłodsi respondenci i zwolennicy Konfederacji.

Na koniec przypominamy, że Adam Bielan w ostatnim czasie z wyjątkowym talentem odwraca kota ogonem, jeśli chodzi o wpadki przedstawicieli obozu władzy. Po niezbyt fortunnym występie Andrzeja Dudy na forum w Davos, gdy głowa państwa miała kłopot, by komunikować się w języku angielskim, Bielan stwierdził, że Duda "świetnie włada angielskim".

;
Na zdjęciu Michał Danielewski
Michał Danielewski

Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze