Antyaborcyjna presja Kościoła na PiS rośnie. Do tej pory hierarchowie apelowali, słali listy, podpisywali dokumenty. Bp Balcerek przechodzi do czysto politycznych gróźb: jak ustawa antyaborcyjna nie zostanie zaostrzona, to "nie będzie Bożego błogosławieństwa. I władza upadnie tak, jak poprzednie rządy". Biskup narusza konkordat i Konstytucję
„Nie będzie błogosławieństwa Bożego dla obecnej władzy, jeśli nie wprowadzi prawnej ochrony życia" - ogłosił 29 grudnia 2018 biskup pomocniczy poznański Grzegorz Balcerek podczas mszy dziękczynnej za "dzieło duchowej adopcji". I postraszył obecną władzę:
"Upadnie tak, jak upadły poprzednie rządy. Bóg błogosławi tym, którzy bronią życia".
Na koniec zwyczajowo dodał słowo o nazizmie i komunizmie: "Biorąc pod uwagę fakt, że proceder ten [aborcja] w majestacie prawa prowadzony jest już przez wiele lat, ofiar tej swoistej mody na decydowanie o sobie bez liczenia się z tym niewinnym dzieckiem, jest już więcej ofiar niż nazizmu i komunizmu razem wziętych".
Wielokrotnie pisaliśmy w OKO.press o kościelnych naciskach na władzę, by zaostrzyć prawo antyaborcyjne, choć należy ono do najbardziej restrykcyjnych w UE, a legalnych aborcji jest obecnie tylko około 1000 rocznie (nielegalnych może być nawet 100 razy więcej). Episkopat wydaje kolejne listy i dokumenty, a aborcja jest ulubionym tematem hierarchów podczas świąt.
Na początku grudnia abp Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu, który o aborcji wspomina przy każdej okazji, mówił tygodnikowi "Niedziela": "Już ponad rok czekamy na orzeczenie w najważniejszej sprawie, która jest w Trybunale [chodzi o uznanie przesłanki embriopatologicznej do przerywania ciąży za sprzeczną z Konstytucją]. To nie wystawia [władzy] najlepszej opinii".
Z okazji 100 lat niepodległości tenże abp Gądecki, wyraźnie wskazał, że ochrona zarodków i płodów jest ważniejsza niż "spory o reformę sądownictwa" (czytaj - zasady państwa prawa):
"Pilnym zadaniem jest odnowa polityki. I nie myślę tutaj jedynie o sporze o reformę sądownictwa, ale o czymś znacznie bardziej podstawowym, o prawach, które w zasadniczy sposób są sprzeczne z prawdą o człowieku i w konsekwencji uznają życie niektórych ludzi za niewarte życia. Jakże bym pragnął, aby ludzie, którym na sercu leży praworządność z pełnym przekonaniem zaangażowali się w zniesienie takich praw".
Ale nigdy jeszcze nie padła tak bezpośrednia groźba - wycofania "Bożego błogosławieństwa". Niebezpieczna szczególnie w roku wyborczym.
Art. 25 Konstytucji RP mówi, że "Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie".
O tym, jak należy rozumieć autonomię z ust. 3, orzekł Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu do wyroku z 14 grudnia 2009 roku:
"Każdy z wymienionych podmiotów ma własną sferę działania, organy władzy publicznej nie ingerują w sprawy wewnętrzne wspólnot, a organy władzy kościelnej nie ingerują w sprawowanie władzy państwowej"
Groźba braku błogosławieństwa jest formą politycznego szantażu i próbą bezpośredniej ingerencji w sprawowanie władzy państwowej.
Taka wypowiedź narusza też zapis Konkordatu - umowy między Polską a Watykanem z 1993 roku:
Dr hab. Paweł Borecki z Zakładu Prawa Wyznaniowego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego mówił w listopadzie 2018 portalowi prawo.pl, że zasada wzajemnej niezależności Państwa i Kościoła "nie jest respektowana, zarówno na poziomie ogólnokrajowym, jak i lokalnym. Ta zasada oznacza w szczególności, że
Kościół instytucjonalny nie uczestniczy w sprawowaniu władzy publicznej. Jednak rzeczywistość dostarcza wielu przykładów angażowania się Kościoła w spory polityczne. Kościół popiera tego czy innego kandydata na stanowisko państwowe, recenzuje nawet projekty ustaw".
Za przykład naruszenia Konkordatu, czyli mieszania się Kościoła do polityki prawnik uznał samą krytykę ustaw przez Episkopat. Podał przykład nowelizacji kodeksu wyborczego do Parlamentu Europejskiego, kiedy "kierownictwo Episkopatu skrytykowało plany partii rządzącej, uznając, że ta zmiana będzie sprzeczna z zasadami demokracji". Ta akurat ingerencja została "pozytywnie odebrana, ale jednak było to przekroczenie kompetencji. Inaczej by to wyglądało, gdyby biskupi wystąpili w tej sprawie jako obywatele, a nie oficjalnie i instytucjonalnie, komunikując to poprzez rzecznika Episkopatu. To było wkroczenie w sferę działania państwa".
Borecki mówi wprost: "W Polsce nie ma rozdziału Kościoła od Państwa.
W praktyce Kościół uczestniczy w sprawowaniu władzy publicznej. Wywiera wpływ na sprawowanie władzy publicznej, jest, co tu dużo mówić, siłą rządzącą".
Groźba bp. Balcerka jest o tyle dotkliwa, że podważa jeden z filarów władzy PiS - deklarację obrony wartości katolickich przed zlaicyzowanym Zachodem.
Według programu PiS „nauka Kościoła katolickiego, polska tradycja i polski patriotyzm silnie się ze sobą połączyły, budując tożsamość polityczną narodu. Wolność jest w centrum chrześcijańskiej nauki o człowieku, istotą naszej narodowej historii, wolność współtworzy sens bycia Polakiem".
W programie pada zaskakująco radykalna deklaracja ideowa:
„Kościół jest po dziś dzień dzierżycielem i głosicielem powszechnie znanej w Polsce nauki moralnej. Nie ma ona w szerszym społecznym zakresie żadnej konkurencji, dlatego też w pełni jest uprawnione twierdzenie, że w Polsce nauce moralnej Kościoła można przeciwstawić tylko nihilizm.
Z tych powodów specyficzny status Kościoła katolickiego w naszym życiu narodowym i państwowym jest wyjątkowo ważny; chcemy go podtrzymać i uważamy, że próby niszczenia i niesprawiedliwego atakowania Kościoła są groźne dla kształtu życia społecznego”.
Zgodnie ze swoim programem, PiS zabiega o poparcie Kościoła, często powołuje się na opinie hierarchów, przedstawia wartości Kościoła jako wzór. A także wprowadza Kościół do instytucji publicznych, szkół, urzędów, do Sejmu i Pałacu Prezydenckiego. Politycy PiS gromadnie uczestniczą w nabożeństwach, ministrowie i premier zawierzają Polskę Bogu.
Jaki jest ciężar wyborczy groźby Balcerka? W grudniowym sondażu IPSOS dla OKO.press, pytaliśmy o ocenę przesłanki embriopatologicznej: "czy kobieta powinna mieć prawo przerwać ciążę, gdy badania wskazują na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu lub nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu”. Za była zdecydowana większość (78 proc.), nawet w elektoracie PiS (58 proc.), ale za odebraniem tego prawa opowiedziało się 14 proc. badanych i aż 28 proc. zwolenników Kaczyńskiego.
Jedna czwarta elektoratu PiS jest zatem podatna na szantaż polityczny biskupów.
Oczywiście wyborcy kierują się różnymi motywacjami i musieliby mieć inny wybór ("partia o. Rydzyka" - to na razie mglista propozycja z poparciem rzędu 1 proc.), ale ryzyko utraty paru punktów procentowych przez PiS jest realne, choćby w wyniku demobilizacji ultrakatolickiej części elektoratu. Zwłaszcza, gdyby inni hierarchowie uderzyli w ton Balcerka.
Święcenia biskupie przyjął w 1999 roku od Juliusza Paetza, oskarżonego trzy lata później o molestowanie kleryków. Miał wtedy 45 lat. Na biskupie zawołanie wybrał "W duchu pokory". Od tego czasu jest biskupem pomocniczym (nr 2 w diecezji poznańskiej), wielkiej kariery nie zrobił. Wcześniej obronił doktorat (1993) i wykładał na Papieskim Wydziale Teologicznym w Poznaniu.
Nie jest zbyt częstym gościem mediów, nawet w Naszym Dzienniku, ale prowadzi spotkania Rodziny Radia Maryja, co jest wyróżnieniem ze strony o. Tadeusza Rydzyka.
3 maja 2018 mówił w homilii: "Jeśli pragniemy udoskonalić naszą Konstytucję, to nie może ona pomijać odniesienia do samego korzenia naszego istnienia jako państwa, nie może pomijać odniesienia do Boga.
Nie jest to narzucanie katolicyzmu ludziom innych przekonań czy próba tworzenia państwa wyznaniowego, ale wskazanie na źródło naszej narodowej tożsamości”.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze