0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Unia Europejska mat. pras.Unia Europejska mat....

Oficjalna narracja Platformy Obywatelskiej jest taka: Polska domaga się od Komisji Europejskiej rewizji paktu migracyjnego. Donald Tusk (na zdjęciu z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem podczas szczytu UE w czerwcu 2024) głośno zapowiada walkę o bardziej restrykcyjne rozwiązania migracyjne. W ten sposób chce wytrącić z ręki oręż skrajnej prawicy, która buduje poparcie głównie na strachu przed migrantami.

„Od wielu miesięcy mówimy jasno: pakt migracyjny nie spełnia oczekiwań, które związane są ze skuteczną ochroną Unii Europejskiej przed nielegalną migracją. Dlatego należy go zmodyfikować i uzupełnić” – mówi w rozmowie z OKO.press Andrzej Halicki, szef polskiej delegacji w Europejskiej Partii Ludowej i wiceprzewodniczący grupy.

Rozmawiamy w Parlamencie Europejskim w Strasburgu dzień przed środową (23 października) debatą plenarną na temat migracji. W środę posłowie pochylą się nad polską propozycją zawieszenia prawa do azylu oraz koniecznością rozpoczęcia prac nad dyrektywą powrotową, bo to wciąż brakujący element paktu.

Polska propozycja zawieszenia prawa do azylu wzbudzi skrajne emocje.

Pojawią się oskarżenia o zamiar łamania praw człowieka i skazywanie osób przy granicy na pewną śmierć, ale i głosy poparcia – głównie ze strony skrajnej prawicy, która w ten sposób wezwie „do odzyskania Europy dla Europejczyków”.

Duże emocje podczas debaty wzbudzi też kwestia deportacji. Europejska Partia Ludowa proponuje, by realizować je poprzez ustanawiane poza granicami UE centra deportacyjne (tzw. „huby powrotowe”), do których przewożeni będą migranci na czas realizacji procedury powrotu. Dla lewicy, zielonych i socjaldemokratów to abdykacja z wywiązywania się ze zobowiązań międzynarodowych i zsyłanie migrantów w strefę prawnego niebytu. Dla Europejskiej Partii Ludowej i grup radykalnie prawicowych to „innowacyjne pomysły”, zdecydowanie godne eksploracji.

Przeczytaj także:

Co jest nie tak z paktem?

W rozmowie z OKO.press Andrzej Halicki tak przedstawia braki paktu migracyjnego:

„Brakuje regulacji dotyczących wzmacniania granic zewnętrznych Unii, by powstrzymywać nielegalne przekraczanie granicy. Brakuje rozporządzenia o współpracy służb specjalnych, celem wymiany informacji niezbędnych do skutecznej weryfikacji osób przekraczających granicę pod względem bezpieczeństwa. Pakt w niewystarczający sposób wzmacnia Frontex. Brak jest jasnych zasad finansowania tej polityki, a jej wdrożenie będzie bardzo kosztowne. Budowa infrastruktury przygranicznej, ośrodków recepcyjnych, szkolenia personelu pochłoną miliardy euro, a wciąż nie wiadomo, skąd te pieniądze wziąć” – mówi OKO.press wiceprzewodniczący Europejskiej Partii Ludowej.

Według oceny europosła Platformy Obywatelskiej, która jest tożsama dla dużej części europejskiej prawicy,

wynegocjowane w poprzedniej kadencji przepisy paktu migracyjnego kładą zbyt duży nacisk na obsługę osób przybywających do granic UE, zamiast na zniechęcanie ich do przyjazdu.

Gwarantują bowiem możliwość złożenia wniosków o ochronę międzynarodową na granicy, darmową pomoc prawną, większe możliwości wjazdu na teren UE na mocy przepisów o łączeniu rodzin, a w okresie oczekiwania na rozpatrzenie wniosku nawet zakwaterowanie w ośrodkach recepcyjnych. Czyli wszystko to, na co organizacje prawnoczłowiecze wskazują jako na absolutne minimum w zakresie wypełniania obowiązków wynikających z konwencji o ochronie praw człowieka, podkreślając jednocześnie, że pakt bardziej niż przestrzegać tych praw, pozwoli je łamać.

Ale zdaniem polskiej prawicy, taka konstrukcja systemu migracyjnego to nic innego niż wabik na osoby poszukujące w UE lepszego życia.

Efekt, który zdaniem polskiej centroprawicy ma osiągać skuteczna europejska polityka migracyjna, ma być zupełnie inny.

„Powinniśmy mieć taką politykę migracyjną, by osoby, które chcą dostać się na teren UE, wiedziały, że lepiej korzystać z legalnych możliwości, ubiegać się o wizy pracownicze w konsulatach, a nie szturmować granice i pozostać w UE nielegalnie. Także wizy humanitarne, czyli ochrona międzynarodowa, mogą być przyznawane za pośrednictwem placówek konsularnych” – twierdzi europoseł Platformy.

Halicki podkreśla, że wiadomość, która ma iść w świat, jest taka: granice UE są szczelne, nie ma szans na ich nielegalne przekroczenie. „Trzeba skończyć wreszcie z nielegalnym napływem migrantów do UE” – mówi europoseł PO. Jego zdaniem Europa powinna być „otwarta w środku [czyli pozbawiona granic wewnętrznych – red.] i zamknięta od zewnątrz [z mocno chronionymi i dzięki temu szczelnymi granicami zewnętrznymi – red.]”. To klasyczny argument zwolenników „twierdzy Europa”.

„Mówiliśmy o tym wielokrotnie. Czy to głosując na »nie« przy kolejnych rozporządzeniach i dyrektywach paktu, czy w trakcie kampanii wyborczej. Mówimy to też teraz: pakt migracyjny nie rozwiąże problemów z nielegalną migracją, z którą zmaga się Europa. Dlatego nie ma wątpliwości, że będzie rewidowany” – podkreśla wiceprzewodniczący EPL.

Tusk: nie wdrożymy nic, co godzi w bezpieczeństwo

Ta narracja jest zbieżna z tym, co w ostatnich miesiącach na forum krajowym robi i komunikuje rząd Donalda Tuska. Sam premier konsekwentnie bardzo negatywnie wypowiada się na temat unijnego paktu migracyjnego.

Zamiast merytorycznej dyskusji o jego wdrażaniu – a do 12 grudnia państwa członkowskie mają przedstawić plan wdrożenia wszystkich dziesięciu reform paktu, z ust szefa rządu płyną zapowiedzi, że Polska nie wdroży nic, co nie będzie służyło naszym interesom; że nie przyjmiemy ani jednego uchodźcy w ramach procesu relokacji; że nie wydamy ani złotówki na przygotowanie infrastruktury przygranicznej wymaganej paktem.

„Rząd nie będzie wdrażać europejskich pomysłów, godzących w bezpieczeństwo Polski, takich jak pakt migracyjny” – powiedział Tusk 12 października podczas prezentacji strategii migracyjnej.

Tymczasem pakt migracyjny to już przyjęta i obowiązująca regulacja, którą państwa członkowskie mają obowiązek wdrożyć jak każde inne europejskie prawo.

W ramach zaostrzania narracji antymigracyjnej pojawiają się też takie zapowiedzi, jak ta ze strategii migracyjnej: że Polska będzie domagała się prawa do czasowego i terytorialnie ograniczonego zawieszania prawa do azylu. Rząd twierdzi, że propozycja ta spotkała się z szerokim poparciem w gronie państw członkowskich podczas ostatniego szczytu Rady Europejskiej, a wyrazem tego ma być poniższy fragment konkluzji:

„Ani Rosji, ani Białorusi, ani żadnemu innemu państwu nie można pozwolić naruszać naszych wartości, w tym prawa azylu celem osłabiania naszych demokracji. Rada Europejska wyraża solidarność z Polską oraz z innymi państwami członkowskimi, które stoją przed takim wyzwaniem. Wyjątkowe sytuacje wymagają wyjątkowych działań” – napisano w konkluzjach szczytu.

„Podczas szczytu Rady Europejskiej państwa członkowskie jednoznacznie poparły prawo do zawieszenia prawa do azylu. To Polska wyznacza dziś kierunek myślenia o kształtowaniu polityki migracyjnej, a takie propozycje jak zawieszanie prawa do azylu są jednym z akceptowanych rozwiązań” – twierdzi szef polskiej delegacji w PE Andrzej Halicki.

Polski rząd chce sprawiać wrażenie, że w temacie migracji to Polska nadaje ton europejskiej debacie.

Ale w praktyce na forum UE polski głos jest mało słyszalny. Po pierwsze, w konkluzjach z europejskiego szczytu trudno dopatrzyć się treści, których dopatrują się w nich politycy PO. Po drugie, podczas środowej debaty na temat unijnej polityki migracyjnej na forum Parlamentu Europejskiego, z ust reprezentantów Platformy Obywatelskiej nie padło ani słowo o konieczności rewizji paktu migracyjnego, ani o zawieszaniu prawa do azylu.

Trudno powiedzieć też, czy Donald Tusk naprawdę chce rewizji paktu migracyjnego, czy ta narracja to jednak polityczna gra na forum krajowym przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi.

Europejska Partia Ludowa mówi jasno: wdrożyć pakt

Skąd takie wątpliwości? Z analizy środowej debaty o polityce migracyjnej w PE. Jej przebieg stawia pod znakiem zapytania prawdziwą intencję polskich władz.

„Zanim zaczną działać mechanizmy paktu, pilnie musimy ograniczyć napływ tych uchodźców, którzy są elementem agresji hybrydowej. Dotychczasowe procedury stawiają Unię Europejską w sytuacji bezradności. Używanie statusu azylantów jest częścią agresji Moskwy i Mińska. Często nie znamy faktycznych danych osób nielegalnie przekraczających granice i ubiegających się o azyl. Mamy prawo wiedzieć, kto do nas przyjeżdża, a jak nie możemy wiedzieć, mamy prawo odmówić im wejścia na nasze terytorium (...) Oczekuję zrozumienia tego faktu, szczególnie po lewej stronie tej sali” – to jedyny głos Platformy Obywatelskiej, który pojawił się w tej debacie. Należy do europosła Bartłomieja Sienkiewicza, który wypowiedział się dopiero w drugiej części debaty, przed nim głos zabrało ośmiu innych reprezentantów Europejskiej Partii Ludowej.

Stanowisko grupy na samym początku debaty przedstawił europoseł Tomas Tobé ze Szwecji, który pracował przy pakcie migracyjnym jako negocjator. Tobé powiedział jasno:

"Europejska Partia Ludowa domaga się szybkiej i pełnej implementacji paktu migracyjnego przez państwa członkowskie, nowej propozycji Komisji ws. dyrektywy powrotowej, zwiększonej współpracy z krajami trzecimi celem tworzenia hubów powrotowych poza Europą, wzmocnienia Frontexu i skutecznego powstrzymania instrumentalizacji migracji przez Białoruś i Rosję”.

Występująca niedługo po nim europosłanka CDU Lena Düpont, jeden z najważniejszych głosów w EPL w sprawie paktu migracyjnego, dodała:

"Pakt migracyjny to pewna baza. Nigdy nie mówiliśmy, że na tym poprzestaniemy, potrzebne są kolejne regulacje (...). Potrzebujemy usprawnienia powrotów. Potrzebujemy efektywnej współpracy z krajami trzecimi (...). Potrzebujemy, by Frontex był w stanie mocniej wspierać państwa członkowskie w realizowaniu powrotów (...). Europejska Partia Ludowa zawsze będzie konstruktywną siłą, która będzie parła do rozwoju unijnej polityki azylu i migracji” – powiedziała Düpont.

Podkreśliła też, że teraz czas na szybką implementację paktu.

Narracja polskiego rządu o pakcie migracyjnym jest więc dużo bardziej radykalna, niż stanowisko Europejskiej Partii Ludowej, z której wywodzi się obecnie aż 14 liderów europejskich, w tym Donald Tusk.

„Narracja Tuska w sprawie paktu migracyjnego nie różni się niczym od narracji PiS-u. Komentarzami o niewdrażaniu paktu, polski premier zdaje się podważać zasady praworządności – kwestionuje obowiązek wdrożenia europejskiego prawa” – w rozmowie z OKO.press zwracał uwagę Krzysztof Śmiszek, europoseł Nowej Lewicy, członek Socjalistów i Demokratów, drugiej największej grupy w Parlamencie Europejskim.

Skąd taka postawa centroprawicy względem paktu?

Możliwości są trzy: PiS tak skutecznie straszył paktem migracyjnym, że Tuskowi nie pozostało nic innego niż podtrzymanie tej negatywnej narracji. Próba budowy poparcia dla paktu migracyjnego, czyli odwrócenie pisowskiej narracji, byłaby zbyt kosztowna, lub wręcz skazana na niepowodzenie.

Druga opcja jest taka, że Platforma Obywatelska rzeczywiście stoi na stanowisku, że pakt w obecnym kształcie to rozwiązanie kiepskie lub niewystarczające. I to pomimo że ostateczny kształt przepisów wykuwał się przy bardzo czynnym udziale, poparciu i lobbingu rodziny politycznej Tuska, która konsekwentnie twierdzi, że rozwiązania paktu to dobry punkt wyjścia i powinny być jak najszybciej wdrożone.

Ale z wielu stron pojawiają się też głosy, że prezentowane na forum krajowym ostre stanowisko Tuska w sprawie paktu migracyjnego to konieczność, m.in. przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi. Tu zrozumienie wobec Tuska wykazują nawet politycy partii, które były bardzo zaangażowane w tworzenie paktu i głosowały za jego wejściem w życie, jak np. z grupy Odnowić Europę.

„Nie chcę krytykować Tuska, bo on się mierzy z bardzo trudną sytuacją na forum krajowym. By możliwe było skuteczne przywracanie praworządności, obecna koalicja musi wygrać wybory prezydenckie. Nie jest tajemnicą, że w wielu krajach UE te nastroje antyimigranckie są bardzo silne i trzeba sobie z nimi jakoś radzić. Mam więc nadzieję, że to tylko polityczna narracja, a implementacja paktu będzie postępować niezakłócenie" – mówiła w rozmowie z OKO.press francuska europosłanka Fabienne Keller, jedna z głównych negocjatorek paktu migracyjnego z grupy Odnowić Europę, która w środę podczas debaty w PE także mocno wezwała do implementacji paktu i zrezygnowania z pomysłów eksternalizacji obsługi migrantów poza UE.

Andrzej Halicki podkreśla, że Polska zamierza wnieść temat rewizji paktu migracyjnego ponownie podczas grudniowego szczytu Rady Europejskiej, czyli po terminie 12 grudnia, kiedy to państwa członkowskie mają przesłać Komisji Europejskiej szczegółowy plany wdrażania paktu.

Dyskusję o zawieszaniu azylu oraz o renegocjacji paktu migracyjnego, PO chce ciągnąć także w okresie polskiej prezydencji w Radzie UE w pierwszym półroczu przyszłego roku.

Rozczarowani koalicjanci

To, w jaki sposób kwestię paktu migracyjnego na forum UE chce w najbliższych miesiącach rozgrywać Platforma Obywatelska, ma też wymiar europejski: dla Europejskiej Partii Ludowej kluczowe jest wygranie wyborów w Niemczech, a antyimigranckie nastroje szczególnie napędzają tam poparcie dla skrajnej prawicy. Tymczasem o zwycięstwo nad Łabą walczą niemieccy chadecy z EPL, bo socjaliści Scholza stoją na przegranej pozycji. Po piętach CDU w sondażach depcze tylko skrajnie prawicowa AfD.

Zapowiedzi o planach dalszego zaostrzania polityki migracyjnej mają pomóc prawicy nie przegrywać wyborów z prawicowymi radykałami.

„Narracja na temat tak złożonych kwestii jak polityka migracyjna i regulacja migracji nigdy nie będzie jednowymiarowa, bo musi zadowolić różne grupy odbiorców. Donald Tusk balansuje jak umie, choć niestety niebezpiecznie zahacza o kwestionowanie zasad praworządności i obowiązków Polski jako państwa członkowskiego. Francuscy Republikanie z Europejskiej Partii Ludowej, którzy tak jak PO głosowali przeciwko paktowi, a dziś są znaczącą siłą we francuskim rządzie, zapowiadają, że pakt wdrożą, bo tego wymaga zasada praworządności. Można i tak” – mówi OKO.press Keller.

Takie stawianie sprawy przez szefa polskiego rządu głośno krytykują jednak reprezentanci partii koalicyjnych w rządzie.

„Pakt migracyjny był negocjowany przez kilka lat. To jest tak samo ważna legislacja jak każda inna na poziomie unijnym. Nie można mówić, że nie będziemy przestrzegać jakiegoś elementu unijnego prawa, tylko dlatego, że nam nie pasuje. My, jako grupa polityczna Odnowić Europę, stoimy na stanowisku, że pakt o azylu i migracji obowiązuje i ma zostać wprowadzony do 2026 roku” – mówi OKO.press Michał Kobosko, europoseł i były przewodniczący Polski 2050. Dodaje, że „mówienie z góry, że nie wdrożymy paktu, jest bardzo niedobre i niepotrzebne”.

„Mam nadzieję, że to nie będzie linia naszego rządu” – podkreśla. Dodaje jednak, że „Donald Tusk mówi to, co mówi, ze względu na bardzo ostrą walkę polityczną w Polsce”.

„Niebawem wybory prezydenckie. Zaostrzając narrację na temat migracji, Donald Tusk próbuje wybić z ręki oręż Prawu i Sprawiedliwości. Wiadomo, że PiS planuje z imigracji do Polski uczynić główny temat swojej kampanii prezydenckiej, bo nie ma w tej chwili innych tematów. Tusk zapewne uznał, że jeżeli użyje twardego języka w sprawie migracji, to może zdezorientuje nieco wyborców PiS-u (...). To się dzieje na użytek polskiej kampanii wyborczej” – uważa europoseł Polski 2050.

Bardzo negatywnie o tej strategii szefa polskiego rządu wypowiadał się na łamach OKO.press Krzysztof Śmiszek, europoseł Nowej Lewicy. Śmiszek podkreślał, że adoptowanie języka skrajnej prawicy to bardzo zła strategia.

„W ten sposób nie wzmacniają siebie, tylko wzmacniają i uprawomocniają skrajną prawicę z jej niejednokrotnie rasistowską narracją. Wszyscy ci, którzy dzisiaj próbują wchodzić w buty nacjonalistów, jeszcze kilka miesięcy temu głosowali za paktem” – mówił europoseł Nowej Lewicy.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze