Omawiam kolejne trzy pomarszowe sondaże, które pokazują, że wynik wyborów zależy od osób jeszcze niezdecydowanych, kogo poprzeć. Na przykładzie „sondażu wewnętrznego” Tuska widać, że nad demokratami wciąż wisi klątwa 2015 roku. I że mają pod mandatową górkę
Po omawianych już w OKO.press sondażach Kantara i United Surveys, pojawiły się trzy kolejne badania telefoniczne przeprowadzone po Marszu Miliona Serc. Można się w tym pogubić, spróbuję uporządkować.
W Ibrisie dla Onetu dość mocny jest PiS (34 proc.) a Konfederacja nie traci (9,7 proc.). KO (28,9 proc.) najwyraźniej nie zyskuje na marszu, nieźle wypada Trzecia Droga (10,6 proc.) i Lewica (10). Niezdecydowanych jest 5 proc., nie wiemy, co im chodzi po głowie. Sondaż dałby prawicy małą większość 235 mandatów.
Władzę uspokoi Estymator dla prorządowego DoRzeczy, który policzył wyniki tylko wśród wyborców zdecydowanych, czyli podał prognozę wyborczą, przy ryzykownym założeniu, że niezdecydowani w komplecie zostaną w domu. PiS ma wynik podobny do 2015 roku (36,9 proc.), ale z silną Konfederacją (9,3 proc.) wyciąga aż 244 mandaty.
Dziwny jest wynik pracowni Opinia 24 dla Wyborczej, bo niezdecydowanych jest aż 22 proc. Wśród wyborców zdecydowanych – demokratyczna katastrofa, bo Trzecia Droga ląduje pod progiem (6 proc.). PiS z 30 proc. poparciem zyskałby 227 mandatów i spokojnie rządził z całą Konfederacją (5 proc. – 15 mandatów) lub z kilkoma posłami chętnymi na zmianę miejsca zamieszkania.
Opinia 24 dopytuje rzeszę niezdecydowanych, jak mogliby zagłosować. To wywraca wyniki, bo PiS i Konfederacja zyskują tyle co nic, ale poparcie dla Trzeciej Drogi rośnie dwukrotnie (13,2!), a KO zbliża się do PiS na odległość 1,8 pkt proc. W efekcie demokraci rozbijają bank, a dokładniej Sejm z... 260 mandatami, PiS ma tylko 189 mandatów, a Konfederacja o posła mniej niż w Sejmie IX kadencji (10 mandatów). Zachowajcie tu jednak ostrożność (szczegóły tych trzech sondaży – na końcu tekstu).
„Notatnik wyborczy Pacewicza” to subiektywny przegląd kampanii wyborczej, w formie analityczno-felietonowej. Siłą rzeczy tylko autor ponosi odpowiedzialność za głoszone tu poglądy, herezje i absurdy, które także mogą się trafić. Zachęcamy do polemik.
Oddajmy teraz głos Donaldowi Tuskowi.
Lider KO już drugi raz ogłosił wyniki „wewnętrznego sondażu”. Notkę z 5 października opatrzył komentarzem „Mamy ich”.
Ponieważ jest to mój prywatny „notatnik” podzielę się naiwną wiarą, że Tusk rzeczywiście dostał takie wyniki, choćby dlatego, że ryzyko zmyślania nie byłoby warte newsa, że poparcie KO w porównaniu z poprzednim „sondażem wewnętrznym” sprzed Marszu Miliona Serc właściwie nie wzrosło.
Tak czy owak wyniki są ciekawe z trzech powodów.
Pokazują – także one – paradoksalny efekt marszu, który omawiałem już w OKO.press analizując sondaże Kantara i United Survey.
Po drugie, są dobrą ilustracją ryzyka, jakie wisi nawet nad „sondażem Tuska”, który daje opozycji większość. Wystarczy minimalna zmiana wyniku Trzeciej Drogi i ....
Właśnie tak nerwowy może być wieczór 15 października, gdy o godz. 21 poznamy wyniki exit poll (czyli sondaży przeprowadzonych przez Ipsos wśród osób wychodzących z lokalu wyborczego), a potem także noc i poniedziałkowy poranek, dopóki nie dostaniemy bardziej wiarygodnych danych z sondażu late poll (opartego na prawdziwych wynikach wyborów z losowej próby komisji obwodowych).
Po trzecie, pokażemy, jak niesprawiedliwy jest system przeliczania głosów na mandaty. Opozycja próbuje uzyskać lepszy czas od PiS na odcinku drogi w pagórkowatym terenie. Stopery ustawione, start! Tyle że PiS zbiega w dół, a opozycja, a zwłaszcza KO, biegnie ten sam kawałek, ale pod górkę.
Warto dla porządku zauważyć, że Tusk nie przedstawia sondażu, ale opartą na nim prognozę wyniku wyborów. Dlatego nie ma w zestawieniu osób niezdecydowanych, czyli takich, które deklarują udział w głosowaniu, ale jeszcze nie wiedzą, na kogo oddadzą głos. Suma poparcia pięciu głównych list sięga 96,6 proc. Reszta głosów (3,4 proc.) poszła zapewne na Bezpartyjnych Samorządowców (oby nie okazali się czarnym koniem tych wyborów). Nie wiemy, jak „sondaż wewnętrzny” usunął z próby niezdecydowanych. Czy mechanicznie, czy próbując ich dociskać, do kogo im bliżej. Co może mieć duże znaczenie.
Z tego co mówi Tusk wynika, że „wewnętrzny sondaż” KO jest prowadzony codziennie w kolejnych grupach 500 osób, co pozwala agregować wyniki w próby 1000 osób (z dwóch dni) lub 1500 osób (z trzech).
Na poniższym wykresie zestawiamy wyniki pierwszego (zapewne z 26-28 września) i drugiego „sondażu wewnętrznego” (zapewne z 3-5 października). Jak widać, różnice są niewielkie, wszystkie mieszczą się się w granicach błędu pomiaru.
Wzrost KO (jako ewentualny efekt Marszu Miliona Serc) to ledwie 0.8 pkt proc. (czyli statystycznie nic): z 32,8 na 33,6 proc.
PiS stracił 0,6 pkt proc. (miał 34,9 ma 34,3 proc.).
Najwięcej zyskała Lewica – 1,6 pkt proc. (z 9,5 na 11,3 proc.), za to Trzecia Droga straciła 0,7 pkt (z 9,5 na 8,6 proc.), tyle samo Konfederacja (z 9,3 proc. na 8,8 proc.).
Zmiany są minimalne, ale w podobnym kierunku, jak w sondażach Kantara i United Surveys: słabnąca prawica (w obu wcieleniach) i wzrost Lewicy oraz zaskakująco mała (a wręcz ujemna w obu sondażach) zmiana notowań KO pomimo tego, że jej marsz był takim sukcesem. Sformułowałem hipotezy, dlaczego tak się dzieje (więcej – zobacz tutaj):
Według pierwszego „sondażu wewnętrznego” Tuska demokraci mieliby 229 mandatów, co razem z głosem Mniejszości Niemieckiej dawało równe 230 mandatów.
Niewielkie zmiany notowań w sondażu drugim przekładają się na większość 241 mandatów, bo KO zyskuje 6 mandatów, Lewica aż 10 i tylko Trzecia Droga traci 4 mandaty. Demokraci wyprzedzają prawicę, bo PiS i Konfederacja tracą po 6 mandatów i mają ich łącznie tylko 218.
W tych przeliczeniach – i we wszystkich innych w tym tekście – posługuję się stosowanym przez OKO.press modelem ekonomisty, analityka i autora OKO.press Leszka Kraszyny, który na podstawie drobiazgowej analizy poprzednich wyborów szacuje rozkład mandatów na poziomie okręgów. Ma to o tyle znaczenie, że model Kraszyny z reguły daje podział mandatów korzystniejszy dla PiS i mniej korzystny dla KO (PO) niż proste modele matematyczne.
Porównanie drugiego „sondażu wewnętrznego” Tuska z pierwszym pokazuje, jak nieoczekiwane mogą być efekty małych zmian: PiS i Konfederacja tracą raptem łącznie 1,3 pkt proc., a demokraci zyskują 1,7 proc., ale powoduje to przesunięcie aż 12 mandatów z potencjalnego obozu prawicy do demokratycznej trójki.
To kolejny sygnał, jak nerwowy może być wieczór i noc 15/16 października.
Hasło „Mamy ich!” znajduje potwierdzenie w wynikach drugiego „sondażu wewnętrznego” Tuska, bo demokraci mają 241 mandatów. Można tylko doprecyzować, że w narracji lidera KO nastąpiła zmiana podmiotu: do niedawna był czystopartyjny (KO, a nawet PO), teraz okazuje się, że „mamy ich” jako trzy ugrupowania, które będą razem rządzić.
Nad drugim sondażem Tuska unosi się jednak groźny cień wyborów 2015 roku, które PiS wygrał, bo obie propozycje lewicy wylądowały pod progiem (koalicja Zjednoczona Lewica – 7,6 proc., Razem – 3,6 proc.)
Wyobraźmy sobie, że wynik wyborczy Trzeciej Drogi zamiast 8,8 proc. wyniesie 7,9 proc., czyli o włos mniej niż próg dla koalicji. I załóżmy nawet, że ten niecały procent wyborców w komplecie przypływa do Koalicji Obywatelskiej, która w ten sposób uzyskuje poparcie 34,4 proc. i o 0,1 proc. wyprzedza PiS.
Wyniki wyborów wyglądałyby tak:
I pod kreską Trzecia Droga – 7,9 proc.
Wydawałoby się, że przy remisie na górze i Lewicy silniejszej niż Konfederacja, KO z Lewicą powinny mieć większość, ale tak się nie dzieje. Tusk zdobywa 179 mandatów, ale Kaczyński 198.
Tusk wygrywa wybory (o 0,1 pkt proc.), ale to PiS ma więcej aż o 19 mandatów.
Lewica ma 42 mandaty, o 12 więcej niż Konfederacja, ale to nie wyrównuje straty KO.
Kaczyński mógłby rządzić z Konfederacją (36 mandatów) mając skromną większość 234 posłów i posłanek.
To szczególnie wyrazisty przykład, jak krzywdząca dla opozycji jest zamrożona przez PiS ordynacja wyborcza, która nie odzwierciedla przemian demograficznych. W efekcie, siła głosu w lewicowo-liberalnych dużych miastach jest znacznie mniejsza niż w mniejszych miejscowościach, które częściej głosują na PiS. Nie mówiąc o głosach z zagranicy. Analizował to w OKO.press Leszek Kraszyna.
Autor porównał realny wynik PiS w czterech kolejnych wyborach z wyliczeniem zakładającym idealną równość głosów (wg matematycznej formuły Jarosława Flisa przeliczania głosów na mandaty). Okazuje się, że PiS regularnie zyskuje więcej mandatów niż wynikałoby z poparcia, jakie uzyskuje w skali kraju. Ten naddatek wynosił:
W tych samych wyborach PO (KO) traciła:
Łącznie w czterech wyborach PiS zdobył prawie 16 „nadmiarowych” mandatów, a liberałowie z PO, Nowoczesnej i KO zostali pokrzywdzeni na 17 mandatów.
Ta niesprawiedliwość wynika z trzech powodów: braku korekty demograficznej wielkości okręgów, przypisywania głosów zagranicy do Warszawy i wyższej frekwencji w metropoliach (szerzej pisaliśmy o tym tutaj).
Wróćmy na koniec do trzech najnowszych „sondaży zewnętrznych”.
Poza omawianymi wcześniej sondażami United Service i Kantara pojawiły się po Marszu Miliona Serc trzy kolejne. Pokażemy ich wyniki przeliczając głosy na mandaty (wg modelu Kraszyny, rzecz jasna).
W telefonicznym sondażu 3-4 października Ibrisu dla Onetu poparcie kolejnych ugrupowań i przeliczona przez nas liczba mandatów wyglądały tak:
Rządzić mogłaby koalicja PiS z Konfederacją – razem 235 mandatów. Chyba, żeby się okazało, czego Onet nie sprawdzał, że ci niezdecydowani, jak w sondażach Ipsosa, są wychyleni bardziej w centro-lewo...
Zaskakujący jest telefoniczny sondaż Opinii 24 dla „Wyborczej” z 3-4 października. Oryginalny wynik sondażu wygląda tak:
Gdyby tej masy niezdecydowanych nie brać pod uwagę, stosunkowo małe poparcie PiS dałoby wynik wyborczy 38,5 proc., co z kolei dałoby 227 mandatów oraz spokojne rządy z Konfederacją (razem 242 mandaty).
Dodatkowe pytania pozwoliły Andrzejowi Machowskiemu (wcześniej autorowi Sondaży Obywatelskich) wniknąć w dusze niezdecydowanych i okazało się, że aż 32 proc. z nich gotowych jest poprzeć Trzecią Drogę, 27 proc. KO i 12 proc. Lewicę. Prawica wypadła gorzej – PiS 13 proc., Konfederacja – 9 proc. Po takim przeliczeniu wyniki zmieniły się radykalnie, a poparcie dla Trzeciej Drogi podwoiło się:
Po takim skoku Trzeciej Drogi i mniejszych zyskach prawicy wśród osób niezdecydowanych, potencjalny rząd KO, Lewicy i Trzeciej Drogi miałby w Sejmie ogromną większość 260 mandatów.
Wydaje się, że można to badanie potraktować jako interesujące źródło spekulacji na temat postaw wyborców niezdecydowanych, ale nie należy się nadmiernie przywiązywać do liczby 260 „demokratycznych mandatów”.
Sondaż telefoniczny Estymatora z 5-6 października dla prorządowego portalu DoRzeczy uspokoi władze. Wyniki liczono tylko wśród osób zdecydowanych na kogo zagłosują (czyli jest to prognoza wyborcza z usunięciem osób niezdecydowanych):
Taki wynik wyborów (nie mylić z wynikiem sondażu) dałby PiS z Konfederacją aż 244 mandaty, ale nie wiadomo, ile było osób niezdecydowanych. Z sondaży Ipsosa, nie mówiąc już o Opinii 24, wynika, że jest wśród nich relatywnie mało zwolenników prawicy, za to więcej wyborców i wyborczyń prodemokratycznych.
15 października jakaś część niezdecydowanych pójdzie głosować.
Zawsze aktualne demokratyczne wezwanie „Idź głosować i namów na to innych” nabiera dodatkowego sensu,
Na zdjęciu: przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas spotkania wyborczego, 05.10.2023 r. Rzeszów.
Wybory
Szymon Hołownia
Jarosław Kaczyński
Władysław Kosiniak - Kamysz
Sławomir Mentzen
Donald Tusk
Konfederacja
Nowa Lewica
Polska 2050
Prawo i Sprawiedliwość
PSL
Marsz Miliona Serc
Notatnik Pacewicza
sondaż
wybory parlamentarne 2023
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze