0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Sprawę do ETPCz wniósł J. Bieliński, który utracił dużą część emerytury w skutek tzw. drugiej ustawy dezubekizacyjnej z 2016 roku. Mężczyzna był latach 70. zatrudniony w Milicji Obywatelskiej, następnie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, a w III RP w Urzędzie Ochrony Państwa.

W 2016 jego emerytura została obniżona z 4 tysięcy do 1700 złotych netto. Bieliński odwołał się od tych decyzji, a sprawa została skierowana do Sądu Okręgowego - Wydziału Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie. W 2018 sąd zawiesił postępowania, ponieważ w podobnej sprawie zostały skierowane pytania prawne do Trybunału Konstytucyjnego.

Skarżący składał skargi na przewlekłość postępowania, ale sądy oddalały je, uznając, że sprawa przeciąga się nie z ich winy, ale właśnie z powodu postępowania przed TK. Ostatecznie w maju 2021 Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok, zmieniając zaskarżone decyzje i ustalając, że wysokość świadczeń skarżącego powinna być równa kwocie wypłacanej mężczyźnie przed 1 października 2017 roku.

Opóźnienia winą TK

Mężczyzna zwrócił się jednak do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka podnosząc, że długość postępowania w jego sprawie była nadmierna, co stanowi naruszenie art. 6 ust. 1 Konwencji (prawo do sądu). Od czasu, gdy złożył skargę do wydania wyroku przez sąd minęły bowiem ponad cztery lata, co jest przekroczeniem "rozsądnego terminu", w jakim według Konwencji powinny zapadać sądowe orzeczenia. Skarżący podkreślał, że postępowanie dotyczyło jego środków utrzymania, które zostały drastycznie zmniejszone ze skutkiem natychmiastowym. Drugim z zarzutów było naruszenie przez Polskę art. 13 Konwencji, który gwarantuje prawo do skutecznego środka odwoławczego.

ETPCz uznał, że oba przepisy zostały przez Polskę naruszone i zasądził na rzecz skarżącego 2100 euro odszkodowania oraz 760 euro tytułem poniesionych wydatków. Trybunał orzekł, że Sąd Okręgowy tylko częściowo odpowiada za powstałe w sprawie Bielińskiego opóźnienia, które spowodowane były dużym obciążeniem napływającymi sprawami. Winowajcą był (i jest) przede wszystkim Trybunał Konstytucyjny, w którym od czterech i pół roku nie zapadł jeszcze wyrok w sprawie kontestowanych przez obywateli przepisów.

Trybunał podkreślił też, że postępowanie dotyczyło środków utrzymania skarżącego, który przez cały czas jego trwania otrzymywał obniżone uposażenie. Spory emerytalne należą do kategorii spraw, które wymagają szczególnej staranności w ich badaniu przez władze krajowe.

ETPCz wypunktował, że nawet polski Sąd Apelacyjny potwierdził, że długie postępowanie było wynikiem oczekiwania na rozstrzygnięcie przed Trybunałem Konstytucyjnym. Zauważył zarazem, że w polskim systemie krajowym nie ma środka odwoławczego, którego celem byłoby zakwestionowanie czasu potrzebnego na rozpoznanie sprawy, w której postępowanie sądowe zostało zawieszone do czasu rozpoznania pytania prawnego przez TK.

To nie ostatni wyrok Trybunału, który dotyczyć będzie tej kwestii. Polskiemu rządowi zostały bowiem zakomunikowane kolejne 22 sprawy.

Dezubekizacja, czyli odpowiedzialność zbiorowa

Ustawa, która weszła w życie 1 października 2017 roku, znacząco obniżyła emerytury i renty przysługujące osobom pracującym dla niektórych gałęzi aparatu państwa w latach 1944-1990 oraz ich rodzinom. Potocznie zwana jest "ustawą dezubekizacyjną". Wiele spośród osób dotkniętych ustawą represyjną miało już wcześniej obniżone emerytury na podstawie ustawy przyjętej w 2009 roku.

Sejm przyjął ustawę w czasie kryzysu sejmowego na posiedzeniu w Sali Kolumnowej 16 grudnia 2016 roku. Prokuratura toczy śledztwo dotyczące tego posiedzenia Sejmu - po decyzji sędziego Igora Tulei o wznowieniu śledztwa, za którą to decyzję Tuleya znalazł się na celowniku rządzących.

Przeczytaj także:

Pełna nazwa ustawy dezubekizacyjnej to Ustawa z dnia 16 grudnia 2016 r. O zmianie ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin (Dz.U. z 2016 r. poz. 2270).

Ustawa obniżyła uprawnienia emerytalne i rentowe osób, które były zatrudnione w niektórych, wymienionych w ustawie instytucjach i formacjach "totalitarnego państwa" od 22 lipca 1944 do 31 lipca 1990 roku. Instytut Pamięci Narodowej przekazał do Zakładu Emerytalno-Rentowego MSWiA ponad. 50 tys. informacji dotyczących takich osób. Dużą część z nich stanowią osoby, które po 1990 roku zostały pozytywnie zweryfikowane i dalej służyły w III RP w Urzędzie Ochrony Państwa, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Biurze Ochrony Rządu, czy straży granicznej. Przykłady absurdalnych skutków ustawy podawał Rzecznik Praw Obywatelskich.

Przepisy obniżają świadczenia do poziomu przeciętnej emerytury wypłacanej w ramach ogólnego systemu ubezpieczeń społecznych. Wprowadza też ograniczenie, że emerytura nie może być wyższa nawet na podstawie składek wypracowanych wyłącznie w III RP.

Mundurowi, ze względu na wykonywanie pracy o wysokim stopniu ryzyka dla zdrowia i życia, należą do specjalnego systemu ubezpieczeniowego, z czym wiążą się przywileje, m.in. przechodzą na emeryturę szybciej i otrzymują potem wyższe świadczenia. Ustawie represyjnej zarzuca się między innymi (lista zarzutów jest długa, przedstawiamy ją niżej), że przy wypłacaniu emerytur dyskryminuje osoby, które pracowały w aparacie państwa PRL przed 1990 i po 1990 roku, w stosunku do funkcjonariuszy, którzy pracowali tylko po 1990 roku.

Osoby dotknięte ustawą represyjną i ich rodziny wskazują, że zostały zniesławione i skrzywdzone przez pozbawienie zabezpieczenia na starość. W wielu wypadkach obniża się emerytury osobom, które swoje uprawnienia emerytalne nabyły po 1990 roku (przeczytaj list osoby pokrzywdzonej dezubekizacją opublikowany przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich).

Sąd Okręgowy skierował pytania

Helsińska Fundacja Praw Człowieka podała, że ​​do 14 kwietnia 2021 r. Dyrektor Kolegium Emerytalno-Rentowego wydał ponad 56 500 decyzji obniżających emerytury na podstawie ustawy z 2016 roku. Od tych decyzji wniesiono prawie 26 000 odwołań.

W styczniu 2018 roku Sąd Okręgowy w Warszawie, który rozpatruje odwołania od postanowienia o obniżeniu emerytur i rent na podstawie ustawy z 16 grudnia 2016 roku, skierował do Trybunału Konstytucyjnego pytanie o zgodność z konstytucją przepisów ustawy.

Sąd Okręgowego w Warszawie w pytaniu do TK wskazywał, że ustawa obniżająca emerytury i renty między innymi:

  • w wielu wypadkach po raz drugi obniża świadczenia tej samej grupie osób, którą obejmowała ustawa z 2009 roku,
  • nie indywidualizuje winy, ale opiera się de facto na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej. Ustawa nie wprowadza mechanizmu indywidualnej weryfikacji. Wychodzi z założenia, że wszystkie osoby, które pracowały lub pozostawały w służbie w wymienionych w ustawie instytucjach i formacjach, dopuściły się czynów, które kwalifikują do obniżenia wysokości świadczeń,
  • spłaszcza wynagrodzenia niezależnie od charakteru pracy, zajmowanego stanowiska, czy stażu pracy,
  • obniża świadczenia emerytalne i rentowe funkcjonariuszom, którzy wypracowali je też po 31 lipca 1990, czyli po przejściu weryfikacji, w służbie niepodległej, demokratycznej Polsce,
  • pozbawia prawa do podwyższenia emerytury w związku z inwalidztwem nabytym w służbie po 1990 roku,
  • wprowadza zerowy przelicznik za każdy rok przepracowany przed 31 lipca 1990 roku w wymienionych w ustawie instytucjach i służbach. Tak niski przelicznik jest niespotykany w systemie ubezpieczeń społecznych, a wyższy obowiązuje nawet za każdy rok pobytu w więzieniu. Tymczasem ustawa z 2009 roku przyjmowała przelicznik 0,7 za każdy rok.

Sąd Okręgowy przypomniał TK, że arbitralne obniżanie świadczeń, motywowane jedynie względami politycznymi, sprzeniewierza się konstytucyjnemu prawu do zabezpieczenia społecznego i narusza zasadę równości, zasadę ochrony praw nabytych i zasadę zaufania obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa.

TK od lat blokuje postępowania

Skierowanie przez warszawski sąd pytań sprawiło, że sądy zaczęły zawieszać rozpoznawanie wszystkich odwołań do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez TK. W sierpniu 2018 roku Federacja Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP apelowała do Sądu Okręgowego o wycofanie pytania prawnego z Trybunału. O rozpatrzenie sprawy w lutym 2019 apelowało z kolei Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia".

Sędziowie pisali: "Dalsze uchylanie się Trybunału Konstytucyjnego od jej rozpoznania – co istotne w składzie wolnym od wad prawnych – pogłębia negatywne i nieodwracalne skutki dla licznych uczestników postępowań sądowych w całym kraju. Staje się powodem wielu ludzkich tragedii, naraża Państwo Polskie na przyszłe negatywne konsekwencje prawne".

W czerwcu 2019 roku Rzecznik Praw Obywatelskich wydał stanowisko, w którym zachęcał sądy, żeby - mając na względzie dobro obywateli - nie czekały na wyrok TK. Sprawę ma bowiem rozpatrzyć skład sędziowski, w którym zasiadają Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak. Zajmują oni miejsca w TK, na które już wcześniej prawidłowo zostali wybrani inni sędziowie. Według RPO, ta kwestia mogłaby prowadzić do podważenia orzeczenia TK wydanego w sprawie przepisów ustawy represyjnej. A to oznaczałoby dalszą niepewność dla osób dotkniętych ustawą.

W 2020 odbyło się kilka rozpraw, które wskazały, że część orzekających w Trybunale ma wątpliwości co do konstytucyjności zaskarżanych przepisów. Ale wyroku TK nie wydał do dziś.

Sądy oceniają pomimo impasu w TK

Jak podaje Helsińska Fundacja Praw Człowieka, z prawie 26 000 odwołań wniesionych na decyzje obniżające emerytury, tylko około 2100 zostało rozpatrzonych i wydanych przez różne sądy okręgowe w Polsce. Wynika z tego, że pozostałe odwołania wciąż czekają na rozpoznanie sprawy przez Trybunał Konstytucyjny i tylko w niektórych sytuacjach sądy zdecydowały się na podjęcie postępowania bez oczekiwania na wydanie przez ten sąd wyroku.

Zazwyczaj odbywa się to na mocy samej ustawy dezubekizacyjnej. Osoby odwołujące się od obniżki udowadniały, że spełniają ustawowe kryteria wyłączające obniżenia emerytur czy rent. Na przykład udowadniały, że przed rokiem 1990, bez wiedzy przełożonych, podjęły współpracę i czynnie wspierały osoby lub organizacje działające na rzecz niepodległości Państwa Polskiego (art. 15c.5 ustawy z 16 grudnia 2016 roku). Tak było w precedensowym wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 4 marca 2019 roku.

Ale zdarza się też, że sądy decydują się na dokonanie tak zwanej rozproszonej kontroli konstytucyjności. Tak było w przypadku przełomowego orzeczenia Sądu Okręgowego w Częstochowie, który uznał, że ustawa z 16 grudnia 2016 roku narusza konstytucyjny obowiązek poszanowania godności ludzkiej, nie jest zgodna z zasadą rządów prawa, w miejsce indywidualizacji oceny wprowadza winę zbiorową, dyskryminuje, a także jest sprzeczna z zasadą proporcjonalności, ponieważ w imię sprawiedliwości historycznej narusza prawa jednostek ponad ćwierć wieku po końcu PRL.

"Ta ustawa to jawna obraza ustawy zasadniczej" - ocenił wtedy sędzia Marek Przysucha.

W 2020 roku Sąd Najwyższy, odpowiadając na pytania prawne zadane przez Sąd Apelacyjny w Białymstoku, w powiększonym siedmioosobowym składzie Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych wydał w sprawie ustawy dezubekizacyjnej uchwałę mówiącą, że obniżanie wysokości renty i emerytury nie może zachodzić na podstawie jedynie formalnego spełnienia kryterium służby na rzecz „totalitarnego państwa”. SN orzekł, że kryterium to powinno być ustalane na podstawie „indywidualnych czynów i ich weryfikacji pod kątem naruszenia podstawowych naruszeń praw i wolności człowieka, służących reżimowi komunistycznemu”.

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze