0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Łukasz Cynalewski / AgencjŁukasz Cynalewski / ...

Poza niewiarygodną wręcz kulturą osobistą Andrzej Duda podkreślał na wiecu w Turku 19 lutego 2020 swoją niezależność od "kolegów". Ten przekaz - choć sprzeczny z faktami - ma ratować to, co w poparciu Dudy liczy się w tej chwili szczególnie - jego "prezydenckość", niezależność, dostojeństwo urzędu.

Jak analizowaliśmy (także tutaj) ten kapitał początkowy Dudy, wartość dodana do notowań PiS, jest mniejszy niż miał Bronisław Komorowski w podobnym okresie przed wyborami 2015 roku. Tym bardziej warto o niego zabiegać.

Duda decyduje się na gwałtowną zmianę wizerunku - ma teraz zostać statecznym wyważonym i dobrym człowiekiem, który nikogo nie atakuje. Chce wszystkim okazywać szacunek.

Do kultury Dudy nie dorastają konkurenci, a zwłaszcza jedna. Ona sięga po hejt.

Cud nr 1: Rzeźnik zamieniony w cukiernika

Na wiecu wyborczym w Turku prezydent zaapelował o kulturę w debacie:

"Proszę koleżanki i kolegów, którzy się polityką zajmują, żeby wyciszać te emocje i panować nad emocjami. Żeby te dyskusje miały klasę, bo ja to nazywam klasą. Klasą dla was, dla państwa".

Media publiczne tytułowały: "Prezydent zaapelował o kampanię z klasą. Mieszkańcy Turku odpowiedzieli brawami".

Dopełniła się zmiana wizerunku. Ale jak pisało OKO.press, już "przedstawiając swój sztab 19 lutego Duda zaprezentował się wyborcom w wersji aksamitnej: jako polityk spokojny, umiarkowany, nieszukający wrogów i dbający o jakość debaty publicznej".

W Turku dodał do tego szczyptę megalomanii. Podkreślał, że to właśnie on definiuje, co jest klasą i tego będzie wymagał od innych.

OKO.press przeciera oczy (całą dłonią, wcale nie tym palcem, o którym pomyśleliście) i przypomina sobie Dudę z trzech ostatnich miesięcy.

Duda w listopadzie 2019: "panowie życia i śmierci", won!

20 listopada 2019 na spotkaniu z wyborcami w Brojcach w powiecie gryfickim prezydent wykrzyczał tyradę przeciwko sędziom Sądu Najwyższego. Reformy sądownicze PiS przedstawił jako konieczność z uwagi na to, jacy są sędziowie, jako grupa zawodowa:

„Gdy jeden z trzech filarów władzy się chwieje, gdy jest nieuczciwy, to znaczy, że absolutnie wymaga fundamentalnej, gruntownej reformy”.

Wyciszał emocje? Wręcz przeciwnie w perfidny sposób je podgrzewał populistyczne stereotypy nawiązując do zawodowej roli sędziów:

„Ta reforma jest dziś robiona, choć wielu się to nie podoba. Zwłaszcza tym, którzy pośród środowiska sędziowskiego byli panami życia i śmierci innych”.

Używał ulubionego narzędzia PiS-owskiej mowy oskarżycielskiej:

„Jest cały czas wśród tych ludzi jeszcze wielu sędziów, którzy swoje pierwsze legitymacje sędziowskie otrzymali jeszcze od komunistycznej władzy. Tamto im się podobało, teraz im się nie podoba”.

„W Sądzie Najwyższym jest grupa sędziów, którzy nie tylko byli członkami komunistycznej partii przed 1989, ale są jeszcze wśród nich tacy, którzy splamili się tym, że byli funkcjonariuszami partyjnymi w stanie wojennym! Jako sędziowie, właśnie. Dzisiaj udają rzetelnych i uczciwych sędziów!".

Ten sam "prezydent z klasą" symbolicznie eliminował sędziów, wyrzucał ich z zawodu, uzasadniając główny cel całej reformy Ziobry:

"Powtórzę jeszcze raz i nie zawaham się tego powiedzieć: czas najwyższy, żeby tacy ludzie z naszego wymiaru sprawiedliwości odeszli raz na zawsze i nie straszyli już swoją obecnością ani obywateli Polski, ani naszych sąsiadów”.
„Mam nadzieję, proszę państwa, że nikt nie odważy się wymiaru sprawiedliwości w Polsce dalej psuć".

Przeczytaj także:

Duda w grudniu 2019: "nie obywatel dla sądu, tylko sąd dla obywatela". Skończyć z kastą!

„Przywrócenie w Polsce sprawiedliwości w znaczeniu przywrócenia w Polsce sprawiedliwych sądów, jak widzicie państwo, jest bardzo trudne. Ponieważ tam ten stary układ mocno się trzyma. I nie chce pozwolić sobie na to, aby zabrać im przywilejów i tej władzy, do której doszli nad ludźmi" - także na spotkaniu z mieszkańcami Nowego Miasta Lubawskiego w środę 11 grudnia 2019 Duda "nie wyciszał emocji". Wręcz przeciwnie podkręcał, sięgając po demagogiczne bon moty:

"Ale muszą zrozumieć, że ich praca to służba dla Rzeczypospolitej i że to jest najważniejsze, i że nie obywatel jest dla sądu, tylko sąd jest dla obywateli i że sędzia służy, służy ludziom i służy Rzeczypospolitej".

Zupełnie bez klasy atakował najbardziej absurdalnym i kłamliwym argumentem: "Tak proszę państwa, to jasno wynika z zasad polskiej Konstytucji, tylko państwo sędziowie nie chcą tej Konstytucji w ten sposób czytać.

Uzurpują sobie tę nazwę. Bardzo przykro mi jest to powiedzieć. Prawdziwa elita dba o interesy zwykłych ludzi, bo jest do tego zobowiązana, to właśnie dlatego może się nazywać elitą, że stanowi przykład dla innych, pozytywny, a nie negatywny".

Cały ten wywód nie ma żadnej rzeczowej treści, jest zestawem silnie emocjonalnych określeń, zestawem hejterskich figur retorycznych.

Jest i "przykład", który ma je ilustrować. Wypada z ust Głowy Państwa, jak spotworniała plotka: "Ja nigdy nie zrozumiem tego, jak sędziowie Sądu Najwyższego mogli orzekać w tym samym sądzie, w którym obok nich siedział sędzia, co do którego, do dzisiaj możecie państwo wysłuchać w internecie, jak dyskutuje, jak załatwić sprawę w Sądzie Najwyższym. I taki człowiek orzeka razem z nimi i im to nie przeszkadza.

Nie wyciąga się wobec niego żadnych konsekwencji. Nawet w tym sensie koleżeńskim, a potem dziwią się, że ludzie nazywają ich kastą, a jakżeż to nazwać inaczej?

Wielu ludzi na zachodzie Europy nie rozumie tego, ponieważ mają inną mentalność. Dla nich sędzia to jest niewyobrażalne, żeby dopuścił się czegoś takiego, żeby

w internecie można było wysłuchać nagrań z propozycjami korupcyjnymi i kiedy rączka rączkę myje, że się sędziowie dogadują między sobą, jak będą sprawy załatwiali, kolesiosko".

Prezydent podważa konstytucyjny porządek państwa powołując się kilkakrotnie na dr Google'a: "Każdy może tego wysłuchać w internecie, wystarczy sobie wpisać w wyszukiwarce internetowej »korupcja w Sądzie Najwyższym«, jeżeli państwo macie wątpliwości, proszę sobie wpisać na swoich urządzeniach mobilnych, na swoich komputerach i posłuchać, o czym w 2014 roku rozmawiali państwo sędziowie".

Czas na wezwanie społeczeństwa na pomoc:

"Ten system musi zostać zmieniony i do tego konieczne jest wsparcie ze strony państwa, zwykłych obywateli, bo jeżeli tego wsparcia nie będzie, to nadal będziemy wszyscy razem żyli w tym postkomunistycznym systemie, w którym jest grupa nietykalnych, których nie wolno dotknąć, tak jak nietykalni byli przed 89 rokiem.

Chcieliśmy to wtedy zmienić i 30 lat cały czas trwa to samo. Czas proszę państwa na to, aby to się wreszcie skończyło.

Proszę, żebyście państwo wyraźnie o tym mówili. To jest chyba najważniejsza misja na najbliższe lata naprawy Rzeczypospolitej, obok poprawy tych zwykłych warunków bytowych ludzi. Proszę, żebyście państwo takie właśnie zmiany w Rzeczypospolitej wspierali".

Duda w styczniu 2020: „Oczyścić do końca nasz polski dom”. Eliminować taką osobę!

W sobotę 18 stycznia Duda wraz z premierem Morawieckim uczestniczyli w wyłącznie męskiej „karczmie piwnej” zaproszeni przez śląsko-dąbrowską „Solidarność”. Jakoś "nie rozmawiali wtedy, na czym polega szacunek w polityce". Fala agresji jeszcze się podniosła. Duda:

„Sędziowie rzeczywiście są szczególną grupą społeczną. Mają swoje przywileje, ale mają także twarde obowiązki wobec społeczeństwa i ogromną odpowiedzialność.

Jeżeli okazuje się, że ktoś z nich nie jest w stanie sprostać tej odpowiedzialności, to taką osobę powinno się natychmiast eliminować.

I to sami sędziowie powinni to robić. Część z nich nie chce zmian, bo najwyraźniej wygodnie im ze swoimi przywilejami i immunitetami”.

Prezydent jak komunistyczny kacyk, który odwołuje się do "aktywu robotniczego", wzywał górników:

„Proszę was o wsparcie, bo sytuacja jest trudna. Oni mają swoje możliwości oddziaływania międzynarodowego, mają swoich kolegów, swoich ludzi w trybunałach i innych miejscach. Opowiadają różne bzdury, zaprzeczają trudnym dla nich faktom. Twierdzą, że ktoś chce zniszczyć wymiar sprawiedliwości w Polsce. A wśród nich cały czas są ludzie, którzy orzekali w stanie wojennym i skazywali ludzi na karę więzienia za walkę o wolną Polskę”.

Duda użył też metafory usuwania brudów z domu:

„Sędziowie muszą zrozumieć, jaka jest ich rola w polskim państwie. Szkoda, że nie chce tego zrozumieć wielu profesorów na wydziałach prawa polskich uczelni.

Mam nadzieję, że zdołamy to przełamać i że – tak jak udało się kiedyś pokonać komunę – uda się oczyścić do końca nasz polski dom, tak żeby był czysty, porządny i piękny, i dalej wzrastał nam zdrowo”.

Przypominało to wypowiedź marszałka Kuchcińskiego na spotkaniu wyborczym w Janowie Lubelskim, którą ujawniliśmy 18 kwietnia 2018:

„My odbudowujemy dom – Polskę, w którym mieszka 38 milionów ludzi. Nie możemy go odgrzybić, odszczurzyć, zastosować środków chemicznych, żeby raz, dwa wyremontować. Tylko musimy dbać jeszcze o zdrowie obywateli”.

Po imieniu retorykę Dudy nazwała Iustitia, największe stowarzyszenie sędziowskie w Polsce

"Sugerowanie, że sędziowie są nieodpowiedzialni i »powinni być eliminowani«, gdyż inaczej »Polska nigdy nie będzie normalnym państwem« jest przykładem mowy nienawiści, która może skutkować aktami przemocy skierowanymi wobec poszczególnych sędziów".

Na tym właśnie polegała klasa, kultura i szacunek, jaki okazywał swoim oponentom Duda. Wybraliśmy tu tylko kilka tylko wypowiedzi Dudy-hejtera. Było ich wielokrotnie więcej.

Rozbudzanie przez prezydenta nienawiści miało też ostrze antyeuropejskie. Wobec Unii Europejskiej Duda nie "wyciszał emocji" lecz je rozbudzał:

„Próbują nam dzisiaj na wszystkie sposoby odebrać nasze prawo do posiadania uczciwego, dobrego wymiaru sprawiedliwości, do jego naprawy. Nie pozwólmy na to, aby inni decydowali za nas. My, Polacy mamy prawo sami decydować o sobie, o swoich prawach – po to walczyliśmy o demokrację.

Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy. Tak, tu jest Unia Europejska i bardzo się z tego cieszymy, że jest, ale przede wszystkim tu jest Polska”.

Można tego też posłuchać na Facebooku Kancelarii Prezydenta. Warto się pospieszyć, bo propagandyści mogą ten hejt usunąć, by nie naruszał nowego wcielenia Dudy.

Cud nr 2, czyli Kidawa-Błońska została hejterką

"Małgorzata Kidawa-Błońska niestety promuje hejt; wszyscy wiemy, jak bardzo mowa nienawiści niszczy ludzi i do czego może doprowadzić. Nie można powiedzieć, że mamy absolutną wolność w wyrażaniu opinii wulgarnych, w wyrażaniu opinii, które krzywdzą innych ludzi, w negowaniu ich godności ludzkiej" – powiedziała w środę 19 lutego w TVP Info szefowa kampanii prezydenta Andrzeja Dudy Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, która ma w zmianie wizerunku prezydenta odgrywać główną rolę (ale wystartowała niefortunnie).

Potrzeba nowego Dudy jest tym pilniejsza, że awantura CBA kontra Banaś i „palec Lichockiej”, a także gest brutalny gest sędziego Nawackiego, są widomym znakiem wysokiego poziomu agresji politycznej i niepokojów w obozie władzy.

Propagandyści uznali, że prawdziwą "klasę" i "kulturę" Duda zyska dopiero na negatywnym tle swoich rywali do prezydentury, a przede wszystkim głównej rywalki.

Uczynienie z raczej wyważonej polityczki, jaką jest Małgorzata Kidawa-Błońska, hejterki wydawałoby się jeszcze trudniejsze, niż zrobienie z Dudy polityka kulturalnego i prezydenta z klasą. Ale wiara w cuda należy do podstawowego wyposażenia zawodowego propagandysty.

Adam Bielan, rzecznik sztabu Dudy, w czwartkowym programie Michała Rachonia w TVP Info użył koronnego argumentu: Kidawa-Błońska przywitała się z demonstrantami gwiżdżącymi na Dudę podczas uroczystości 100-lecia zaślubin Polski z morzem w Pucku 10 lutego (14 lutego prokuratura wszczęła nawet śledztwo w tej sprawie). Przypomniał też stały zestaw dowodów na agresję i naruszanie demokracji za rządów Tuska, dołożył do tego, że za Kidawą stoją ludzie Tuska, to oni weszliby do Pałacu. W efekcie "wina Tuska" przelała się na Kidawę-Błońską, co czyni jej powiązania z gwiżdżącymi hejterami szczególnie wymownym znakiem politycznej agresji.

Cud nr 3. Duda: nie zawaham się protestować przeciwko swoim kolegom w obronie społeczeństwa

Duda w Turku podkreślał też, jak jest niezależny i przypomniał, że wetował ustawy PiS. Deklarował:

"Jeżeli zobaczę, że moi koledzy robią jakieś rzeczy, które nie służą społeczeństwu, i które nie realizują tych zobowiązań, które na siebie przyjęliśmy, albo niby mają je realizować, ale będą to rozbiły źle, to będę wobec tego protestował".

O Dudzie jako "prezydencie wetującym" mówił na konwencji 15 lutego premier Morawiecki. Wychwalał Dudę jak potrafił (a nie żałuje sobie metafor): "Andrzej Duda był tą iskrą, która doprowadziła do zmiany. Doprowadził, że życie polskich rodzin jest godniejsze i mamy ambitne cele. On ma do tego siłę, determinację. Z nim razem przebudujemy Polskę". Mało tego

„jest coś takiego u pana prezydenta w jego charakterze, co nie jest zapisane w żadnych ustawach, księgach, ale jest głęboko w jego sercu. To jego umiłowanie Ojczyzny i wielkie pragnienie spotkania z ludźmi, rozmowy z Polakami”.

Do zalet Andrzeja Dudy należy także

"wspaniała współpraca z rządem. Wspaniała, ale i konstruktywna: Andrzej Duda potrafi zawetować ustawę i dopiero po tygodniach, czasami miesiącach przyznajemy, że zrobił dobrze".

OKO.press policzyło, że Duda podpisał 1037 ustaw. Zawetował 9 ustaw, ale z tego 4 jeszcze w czasie rządów PO-PSL.

"Duda wetujący" zdejmuje z siebie część kłopotów wizerunkowych, bo mają one dowodzić samodzielności i odkleić go od coraz gorszych skojarzeń z wizerunkiem PiS.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze