Na liście hańby biskupów tuszujących pedofilię znajdują się wszyscy żyjący w Polsce kardynałowie, połowa urzędujących arcybiskupów i jedna trzecia urzędujących biskupów diecezjalnych. Porządkujemy dramatyczne wydarzenia, które na zawsze zmieniły wizerunek polskiego Kościoła
Na liście hańby biskupów tuszujących pedofilię znajdują się wszyscy żyjący w Polsce kardynałowie, połowa urzędujących arcybiskupów i jedna trzecia urzędujących biskupów diecezjalnych. W ciągu ostatnich miesięcy każdemu ujawnieniu księdza pedofila towarzyszyło oskarżenie kryjącego go biskupa. Ofiary domagały się nie tylko ukarania sprawcy, ale też pociągnięcia do odpowiedzialności stojącego za nim hierarchy.
Jakkolwiek krycie księży pedofilów przez biskupów jest uważane za powszechną praktykę, to do niedawana media stosunkowo rzadko opisywały takie przypadki. A już zupełnie wyjątkowo w odniesieniu do biskupów aktualnie urzędujących. Ostatnio diametralnie się to zmieniło. Obserwowaliśmy prawdziwy wysyp afer z tuszowaniem przestępstw seksualnych księży wobec nieletnich.
Po raz pierwszy Kościół został zmuszony do dość zdecydowanej reakcji. Z nową sytuacją będzie się też musiała zmierzyć prokuratura, bo za niezawiadomienie o przestępstwie grożą od lipca 2017 trzy lata więzienia.
Przypominamy dramatyczne wydarzenia z ostatnich kilku miesięcy, które na zawsze zmieniły wizerunek polskiego Kościoła.
Premiera na YouTube filmu „Zabawa w chowanego”, pokazującego, jak urzędujący biskup diecezjalny Edward Janiak z diecezji kaliskiej krył księdza pedofila Arkadiusza Hajdasza.
Ksiądz nie pozostanie bezkarny – toczy się przeciwko niemu śledztwo. Autorzy filmu pytają jednak, co ze współodpowiedzialnością biskupa? Tego samego dnia abp Wojciech Polak, prymas Polski i delegat Konferencji Episkopatu Polski do spraw ochrony dzieci i młodzieży, publikuje filmowe wystąpienie. Zapowiada w nim skierowanie sprawy zaniedbań biskupa Janiaka do Watykanu, zgodnie z dekretem papieskim Vos estis lux mundi (Wy jesteście światłem świata).
Po raz pierwszy w Polsce biskup - i to prymas - wystąpił przeciwko innemu biskupowi w związku z oskarżeniami o tuszowanie przestępstw pedofilskich księży. Po raz pierwszy też przedstawiciel hierarchii kościelnej składa do Watykanu – niejako w imieniu episkopatu – oficjalną skargę na biskupa w tego typu sprawie i bezzwłocznie zawiadamia o tym społeczeństwo.
Biuro Delegatury KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży informuje, że biskup Janiak jednak nie będzie przewodził uroczystościom wyświęcenia diakonów przewidzianym na następny dzień.
Podczas tej uroczystości diakoni klękając przed biskupem i składając swoje dłonie w jego dłonie, ślubują mu wierność i posłuszeństwo. Perspektywa wyświęcania nowych kapłanów przez skompromitowanego biskupa oburzała wiele osób i środowisk, mimo to do ostatniej chwili Kościół wydawał się nie widzieć w tym niczego niestosownego i na głosy oburzenia nie reagował. Ugiął się pod presją opinii publicznej dopiero w ostatniej chwili.
Delegatura poinformowała, że Janiaka zastąpi biskup senior diecezji kaliskiej Stanisław Napierała, który był biskupem diecezjalnym bezpośrednio przed Janiakiem, a obecnie przebywa na emeryturze. Nie wiadomo, kto podjął taką decyzję, gdyż teoretycznie KEP nie ma władzy nad biskupami.
W dniu wyświęcania diakonów przez biskupa seniora Stanisława Napierałę dziennikarze Onetu donoszą, że poprzednik Edwarda Janiaka na urzędzie biskupa diecezji kaliskiej również tuszował przestępstwa pedofilskie księdza Arkadiusza Hajdasza. To właśnie do Napierały kierowała listy matka jednej z ofiar Hajdasza pokazanej w „Zabawie w chowanego”. Matka chłopca rozmawiała też z biskupem osobiście.
Parę dni później, 4 czerwca, ukazała się w "Więzi" pierwsza część artykułu Zbigniewa Nosowskiego pod tytułem „Jak to się robiło w diecezji kaliskiej”. Nosowski opisuje, jak Napierała i Janiak tuszowali molestowanie dzieci przez innego księdza, proboszcza Władysława Ł. z Lututowa. Okazało się, że o skazaniu księdza z Lututowa kuria kaliska, którą kierował Napierała, nie zawiadomiła Watykanu.
Dziennikarze "Więzi" ujawniają, że dzień wcześniej biskup pomocniczy kaliski Łukasz Buzun zwołał zebranie Rady Kapłańskiej diecezji kaliskiej. W tym organie doradczym biskupa ordynariusza zasiada 27 księży. Buzun chciał, by Rada podpisała list poparcia dla Janiaka. Po burzliwej dyskusji członkowie Rady odmówili. Zamiast tego wystosowali do Watykanu list z prośbą o wyjaśnienie postawionych Janiakowi zarzutów.
To pierwszy taki przypadek w Polsce, że księża nie pozwolili biskupowi na łamanie swoich kręgosłupów moralnych. Przed laty w podobnej sytuacji w Poznaniu w sprawie abp. Juliusza Paetza stało się inaczej i duchowni posłusznie podpisali podsunięty im list w obronie hierarchy jawnie molestującego podległych mu kleryków.
Tomasz Krzyżak z "Rzeczpospolitej" ujawnia, że biskup radomski Henryk Tomasik w 2013 roku obył długą rozmowę z ofiarą molestowania przez księdza Stanisława S. i nie wszczął wobec pedofila oficjalnego dochodzenia kościelnego, jak również po lipcu 2017 aż do lipca 2019 nie powiadomił o tym prokuratury, do czego zobowiązywało uchwalone wówczas prawo.
Ofiara spotkała się też z kanclerzem kurii księdzem Sławomirem Fundowiczem, któremu podyktowała swoje zeznanie. Wobec księdza Stanisława S. toczy się śledztwo prokuratury, ale ofiara chce wyjaśnienia sprawy kilkuletniego krycia pedofila przez biskupa.
Przy okazji okazało się, że kuria radomska wiedziała o przestępstwach pedofilskich księdza Stanisława S. już co najmniej w styczniu 1999, kiedy to ukazał się artykuł w tygodniku "NIE" o molestowaniu dzieci w ośrodku opiekuńczym w Opatowie, w którym ksiądz Stanisław S. był kapelanem.
Musieli zatem o pedofilii księdza Stanisława S. wiedzieć ówczesny i kolejni biskupi diecezjalni radomscy: Edward Materski (1992- sierpień 1999), Jan Chrapek (1999-2001) i Zygmunt Zimowski (2002-2009). Wszyscy trzej już nie żyją.
Redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski w drugiej części swojego artykułu ujawnia, że w lutym 2018 oficjalną skargę na Janiaka złożył do Watykanu rektor kaliskiego seminarium duchownego. Rektor oskarżył biskupa o tolerowanie wśród księży wykorzystywania seksualnego osób małoletnich i aktywnego homoseksualizmu. Podobno jego skarga zawierała znacznie więcej zarzutów niż film Sekielskich.
Pojawiły się spekulacje, że sprawa została zamieciona pod dywan, skoro przez ponad 2 lata Watykan nie zareagował. Teraz sprawa owej skargi ożyła na nowo.
Poznańska "Gazeta Wyborcza" publikuje artykuł informujący, że 2 czerwca biskup Janiak został przywieziony karetką na szpitalny oddział ratunkowy w Kaliszu. Był z nim ograniczony kontakt i miał problemy z wysławianiem się, podejrzewano więc udar mózgu. Po szczegółowych badaniach okazało się jednak, że to nie udar, a totalne upojenie alkoholowe - miał we krwi 3,44 promila alkoholu.
"Wyborcza" podała, że podobno wśród księży od dawna krążyły pogłoski o problemie alkoholowym Janiaka.
Portal Vatican News informuje, że papież Franciszek wyznaczył na tymczasowego administratora sede plena diecezji kaliskiej abp. łódzkiego Grzegorza Rysia, któremu diecezja ta podlega jako metropolicie. Administrator sede plena zarządza diecezją „w okresie poważnej, lecz w założeniu tymczasowej przeszkody w sprawowaniu urzędu przez ordynariusza” – jak wyjaśniono.
Zgodnie z decyzją papieża, Janiak musiał natychmiast opuścić diecezję i nie ma prawa przebywać na jej terenie. To pierwsza w Polsce decyzja o odsunięciu biskupa diecezjalnego w związku z zarzutami krycia przestępstw pedofilskich księży.
Jakiś czas wcześniej Janiak nakazał proboszczom w swojej diecezji odczytanie w kościołach swojego listu pasterskiego, mówiącego, że bezpodstawnie stał się ofiarą medialnej nagonki.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski publikuje na swoim blogu post „Krzywda pana Andrzeja, molestowanego seksualnie w wielu 13 lat przez ks. Stanisława P. z diecezji tarnowskiej”.
Opisuje w nim, jak w 2002 roku ówczesny biskup tarnowski Wiktor Skworc (dziś arcybiskup katowicki) dowiedział się od rodziców dzieci z Woli Radłowskiej, że ksiądz Stanisław P. molestuje ich dzieci. Jedyne co zrobił biskup Skworc, to odwołał pedofila z funkcji proboszcza i przeniósł go na kilkumiesięczny urlop zdrowotny. Następnie wysłał go jako proboszcza do Ukrainy, gdzie ten molestował kolejne dzieci.
Dopiero w 2010 po powrocie pedofila z Ukrainy, kiedy nadal uczył on w szkole, po kilkukrotnych apelach jednej z ofiar, Skworc wszczął wobec niego oficjalne dochodzenie kościelne i powiadomił Watykan – 8 lat po skargach rodziców na molestowanie dzieci.
Ksiądz został już przez Kościół osądzony (dość łagodnie), ofiara jednak walczy o rozliczenie kryjących go biskupów.
Kuria tarnowska wydaje oświadczenie, w którym zarzuca księdzu Tadeuszowi Isakowiczowi-Zalewskiemu uproszczenia, mijanie się z prawdą i naruszenie dobrego imienia. Jednak 24 sierpnia kuria wydała nowe oświadczenie, w którym przyznała się do „niedociągnięć i zaniechań” w sprawie opisanej przez księdza Isakowicza-Zaleskiego.
Również abp Skworc po długiej zwłoce przeprosił za niewłaściwą ocenę sytuacji w 2002 roku. Zwrócił się też do abp Marka Jędraszewskiego, któremu podlega diecezja tarnowska, z prośbą o zbadanie sprawy. Złożył więc zawiadomienie sam na siebie, uprzedzając w ten sposób przeciwników.
24 sierpnia historyk Kościoła Andrzej Gerlach zaczął publikować na swoim profilu na FB wieloodcinkową historię krycia pedofilii w diecezji tarnowskiej, sugerując, że dochodziło w niej do wielu nadużyć.
OKO.press ujawnia, że przez 25 lat biskupi łowiccy – nieżyjący już Alojzy Orszulik i aktualnie urzędujący Andrzej Dziuba - ukrywali przestępstwa pedofilskie księdza Piotra S. W kolejnych artykułach okaże się, że ukrywali przestępstwa również innych księży - Jarosława W., Rajmunda R. i Waldemara M.
Od sierpnia 2019 roku śledztwo w sprawie ks. Piotra S. prowadzi prokuratura. Ofiary chcą jednak także, aby wyjaśnić publicznie sprawę odpowiedzialności biskupa Dziuby. Dwóch z księży w chwili publikacji materiału OKO.press było nadal proboszczami.
OKO.press ujawnia, że jedna z ofiar księdza Piotra S., chronionego przez biskupa łowickiego Andrzeja Dziubę, zgłosiła się ze skargą do prymasa Wojciecha Polaka, który jest Delegatem KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży. Abp Polak zgodnie z przepisami motu proprio „Vos estis lux mundi” uznał, iż właściwym organem kościelnym do procedowania skargi jest abp łódzki Grzegorz Ryś, gdyż diecezja kaliska należy do metropolii łódzkiej i przesłał mu informację w tej sprawie. Jednak abp Ryś przez rok nie podjął żadnych działań, czekając biernie, aż ofiara sama się do niego zgłosi.
Po ujawnieniu tego faktu abp Ryś opublikował oświadczenie w tej sprawie, ujawniając przy okazji nazwisko ofiary.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski publikuje na swoim blogu post zatytułowany „Krzywda ministranta Krystiana - ukrywanie pedofilii w Kościele to nie tylko Tarnów”.
Informuje w nim, że nieletnia ofiara księdza Józefa G. - przeciwko któremu toczy się właśnie postępowanie - już w 2006 zgłosiła przestępstwo biskupom Andrzejowi Dziędze, ówczesnemu ordynariuszowi sandomierskiemu (obecnie abp szczecińsko-kamieńskiemu), i biskupowi pomocniczemu Edwardowi Frankowskiemu (obecnie biskupowi seniorowi). Przez 14 lat nic z tą wiedzą nie zrobili. Zginęła natomiast dostarczona przez ofiarę taśma z rozmową ze sprawcą.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski jak zwykle nie wymienia nazwisk. Informuje jedynie, że sprawa została parę dni wcześniej zgłoszona do Watykanu. 17 września ksiądz Józef G. został aresztowany.
Szymon Piegza z Onetu opisuje molestowanie ministranta Janusza Szymika z Międzybrodzia Bialskiego przez proboszcza Jana Wodniaka. W następnych dniach kontynuuje temat, opisując jak pedofila chronili biskup bielsko-żywiecki Tadeusz Rakoczy i abp krakowski kardynał Stanisław Dziwisz.
Między innymi opisuje wizytę księdza Isakowicza-Zaleskiego w tej sprawie u Dziwisza, podczas której przekazał kardynałowi swój list i teczkę z aktami. Duchowni odbyli podobno dłuższą rozmowę, podczas której kardynał z zainteresowaniem przeglądał teczkę. Dziwisz - podobnie jak wcześniej biskup Rakoczy – nie podjął jednak w sprawie pedofila żadnych działań.
15 września Dziwisz wydaje oświadczenie, że sprawy nie pamięta, list do kurii nie trafił, a takiej wizyty po prostu nie było.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski w odpowiedzi na wypieranie się Dziwisza, publikuje wspomniany list z kwietnia 2012 roku z wykropkowanymi nazwiskami. Okazuje się, że dotyczy on większej liczby przestępstw seksualnych księży i zawiera zapowiedź ujawnienia kolejnych. Opisuje między innymi nieznaną dotąd sprawę tuszowania pedofilii przez krakowskiego biskupa pomocniczego Jana Szkodonia. Tego samego, którego na początku tego roku młoda kobieta oskarżyła o molestowanie, gdy miała 15 lat. Wszystkie te niezałatwione sprawy dodatkowo obciążają kardynała Dziwisza.
W liście znajduje się szokująca uwaga:
„...jest to zaledwie część spraw, które dotyczą archidiecezji krakowskiej. Pozostałe przygotuję w terminie późniejszym. Z kolei sprawy, które dotyczą innych diecezji lub zakonów, prześlę do nuncjusza papieskiego w Warszawie i przewodniczącego Episkopatu Polski. Jest ich tak dużo, że poprosiłem jedną z kancelarii adwokackich, do której mam zaufanie, o ich skatalogowanie i opracowanie”.
Półtora roku później, w październiku 2013, ksiądz Isakowicz-Zaleski wysłał do Watykanu list zawiadamiający o bezczynności kardynała Dziwisza w zgłoszonych przez niego sprawach.
Przyzwyczailiśmy się do sloganu o biskupach diecezjalnych kryjących księży pedofilów i przenoszących ich do innej parafii. Ale z lektury opisów poszczególnych przypadków wyłania się obraz o wiele bardziej dramatyczny. Jeśli o przestępstwach seksualnych księdza wiedział biskup diecezjalny, to zazwyczaj wiedział również i jego sekretarz, i biskup pomocniczy, i kanclerz, i być może inni urzędnicy kurii. Wszyscy oni byli związani przysięgą milczenia, z której zwolnił – przynajmniej teoretycznie – dopiero w grudniu 2019 papież Franciszek.
Za oskarżanymi o tuszowanie pedofilii kilkudziesięcioma biskupami diecezjalnymi stoi zatem kilkakrotnie więcej ślepo posłusznych funkcjonariuszy Kościoła, którzy też kryli sprawców i nie zawiadomili Watykanu ani prokuratury.
Co teraz zrobi prokuratura? Ostatnie przypadki pedofilii księży z zamieszanymi w sprawę biskupami stają się coraz bardziej kłopotliwe dla śledczych. Dochodzeniom przeciw księżom pedofilom zaczynają coraz częściej towarzyszyć równoległe śledztwa w sprawie niezawiadomienia organów ścigania przez biskupa. Przepis o odpowiedzialności karnej za niezgłoszenie przestępstwa seksualnego wobec osoby poniżej 15 lat obowiązuje już 3 lata.
Do tej pory nie oskarżono z tego artykułu żadnego biskupa, choć spraw budzących wątpliwości pojawiło się co najmniej kilka. Przepis nie precyzuje jednak, czy chodzi o wiedzę nabytą po 1 lipca 2017, czy również o wiedzę wcześniejszą, co pozostawia prokuratorom pole do umorzeń postępowania. Byłyby to jednak rozwiązanie dość absurdalne.
A spraw tego typu ciągle przybywa: prokuratury na czas nie powiadomili na przykład biskupi Janiak, Dziuba, Dzięga, Tomasik, Frankowski. Postępowanie wobec Janiaka prokuratura umorzyła, argumentując, że w czasie gdy dowiedział się o molestowaniu chłopców przez księdza Hajdasza, nowe prawo jeszcze nie obowiązywało, nie miał więc obowiązku zawiadamiania organów ścigania.
Czy poważnych oskarżeń po adresem polskich biskupów kryjących księży pedofilów uzbierało się już na tyle dużo, że papież Franciszek powinien zadziałać jak w przypadku episkopatu Chile – tzn. wezwać cały KEP do Rzymu „na dywanik”, „pozwolić” wszystkim biskupom złożyć dymisje i spokojnie w następnych miesiącach rozważyć, które z nich przyjąć?
Nad polskim episkopatem ciąży grzech zaniechania od sprawy sprzed 20 lat proboszcza z Tylawy i abp. Józefa Michalika, który udzielał mu wsparcia przeciw ofiarom.
Protestowało wtedy wiele środowisk, organizacji i osób prywatnych, a mimo to biskupi głusi na społeczne oburzenie na postawę Michalika, aż dwukrotnie wybrali go na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski (w 2004 i 2009).
Na 41 polskich urzędujących biskupów diecezjalnych 13 ma na koncie jakieś mniejsze lub większe zaniedbania lub zaniechania w pociągnięciu do odpowiedzialności księdza pedofila. Taki zarzut obciąża też dwóch urzędujących biskupów pomocniczych.
Pojawienie się w ciągu zalewie 4 miesięcy bardzo poważnych – dotąd rzadko formułowanych - zarzutów wobec 6 urzędujących biskupów, nieodwracalnie zmienia obraz polskiego Kościoła. Bardzo poważne oskarżenia dotknęły także jedną z najbardziej prominentnych osób w polskim Kościele – kardynała Dziwisza.
Raport Fundacji Nie Lękajcie Się wręczony papieżowi w lutym 2019 żadnemu urzędującemu biskupowi nie zarzucał tak poważnych zaniedbań i działań w złej wierze. Jaki los w takim razie czeka biskupów Janiaka, Tomasika, Dziubę, Dzięgę, Skworca i Szkodonia? Reakcja papieża będzie testem na jego wiarygodność. Podobnie jak reakcja prokuratury.
Komentarze