Minister Gliński wybrał skład nowej Rady Narodowego Instytutu Wolności, który rozdziela pieniądze na cele społeczne. Miał być pluralizm, a są sami swoi. W radzie zasiądą m.in.: brat senatora PiS, wiceprzewodniczący Ordo Iuris, współpracownik Kaczyńskiego, była wiceminister edukacji
Minister Piotr Gliński, przewodniczący Komitetu ds. Pożytku Publicznego, powołał członków Rady Narodowego Instytutu Wolności, która od 2018 roku rozdziela publiczne środki dla trzeciego sektora, czyli organizacji pozarządowych. Zasiadają w niej przedstawiciele prezydenta RP, przewodniczącego Komitetu ds. Pożytku Publicznego, Kancelarii Premiera, samorządu, a także reprezentanci strony społecznej. W sumie 11 osób.
Do ich zadań należy m.in. opiniowanie programów dotacji przygotowanych przez NIW i zatwierdzanie regulaminów konkursów. Co więcej, bez zgody rady dyrektor NIW nie może samodzielnie rozporządzać majątkiem powyżej 200 tys. zł.
Jej powołanie miało być gwarantem odporności instytucji na naciski polityczne. Przypomnijmy, że powstaniu NIW towarzyszyły olbrzymie kontrowersje. Duża część organizacji pozarządowych zarzucała władzy, że centralizacja środków dla NGO będzie służyć większej kontroli nad niewygodnymi fundacjami i stowarzyszeniami, a w dłuższej perspektywie — przebudowie trzeciego sektora zgodnie z interesem partyjnym. W opinii Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara zasady funkcjonowania NIW stoją w sprzeczności w międzynarodowymi standardami wolności zrzeszania się.
Przy niemal nieograniczonych kompetencjach, które dzierży dyrektor instytucji Wojciech Kaczmarczyk (m.in. tworzenie regulaminów konkursów czy programów dotacji), pole wpływu rady jest oczywiście ograniczone i głęboko niedoskonałe.
Jednak obecność w niej pozwalała dbać o jawność działań instytucji, a także proponować kierunki rozwoju trzeciego sektora.
W pierwszej, trzyletniej kadencji do składu Rady powołano m.in. Weronikę Czyżewską-Waglowską z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych (jeden z podmiotów, który protestował przeciwko powołaniu nowej agendy rozdzielającej środki). Ten zabieg stwarzał pozory pluralizmu. A organizacjom społecznym, które nie układają się z rządem PiS, pozwalał mieć wgląd w to, co dzieje się w środku.
"Zrobiłam to po to, żeby pilnować wartości. Chodzi o to, by pokazywać własny pogląd na działanie sektora społecznego, nawet jeśli na koniec zostaję przegłosowana"
- tak decyzję o dołączeniu do rady tłumaczyła Czyżewska-Waglowska w wywiadzie dla portalu ngo.pl. Podkreślała jednocześnie, że uznanie rady za organ niezależny od władzy byłoby nieporozumieniem.
W drugiej kadencji w radzie zasiądą "sami swoi". Do reprezentacji strony społecznej minister Gliński wybrał:
Zgodnie z art. 9 ustawy o Narodowym Instytucie Wolności osoby powoływane spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje społeczne powinny "posiadać wiedzę i co najmniej trzyletnie doświadczenie w zakresie funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego, pożytku publicznego i wolontariatu". Życiorys każdego członka rady dałoby się oczywiście podciągnąć pod ogólne wymagania (wszak prowadzenie fundacji czy działanie w harcerstwie można uznać za ekspertyzę w dziedzinie pożytku publicznego czy wolontariatu), jednak kryteria wyboru kandydatów są inne.
W składzie znaleźli się wyłącznie ludzie powiązani z PiS.
Co więcej, jednym z argumentów, które podnosił rząd, powołując Narodowy Instytut Wolności, było dbanie o równowagę w reprezentowaniu różnorodności trzeciego sektora. Minister Gliński chciał walczyć z rzekomą dominacją wielkomiejskich organizacji liberalno-lewicowych (czyli zajmujących się prawami człowieka). Głos miały dostać malutkie stowarzyszenia rozsiane po całej Polsce, które według ministra były do tej pory pomijane. W nowym składzie próżno szukać równowagi światopoglądowej, a także regionalnej.
Oprócz strony społecznej w radzie zasiadają:
Czego możemy się spodziewać w drugiej kadencji? Od początku powstania NIW wiadomo było, że obok Funduszu Sprawiedliwości stanie się on kolejnym źródłem transferu publicznych środków do "swoich organizacji". Już w pierwszej kadencji opisywaliśmy te, które kluczem politycznym dostały wsparcie NIW, m.in.:
Mimo wszystko w ostatnich latach pieniądze trafiały też do organizacji lokalnych, pomocowych, a nawet czasem, tych, których działania nie idą po myśli władzy, np. Rodzić Po Ludzku, Centrum Edukacji Obywatelskiej czy Kongres Ruchów Miejskich.
Teraz, gdy kontrolna funkcja rady istnieje jedynie na papierze, można się obawiać, że dyrektor NIW, a także nadzorujący go minister Gliński, nie będą mieli oporów, by jeszcze silniej wspierać organizacje podzielające wizję społeczeństwa na modłę Prawa i Sprawiedliwości.
Władza
Piotr Gliński
Wojciech Kaczmarczyk
Piotr Mazurek
Ordo Iuris
Jarosław Bierecki
Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego
organizacje społeczne
SKOK
Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo - Kredytowe
społeczeństwo obywatelskie
Tymoteusz Zych
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze