Wojciech Kaczmarczyk jako pełnomocnik ds. równego traktowania zasłynął biernością i niezrozumieniem dla obowiązującego prawa. Dziś, w innej funkcji, ucieka się do nieprawdziwych stwierdzeń o zjawisku dyskryminacji w Polsce. A rząd PiS dalej ignoruje ustawę równościową
PiS szykuje się do przejęcia funduszy norweskich, które są ważnym źródłem finansowania organizacji pozarządowych. 11 kwietnia 2017 roku na pytania dziennikarzy na ten temat odpowiadali: minister kultury Piotr Gliński, Adam Lipiński - pełnomocnik ds. równego traktowania i społeczeństwa obywatelskiego oraz Wojciech Kaczmarczyk - dyrektor departamentu ds. równego traktowania KPRM.
Norweską ofensywę PiS opisaliśmy dokładnie w artykułach: Konserwatywno-prawicowy skok na fundusze norweskie, Rząd chce przejąć norweskie miliony, Fundusze norweskie nie dla rządu.
Wyjątkowo niezgrabnie do krytyki dotychczasowych priorytetów programu podszedł Wojciech Kaczmarczyk. Kiedyś pełnomocnik ds. równego traktowania i społeczeństwa obywatelskiego, obecnie odpowiedzialny za powołanie parasolowej instytucji, która miałaby zapewnić kontrolę PiS nad trzecim sektorem, czyli Narodowego Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.
Trudno zrozumieć priorytet dla zwalczania dyskryminacji. Polska jest krajem cywilizowanym. Nie dzieją się tu rzeczy, które wymagają gwałtownych interwencji na poziomie programów międzynarodowych, które zwalczyłyby w Polsce zjawiska dyskryminacyjne
Wojciech Kaczmarczyk nie widzi problemu dyskryminacji w Polsce. Być może zapomniał, że w 2016 roku, kiedy sam był pełnomocnikiem, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar przedstawił mu ocenę skuteczności działania tzw. ustawy o równym traktowaniu (czyli ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w Zakresie Równego Traktowania).
Wprowadziła ona do polskich przepisów wiele zobowiązań wynikających z
unijnych dyrektyw dotyczących równego traktowania ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, orientację seksualną, wiek, niepełnosprawność, religię i przekonania.
Poza zatrudnieniem, ochroną zostały objęte: edukacja, opieka zdrowotna, opieka społeczna, dostęp do dóbr i usług.
Jednak ustawa nie działa. Od czasu jej uchwalenia w 201o roku do 2015 roku na podstawie przepisów ustawy o równym traktowaniu w polskich sądach toczyło się zaledwie pięć postępowań. To zupełnie nie oddaje skali zjawiska.
Badania Rzecznika Praw Obywatelskich pokazały, że aż 85 proc. osób, które doświadczyły dyskryminacji nie zgłosiło tego żadnej instytucji.
I nie jest to wina prawa, lecz w dużej mierze jego nieznajomości. Badanie przeprowadzone w listopadzie 2016 roku przez Kantar Public dla Rzecznika Praw Obywatelskich pokazało, że choć coraz lepiej radzimy sobie z rozpoznaniem dyskryminacji, to wciąż nie wiemy, że zabrania jej prawo krajowe i międzynarodowe.
Badanie poświęcono jedynie zjawisku dyskryminacji w zatrudnieniu i dostępie do usług. Większość badanych trafnie rozpoznało jako dyskryminację brak awansu dla młodej matki, wymuszenie odejścia z pracy pracownika, który osiągnął wiek emerytalny, czy odmowę wynajęcia parze gejów pokoju hotelowego, ale
tylko 33 proc. badanych wiedziało, że prawo zabrania dyskryminacji w zatrudnieniu; a jeszcze mniej - 25 proc. - w dostępie do usług.
Bodnar mówił: "Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, m.in. niska świadomość prawna, brak zrozumienia dla zjawiska dyskryminacji, brak zaufania do organów i instytucji publicznych, lęk przed retorsjami spowodowanymi zgłoszeniem przypadku dyskryminacji, niechęć przed ujawnianiem informacji na temat swojego życia prywatnego, a także brak wiary w skuteczność interwencji.
Z tych powodów od organów państwa wymaga się w tym zakresie szczególnej wrażliwości, a zwłaszcza działań proaktywnych, pozwalających przeciwdziałać i zwalczać przypadki dyskryminacji nawet bez inicjatywy konkretnych ofiar.
W szczególności powinien to robić rządowy pełnomocnik ds. równego traktowania. Na mocy przyjętej w 2010 roku ustawy równościowej do jego kompetencji należy w szczególności:
"Jak się wydaje, współpraca obu naszych instytucji (RPO i pełnomocnika) mogłaby przyczynić się do upowszechnienia wiedzy na temat krajowych przepisów antydyskryminacyjnych" - pisał Bodnar do Kaczmarka. Apele okazały się bezskuteczne.
Do kompetencji pełnomocnika należy też opracowanie Krajowego Programu Działań na Rzecz Równego Traktowania, który stanowi "istotny instrument kształtowania polityki rządu w zakresie przeciwdziałania dyskryminacji".
2016 był ostatnim rokiem realizacji poprzedniego programu, a za prace nad jego przedłużeniem odpowiedzialny był Kaczmarczyk. W maju 2016 roku o niezwłoczne rozpoczęcie prac nad "zaplanowaniem zadań na kolejne lata" apelował Rzecznik Praw Obywatelskich. Również bezskutecznie.
Kaczmarczyk milczał też, gdy w 2016 roku premier Beata Szydło likwidowała Radę ds. Przeciwdziałania Ksenofobii i Rasizmowi - również powołanej na mocy ustawy równościowej.
Kaczmarczyk znany jest z wypowiedzi świadczących o ignorancji w dziedzinie praw człowieka.
Twierdził, że badania Agencji Praw Podstawowych na temat homofobii są nierzetelne, a aptekarze (wbrew przepisom) mają prawo do klauzuli sumienia. Bez zrozumienia przytaczał przykłady dyskryminacji dotyczące grup... większościowych. Zapytany przez Ewę Siedlecką w wywiadzie w maju 2016 roku, czy planuje przeprowadzenie własnych badań na temat dyskryminacji osób nieheteronormatywnych odpowiedział, że przecież badania dotyczące dyskryminacji duchownych też nie są prowadzone.
Dziś, Kaczmarczyk - w innej funkcji, próbując usprawiedliwić pomysł przejęcia norweskich milionów, ucieka się do wielu podobnie absurdalnych stwierdzeń o dyskryminacji.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze