Podczas konferencji, na której poznaliśmy sztab Andrzeja Dudy, prezydent zaprezentował się wyborcom w wersji aksamitnej: jako polityk spokojny, umiarkowany, nieszukający wrogów i dbający o jakość debaty publicznej. W tym samym czasie szef MSWiA Mariusz Kamiński uruchomił podległe sobie służby i przypomniał wyborcom, na czym polega codzienność w obozie PiS
Kartka z kalendarza kampanii wyborczej Andrzeja Dudy mogłaby dziś zostać zapisana następująco:
"Środa, 19 lutego, ważny dzień w walce o reelekcję, prezydent ogłosił swój sztab wyborczy. Jednak nim zdołał wypowiedzieć choć jedno słowo na konferencji prasowej, służby podległe rządowi PiS zatrzymały byłego posła PiS i przeszukały mieszkania należące do byłego ministra rządu PiS i zarazem ważnego urzędnika wybranego głosami PiS. Urzędnik wysłał zaś do marszałek z PiS pismo zarzucające służbom podległym rządowi PiS łamanie konstytucji. A wszystko to po konwencji wyborczej, która sklejała Andrzeja Dudę z PiS, a sam kandydat przedstawił się wyborcom jako gwarant osiągnięć obozu Prawa i Sprawiedliwości".
Ale od początku.
W zamierzeniu to miało być wydarzenie, które nada impet kampanii reelekcyjnej: ogłoszenie w środę sztabu wyborczego, a w czwartek początek podróży na spotkania z wyborcami w całym kraju. Andrzej Duda chciał się pokazać jako polityk stroniący od skrajności, słuchający ludzi, dzierżący w dłoniach kotwicę stabilności na polskiej scenie politycznej.
Ale już rano było wiadomo, że to może być niezbyt dobry dzień dla kampanii prezydenta.
Najpierw gruchnęła wiadomość o zatrzymaniu przez CBA agenta Tomka, czyli Tomasza Kaczmarka, byłego agenta Biura odpowiedzialnego za działania pod przykryciem i byłego posła PiS. Kaczmarek ujawnił ostatnio, że podczas pracy w CBA jego przełożeni (obecny szef MSWiA Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik) nakłaniali go do preparowania fałszywych informacji dotyczących rzekomego zakupu przez Aleksandra i Jolantę Kwaśniewskich willi w Kazimierzu Dolnym.
Niedługo później dowiedzieliśmy się, że funkcjonariusze CBA podjęli w środę działania również przeciwko Marianowi Banasiowi, wybranemu przez PiS szefowi Najwyższej Izby Kontroli i byłemu ministrowi w rządzie Mateusza Morawieckiego. Przeszukano jego mieszkanie oraz mieszkanie córki Banasia, agenci próbowali również zrewidować gabinet prezesa NIK, ale... do środka nie chcieli ich wpuścić pracownicy Izby.
Według Onetu zatrzymano również Jakuba, syna prezesa Banasia, ale służby zdementowały tę informację. Natomiast jak ujawniło radio RMF FM, sam Banaś wysłał po południu list do marszałek Sejmu Elżbiety Witek, w którym podkreśla, że działania CBA i prokuratury naruszają jego immunitet jako szefa NIK.
Podobne zdanie ma w rozmowie z OKO.press dr. hab. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista i członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego: “Moim zdaniem przeprowadzenie przeszukania powinno zostać poprzedzone uchyleniem immunitetu przez Sejm. Immunitet prezesa NIK-u obejmuje prowadzenie postępowania przygotowawczego oraz stosowanie jakichkolwiek form ograniczających wolność prezesa NIK".
Te wydarzenia sprawiły, że konferencja o sztabie Andrzeja Dudy, zamiast być jedną z głównych informacji dnia, utonęła w chaosie informacyjnym i proceduralnym wygenerowanym przez służby specjalne i prokuraturę. Sztabowi warto się jednak przyjrzeć, bo jego skład pokazuje, dokąd obecnie zmierzają działania strategii komunikacyjnej kampanii prezydenta.
Ludzie Dudy najwyraźniej podjęli decyzję o porzuceniu przez kandydata ostrej, prawicowej retoryki wymierzonej w działania Komisji Europejskiej i Trybunału Sprawiedliwości UE (by przypomnieć tylko słynne zdanie Dudy ze styczniowego spotkania w Zwoleniu: "Nie będą nam w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy").
Teraz Duda ostro skręca w stronę centrum.
Prawdopodobny cel? Choćby częściowa demobilizacja grupy umiarkowanie antyPiSowskiego elektoratu opozycji oraz łowy wśród wyborców Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Bardzo mocną pozycję w sztabie mają przedstawiciele Porozumienia Jarosława Gowina.
Według zgodnej opinii obserwatorów to on w parze z Michałem Kamińskim (obecnym senatorem opozycji) dali w 2005 roku zwycięstwo PiS i Lechowi Kaczyńskiemu. Stworzyli wówczas podział na "Polskę solidarną" (reprezentowaną przez Prawo i Sprawiedliwość) i "Polskę liberalną" (reprezentowaną przez Platformę Obywatelską). Słynny spot wyborczy o pustej lodówce odwrócił wtedy losy wyborów.
Jeśli więc Bielan zdecydował się zaangażować w kampanię Andrzeja Dudy, to na pewno jego nieformalna rola jest o wiele większa i nie ogranicza się do bycia rzecznikiem.
W ostatnich wyborach parlamentarnych kandydowała z okręgu pilskiego do Senatu - bezskutecznie, choć uzyskała bardzo dobry wynik, prawie 70 tys. głosów (przegrała z Adamem Szejnfeldem z PO). W kampanii wyborczej prezentowała się jako kandydatka bardzo umiarkowana: przywiązana do tradycji, ale "opowiadająca się za tolerancją", dostrzegająca zagrożenia katastrofy klimatycznej, walcząca z hejtem w przestrzeni publicznej i debacie politycznej.
Tak pisała na Facebooku 30 września 2019 roku:
"Kryzys wizerunkowy polityków to votum nieufności wobec metod prowadzenia polityki, wobec przekładania interesów partyjnych nad interes ludzi. Chcę polityki czystej, pozbawionej czarnego PR, manipulacji. Chcę polityki, w której liczycie się Wy, a nie przepychanki o tzw. stołki.
Minął czas wyborczych obietnic bez pokrycia, czas rozdawnictwa wyborczych kiełbas. Jasno chcę powiedzieć nie akceptuję metod nie fair play w kampanii wyborczej".
Ostatnio wzięła udział w okrągłym stole do spraw sądownictwa, z rezerwą wypowiadała się o ustawie kagańcowej podpisanej przez Andrzeja Dudę i namawiała (5 lutego 2020) prezydenta do podjęcia działań zmierzających do kompromisu oraz porozumienia:
"Podpisanie przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę ustawy dot. zmian w sądownictwie może stać się pyrrusowym zwycięstwem jeśli nie dojdzie do gruntownej reformy. Skuteczna walka o sprawne i sprawiedliwe sądy wymaga porozumienia ponad podziałami. To pole i ważna rola Kancelaria Prezydenta RP".
Turczynowicz-Kieryłło była również utalentowaną szachistką, jeździ na rowerze, ma wizerunek niezależnej kobiety i profesjonalistki, jest więc idealnie skrojona pod potrzeby wielkomiejskich wyborców, głównie kobiet. Z drugiej strony sympatii tej grupy elektoratu nie przysporzy jej wypowiedź, że "prezydentem może być tylko mężczyzna".
Zaś w zaskarbieniu przychylności dziennikarzy zapewne nie pomoże jej fakt, że reprezentowała szefa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego w sądowym sporze z "Gazetą Wyborczą". Turczynowicz-Kieryłło domagała się wówczas w imieniu swojego klienta swoistej cenzury wstecznej: chciała, by sąd nakazał usunąć "Wyborczej" artykuły o nadużyciach w NBP z internetu i... również z wydań papierowych.
Reprezentantami PiS w ścisłym kierownictwie sztabu są:
Podczas ogłoszenia swojego sztabu Andrzej Duda mówił:
"Jest jedna moja wielka prośba - do mojego sztabu, do młodzieży, ale także do wszystkich moich rodaków. Tak jak mówiłem, chciałbym, by to była kampania kulturalna, by to była kampania z szacunkiem do kontrkandydatów, do wyborców, do zwolenników każdego z kandydatów w tych wyborach. To jest dla mnie niezwykle istotne.
Proszę o to, by nie było takich sytuacji jak w Pucku, czy takich sytuacji, jakie niestety miały miejsce ostatnio w polskim Sejmie, żeby nie było gestów obrażających, obscenicznych, by nie było obrażających słów, by nie było obrażających zachowań" - apelował prezydent.
Widzimy wizerunkową przemianę prezydenta - z jastrzębia, piętnującego sędziów oraz instytucje europejskie, w gołębia szukającego zgody.
Ale wiarygodności tej metamorfozy może zaszkodzić zaplecze kampanii. Podczas konwencji w hali Expo w ścisłym otoczeniu Dudy media odkryły skrajnie prawicowego działacza z kontaktami wśród europejskich neofaszystów. Teraz drugim szeregu sztabowców prezydenta jest były wojewoda lubelski i obecny poseł PiS Przemysław Czarnek.
16 maja 2019 jako wojewoda uhonorował medalami samorządowców z woj. lubelskiego, którzy podjęli uchwały o „Strefach Wolnych od LGBT”. W ten sposób według Czarnka przeciwstawili się „szatanowi”, czyli „destrukcyjnej ideologii LGBT”, która niszczy polskie rodziny i naród. Czarnek mógłby nagrodzić też siebie, bo z jego inspiracji podobną uchwałę przyjął też sejmik województwa lubelskiego.
Wtedy wojewoda udowadniał, że równość osobom LGBT się nie należy, bo „zła z dobrem nie można zrównywać”.
W lutym 2018 roku na antenie TVP Czarnek przekonywał, że w historii dotyczącej II wojny światowej potrzebujemy zerwania z pedagogiką wstydu (pojęcie wymyślone przez polską prawicę). „My z altruizmu wobec innych utrzymujemy państwowe muzea w Auschwitz i na Majdanku, straciliśmy kontrolę nad przekazem” – mówił. Chodziło mu o udział Polaków w Holokauście.
W lipcu 2018 uroczystości upamiętniające zamordowanie ukraińskich cywilów przez AK, wojewoda Czarnek ocenił jako „jedną wielką prowokację”, a może nawet „przestępstwo”.
Całkiem radykalny sztabowiec, jak na tak umiarkowanego kandydata.
Władza
Adam Bielan
Przemysław Czarnek
Andrzej Duda
Kancelaria Prezydenta
Prawo i Sprawiedliwość
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło
Wybory prezydenckie 2020
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze