Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, ośrodek badawczy ministra Ziobry, zamówił w Kantarze sondaż z trzema tendencyjnymi pytaniami o dyscyplinowanie sędziów. TVP dodatkowo zmanipulowała przedstawienie wyników. Szefowa Kantara nie mogła doprosić się sprostowania. Dworczyk cytuje sondaż jako dowód na masowe poparcie reformy kagańcowej. Koło się zamyka
"Czy sędziowie powinni odpowiadać dyscyplinarnie przed organem niezależnym od środowiska sędziów?” - dzwoni ankieter Kantara. Co to za "organ"? Nie wiadomo. ale dlaczego nie, skoro "niezależny"? Każdy powinien przed kimś odpowiadać - myśli osoba badana. I zaznacza "tak", a PiS triumfuje: Polacy popierają naszą reformę.
Takich pseudo-sondaży jest coraz więcej. RMF FM i DGP przy pomocy multi-sondażowni IBRiS robią badanym wodę z mózgu pytając, co ważniejsze: prawo polskie i konstytucja, czy prawo unijne. A przecież art. 91 Konstytucji RP przesądza o wyższości umów międzynarodowych, a jak się nie zgadza, to prawo międzynarodowe "jest stosowane bezpośrednio, mając pierwszeństwo w przypadku kolizji z ustawami".
Ale badani postawieni w sytuacji wyboru: Polska czy Bruksela odpowiadają równie patriotycznie jak skandujący w Sejmie "Kon-sty-tu-cja" Kanthak. Media mają newsa, sondażownia kasę, a władza zachwycona.
Ale wróćmy do Instytutu Ziobry.
W wojnie o sądy PiS używa "argumentu suwerena": Polacy popierają radykalną reformę Zbigniewa Ziobry, której najświeższym akordem jest "ustawa kagańcowa" wchodząca w życie 14 lutego.
Państwowy Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, podległa ministerstwu sprawiedliwości "placówka naukowo-badawcza" z budżetem 7,6 mln zł próbowała dostarczyć władzy argumentów zamawiając sondaż w pracowni Kantar.
Sondaż nie wpisuje się wprawdzie w plany Instytutu, ale zgodnie ze statutem "nadanym zarządzeniem" Ziobry z 9 wrześniu 2016:
"w szczególnie pilnych sprawach Minister Sprawiedliwości może zlecić Instytutowi realizację badań nieobjętych planem naukowo-badawczym".
Sprawa jest szczególnie pilna, robota została wykonana i minister Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera, może się na sondaż Kantara powołać, a radio publiczne daje triumfalny tytuł: "Dworczyk: Polacy jednoznacznie chcą reformy sprawiedliwości".
Wcześniej Katarzyna Gójska z Jedynki podpowiedziała ministrowi: O poparciu reform PiS, panie ministrze, świadczy masowy udział w "Marszu po uczciwe sądy" (8 lutego w Warszawie; tu: relacja OKO.press).
Dworczyk na to: "Te kilkadziesiąt tysięcy osób, które demonstrowało, popierając reformę sądów, to
kropla w morzu tych wszystkich, którzy widzą potrzebę zreformowania systemu sprawiedliwości.
Ostatnie badania to potwierdzają. Blisko 75 proc. Polaków chce, aby sędziowie ponosili odpowiedzialność w przypadku popełniania błędów, nadużyć".
Chodziło mu właśnie o sondaż Kantara z 30-31 stycznia 2020.
TVP Info podaje odpowiedzi na trzy pytania sondażu, ale równie ciekawe są same pytania. Od razu rzuca się w oczy, że są trudne, specjalistyczne, niejasne. I podsuwają takie odpowiedzi, które władze mogą propagandowo wykorzystać. Omawiamy po kolei, cytując wiernie ze strony TVP Info.
Pytanie wpisuje się w narrację władzy: ów "niezależny organ" jest przeciwstawiony "środowisku sędziów".
"Dlaczego właściwie sędziowie mieliby nie odpowiadać dyscyplinarnie przed takim organem skoro jest on niezależny? Każdy powinien przed kimś odpowiadać" - pomyśli osoba badana.
Gdyby pytać, czy piekarze albo dziennikarze powinni odpowiadać dyscyplinarnie przed organem niezależnym od "środowiska" piekarzy czy dziennikarzy odpowiedzi byłyby podobne: "środowisko" brzmi gorzej niż "niezależny organ". Gdyby naprawdę sprawdzać, co ludzie myślą o działaniach min. Ziobry, trzeba by dopowiedzieć, że dyscyplinującą kontrolę mają sprawować - pośrednio poprzez Izbę Dyscyplinarną SN i rzeczników dyscyplinarnych - politycy. Tak czy inaczej, osoby badane nie mają pojęcia, o co są pytane, ale kierują się sugestią, że "niezależny organ" jest OK.
Pytanie jest niechlujne (powinno być: "o odpowiedzialności") i w zasadzie dotyczy dokładnie tego samego, co pyt. 1. Bliżej niezdefiniowany "organ" - poprzednio "niezależny" - teraz okazuje się "wyspecjalizowany".
Ministerstwu Ziobry możemy podsunąć kolejne wersje opisujące "organ" jako: "kompetentny", "profesjonalny", "bezstronny", "doświadczony", "sprawiedliwy". Może któreś ze słów zadziałałoby nawet lepiej?
Drugi raz - w trzech pytaniach! - nie udało się sformułować poprawnej wypowiedzi w języku polskim: powinno być "Czy jest pan/i za czy przeciwko".
Manipulacja jest tu szczególnie jaskrawa. Mnożą się sformułowania, które nie mają jasnego znaczenia, za to niosą ładunek wartościujący. Mówiąc uczenie - funkcja deskryptywna jest zdominowana przez impresywną, czyli budzenie uczuć u odbiorcy, co ma zapewniać skuteczność perswazji:
dlaczego mielibyśmy my, Polacy, być pozbawieni praw jakie mają inne kraje UE? Niedoczekanie.
Stowarzyszenie Sędziów Iustitia poinformowało 11 lutego 2020, że wysyła skargę na sondaż Kantara do ESOMAR-a (Europejskiego Stowarzyszenia Badaczy Opinii Publicznej i Rynku) oraz polskiego stowarzyszenia OFBOR (Organizacji Firma Badania Opinii i Rynku).
Po konsultacji z naukowcami sędziowie uznali, że "zadane pytania są niedopuszczalne z punktu widzenia metodologii i noszą znamiona celowej manipulacji. Badani nie mieli możliwości udzielania 'nie wiem', ponadto są to pytania sugerujące, wieloznaczne i tendencyjne (...) miały na celu wymuszenia na badanych odpowiedzi korzystnych dla Ministerstwa Sprawiedliwości, a nie rzetelne poznania opinii społeczeństwa i stąd interwencja u organizacji, które dbają o standardy w badaniach".
Dodajmy, że stowarzyszenie OFBOR zostało „powołane w celu kontroli przestrzegania norm etycznych oraz metodologicznych w badaniach” i "działa na rzecz publicznego zaufania do badań”. Kantar jest jednym z blisko 20 ośrodków, które należą do stowarzyszenia.
Iustitia myli się w jednym: badani mieli możliwość odpowiedzi "nie wiem" - o czym informuje OKO.press Urszula Krassowska, szefowa Kantara. Tej odpowiedzi nie widać w prezentacji sondażu, bo TVP Info ją... wyeliminowało przeliczając rezultaty sondażu wyłącznie wśród osób, które odpowiedziały "tak" lub "nie".
"To zmienia wymowę sondażu. Prosiliśmy Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, jako właściciela wyników, o wystąpienie ze sprostowaniem do TVP Info. Bez skutku" - mówi nam Krassowska.
Krassowska nie może ujawnić wyników sondażu bez zgody zamawiającego badanie, nie wiemy więc, jaki był odsetek "nie wiem". W tak trudnych pytaniach może on sięgać nawet 30 proc. Gdyby tak było, prawdziwe odpowiedzi na pytanie nr 1 wyglądałyby tak:
Taki wynik robi propagandowo gorsze wrażenie: bo 53 proc. to "połowa" a "75 proc." to "duża większość". Poza tym wysoki odsetek "nie wiem" zwracałby uwagę na to, że pytanie było dla osób badanych za trudne. Dlatego specjaliści w TVP postanowili przeliczyć wyniki.
Krassowska zwraca też uwagę, że TVP Info cytuje poparcie z dokładnością do 0,1 proc., co może robić wrażenie naukowej precyzji, ale nie ma sensu. Błąd pomiaru sięga w takim sondażu +/- 3 proc.
Urszula Krassowska, szefowa Kantara broni sformułowania pytań:
"To nie my byliśmy autorami pytań, ale nie widzę niczego niewłaściwego w sformułowaniach. Nie jest łatwo postawić takie pytanie, bo i kwestie badane były trudne".
Pytam, czy nie zdaje sobie sprawy, że odpowiedzi na niejasne i sugerujące pytania sondażu posłużyły władzom jako propagandowy argument.
"Pytania miały charakter ogólny, nie dotyczyły żadnej konkretnej reformy. Jeżeli ktoś przedstawia odpowiedzi w inny sposób, np., że wyrażają one poparcie dla Izby Dyscyplinarnej SN manipuluje wynikami" - mówi Krassowska.
OKO.press zamawia często sondaże, zwykle w Ipsos, czasem też w Kantarze. Obie pracownie zawsze mają uwagi do pytań, sprawdzają, czy są one zrozumiałe i czy nie sugerują odpowiedzi. Często się spieramy o konkretne sformułowania, ale jest jasne, że pracownia nie przyjmie pytań, które uznałaby za stronnicze.
Pytam, czy Kantar negocjował z rządowym Instytutem treść pytań.
"Tak, ale bezskuteczne. Staraliśmy się złagodzić sformułowania, ale tak wyszło, jak wyszło. Rzeczywistość badawcza bywa trudna, z niektórymi klientami nie współpracuje się łatwo" - mówi Krassowska.
Po chwili oddzwania: "Mogę jeszcze dodać, że
nie przyjęliśmy do realizacji kolejnego zamówienia z Instytutu. Właśnie ze względu na sformułowanie pytań.
Przez wiele lat współpracowałam z Instytutem Wymiaru Sprawiedliwości pod wodzą prof. Andrzeja Siemaszko (kierował Instytutem w 1992-2015) , to były zawsze porządne badania".
Za "dobrej zmiany" kierownictwo Instytutu od prof. Siemaszko przejął Marcin Romanowski.
OKO.press pisało o nim, że miał dwie misje. "Jako numerariusz Opus Dei dbał o formację religijną młodych członków tej organizacji, czyli wychowanie zgodne z naukami Josemarii Escrivy de Balaguera. Jako twórca Pracowni Liderów Prawa przygotowywał wiernych i oddanych pracowników resortu Zbigniewa Ziobry. 4 czerwca 2019 został wiceministrem sprawiedliwości".
Zainicjowana przez Romanowskiego Pracownia Liderów Prawa to jedno z głównych pól działania Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Zajęcia obejmują zjazdy i praktyki w ministerstwie i Instytucie, nr 1 na liście wykładowców to Zbigniew Ziobro.
Gdy Romanowski poszedł na wiceministra, dyrektorem Instytutu został jego zastępca dr Marcin Wielec (obaj na zdjęciu - Wielec z prawej). Przewodniczącym Rady Naukowej Instytutu jest dr Michał Warciński, specjalista prawa gruntowego, który w grudniu 2015 poparł działania władz wobec Trybunału Konstytucyjnego. W listopadzie 2016 został przez posłów PiS zgłoszony jako kandydat na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Jego dziewięcioletnia kadencja upłynie w 2025 roku.
W listopadzie 2017 roku OKO.press wytykało firmie Kantar (wtedy Kantar Public) użycie w sondażu dla "Wiadomości" TVP języka propagandy władzy. Pytanie brzmiało:
„Czy zgadza się Pan/Pani z opinią, że europosłowie PO, którzy poparli rezolucję Parlamentu Europejskiego o Polsce, zachowali się jak współczesna Targowica?”
W odpowiedniej oprawie "Wiadomości" TVP z 17 listopada 2017 (zobacz tutaj) podały, że zgodziło się 45 proc., nie zgodziło 29 proc., a 26 proc. nie miało zdania. Gdyby zastosować numer z pominięciem odpowiedzi "nie mam zdania", wyniki wyglądałyby jeszcze lepiej: 61 proc. TAK, 39 proc. NIE.
Kantar wchodzi w skład największej na świecie grupy WPP usług komunikacyjnych (128 tys. zatrudnionych w 112 krajach). Tendencyjne pytania o Targowicę albo o dyscyplinowanie sędziów mogą naruszać zasady kodeksu postępowania WPP, zgodnie z którym:
„nie będą podejmować prac, które mają na celu lub są tak zaprojektowane, żeby wprowadzać w błąd w sprawach społecznych, środowiska naturalnego i praw człowieka”.
Kodeks zobowiązuje także do dbania o to, by nie narażać „reputacji Grupy” [WPP] poprzez skojarzenia z klientami, którzy uczestniczą w działaniach naruszających prawa człowieka”. WPP zapewnia, że będzie „nadal dążyć do pozytywnego wpływania na społeczeństwo i środowisko naturalne, m.in przestrzegając wysokich standardów etyki badań (…)”.
OKO.press analizowało w styczniu 2020 pytanie w sondażu innej pracowni - IBRiS:
„Czy Pana/i zdaniem parlament powinien przyjąć tzw. ustawę dyscyplinującą sędziów? Zakazuje ona sędziom podważania pozycji i orzeczeń innych sędziów i nakazuje w razie wątpliwości zwracanie się z pytaniami do Trybunału Konstytucyjnego”.
Z takim zdaniem zgodziło się 42 proc., "nie" odpowiedziało 39 proc.; różnica nie była istotna statystycznie. Nie przeszkodziło to zamawiającym sondaż mediom dać jednoznacznych tytułów: „Tak dla ustawy dyscyplinującej sędziów” (w RMF FM) czy „Tak dla ustaw sądowych PiS” (Dziennik Gazeta Prawna).
Pytanie IBRiS sformułowane w języku, jakim posługuje się władza jest sugerujące. „Podważanie pozycji i orzeczeń innych sędziów” – podane bez uzasadnienia tego „podważania” – wygląda na jakąś anarchię (a nie realizację uchwały SN i wyroku TSUE), a zwrócenie się „w razie wątpliwości” z pytaniami do TK brzmi dla laika jak rozsądny pomysł, by wątpliwości wyjaśnić w szacownej (z nazwy) instytucji.
OKO.press parokrotnie wcześniej zwracało uwagę na tendencyjne pytania w sondażach.
Propaganda
Sądownictwo
Michał Dworczyk
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Kantar Polska
Metody sondaży
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze