0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Robert Kuszyński / OKO.pressFoto Robert Kuszyńsk...

Wkraczam na pole minowe analiz sondażowych przy różnicach tak małych, że niektórych, statystycznie rzecz biorąc, nie ma wcale. Ale zapraszam nawet osoby, które mają sondaży wyborczych dość, bo wyjdziemy poza badanie, kto kogo pogania, dogania i przegania, kto rośnie i kto tonie, ale spróbujemy sobie wyobrazić, co się dzieje w polskich głowach.

Marsz Miliona Serc miał być punktem zwrotnym, game changerem postaw wyborczych. Zanurzeni w tłumie 1 października przeżywaliśmy (my – czyli bliżej niesprecyzowany myślący podmiot grupowy o poglądach prodemokratycznych) radosne uniesienie, ale uruchamiając lewą półkulę mózgu, mieliśmy sprzeczne odczucia.

Przeczytaj także:

Bo były nadzieje, że marsz może przeważyć szalę na stronę Koalicji Obywatelskiej, która pokazując tak wielką moc, przyciągnie do siebie kolejnych wyborców i po prostu 15 października wygra z PiS.

Ale były też obawy, że tak jak w marszu 4 czerwca, Donald Tusk zepchnie Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołownię pod próg 8 proc. dla koalicji, który sami sobie zafundowali, nie chcąc startować z jednej listy z KO. A to by oznaczało katastrofę.

Tymczasem, jak wynika z pierwszych sondaży pomarszowych, nie zdarzyło się ani jedno, ani drugie. Nie jest wykluczone, że mamy do czynienia z zupełnie innym efektem marszu, w powiązaniu z naturalnym w miarę zbliżania się do 15 października wzrostem szerokiej mobilizacji. Ale o tym dalej.

„Notatnik wyborczy Pacewicza” to subiektywny przegląd kampanii wyborczej, w formie analityczno-felietonowej. Siłą rzeczy tylko autor ponosi odpowiedzialność za głoszone tu poglądy, herezje i absurdy, które także mogą się trafić. Zachęcamy do polemik.

Po marszu KO nie tuczy się na Trzeciej Drodze i Lewicy

Zamawiamy właśnie w renomowanej sondażowni Ipsos trzecie tej jesieni przedwyborcze badanie dla OKO.press i TOK FM i za parę dni będziemy więcej wiedzieć, czy i jaki skutek miał marsz.

Ale są już dwa pierwsze sondaże. I zarówno badanie United Surveys dla RMF FM i DGP w pomarszowy poniedziałek (na grupie 1000 osób metodą mieszaną: 75 proc. telefonicznie i 25 proc. ankietą internetową), jak i ukończony w środę sondaż Kantara dla Faktów TVN i TVN24 (telefoniczny, na 1500-osobowej próbie) przyniosły zaskakujące wyniki.

Pokażę je na tle telefonicznego naszego sondażu Ipsos z 25-27 września.

Porównanie trzech sondaży utrudnia różna liczba wyborców niezdecydowanych (w sondażu United Surveys i Kantar – po 5 proc., w Ipsos – 9 proc.), czyli osób, które deklarują udział w wyborach, ale jeszcze nie wiedzą, na kogo zagłosują. Dlatego, jak zawsze w sondażach, przewidujemy, jak by się zachowali przy urnie i „rozdzielamy ich” głosy na pięć elektoratów. I w ten sposób – na wykresie poniżej – uzyskujemy po prostu prognozę wyborczą dla każdej z partii.

W przypadku dwóch pierwszych sondaży stosujemy standardowy zabieg, rozdzielając głosy niezdecydowanych na pięć elektoratów według proporcji głosów wyborców zdecydowanych. W przypadku sondażu Ipsos stosujemy autorską, precyzyjną analizę głosów osób niezdecydowanych, zadając im dodatkowe pytanie, o to, do czego się bardziej skłaniają: czy do głosowania na PiS, czy na inną partię. Zobacz opis metody i jej wpływ na notowania w poniższym tekście:

Zastosowanie innej metody przeliczania głosów osób niezdecydowanych w minimalnym stopniu zaburza porównania, bo w grupie niezdecydowanych w sondażu Ipsos jest relatywnie więcej zwolenników i zwolenniczek opozycji, a mniej elektoratu PiS, ale przy tak małej liczbie niezdecydowanych można się tym nadmiernie nie przejmować

Jak widać, przewaga PiS nad KO w prognozie wyborczej wg Ipsos wyniosła 5 pkt. proc., wg United Surveys było to także 5 pkt., a wg Kantara 4 pkt.

Szanse wyborcze KO wg Ipsos w końcu września wyniosły 33 proc., wg sondażach pomarszowych były o 2-3 pkt. proc. mniejsze.

Rzecz w tym, że także PiS wypadł po marszu słabiej niż w Ipsos, o 1,5- 3 pkt. proc.

W tej sytuacji suma głosów na „duopol” (PiS + KO), która wg Ipsos wynosiła 71,1 proc., zmniejszyła się:

  • wg Kantara – do 67,4 proc.,
  • a wg United Surveys – do 63,4 proc.

Widać gołym okiem, że KO nie zyskuje kosztem Lewicy i Trzeciej Drogi. Aby się o tym upewnić, porównajmy poparcie z jednej strony dla KO, a z drugiej sumę poparcia Trzeciej Drogi i Lewicy w trzech sondażach:

  • Wg Ipsos przewaga KO (33 proc.) nad Lewicą i Trzecią Drogą (11,1 plus 8,7 proc.) wyniosła 13,2 pkt. proc.;
  • Wg Kantara – 11,6 pkt. proc.;
  • Wg United Surveys tylko 7,3 pkt. proc.

Pierwsze pomiary wskazują zatem, że

KO nie dogania PiS i nie pożera przystawek. Wręcz odwrotnie, stają się one coraz bardziej pełnoprawnymi daniami.

Trzy Sejmy trzech sondażowni. Wytęż wzrok, by zobaczyć różnicę

Poniżej przeliczam wynik sondażu Ipsos oraz dwóch pozostałych na skład Sejmu. Posługuję się – jak zawsze w OKO.press – metodą ekonomisty, analityka i autora OKO.press Leszka Kraszyny, który na podstawie drobiazgowej analizy poprzednich wyborów szacuje rozkład mandatów na poziomie okręgów.

Kantar: Prawica = 229 mandatów, opozycja = 230 mandatów

Trzeba tu podkreślić, że przeliczenie mandatów wg Leszka Kraszyny różni się od stosowanych przez inne media i sondażownie.

Na podstawie swego sondażu Kantar podał inny skład Sejmu: PiS – 188 mandatów, KO – 157, Trzecia Droga – 41, Lewica – 46 i Konfederacja 27.

Oznaczałoby to, że Kaczyński z Mentzenem mieliby tylko 215 mandatów, a opozycja 244 mandaty.

Nic dziwnego, że media omawiające sondaż tytułowały: „Opozycja przejmuje władzę” (Wiadomości Radia Zet), „Opozycja z bezwzględną większością w Sejmie” („Wyborcza”), „Długo oczekiwany sondaż: Opozycja przejmuje władzę” (Onet) itd.

Wiadomo, jak kończą posłańcy złych wiadomości, ale muszę nim zostać.

Według modelu Kraszyny sondaż Kantar nie daje opozycji zdecydowanego zwycięstwa, lecz statystyczny remis ze wskazaniem (231 głosów na KO, Lewicę i Trzecią Drogę, razem z Mniejszością Niemiecką).

Kraszyna studzi nastroje, ale jego model się sprawdza. Na przykład w zastosowaniu do wyborów, które już się odbyły i wiadomo, jaki miały wynik.

United Surveys: Prawica = 231, opozycja = 228 mandatów

Ipsos: Prawica = 229 mandatów, opozycja = 230 mandatów

Wszystkie sondaże krążą wokół remisu.

Średnia prognoza wyborcza ostatnich 14 dni w zestawieniu portalu ewybory.eu jest nieco gorsza: PiS – 36.8, KO – 30,6; Lewica i Trzecia Droga – po 10,1 proc., Konfederacja – 9,2 proc., Bezpartyjni Samorządowcy (BS) – 2,5 proc. Według modelu Kraszyny dałoby to niewielką przewagę prawicy (237 mandatów), ale ten bilans się po marszu poprawia.

"Mamy w OKO.press nowy program polityczny! Co tydzień w czwartki Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak opisują i komentują rzeczywistość polityczną. Czasami na poważnie, kiedy indziej z lekkim przymrużeniem oka. Sprawdźcie najnowszy odcinek: https://www.youtube.com/playlist?list=PLtvjdkxi9_FFKd_k5GZwzNLREdxwPC4LN

Paradoksalne efekty marszu w sondażach tych samych pracowni

Oczywiście porównania sondaży trzech różnych pracowni są ryzykowne z uwagi na inne metody, sposób dobierania próby badanych osób etc. Ale zestawienie wyników Kantara i United Surveys z ich własnymi sondażami wykonanymi przed marszem, prowadzą do podobnych wniosków.

Nie zarzucając państwa nadmiarem liczb, przejdę od razu do różnic (cały czas przeliczam wyniki sondaży na prognozę wyborczą).

W pomarszowym Kantarze w porównaniu z sondażem tej pracowni z 5-6 września zaszły zmiany:

  • PiS stracił 4 pkt. proc.
  • KO straciła 1,7 pkt. proc.
  • Lewica zyskała 4,0 pkt.;
  • Trzecia Droga zyskała 0,9 pkt.;
  • Konfederacja straciła 1,3 pkt.

Przewaga PiS nad KO zmniejszyła się o 2,3 pkt. proc. (było 6,5 pkt. proc., jest 4,2 pkt. proc.). Przewaga KO nad sumą notowań Lewicy i Trzeciej Drogi radykalnie spadła z 18,4 pkt. proc. do 11,6 pkt. proc.

W porównaniu z sondażem United Surveys z 22-24 września w badaniu tej pracowni po marszu zaszły podobne zmiany:

  • PiS stracił 3 pkt. proc.
  • KO straciła 0,8 pkt.
  • Lewica zyskała 1,3 pkt.
  • Trzecia Droga zyskała 1,8 pkt.
  • Konfederacja zyskała 0,9 pkt.

Przewaga PiS nad KO zmniejszyła się o 2,2 pkt. proc. (było 6,2 pkt., jest 4,0). Przewaga KO nad Lewicą i Trzecią Drogą stopniała z 11,2 pkt. proc. do 7,3 pkt. proc.

Oba porównania wskazują zatem na dwie tendencje:

  1. PiS traci poparcie bardziej niż KO, ale i KO notuje minimalną stratę po Marszu;
  2. przewaga KO nad Lewicą i Trzecią Droga spada.

Dlaczego tak się dzieje?

Prawdziwa odpowiedź brzmi – do końca nie wiemy, zwłaszcza że łatwiej byłoby wytłumaczyć odwrotne tendencje.

Mam jednak cztery hipotezy

1. Marsz miał dodatkowy, niespecyficzny efekt mobilizacyjny

Im bliżej 15 października, tym bardziej rośnie zainteresowanie wyborców, a gorączka udziela się także mniej zorientowanym w polityce, którzy rozkręcają się później. Marsz był mocnym sygnałem, że wybory są ważne (skoro tyle ludzi manifestowało!), spory o wymowę marszu i liczbę uczestników dodatkowo podgrzały atmosferę. Więcej ludzi decyduje się lub jest blisko decyzji, by iść na wybory.

Kto może na tym zyskać?

Rezerwy PiS są mizerne (o czym wielokrotnie pisaliśmy), elektorat Kaczyńskiego jest zabetonowany, a coraz bardziej skrajny przekaz chroni już tylko „jądro” wyborcze PiS.

Jak wynika z najnowszego sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM, rezerwy KO także nie są duże. Już obecnie wyborcy Tuska są najbardziej zmobilizowani, np. aż 95 proc. z nich deklaruje udział w wyborach „zdecydowanie” a tylko 5 proc. „raczej” (najmniej zmobilizowany jest elektorat Konfederacji).

Także w innych pytaniach elektorat Tuska, rozgrzany od kilku miesięcy wystąpieniami swego lidera na spotkaniach z wyborcami, aż w 93 proc. zgadzał się z opinią, że te wybory będą miały „ogromne, wręcz wyjątkowe znaczenie”.

Zwolenników Tuska bardziej zmobilizować się nie da. Wielki opozycyjny marsz miał za to wpływ na innych wyborców anty-PiS.

2. Dalszy wzrost KO napotyka na sufit Platformy i samego Tuska

Mobilizacja to jedno, poszerzenie drugie. Donald Tusk liczył na to, że elektoratu KO urośnie, gromadząc niezdecydowanych, a także wyborców innych partii. Przez długie miesiące lider KO przyjmował jednopartyjny punkt widzenia.

Rzecz jednak w tym, że Koalicja Obywatelska jest utożsamiana z jedną partią (PO) i ma twarz jednego lidera (z Rafałem Trzaskowskim jako „supportem”). Tymczasem i Platforma, i Tusk mają negatywny elektorat.

W „sondażu prezydenckim” OKO.press z 2019 roku Donald Tusk – obok Roberta Biedronia okazał się niewybieralnym kandydatem na prezydenta: 44 proc. (największy odsetek z potencjalnych sześciorga kandydatów) wskazało, że „nie dopuszcza nawet myśli, że mogłoby na niego głosować”. Także w naszym sondażu z grudnia 2022 roku 63 proc. badanych odrzuciło kandydaturę Tuska na premiera.

Donald Tusk kojarzy się też wielu ludziom z polityką lat 2007-2015, kiedy płace rosły wolno, a niektóre reformy (emerytalna czy gimnazjalna) budziły szerokie niezadowolenie. Osoby o bardziej progresywnych poglądach zapamiętały z kolei rządy Tuska jako bojaźliwe w reformach, które wymagałyby zerwania słynnej „konserwatywnej kotwicy”.

To dlatego wielu ludzi, którzy mają dość PiS, szuka innych opcji – w Lewicy i Trzeciej Drodze.

A potencjał głosowania przeciw rządowi jest ogromny. W cytowanym wyżej sondażu Kantara 65 proc. osób uznało, że „w Polsce potrzebna jest zmiana władzy” (30 proc. odpowiada, że nie jest potrzebna zmiana). Także z raportów fundacji Batorego wynika, że „Polacy są gotowi na zmianę”.

Niemała część tego elektoratu zmiany jest zarezerwowana dla Lewicy, której poparcie w prognozie wyborczej oscyluje wokół 11 proc., czyli na poziomie wyborów 2015 roku (Zjednoczona Lewica + Razem miały łącznie 11,2 proc.) i 2019 roku (SLD – 12,6 proc.). O resztę bije się Trzecia Droga z Konfederacją.

3. Ostrość kampanii osłabia duopol, Tusk płaci koszt polaryzacji

Jak widzieliśmy w pomarszowych sondażach, spada poparcie dla PiS i co najmniej nie rośnie dla KO. Suma poparcia dla duopolu PiS – KO zmniejsza się i może zjechać do 60 paru proc.

W wyborach 2015 roku ta suma (na PO, .Nowoczesną i PiS) wyniosła 69,3 proc., a w 2019 (na KO i PiS) – 71 proc.

Nie uzyskując wzrostu swej partii, Donald Tusk płaciłby w pewnym sensie koszty sukcesu, jaki odniósł. Wracając do polskiej polityki, postawił na mobilizację i budzenie nadziei na zwycięstwo, i frontalnie zaatakował władze PiS, rysując ostre podziały także w kategoriach moralnych (oni są „samym złem”).

Odniósł sukces, wiara w możliwość odebrania władzy PiS zapanowała w szeregach KO i promieniuje dalej.

W odpowiedzi PiS ruszyło do ataku ad personam, w którym przestały się liczyć jakiekolwiek reguły etyki, logiki i estetyki, a wyobraźnia podsuwa politykom coraz bardziej karkołomne figury, byle zohydzić Donalda Tuska.

Odpowiedzią sporej części opinii publicznej jest oburzenie i kpina (wiele osób na marszu miało rude peruki), ale w głowach części wyborców mniej zorientowanych następuje sklejenie pary Kaczyński – Tusk z trudną do wytrzymania awanturą, w dodatku „wciąż taką samą”.

Ponadto faktem jest, że przez długi czas kampanii przekaz Tuska był nadmiernie skupiony na „pogonieniu Kaczyńskiego”, a nie rysowaniu wizji innej Polski. Odwróciło się to ostatnio, zarówno na poziomie 100 konkretów (choć trochę od sasa do lasa), jak i narracji o sprawnie rządzonym kraju pojednania i tolerancji.

Nie jest więc wykluczone, że w końcówce kampanii do gry wkraczają grupy wyborców, którzy chcą zmian w Polsce, ale nie chcą wpisać się w spór polityczny, który jest dla nich odpychający i wydaje im się anachroniczny.

Tusk mówił na marszu, że „ten olbrzym się obudził”, ale okazuje się, że lider KO obudził także innych rycerzy.

4. Polityka miłości międzypartyjnej Tuska

„Zwracam się z gorącym apelem do wyborców Trzeciej Drogi. Głosujcie na swoich, nie zawahajcie się ani chwili. To bardzo ważne, żebyście wierzyli w sukces swoich komitetów. Do wyborców i wyborczyń Lewicy: nie dajcie sobie wmówić, że wasze głosowanie nie ma sensu. Idźcie wszyscy głosować na tych, do których macie zaufanie” – powtarza Tusk na finiszu kampanii z coraz większym przekonaniem.

Ta zasadnicza zmiana przekazu, bo przez kilka miesięcy na jego wiecach słyszeliśmy tylko o jednej partii, która wygra z PiS i uratuje Polskę. Lider KO pokazał, jak potrafi być elastyczny. Dostrzegł, że plan pokonania PiS w bitwie jeden na jednego jest nierealistyczny, a nawet gdyby się powiódł, może nie dać sejmowej większości. I wyciągnął z tego wnioski.

Z drugiej strony także Trzecia Droga łagodzi przekaz o KO, co jest o tyle trudne, że musi podkreślać swoją odrębność, a hasło „dość kłótni” obejmuje zarówno Kaczyńskiego, jak i Tuska.

Sygnał aprobaty od potężnego partnera zapowiada dobrą współpracę w przyszłym rządzie, co zachęca potencjalnych wyborców zarówno Lewicy, jak i Trzeciej Drogi. Obietnice składane przez te partie nabierają wiarygodności, nawet jeśli są niezgodne z „konkretami KO”. Tuż przed wyborami takie „szczegóły” nikt już nie zwraca uwagi.

Wszystkie poprzednie odcinki Notatnika Pacewicza znajdziesz tu: Notatnik Pacewicza

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze