0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

W rozmowie Konrada Piaseckiego w TVN24 10 czerwca były wicepremier rządu Zjednoczonej Prawicy pochwalił się, że „uratował” wybory i dzięki niemu te 28 czerwca będą uczciwe i zgodne z Konstytucją. Prawdę powiedział? Raczej nie.

Uratowałem to, co powinno być najwyższą wartością dla każdego demokratycznego polityka, czyli uczciwe, zgodne z Konstytucją wybory.
Wolta Gowina pomogła przesunąć wybory. Ale nie są one zupełnie zgodne z Konstytucją.
Rozmowa Piaseckiego, TVN24,10 czerwca 2020

Co zrobił Gowin?

Przypomnijmy: 4 kwietnia 2020 Jarosław Gowin ogłosił, że wyborów 10 maja być nie może. W ten sposób wyłamał się z koalicji rządzącej. PiS był głuchy na głosy opozycji i ekspertów, że wyborów w czasie epidemii przeprowadzać nie należy, chciał je zorganizować za wszelką cenę i jak najszybciej.

Dzień wcześniej Gowin przedstawił projekt Konstytucji, który przekładał wybory o dwa lata, wydłużając kadencję prezydenta. A dwa dni później podał się do dymisji, choć jego partia pozostała w rządzie.

I wtedy zaczął się dwumiesięczny serial polityczny pt. „wybory majowe - będą czy nie?” Gowin negocjował z częścią opozycji (bez Lewicy), Jarosław Kaczyński mamił i przestraszał mu posłów, a jednocześnie Jacek Sasin szykował wybory korespondencyjne.

Finał oglądaliśmy 6 maja: w trakcie telewizyjnej debaty prezydenckiej w TVP na Nowogrodzkiej odbywała się inna debata: Kaczyński w końcu się z Gowinem dogadał i przełożyli wybory, które i tak już nie miały fizycznych szans, by się odbyć.

Tych kilka tygodni miało fundamentalny polityczny skutek: Andrzejowi Dudzie zaczęło spadać poparcie, a do stawki prezydenckiej dołączył Rafał Trzaskowski, który obudził w wyborcach Koalicji Obywatelskiej nadzieję.

Obóz rządzący stracił pewniaka w wyborach. I największa w tym zasługa Jarosława Gowina,

choć swoje dołożyli też samorządowcy, którzy nie chcieli organizować niekonstytucyjnych wyborów, i Senat, który przetrzymał ustawę o głosowaniu korespondencyjnym tak długo, że PiS nie mógł z niej skorzystać.

Kaczyński: To nie Gowin, to opozycja

Jarosław Kaczyński próbuje zapomnieć o tej zasłudze Gowina dla opozycji, a przynajmniej (na razie) nie wytyka Gowinowi głośno, że pozbawił Andrzeja Dudę pewnej ponownej elekcji.

W mobilizacyjnym liście do działaczy PiS całą winę zwala na opozycję: „Działania opozycji, zarówno na szczeblu ogólnokrajowym, jak i - w szczególności - w samorządach, uniemożliwiły przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnych terminach, czyli 10, 17 lub 23 czerwca”.

Sam Jarosław Gowin i jego Porozumienie próbują odkupić winy. Gowin zamieścił na Twitterze filmik, w którym pokazuje, jak rozkleja plakaty Andrzeja Dudy:

View post on Twitter

A w rozmowie z Konradem Piaseckim deklaruje: „My wszyscy politycy Zjednoczonej Prawicy powinniśmy teraz każdy dzień poświęcać na udział w kampanii prezydenta Dudy. W ostatnich dniach odwiedziłem kilkanaście miejscowości w paru województwach. Dzisiaj też jadę do województwa lubelskiego i tak będzie do 26 czerwca, a później pewnie do 10 lipca”.

Nie próżnuje też Kamil Bortniczuk, poseł Porozumienia, a przez chwilę wiceminister. Po wyborczej awanturze złożył dymisję. Teraz dowodzi swojego zaangażowania w kampanię Andrzeja Dudy.

Kiedy ten podpisał „Kartę Rodziny” (OKO.press pisało o niej jako o karcie homofobia plus), Bortniczuk zamieścił na Twitterze ankietę. Pokaz wsparcia jednak się nie udał, ankietę bowiem szybko przejęli przeciwnicy prezydenta Dudy. I efekt był przeciwny do zamierzonego.

Kamil Bortniczuk, ankieta, LGBT

Czy wybory będą „uczciwe” i „zgodne z Konstytucją”?

„Każda próba zorganizowania wyborów obecnie narusza konstytucję” - stwierdziła w rozmowie z OKO.press prof. Ewa Łętowska.

Nie, wybory 28 czerwca nie będą zgodne z Konstytucją. Prof. Łętowska wyliczyła powody:

  • Niedochowany kalendarz wyborczy z art. 128 ust. 2 Konstytucji (wybory w czasie kadencji powinny się odbyć najpóźniej 75. dnia przed jej końcem);
  • naruszenie zasady równości wyborów (kandydaci „nowi” i „ze starego kalendarza”; nierówność możliwości prowadzenia kampanii kandydatów w porównaniu z ustępującym prezydentem; nierówność dotycząca wyborów krajowych i zagranicznych w obecnych warunkach);
  • brak możliwości prowadzenia akcji wyborczej z powodu ograniczeń wynikających ze stanu epidemii;
  • chaotyczne i wielokrotne zmiany prawa wyborczego w ostatnim półroczu;
  • ograniczenie kompetencji PKW;
  • niedopracowane i niegwarantujące zachowania tajemnicy wybory korespondencyjne.

Czy wybory będą uczciwe? Trudno powiedzieć jak będzie wyglądało liczenie głosów, zwłaszcza tych oddawanych korespondencyjnie. Jednak jak słusznie zwracają uwagę konstytucjonaliści, wybory to nie tylko akt oddawania głosu, lecz cały proces, który do tego prowadzi. A ten proces uczciwy nie jest.

Nie chodzi tylko o kłody prawne rzucane pod nogi jednemu z kandydatów opozycji, ale również o zaangażowanie telewizji państwowej. A TVP jednego kandydata gloryfikuje (Andrzeja Dudę), drugiego przedstawia niemal jak diabła wcielonego (Rafała Trzaskowskiego), a pozostałym poświęca niewiele uwagi.

Przeczytaj także:

W zapewnieniu czerwcowym wyborom uczciwości kluczowy będzie udział obywateli. Namawiają do tego eksperci wyborczy i prawni Fundacji Batorego:

„Tym ważniejsze jest więc, aby organizacja i przebieg wyborów zostały objęte ścisłym nadzorem obywatelek i obywateli. Zachęcamy organizacje społeczne i środowiska demokratyczne do obserwowania procesu wyborczego i reagowania wówczas, gdy elementarne standardy demokratyczne w procesie tym nie są respektowane”.

W środę 10 czerwca Rafał Trzaskowski i Barbara Nowacka ogłosili powołanie Koalicji Uczciwe Wybory. Zapraszają do niej przedstawicieli wszystkich partii prodemokratycznych oraz obywateli. Zamierzają wypracować wspólne zasady kontroli uczciwości wyborów.

„Na rezygnację z udziału w wyborach nie możemy sobie pozwolić”

Dla części ekspertów, z prof. Łętowską na czele, sprawa jest zero-jedynkowa: wybory są zgodne z Konstytucją albo nie. Inni jednak namawiają, by nawet w takich wyborach, jakie odbędą się w czerwcu, wziąć udział.

W porównaniu do wyborów majowych zasadnicze różnice są dwie:

  1. nad przebiegiem i organizacją wyborów będzie czuwać Państwowa Komisja Wyborcza;
  2. będą to wybory mieszane - i korespondencyjne, i tradycyjne.

O te dwie zmiany walczyła opozycja, zakładając słusznie, że ograniczą one skalę ewentualnych nadużyć wyborczych.

Wydaje się, że to maksimum tego, co można osiągnąć w obecnych warunkach politycznych. Wyborów bliższych standardom demokratycznego państwa prawa nie będzie.

Piszą eksperci Fundacji Batorego:

„Mimo to zachęcamy obywateli do udziału w wyborach i oddania głosu w lokalu wyborczym lub korespondencyjnie. Prawdziwą stawką nie jest wybór konkretnego kandydata, lecz dalszy los demokracji i rządów prawa w Polsce. Wszyscy działamy obecnie – nie ze swojej winy - w stanie wyższej konstytucyjnej konieczności. Rezygnacja z udziału w wyborach byłaby równoznaczna z rezygnacją z decydowania o przyszłości Polski i z szansy na przywrócenie praworządności. Uważamy, że na taką rezygnację nie możemy sobie teraz pozwolić”.

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze