0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Grzegorz Skowronek / Agencja GazetaGrzegorz Skowronek /...

W sondażu Ipsos dla OKO.press sprawdziliśmy, dlaczego wg ankietowanych Polki nie chcą mieć dzieci. Wyniki to czerwona kartka dla rządu - polityka prorodzinna, którą ma na sztandarach i usiłuje prowadzić od ponad 6 lat, nie działa, a Polska wciąż jawi się jako kraj bardzo decyzję o macierzyństwie. Nieprzyjazny rynek pracy, zła sytuacja materialna, zbyt małe mieszkanie i zwykły strach przed zajściem w ciąże to wg badanych główne czynniki utrudniające podjęcie decyzji o dziecku. Pokazuje to poniższy wykres (można było wybrać maksymalnie dwie odpowiedzi):

Obawa o pracę i utrzymanie dziecka

Każda decyzja o dziecku to wynik wyboru i decyzji kobiety (podejmowanej samodzielnie, lub razem z partnerem czy szerszą rodziną). Poza wartościami i pragnieniami, ogromny wpływ mają tu cztery czynniki, które pozwalają kobiecie (rodzinie) szacować, jakiego wysiłku będzie wymagało macierzyństwo i czy kobietę (rodzinę) stać na taki wysiłek.

Chodzi o:

  • finanse rodziny,
  • perspektywy pracy,
  • sytuację mieszkaniową,
  • i wysiłek opiekuńczy.

Pokazuje to poniższa grafika, która przedstawia model opracowany w OKO.press na podstawie rozmów z ekspertami i sondaży:

Kobieta patrzy dziś na ciążę i macierzyństwo z perspektywy pracy, którą wykonuje lub chciałaby wykonywać. W nowoczesnej polityce społecznej duży nacisk kładzie się właśnie na ułatwienie kobiecie godzenia ról matki i pracowniczki. Miała to zapewnić - według deklaracji rządu - Strategia Demograficzna 2040, która zakłada (słusznie!), że kobiety nie decydują się na macierzyństwo, bo nie mają dobrych warunków pracy oraz poczucia stabilności i bezpieczeństwa.

Ale do tej pory w ramach Strategii Demograficznej rząd nie zrobił nic. W międzyczasie ZUS zaproponował ograniczenie wypłaty zasiłku macierzyńskiego, co byłoby ciosem dla kobiet i stałoby w sprzeczności z deklarowaną polityką prorodzinną PiS.

Przeczytaj także:

Wyczerpało się też działanie demograficzne programu 500 plus - sztandarowe świadczenie pieniężne wprowadzone przez rząd Prawa i Sprawiedliwości nie przekonuje kobiet do podjęcia decyzji o dziecku. Wraz z innymi politykami prorodzinnymi dał on tylko ok. 30 tys. dzieci więcej, ale wyłącznie dzięki kobietom rodzącym po raz drugi i trzeci - pierwszych urodzeń jak ubywało, tak ubywa. Pisaliśmy o tym tutaj. Obawom związanym z pracą czy posiadaniem dziecka nie sprzyja atmosfera wokół Polskiego Ładu i poczucie braku finansowej stabilności.

Obawa o zdrowie

Rodzice, odpowiadając na pytanie „czy możemy odpowiedzialnie przyjąć do naszej rodziny nową/kolejną osobę”, biorą pod uwagę dużo więcej czynników niż tylko pieniądze. Z badania Ipsos dla OKO.press wynika, że trzecim z najważniejszych czynników jest ryzyko związane z zajściem w ciążę. Najbardziej obawiają się go kobiety w wieku 18-39 lat (taką odpowiedź w tej grupie wskazało aż 54 proc. badanych, czyli w wieku kluczowym dla prokreacji.

Oznacza to, że wśród młodszych kobiet rośnie strach o zdrowie swoje i dziecka oraz o to, czy dostaną odpowiednią opiekę medyczną. Niestety, po zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej przez Trybunał Julii Przyłębskiej i śmierci Izabeli z Pszczyny, która była jego bezpośrednim skutkiem, ten lęk jest całkowicie racjonalny.

W OKO.press pisaliśmy, że zakaz aborcji, a w szczególności zakaz w przypadku wad letalnych płodu, utrudnia podejmowanie decyzji o dziecku i planowaniu rodziny. Bo rodzicielstwo to wybór i decyzja. Jeśli się ten wybór i decyzję ogranicza, ogranicza się też rodzicielstwo. Dotyczy to nie tylko osób, które nie są jeszcze rodzicami, ale także tych, którzy dziecko już mają i myślą o kolejnym. Zmagamy się też w Polsce z ograniczonym dostępem do badań prenatalnych oraz diagnostyki i leczenia niepłodności.

Czy mąż/partner mi pomoże?

Płeć nie różnicuje w znaczący sposób opinii na temat przeszkód stojących przed kobietami, które chciałyby urodzić w Polsce dziecko. Proporcje odpowiedzi są podobne, z tym, że mężczyźni dużo częściej nie mieli zdania w tej sprawie i rzadziej wskazywali samych siebie jako przyczynę problemu. Zarówno kobiety i mężczyźni są za to zgodni , że kobiety rezygnują z dzieci głównie z obawy o utratę pracę i brak możliwości finansowych.

Kobiety obawiają się, że nie będzie ich stać w sensie finansowym jak i psychicznym, aby podjąć się samodzielnego wychowania dziecka. 24 proc. z nich wskazuje zbyt małe mieszkanie, a 22 proc. brak pomocy ze strony ojca dziecka.

Zbyt małe zaangażowanie ojców w opiekę nad dziećmi jest w Polsce faktem. Pracujący ojcowie w podziale opieki nad dziećmi - mimo tego, że deklarują postawę równościową - rzadko korzystają z urlopów rodzicielskich.

W efekcie nadmiernie obciążone kobiety dochodzą do wniosku, że nie stać ich (także psychicznie) na kolejne dziecko. Zwłaszcza, że wypalenie rodzicielskie w Polsce jest największe na świecie. Silniej odczuwają je rodziny samotnych matek (rodziców), a takich w Polsce jest dużo.

W czasie ostatniego Spisu Powszechnego z 2011 roku doliczono się 10 mln 973 tys. rodzin, z tego:

  • małżeństwa z dziećmi – stanowiły 49,7 proc. wszystkich rodzin;
  • małżeństwa bez dzieci – 24,6 proc.;
  • matki z dziećmi – 19,8 proc.;
  • ojcowie z dziećmi – 3 proc.;
  • nieformalne „związki kohabitacyjne” z dziećmi – 1,3 proc.;
  • „związki kohabitacyjne” bez dzieci – 1,6 proc.
Oznacza to, że aż 22,8 proc. rodziców wychowuje dzieci samodzielnie. Według Eurostatu w Europie wyższy wskaźnik mają tylko Łotwa, Litwa, Estonia i Słowacja.

Ponad połowa wyborców PiS wini feminizm albo nie ma zdania

Z naszego badania wynikają szokujące różnice w ocenie sytuacji kobiet ze względu na sympatie partyjne badanych. Szokujące, bo mimo faktu, że wśród odpowiedzi są takie, które mogą być odbierane jako zabarwione politycznie (opinia, że zajście w ciąże to ryzyko mogła być odbierana jako stosunek do prawa antyaborcyjnego, a ta, że winę za wszystko ponosi feminizm wprost jest deklaracją światopoglądową), to pozostałe są już zupełnie neutralne.

Okazuje się jednak, że aż dla ponad połowy wyborców Prawa i Sprawiedliwości w Polsce nie ma żadnych przeszkód (ani materialnych, ani prawnych) przed zajściem w ciążę: 24 proc. z nich uważa, że kobiety nie chcą mieć dzieci przez feminizm (22 proc. wskazało taką przyczynę jako pierwszą odpowiedź), a 35 proc. nie potrafiła wskazać żadnej z opcji. Co więcej, nawet wyborcy skrajnie prawicowej Konfederacji feminizm obwiniają tylko w 20 proc., wskazując częściej na obawy dotyczące pracy i pogorszenia poziomu życia kobiet.

Wygląda to tak, jakby wyborcy PiS i reszta ankietowanych żyli w zupełnie różnych krajach i rzeczywistościach. Jeśli szukać bardziej pogłębionych wyjaśnień, można domniemywać, że zwolennicy obozu władzy każdą krytyczną ocenę rzeczywistości odbierają jako atak na rządzących, a ten syndrom oblężonej twierdzy może wzmacniać w nich propaganda TVP. To również wyborcy najstarsi, dla których problem macierzyństwa może być najbardziej abstrakcyjny, łatwiej więc wskazać im odpowiedź ideologiczną, bądź nie wskazywać żadnej.

Potrzebna polityka prorodzinna

Przez ponad rok od wyroku Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającego prawo aborcyjne rząd nie przedstawił żadnych konkretnych rozwiązań dla kobiet, które nie będą mogły legalnie przerwać ciąży ze względu na ciężkie wady płodu. Minister rodziny Marlena Maląg deklarowała rozwój programu „Za życiem”, który miałby zwiększyć sieć hospicjów perinatalnych w Polsce. Na razie nic się w tej kwestii nie zmieniło.

Tymczasem państwo powinno zapewniać rozwiązania sprzyjające kobietom i ich partnerom, bo Polska już teraz ma problemy demograficzne i jak wskazuje nasze badanie, te kłopoty będą się tylko pogłębiać. Liczba urodzeń (i zgonów) w kolejnych latach od 1950 roku wygląda tak:

Według najnowszych danych GUS z 31 maja 2021 roku „Polska w liczbach 2021”, współczynnik dzietności w Polsce w 2020 roku wynosił 1,378. Jest to najniższy wynik od 2016 roku (wtedy współczynnik dzietności wyniósł 1,357).

Według przewidywań ludnościowych Eurostatu z 2019 roku liczba kobiet w wieku 15-49 lata spadnie o 30 proc. w latach 2020-2050. Najsilniejszy spadek liczby kobiet w wieku 20-39 lat, a więc grupach wieku newralgicznych dla prokreacji, przewidywany jest do 2030 roku. Oznacza to, że obecna dekada jest szczególnie ważna dla możliwości spowolnienia spadku liczby urodzeń.

Aby odwrócić złą sytuację demograficzną potrzeba polityki prorodzinnej. Tymczasem rząd zamiast wspierać osoby, które myślą o posiadaniu pierwszego lub kolejnego dziecka, działa tak, aby się na nie nie decydowały.

Sondaż Ipsos dla OKO.press zrealizowany metodą CATI (telefoniczny) w dniach 28-30 grudnia 2021 roku. Badanie zrealizowano na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1018

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze