0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Zbliża się kampania wyborcza, więc prezes PiS sięga po oręż, którym wymachiwał już nie raz. „Wara od naszych dzieci!” – wygrażał Jarosław Kaczyński osobom LGBT+ w marcu 2019 roku. Dziś chce walczyć z „różnego rodzaju dziwnymi pomysłami”, które mają prowadzić do seksualizacji dzieci.

Widżet projektu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG

Wtóruje mu Elżbieta Witek. Marszałkini Sejmu została twarzą rzekomo obywatelskiej kampanii „Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców”.

O jakie dokładnie „dziwne pomysły” chodzi? Tego nie wiadomo, projektu, pod którym Witek i Kaczyński się podpisali, próżno szukać. Wiadomo, że ma on znowelizować prawo oświatowe. Zakłada zwiększenie kontroli nad organizacjami społecznymi działającymi w szkołach, wzmocnienie rad rodziców i zakaz prowadzenia edukacji seksualnej przez organizacje pozarządowe bez zgody rodziców.

PiS już organizuje wokół projektu kampanijne akcje. Podpisują się senatorowie i posłowie, podpisy były zbierane w czasie majówki. Filmiki na Tik Toku mają pierwsze dziesiątki tysięcy wyświetleń. Nagranie, w którym Elżbieta Witek ogłasza, że będzie chronić dzieci przed treściami pornograficznymi, wyświetliło się już 21 tys. osobom na Tik Toku.

„To projekt obywatelski, oddolny” oraz „chodzi o ochronę dzieci” – powtarzali Kaczyński i Elżbieta Witek podczas konferencji na Nowogrodzkiej.

Jedno i drugie stwierdzenie to fałszywe polityczne zaklęcia.

Hasło „Chrońmy dzieci!” zapowiada się na jeden z dopalaczy kampanii wyborczej PiS. Kiedyś PiS używał abstrakcyjnych dzieci, by walczyć z realnymi dziećmi – osobami LGBT. Teraz równie cynicznie wykorzystuje faktyczny kryzys psychiczny polskich dzieci i młodzieży. Używa dzieci jako kampanijnej pałki, gdy w szkołach i domach rozgrywają się prawdziwe dramaty.

Przeczytaj także:

Oddolny projekt obywatela Kaczyńskiego?

„Chodzi o seksualizację dzieci. I to nawet dzieci już nawet bardzo małych, w wieku przedszkolnym”. 4 maja 2023 w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej Jarosław Kaczyński oświadczył, że podpisuje się pod obywatelskim projektem, który ma chronić polskie dzieci przed seksualizacją. Elżbieta Witek podpisała projekt już 19 kwietnia, a teraz on dorzuca podpis.

Pod czym dokładnie się podpisali? Nie wiadomo. Projektu w odmętach internetu znaleźć nie sposób.

Wielokrotnie za to powtarzali, że chodzi o projekt obywatelski, „inicjatywę oddolną”. „Nie ze strony polityków, tylko ze strony rodziców” – zachwalał Kaczyński. Kto faktycznie był inicjatorem – tego nie wiemy. Jednak im częściej padało z ust Kaczyńskiego słowo „obywatelski”, tym brzmiało zabawniej.

Marszałkini Witek jest od dwóch tygodni oficjalną patronką projektu. Patronuje mu tak intensywnie, że na Tik Toku już są filmiki z jej udziałem. Wypuszczane z konta Prawa i Sprawiedliwości i z logo, które kolorystyką i formą świetnie się komponuje z logo PiS.

Elżbieta Witek w kampanii Chrońmy dzieci, Tik Tok, profil PiS
Elżbieta Witek w kampanii Chrońmy dzieci, Tik Tok, profil PiS
View post on TikTok

Podpisy zbierają od ponad tygodnia posłowie, senatorowie i radni PiS.

Chrońmy dzieci
Chrońmy dzieci
Zrzut ekranu 2023-05-4 o 21.14.33

Podpisy zbiera też Forum Młodych PiS.

Warto dodać, że hasła „Chrońmy dzieci” używało Ordo Iuris w akcji przeciwko osobom LGBT z 2017 roku.

Ordo Iuris, kampania Chrońmy dzieci z 2017 roku
Ordo Iuris, kampania Chrońmy dzieci z 2017 roku

„Różnego rodzaju dziwne pomysły”

Chodzi o dzieci – powtarzał na Nowogrodzkiej Jarosław Kaczyński. W rzeczywistości chodzi jednak o instrumentalne wykorzystywanie rodzicielskich lęków, walkę z organizacjami pozarządowymi, kontrolę nad niepokornymi nauczycielami i dyrektorami. A przede wszystkim o wybory i władzę.

W kilkuminutowym wystąpieniu Kaczyński użył wielu słów, by nie powiedzieć nic konkretnego. W projekcie, który podpisał, ma chodzić o to, by dzieci „nie były poddawane praktykom, które z całą pewnością są dla nich szkodliwe”. Jakim praktykom? Nie wiadomo. Te praktyki (nie wiadomo jakie) mają prowadzić do „daleko idących zmian psychicznych” oraz do „różnego rodzaju trudności”. Brzmi niepokojąco. I tak ma brzmieć. A przecież wciąż nie wiemy, o czym mowa.

W końcu jednak pada to słowo: „Chodzi o seksualizację dzieci” – ogłasza prezes Kaczyński. „I to nawet dzieci już nawet bardzo małych, w wieku przedszkolnym”. Co robią tym dzieciom w przedszkolach? Jak je „seksualizują”? I kto to robi? „Tego rodzaju praktyki w Polsce mają w tej chwili miejsce” – mówi Kaczyński. Ale jakie praktyki? Tego się nie dowiemy. „Różnego rodzaju dziwne pomysły, których tutaj nie komentujemy, ale w naszym przeświadczeniu są dosyć dziwne, nie mogą być realizowane kosztem dzieci”. Nie powiemy, ale zakażemy.

Dlaczego Kaczyński nie mówi, o co mu chodzi? Może jest powściągliwy, bo kiedy wchodził w konkret, stawał się pośmiewiskiem internetu, a działacze jego własnej partii mówili, że jej szkodzi? Jak wtedy, gdy mówił, że młode kobiety „dają w szyję” i dlatego nie mają dzieci.

A może unika konkretu, bo wystarczy użyć słowa „seksualizacja”, by uruchomić wyobraźnię słuchających osób. Zwłaszcza że PiS i Kaczyński od lat budują tory, po których mają biec myśli uruchomione przez to słowo.

Hasło: seksualizacja. Odzew: LGBT.

To stara śpiewka polityków PiS i prorządowych mediów: „LGBT wchodzi do szkół, żeby seksualizować nasze dzieci”. Seksualizacja? Strach się bać!

Właśnie o nich chodzi [o młodych ludzi]. Chodzi o to, by dzieci, w tym wypadku wyraźnie chodzi o dzieci, nie były poddawane praktykom, które z całą pewnością są dla nich szkodliwe i które mogą prowadzić do daleko idących zmian psychicznych, do różnego rodzaju trudności w tym czasie, kiedy będą już starsze, a nawet już w okresie dorosłości. Chodzi o seksualizację dzieci. I to nawet dzieci już nawet bardzo małych, w wieku przedszkolnym.

Otóż tego rodzaju praktyki w Polsce mają w tej chwili miejsce, oczywiście nie wszędzie, ale nie ma bariery prawnej, takiej bardzo wyraźnej bariery prawnej, która by prowadziła do tego, że tego rodzaju przedsięwzięcia byłyby po prostu zatrzymywane, uniemożliwiane i stąd społeczna inicjatywa ustawy, pod którą i pani marszałek się już podpisała i ja się podpisałem, ale przede wszystkim powtarzam, to inicjatywa oddolna, nie ze strony polityków, tylko ze strony rodziców, żeby taka ustawa została uchwalona, bo naprawdę jeżeli ktoś powinien być w Polsce chroniony najbardziej, najbardziej zdecydowanie, no to są właśnie dzieci i różnego rodzaju dziwne pomysły, których tutaj nie komentujemy, ale w naszym przeświadczeniu są dosyć dziwne, nie mogą być realizowane kosztem dzieci.

Dorośli mogą podejmować własne decyzje, odnoszące się do tego, co robią, czego chcą słuchać, z czym chcą mieć kontakt, natomiast jeżeli chodzi o dzieci, tutaj muszą istnieć ograniczenia. Zarówno te, które będą realizowane przez odpowiednie władze szkolne, przedszkolne, samorządowe i kuratoria szkolne, jak i ograniczenia, które są związane z uprawnieniami rodziców i to z mojej strony wszystko.

Młodzież racją stanu

Konkretów nie unikała za to marszałek Witek. Po pierwsze podzieliła się anegdotą: o matce, która się rozpłakała, bo jedna z zabaw w przedszkolu jej synka polegała na tym, że chłopcy przebierali się za dziewczynki, a dziewczynki za chłopców.

Po drugie Witek opowiadała o problemach współczesnego świata: „W mediach jesteśmy bombardowani informacjami o agresji, agresji rówieśniczej. Młodzież ma nieograniczony dostęp do internetu, a tam są treści szkodliwe, wpływające na ich psychikę” – opowiada chwaląca się wykształceniem pedagogicznym Witek.

„Dzieci często są samotne, zderzają się z wulgarnymi, obscenicznymi informacjami w internecie, chłoną to i nie wiedzą, co zrobić z tymi emocjami. Dzieci są też nadmiernie seksualizowane” – mówiła. Konkluzja? „Przyszłość, kondycja fizyczna i psychiczna naszych dzieci to polska racja stanu”.

Witek ulepiła swoje wystąpienie z pisowskich sloganów oraz ze zdań, na jakie od wielu miesięcy można trafić w niemal każdym polskim medium – bo kryzys psychiczny dzieci i młodzieży jest tematem z czołówek, choć nie mediów prorządowych.

O ironio, najszersze badania na ten temat zrobiła nie żadna instytucja rządowa, ale organizacja pozarządowa – fundacja Martyny Wojciechowskiej.

Młodzi ludzie nie akceptują siebie i swoich ciał, samookaleczają się, są ofiarami hejtu i przyznają, że biorą w nim udział w hejcie, czują się samotni.

Na wszystkie te problemy Witek, Kaczyński i autorzy kampanii znaleźli jedno proste wytłumaczenie: seksualizacja.

Witek nacisnęła klawisze, które łatwo mogą zagrać na lękach rodziców dotyczących realnych problemów. Co ciekawe, marszałkini Witek wzięła udział w kwietniu spotkaniu z lekarzami, nauczycielami, przedstawicielami NGO. Musiała tam usłyszeć o dramatycznym braku pomocy psychologicznej i psychiatrycznej w szkołach. Być może usłyszała nawet o konieczności prowadzenia pogłębionej edukacji cyfrowej i edukacji seksualnej, która chroni przynajmniej przed częścią przemocowych zachowań.

Młodzież stała się polską racją stanu pół roku przed kampanią. Nie była nią przez osiem lat rządów PiS, gdy trzeba było zwiększać środki na psychiatrię dziecięcą.

LexCzarnek po raz trzeci?

„W ustawie zawarte będą również zapisy dotyczące zakazu wstępu do szkoły bez zgody rodziców organizacji zajmujących się propagowaniem ideologii gender i LGBT" — napisała senatorka Maria Koc na profilu w mediach społecznościowych, chwaląc się, że włączyła się w kampanię „Chrońmy dzieci”.

Treści ustawy nie udało nam się znaleźć.

Bodaj najobszerniejszą informację o tym, co zawiera projekt, zamieścił na swoim profilu na Facebooku poseł PiS Zbigniew Chmielowiec.

„Główne założenia projektu: • Przed wydaniem zgody o dopuszczeniu organizacji społecznej do działania na terenie danej placówki, dyrektor będzie zobligowany do uzyskania szczegółowych informacji o jej planowanej aktywności na terenie szkoły, co z kolei będzie weryfikowane zarówno przez dyrektora, jak i radę szkoły oraz radę rodziców. • Rada rodziców będzie miała możliwość kontrolować organizacje pozarządowe, które prowadzą działalność na terenie szkoły lub placówki oświatowo-wychowawczej oraz monitorować działalność wspomnianych organizacji, a także informować rodziców o wynikach monitorowania. • Wzmocniona zostanie rola rodziców w zakresie uczestnictwa ich dziecka w zajęciach prowadzonych przez organizacje działające na terenie szkoły. Udział w zajęciach będzie możliwy po uzyskaniu pisemnej zgody rodziców, a w przypadku ucznia pełnoletniego – pisemnej zgody tego ucznia. • W publicznych przedszkolach oraz szkołach podstawowych – bez powyższych formalności i zgód rodziców - zabroniona będzie działalność stowarzyszeń i innych organizacji promujących zagadnienia związane z seksualizacją dzieci. • Proponowane zmiany wychodzą naprzeciw oczekiwaniom społecznym i nie niosą za sobą żadnych obciążeń budżetowych. Wzmocnią pozycję i głos rodziców w radzie rodziców oraz pozwolą skutecznie sprzeciwić się niepożądanym treściom kierowanym do ich dzieci. Obecnie rodzice mają ku temu bardzo ograniczone możliwości”.

Przypomina to zapisy z dwukrotnie wracającej ustawy tzw. lex Czarnek, a także z projektu prezydenta Andrzeja Dudy o rodzicielskich referendach z 2020 roku.

Nic dziwnego, że minister Przemysław Czarnek już promuje projekt „Chrońmy dzieci”.

„Ale boli, że powstrzymujemy pochód lewackich ideologii przez polskie szkoły. Dwie ustawy zawetowane, z różnych powodów. Tym razem inicjatywa obywatelska wspierana w ramach akcji #ChrońmyDzieci. Bo was się trzeba na serio bać” – napisał po wystąpieniu Kaczyńskiego i Witek na Twitterze.

View post on Twitter

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Przeczytaj także:

Komentarze