0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

7 października 2021 Trybunał Konstytucyjny pod kierunkiem Julii Przyłębskiej w sprawie K 3/21 orzekł, że interpretacja artykułów 1 i 19 Traktatu o UE przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w jego orzeczeniach o niezawisłości sądownictwa, jest sprzeczna z konstytucją. TK podważył tym samym kluczową zasadę funkcjonowania Unii – prymat prawa unijnego nad prawem krajowym, a rządzącym otworzył furtkę do ignorowania orzeczeń TSUE i do opuszczenia przestrzeni porządku prawnego UE.

Rządzący od tygodnia próbują przekonywać, że nic takiego się nie stało, a Trybunał Julii Przyłębskiej wskazał jedynie na naruszenia, jakich dopuszczać ma się TSUE, podobnie jak czyniły to wcześniej sądy konstytucyjne innych krajów UE.

Przeczytaj także:

Komunikat MSZ z 9 października wskazuje:

"Sądy te [państw członkowskich UE - przyp.] wielokrotnie stwierdzały, że niektóre przejawy działania instytucji Unii Europejskiej, w szczególności Trybunału Sprawiedliwości UE, mają charakter ultra vires, tzn. przekraczają kompetencje przyznane tym instytucjom w traktatach. Orzeczenia takie zapadały m.in. we Francji, w Danii, we Włoszech, w Czechach, w Hiszpanii czy w Rumunii. Najbardziej ugruntowaną linię orzeczniczą w tym zakresie kontynuuje od lat 70. XX w. niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny".

Te same kraje wymienia w medialnych komentarzach premier Mateusz Morawiecki, rzecznik rządu Piotr Müller, czy podsekretarz stanu w MSZ Paweł Jabłoński.

Tymczasem byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego wypunktowują we wspólnym oświadczeniu 10 fałszów na temat wyroku z 7 października. Odnoszą się w nim także do tego argumentu:

"Nieprawdą jest, że sądy konstytucyjne innych państw członkowskich w sprawach relacji między prawem krajowym a prawem unijnym wydawały wyroki podobne do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 7 października 2021 roku”.

Skąd zatem biorą się te porównania? I czy mają jakikolwiek sens? OKO.press omawia siedem przypadków i wyjaśnia, czym różnią się od polskiego wyroku.

Francja

Sprawa dotyczyła przetrzymywania danych z uwagi na bezpieczeństwo państwowe oraz walkę z terroryzmem. Francuskie organizacje pozarządowe zajmujące się ochroną danych oraz jeden z operatorów telekomunikacyjnych złożyli wniosek do Rady Stanu, skarżąc się na stopień surowości francuskich przepisów. Rada zwróciła się w tej sprawie z pytaniami do TSUE, który wskazał, że w świetle prawa UE rzeczywiście wprowadzane są zbyt daleko idące wymogi.

Jak wskazuje prof. Jacques Ziller, francuski sąd zachęcany był przez rząd do zignorowania orzeczenia TSUE pod zarzutem działania poza kompetencjami (ultra vires). Pomimo tych nacisków Rada częściowo unieważniła zaskarżane dekrety oraz nakazała rządowi francuskiemu uzupełnienie niektórych z nieanulowanych przepisów.

W dokumencie znajduje się również zdanie, że francuska konstytucja ma najwyższą moc prawną (co samo w sobie nie jest przecież kontrowersyjne - polska konstytucja stanowi to samo). Zaraz po tych słowach jednak pada wskazanie, by sądy administracyjne możliwie jak najszerzej stosowały wykładnię Trybunału Sprawiedliwości w zgodzie z wymogami konstytucyjnymi.

Hiszpania

Hiszpańska sprawa dotyczyła Oriola Junquerasa, polityka, który w 2017 został tymczasowo aresztowany w związku z buntem Katalonii. Junqueras został skazany 14 października 2019 przez Trybunał Najwyższy Hiszpanii. W międzyczasie jednak zdążył zostać wybrany na europosła. Trybunał Najwyższy odmówił mu jednak zezwolenia na opuszczenie aresztu, co oznaczało, że polityk nie dotarł na obowiązkowe w Hiszpanii zaprzysiężenie, ani na pierwszą sesję Parlamentu Europejskiego. Tym samym Junqueras nie objął mandatu.

W październiku 2019 Trybunał Najwyższy skazał Junquerasa na karę 13 lat pozbawienia wolności oraz 13 lat zakazu pełnienia funkcji publicznych. W grudniu 2019 TSUE wydał wyrok, mówiący, że immunitet przysługujący osobom wybranym do PE nakazuje zwolnienie jej z aresztu tymczasowego, by mogła dopełnić formalności związanych z objęciem mandatu. Jeśli sąd krajowy uważa, że areszt należy pomimo tego utrzymać, powinien zwrócić się w trybie pilnym do PE z wnioskiem o uchylenie immunitetu.

Trybunał Najwyższy zaakceptował ustalenia TSUE, ale, jak wskazuje w artykule dr Jarosław Sułkowski, podkreślał, że są one nowatorskie i stanowią odejście od jego dotychczasowej linii orzeczniczej, która traktowała sprawy wyborcze do PE jako sprawy regulowane prawem krajów członkowskich.

"Hiszpanie, mimo zdziwienia stanowiskiem TSUE, uznali zakres czasowy immunitetu, podnieśli, że będą się do tego orzeczenia stosować, a do wniosku o braku zmiany sytuacji prawnej Oriola Junquerasa doszli, wykorzystując fragment orzeczenia stanowiący o tym, że właściwy sąd krajowy może uznać za stosowne utrzymanie środka izolacyjnego po uzyskaniu przez daną osobę statusu członka Parlamentu Europejskiego"

- pisze dr Sułkowski. I dodaje:

"Po lekturze orzeczeń można odnieść wrażenie, że każdy z trybunałów pozostał na swojej pozycji. Trybunał Sprawiedliwości Unii wyeksponował część wspólną wszystkim państwom członkowskim: zagwarantowanie eurodeputowanym od dnia ogłoszenia wyborów ochrony immunitetowej. Z kolei hiszpański Trybunał Najwyższy, nie negując stanowiska TSUE, podkreślił rolę wyjątku przewidzianego w orzeczeniu prejudycjalnym, pozwalającego pozostać sądowi pytającemu w kręgu regulacji krajowych".

Niemcy

Słynny wyrok niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 5 marca 2020 roku w sprawie dotyczącej Europejskiego Banku Centralnego i programu skupowania obligacji, to jeden z ulubionych przykładów wyciąganych przez Zjednoczoną Prawicę.

FTK orzekł, że niemiecki rząd federalny i Bundestag muszą zapewnić, iż Europejski Bank Centralny dokona odpowiedniej oceny proporcjonalności podejmowanych przez siebie działań. Odniósł się też do TSUE, oceniając, że argumentacja, jaką Trybunał przedstawił w wyroku dotyczącym działań EBC jest „niezrozumiała” do tego stopnia, że TSUE przekroczył swoje kompetencje (działał ultra vires).

To ten fragment wyroku niemieckiego sądu wywołał burzę w Niemczech i w całej UE, ponieważ sądy krajowe nie mają prawa oceniać prawidłowości wyroków TSUE.

Ale niemiecki Trybunał – w przeciwieństwie do polskiego TK – nie podważył zasady prymatu prawa unijnego. Nawet więcej, do oceny działań EBC interpretował prawo unijne, w tym standard proporcjonalności, a nie niemieckie.

W międzyczasie sprawa została załatwiona – 29 kwietnia 2021 roku niemiecki FTK orzekł, że odrzuca dwa wnioski o wykonanie własnego wyroku z 5 maja 2020 roku. Pomimo tego faktu Komisja Europejska ogłosiła 9 czerwca 2021 roku uruchomienie wobec Niemiec procedury przeciwko naruszeniom prawa unijnego.

Czechy

Czeska sprawa dotyczyła kwestii emerytalnych - w związku z rozpadem Czechosłowacji część obywateli Czech otrzymywała niższe słowackie świadczenia, za co mieli dostawać dodatek wyrównawczy od władz czeskich. Czeski Naczelny Sąd Administracyjny oraz czeski Trybunał Konstytucyjny miały w tej sprawie rozbieżne stanowiska, co doprowadziło do konfliktu między instytucjami.

Czeski NSA skierował pytania do TSUE, który w wyroku Landtová uznał, że dodatek wyrównawczy narusza zasadę niedyskryminacji. Gdy do czeskiego TK wpłynęła podobna sprawa (Holubec), sędziowie nie zwrócili się z pytaniami, ale pozostali przy swojej dotychczasowej interpretacji, że dodatki są dozwolone i stwierdzili, że w wyroku sprawie Landtová TSUE nieprawidłowo zastosował unijne rozporządzenie dotyczące koordynacji systemów emerytalnych, ponieważ w tym przypadku nie było elementów transgranicznych.

Sprawa Holubec i otwarte przeciwstawienie się TSUE nie zaowocowało jednak żadnymi dalszymi skutkami. Dlaczego?

"Czeski TK działał w izolacji, nie był poparty ani przez inne sądy, ani przez władze czeskie. W postępowaniu przed TSUE rząd reprezentował stanowisko zgodne ze stanowiskiem sądu administracyjnego, a parlament po wyroku Trybunału Sprawiedliwości zareagował ustawą znoszącą dodatki wyrównawcze do emerytur , co zamknęło sprawę wykonania wyroku TS.

Wyrok czeski okazał się mało znaczącym incydentem, może przede wszystkim dlatego, że problem, którego dotyczył – czeski dodatek do słowackich emerytur – nie miał szerszego znaczenia"

- wyjaśnia w prof. Anna Wyrozumska w artykule "Wyrok FTK z 5.05.2020 r. w świetle podobnych orzeczeń sądów innych państw członkowskich Unii Europejskiej".

Włochy

Na włoską sprawę Taricco składa się szereg orzeczeń.

Najpierw sąd powszechny zwrócił się z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE w ramach postępowania karnego dotyczącego przestępstw gospodarczych. W wyroku dotyczącym sprawy Taricco TSUE nakazał odejście od stosowania krótkiego terminu przedawnienia dla tego rodzaju przestępstw, jaki obowiązywał na gruncie prawa włoskiego.

We Włoszech terminy nie należą do prawa proceduralnego, ale materialnego, co oznaczało, że dostosowanie się do orzeczenia Trybunału unijnego mogło stanowić naruszenie zasad konstytucyjnych. W związku z tym z kolejnym pytaniem do TSUE zwrócił się włoski Trybunał Konstytucyjny, wyjaśniając prawne wątpliwości. W wyroku Tarrico II TSUE zmodyfikował swoje stanowisko i pozwolił sądowi włoskiemu na ewentualne niezastosowanie prawa UE w imię nadrzędnej zasady legalności.

Do tego momentu wymiana między sądami krajowymi a TSUE, wydawała się "przykładem dobrego dialogu sędziowskiego", jak wskazuje w prof. Anna Wyrozumska. Włoski TK wydał jednak konfrontacyjny wyrok, stwierdzając nie tylko, że Taricco nie ma zastosowania dla sądów włoskich, ale, że jest w całości niezgodny z włoską konstytucją (zasadą określoności przepisów karnych) oraz prawem UE (zasada legalności):

"Konkluzja włoskiego TK ma zatem charakter generalny: naruszenie zasady pewności prawa w sprawach karnych stanowi bezwzględną przeszkodę, bez wyjątków, dla wprowadzenia testu Taricco do włoskiego porządku prawnego i stosuje się do wszystkich sądów włoskich. Stawia to sądy włoskie w trudnej sytuacji wyboru lojalnościowego między włoskim TK a TS".

Dania

W 2016 roku duński Sąd Najwyższy rozstrzygał spór między pracownikiem a prywatnym pracodawcą w kontekście unijnej zasady niedyskryminacji. Niezastosowanie przepisu krajowego oznaczało zdaniem sądu naruszenie pewności prawa wobec podmiotów prywatnych. W odpowiedzi TSUE potwierdził wcześniejsze orzecznictwo, które wskazywało, że duński przepis jest niezgodny z prawem UE - dyrektywą oraz ogólną zasadą niedyskryminacji i że nie należy go stosować.

Duński SN nie zastosował się do wyroku, argumentując, że prawo UE może być stosowane tylko w granicach kompetencji przekazanych UE w ustawie o przystąpieniu. Uznano, że zasada niedyskryminacji nie ma podstawy w traktatach i nie może być zastosowana, ponieważ nie jest częścią prawa duńskiego.

"Komentatorzy duńscy podkreślają, że zmienia ono dynamikę w stosunkach UE – Dania oraz ogólnie w stosunkach między prawem i polityką. Z pozoru oparta na przesłankach formalnych decyzja SN jest decyzją polityczną. Aby zachować pierwszeństwo prawa UE, ustawodawca powinien zmienić ustawę o przystąpieniu. Tak się do tej pory nie stało, co więcej – Komisja nie wszczęła przeciwko Danii procedury przeciwnaruszeniowej (art. 258 TFUE)" - pisze prof. Wyrozumska.

Rumunia

Sprawa rumuńska przypomina nieco sytuację w Polsce.

Rumuńscy sędziowie skierowali do TSUE szereg pytań w związku z przeprowadzaną w latach 2017-2019 reformą sądownictwa. Jednym z kluczowych punktów było utworzenie w prokuraturze specjalnego wydziału do walki z korupcją wśród pracowników sądownictwa. Wydziałowi zarzucano jednak, że zajmował się nie rzeczywistymi nadużyciami, a ściganiem sędziów publicznie krytykujących reformy.

Odpowiadając na pytania sądów rumuńskich, TSUE stwierdził w orzeczeniu z 18 maja 2021, że:

"sądy krajowe są zobowiązane do dokonywania wykładni prawa krajowego w możliwie największym zakresie zgodnej z wymogami prawa Unii lub niestosowania, z mocy własnych uprawnień, każdego sprzecznego z nim przepisu prawa krajowego, który nie może stać się przedmiotem takiej zgodnej wykładni, Trybunał stwierdził, że w przypadku stwierdzenia naruszenia traktatu UE lub decyzji 2006/928 zasada pierwszeństwa prawa Unii wymaga, żeby sąd krajowy odstąpił od stosowania rozpatrywanych przepisów, niezależnie od tego, czy są one rangi ustawowej czy konstytucyjnej".

Do tego orzeczenia, rozpatrując inną sprawę, 8 czerwca 2021 odniósł się Trybunał Konstytucyjny Rumunii, stwierdzając, że rumuńska konstytucja gwarantuje prymat prawa UE w przypadku kolizji z przepisem krajowym. Ale podkreślono jednocześnie, że raporty CVM wydawane na podstawie decyzji 2006/928 (czyli tak zwany mechanizm współpracy i weryfikacji postępów Rumunii w realizacji określonych założeń w zakresie reformy systemu sądownictwa oraz walki z korupcją, który powstał w 2006 roku z decyzją Komisji Europejskiej) nie jest źródłem prawa, któremu sędzia powinien dawać pierwszeństwo kosztem przepisu krajowego.

Polski TK wprost podważa traktaty

"We wszystkich wymienionych tu przypadkach sądy konstytucyjne, nie wykonując wyroków Trybunału Sprawiedliwości, powołały się na konstytucję krajową i prawo wewnętrzne w celu wyraźnego zakwestionowania kompetencji UE i kompetencji Trybunału Sprawiedliwości pod zarzutem działania ultra vires, czyli bez kompetencji.

Nie ulega wątpliwości, że takie orzeczenia, blokując wykonywanie wyroku TSUE w danym państwie członkowskim, są wyjątkowo niebezpieczne dla integracji europejskiej. Osłabiają one autorytet TSUE i godzą w zasady systemowe: zasadę pierwszeństwa prawa UE lub zasadę lojalnej współpracy" - pisze w cytowanym wyżej artykule prof. Wyrozumska.

Co jest w takim razie różni od decyzji polskiego TK?

Przyczyną wydania decyzji przez polski Trybunał był abstrakcyjny wniosek premiera Morawieckiego. Z kolei orzeczenia, na które powołuje się PiS, dotyczyły konkretnych, jednostkowych spraw, które zawisły przed krajowymi sądami.

Postępowania te prowadzono w dialogu z TSUE, widać było w nich chęć łagodzenia sprawy. Co uderzające już na pierwszy rzut oka - we wszystkich tych przypadkach to sądy konstytucyjne krajów zadawały pytania TSUE, szukając odpowiedniej interpretacji prawa UE. Polski trybunał tego nie zrobił, jego orzeczenie służyło jedynie wewnętrznej delegitymizacji istniejących już, a także mających się ukazać w przyszłości, wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE.

A wreszcie - polski wyrok uderza w same fundamenty Unii, określającym zobowiązania i uprawnienia, jakie przyjęliśmy na siebie z momentem akcesji.

"Oczywiście, że sądy się spierają i jest pokusa, by politycznie to wykorzystywać, wskazując, że kompetencje TSUE są kwestionowane" - mówi OKO.press prof. Ewa Łętowska. "Ale wszystkie te sprawy, w których sądy krajowe mają wątpliwości co do przekazania kompetencji, dotyczą kompetencji ukształtowanych przez akty prawa wtórnego, czy wydawanych przez różne organy Unii aktów, takich jak rozporządzenia i dyrektywy.

Specyfiką przypadku polskiego jest to, że chodzi o kompetencje wynikające z traktatów. Nasze orzeczenie wprost podważa przepisy traktatowe. Nigdy wcześniej nie było takiego przypadku".

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze