Gdy rządy państw zachodnich coraz odważniej sprzeciwiają się ludobójczej polityce Izraela, z Polski płyną co najwyżej stonowane apele o poszanowanie prawa międzynarodowego. Polscy uczestnicy misji Global Sumud Flotilla do Gazy nie mogą liczyć na pomoc polskiego rządu. Potrzebnego wsparcia udzielą im być może załogi włoskich i hiszpańskich okrętów
24 września 2025 niezidentyfikowane drony ostrzelały grupę łodzi znaną jako Global Sumud Flotilla. To międzynarodowa inicjatywa mająca na celu przełamanie prowadzonej przez Izrael blokady Gazy i dostarczenie jej głodującym mieszkańcom pomocy humanitarnej.
„Wiele dronów i niezidentyfikowanych obiektów spadło na [nasze łodzie], komunikacja została zakłócona, na kilku łodziach słychać było eksplozje” – informowali organizatorzy misji w mediach społecznościowych.
Na atak błyskawicznie zareagowały Włochy, które wysłały dwa okręty marynarki wojennej, by eskortowały flotyllę. Również premier Hiszpanii Pedro Sánchez zapowiedział, że wyśle okręt wojenny, by eskortował flotylle.
To nie pierwszy atak, odkąd flotylla wypłynęła w kierunku Gazy. W nocy z 8 na 9 września główny statek konwoju „Familia Madeira” został zbombardowany przez drona. Incydent miał miejsce w tunezyjskim porcie Sidi Bou Said. Skończyło się tylko na strachu: w eksplozji nie ucierpiał żaden członek załogi. Na pokładzie znajdował się komitet koordynujący misję.
Oficjalnie nie ustalono, kto był sprawcą ataku. Wysłanniczka ONZ do palestyńskich terytoriów okupowanych Francesca Albanese sugerowała, że to Izrael.
Czy misja Global Sumud Flotilla ma szanse na powodzenie? Czy europejskie rządy mogą wymusić na Izraelu dopuszczenie pomocy humanitarnej do oblężonej strefy?
W wypadku Polski reakcja politycznych elit na ostrzelane flotylli nie napawa nadzieją. Przeciwnie, rodzi obawy o bezpieczeństwo polskich obywateli uczestniczących w wyprawie.
Kluczowym elementem strategii złamania palestyńskiego oporu w Gazie jest stosowanie przez Izrael głodu jako narzędzia wojny. O izraelskiej blokadzie pomocy dla Gazy i jej skutkach pisaliśmy już wcześniej na łamach OKO.press.
Pod koniec sierpnia ponad 50 łodzi i statków wyruszyło z portów w Genui i Barcelonie, z aktywistami z przeszło 40 krajów świata, wioząc żywność, leki i inne towary pierwszej potrzeby. Celem jest przełamanie blokady Gazy oraz wywarcie presji na Izrael, by zgodził się na otwarcie korytarza humanitarnego dla stałych dostaw.
Wśród uczestników misji są też Polacy,
poseł Franek Sterczewski z KO, Piotr Nasiadka z partii Razem, Omar Faris, działacz społeczności palestyńskiej w Polsce i związany z Akcją Socjalistyczną Łukasz Kozak. Początkowo w misji brała udział również Patrycja Wieczorkiewicz, dziennikarka Krytyki Politycznej.
Z powodu złego stanu technicznego, niektóre łodzie zmuszono do zawrócenia, co skłoniło część aktywistek, w tym Patrycję, do rezygnacji z dalszego uczestniczenia w wyprawie.
Nie jest to pierwsza próba przełamania blokady Gazy. W czerwcu izraelskie władze aresztowały na wodach międzynarodowych grupę 11 osób zmierzających drogą morską do oblężonego miasta. Wśród nich była działaczka na rzecz klimatu Greta Thunberg, którą izraelskie służby przewiozły do Tel Awiwu, a następnie deportowały samolotem do Francji.
Działania Izraela nie zniechęciły jednak aktywistek do kolejnych prób dostarczenia pomocy Gazie, a sama Thunberg płynie ponownie na pokładzie „Almy”.
Jak deklarują organizatorzy, Global Sumud Flotilla jest misją pokojową, zorganizowaną z inicjatywy lekarzy, aktywistów i artystów. Ma wyłącznie humanitarny charakter. Celem nie jest wsparcie żadnej ze stron konfliktu, a wyłącznie poprawa sytuacji ludności cywilnej.
Mimo to przedstawiciele izraelskich władz i armii rozpoczęli propagandową kampanię delegitymizacji przedsięwzięcie. MSZ Izraela wydało oświadczenie, w którym misja nazwana została „dżihadystyczną”, a jej uczestnicy oskarżeni o związki z Hamasem – bez dowodów na poparcie tej tezy. Wcześniej minister bezpieczeństwa Itamar Ben-Gwir, znany ze swoich rasistowskich i suprematystycznych poglądów, wezwał do uznania flotylli za operację terrorystyczną.
W izraelskiej nomenklaturze politycznej nazwanie kogoś „terrorystą” jest często równoznaczne z wyrokiem śmierci, dlatego też słowa ekstremistycznego polityka należy interpretować jako groźbę użycia przemocy wobec uczestników misji.
Władze Izraela utrzymują, że blokada morska Gazy jest legalna, a dostarczanie pomocy jest niezgodne z prawem, więc obowiązkiem Izraela jest powstrzymanie statków przed wkroczeniem do „strefy walki”.
Obok gróźb, Izrael wystosował do aktywistów apel o wpłynięcie do izraelskiego portu w Aszkelonie i przekazania pomocy humanitarnej izraelskiemu wojsku.
Władze obiecały „szybkie i skoordynowane” dostarczenie towarów potrzebującym Palestyńczykom. Organizatorzy Global Sumud Flotilla odrzucili propozycję ze względu na dotychczasowe postępowanie Izraela w kwestii rozdysponowywania pomocy. W oświadczeniu zwracają uwagę m.in. na fakt, że w wyniku izraelskiej blokady do Gazy dociera obecnie około 70 ciężarówek z pomocą dziennie. Zgodnie z szacunkami Światowego Programu Żywnościowego, Gaza potrzebuje od 500 do 600 takich dostaw, by zapewnić mieszkańcom zaspokojenie podstawowych potrzeb.
Groźby ze strony władz Izraela to tylko jeden z elementów szerszej kampanii mającej na celu zastraszenie aktywistów. Jak pisze Patrycja Wieczorkiewicz, uczestnicy misji są ofiarami internetowej nagonki. W komentarzach pod materiałami dotyczącymi flotylli roi się od oskarżeń o współpracę z Hamasem. Aktywistom grozi się również przemocą, wskazując, że przecież „wiedzą, dokąd płyną”, bądź przerzuca się na nich winę za zaistniałą sytuację.
Mimo braku jednoznacznych dowodów, że to Izrael wysłał drony przeciwko flotylli, udokumentowany jest wrogi stosunek władz w Tel Awiwie do pokojowych aktywistów. Z uwagi na bezwzględność, z jakimi Izrael traktuje cywili, a także pracowników humanitarnych i dziennikarzy, pogróżki wobec uczestników flotylli trzeba traktować z najwyższą powagą.
Warto przypomnieć incydent z 31 maja 2010 roku, kiedy izraelscy komandosi zaatakowali turecką fregatę Mavi Marmara. Podobnie jak w wypadku Global Sumud Flotilla, tureccy aktywiści próbowali przełamać egipsko-izraelską blokadę Gazy, by dostarczyć 10 tysięcy ton pomocy humanitarnej.
ONZ wszczęła śledztwo, które zdołało jednoznacznie ustalić dokładny przebieg wydarzeń. Mimo tych wątpliwości tamten incydent nakazuje spodziewać się agresywnych ruchów Izraela względem Global Sumud Flotilla.
W tym kontekście nie dziwi reakcja włoskiego ministerstwa obrony, które podjęło decyzję o eskortowaniu flotylli.
Postanowienie ogłoszono po nieudanej próbie mediacji premierki Giorgii Meloni, która zaproponowała, by flotylla przekazała swój ładunek pomocy misji Kościoła katolickiego ma Cyprze. Ten zaś za pośrednictwem struktur kościelnych Katolickiego Patriarchatu Jerozolimy miałby rozdysponować ją mieszkańcom Gazy w sposób niebudzący sprzeciwu Izraela. Przedstawiciele Global Sumud Flotilla odrzucili tę propozycję.
Jednak minister obrony Guido Crosetto apeluje do aktywistów, by nie próbowali przełamać blokady. Liczy najwyraźniej na rozwiązanie, które pozwoli zachować Włochom humanitarny wizerunek bez wchodzenia w bezpośredni spór z Izraelem.
Hiszpański lewicowy rząd Pedro Sáncheza uczynił z obrony praw Palestyńczyków jeden z głównych swych postulatów.
Nic zatem dziwnego, że Hiszpania wysłała okręt do ochrony flotylli.
Z portu w Kartagenie wypłynęła łódź patrolowa „Furor”, zaopatrzona w dwa ciężkie karabiny maszynowe i działo przeciwlotnicze. Ponadto okręt zdolny jest do przenoszenia dronów, helikoptera i może pomieścić do 80 osób załogi.
Mimo imponujących zdolności bojowych jednostki, decyzji tej nie należy rozumieć jako groźby względem Izraela. Podobnie jak w wypadku Włoch, władze Hiszpanii zachowują ostrożność: zgodnie z informacjami dziennika El País, „Furor” operować będzie jedynie na wodach międzynarodowych, a jego misja ma na celu przede wszystkim zapewnienie obywatelom Hiszpanii możliwości ewakuacji na wypadek zaognienia się sytuacji.
Podczas gdy rządy pozostałych państw zachodnich coraz odważniej sprzeciwiają się ludobójczej polityce Izraela, z Polski płyną stonowane apele o poszanowanie prawa międzynarodowego. W kwestii obecności polskich obywateli na statkach flotylli, przedstawiciele Polski zdają się wręcz stać po stronie Izraela, wbrew woli i interesom własnych obywateli.
Jak pokazują badania opinii publicznej, większość Polek i Polaków ma krytyczny stosunek do Izraela. Zgodnie z wynikami sondażu z początku 2025 roku, niemal 60 % ankietowanych poparło aresztowanie Binjamina Netanjahu i przekazanie go międzynarodowym organom ścigania. Podobna część polskiego społeczeństwa zgadza się z nałożeniem na Izrael sankcji w związku z prowadzoną przez niego wojną. Wedle badania przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej” na początku września, aż 70% Polek i Polaków uznaje działania Izraela w Gazie za ludobójstwo, pozostałe 23% nie ma zdania na ten temat.
Postawa polskiej opinii publicznej nie współgra jednak ze stanowiskiem rządu RP.
W kwestii Global Sumud Flotilla wyjątkowo aktywnie udziela się Radek Sikorski, partyjny kolega uczestniczącego w misji Franka Sterczewskiego. Zapytany o oficjalne stanowisko Polski, jasno dał do zrozumienia, że Polska nie zamierza zabiegać o bezpieczeństwo swoich obywateli uczestniczących w pokojowej misji.
„Nie jeździć, bardzo proszę. A jak się pojedzie, to na własną odpowiedzialność” – powiedział. W rozmowie zTVN24, Sikorski oskarżył uczestników flotylli o sprowadzanie na Polskę zagrożenia stratami „finansowymi i dyplomatycznymi”.
Nie jest jasne, jakie motywacje przyświecają polskiemu rządowi. Być może kluczem jest tu lęk przed proizraelską administracją Donalda Trumpa. Niewykluczone, że sprawa jest o wiele bardziej trywialna, a na decyzje Polski wpływ mają głównie osobiste przekonania członków polskiego rządu. Po co nam jednak największa armia w Unii, ministrze Sikorski, skoro nie jesteśmy w stanie wysłać choć jednej korwety, by chronić polskich obywateli (w tym posła!) uczestniczących w dobroczynnej misji humanitarnej?
W chwili pisania tego tekstu flotylla znajduje się u wybrzeży Krety.
Na zdjęciu głównym – flotylla u brzegów wysepki Koufonisi na południe od Krety 26 września 2025. Fot. Eleftherios Elis/ AFP.
Przy sprzyjających warunkach, statki mogą dotrzeć do Gazy już w przyszłym tygodniu. Wbrew pozorom, zmierzająca do ogarniętej walkami Strefy flotylla jest dla Izraela dużym problemem wizerunkowym i logistycznym. Izrael nie może pozwolić sobie na powodzenie misji. To przeczyłoby podstawowym założeniom narracji, w której anihilacja Gazy i wygnanie ocaleńców do Sudanu Południowego jest jedyną możliwą odpowiedzią na atak z 7 października 2023.
Z drugiej strony, bezwzględna i krwawa pacyfikacja misji postawiłaby pod ogromnym znakiem zapytania i tak już chwiejną i niełatwą współpracę z Zachodem. Doświadczenia historyczne pokazują, że kraje Zachodu niezbyt zważają na życie mieszkańców tzw. globalnego Południa. Gdy tylko jednak Europejczycy sami znajdują się w niebezpieczeństwie, ich cierpliwość się wyczerpuje.
Bezprecedensowa skala misji zwiększa prawdopodobieństwo tragicznej pomyłki bądź spontanicznego ataku wynikającego z niesubordynacji szeregowych żołnierzy izraelskiej armii.
Po tym, jak Rosja zabrała Ukrainie Krym i wznieciła na jej wschodzie wojnę domową, rządy zachodnich państw początkowo próbowały uniknąć konfrontacji z Kremlem. Dopiero po zestrzeleniu cywilnego samolotu Malaysia Airlines w lipcu 2014 roku postanowiły ograniczyć współpracę z putinowską Rosją. Obecna sytuacja pod wieloma względami przypomina klimat polityczny, jaki panował w Europie wokół Rosji i Ukrainy w połowie uprzedniej dekady.
Ogłoszone niedawno uznanie Palestyny przez Francję i Wielką Brytanię zostało odczytane jako krok w dobrą stronę, jednak zupełnie nieadekwatny do sytuacji. Krzywda wyrządzona przez Izraelczyków uczestnikom misji, może się to okazać punktem zwrotnym w relacjach Zachodu z państwem żydowskim.
I choć strony starają się utrzymać temperaturę sporu na niskim poziomie, społeczne przyzwolenie na współpracę z Izraelem powoli się wyczerpuje, a mała iskra może wystarczyć do wywołania pożaru, który doszczętnie strawi sojusz Europy z „jedyną demokracją na Bliskim Wschodzie”.
Wiemy, że polscy uczestnicy misji nie będą mogli liczyć na pomoc rządu. Z dużym prawdopodobieństwem możemy jednak założyć, że potrzebnego wsparcia udzielą im załogi włoskich i hiszpańskich okrętów.
Wielką niewiadomą pozostaje to, co stanie się, gdy statki Global Sumud Flotilla dotrą do Gazy.
Absolwent hebraistyki na Uniwersytecie Warszawskim i semitystyki na Freie Universität Berlin. Socjalista i dumny częstochowianin. Badacz dialektu Druzów z miasta al-Suwejda na południu Syrii. Publicysta, pisał dla magazynu „Kontakt” i „Magazynu Muzułmańskiego Al-Islam”.
Absolwent hebraistyki na Uniwersytecie Warszawskim i semitystyki na Freie Universität Berlin. Socjalista i dumny częstochowianin. Badacz dialektu Druzów z miasta al-Suwejda na południu Syrii. Publicysta, pisał dla magazynu „Kontakt” i „Magazynu Muzułmańskiego Al-Islam”.
Komentarze