0:00
0:00

0:00

Stan szoku po rosyjskiej katastrofie wojskowej w obwodzie charkowskim trwał kilka dni. Propaganda pokazywała wtedy przede wszystkim ucieczkę spod Charkowa – cywili (na pokazanie ucieczki wojska się nie odważyła). Zauważała wybryki obywateli świadczące o tym, że klęska Putina nie sprawia im przykrości (śpiewali np. ukraińskie pieśni albo wygłupiali się przy pomnikach upamiętniających II wojnę, czyli wojnę, którą teraz Putin kontynuuje w Ukrainie).

Przeczytaj także:

Putin w czasie tych kilku dni chaosu został w przekazie propagandowym odsunięty na plan dalszy.

Ale to już przeszłość.

Propaganda wróciła do starego rytmu: Putin – operacja specjalna – Putin – Rosja na wiecznej wojnie z Zachodem.

Niedzielne “Wiadomości Tygodnia”, trzygodzinny program “informacyjny” konstruowany przez propagandystę Dmitrija Kisielowa, były już tak ułożone. Zupełnie inaczej niż przed tygodniem, kiedy dominowały relacje z klęski pod Charkowem.

Teraz Kisielow ułożył materiały propagandowe z tygodnia w przekaz, że wszystko jest pod kontrolą, choć sytuacja jest trudna. Ale Rosja daje radę - tak jak zawsze dawała.

Główny przekaz Putina: Plan operacji specjalnej w Ukrainie nie podlega korekcie.

Przyjrzyjmy się po kolei elementom składowym tego kremlowskiego przekazu.

Element 1.: Putin przewodzi

Putin znowu otwiera “Wiadomości”. W piątek 16 września, na konferencji prasowej w Samarkandzie powiedział, że nic z Ukrainą się nie zmieniło, a Rosja nadal będzie bronić Donbasu.

Putin odpowiadał w czasie konferencji prasowej na pytanie młodego pracownika propagandy Pawła Zarubina, stale delegowanego na odcinek Kremla – w cotygodniowym programie “Moskwa Kreml Putin” Zarubin zachwyca się Putinem i celebruje jego władzę, jakby była jakimś sacrum (bardzo często przekazuje informacje teatralnie ściszonym głosem). Dlatego, kiedy w Samarkandzie Zarubin zapytał w imieniu "zaniepokojonych" w Rosji, czy nie powinna ostrzej zareagować na to, co stało się w Ukrainie (czyli na klęskę pod Charkowem), było jasne, że dostał takie polecenie. Putin mógł publicznie powiedzieć, co dalej.

Problem z tym, że Putin, jak każdy autokrata, któremu nikt nie przerywa, nie umie mówić krótko i na temat. Do tego Putin nie panuje nad mową ciała — podryguje i gestykuluje. W Samarkandzie próbował to opanować, wtykając lewą rękę do kieszeni spodni.

Dwa zdjęci pokazujące gestykulującego Putina (rusza reką i noga, drugą rękę trzyma w kieszeni)
Putin w Samarkandzie — tak, jak go pokazały "Wiadomości"

Być może miał w ten sposób sprawiać wrażenie wyluzowanego? Ale niekontrolowane ruchy trzech pozostałych kończyn to wrażenie niweczyły.

Dlaczego o tym piszę? Bo propaganda mogła to wyciąć i spreparować z tego krótki przekaz: "W ostatnim czasie rosyjskie siły zbrojne wykonały kilka delikatnych ostrzegających uderzeń. Jeśli sytuacja będzie się dalej rozwijać, to odpowiedź będzie poważniejsza".

Zamiast tego dostaliśmy szczegółową, pięciominutową nieskładną wypowiedź podrygującego Putina:

Plan nie podlega korekcie, Sztab Generalny podejmuje decyzje operacyjne podczas operacji, czymś, co jest uważane za kluczowe, głównym celem jest wyzwolenie całego terytorium Donbasu. Prace te trwają pomimo tych prób kontrofensywy armii ukraińskiej”. "Zwracam uwagę na to, że nie walczy cała armia, walczy tylko część armii rosyjskiej, tylko jednostki kontraktowe. Oczywiście wynika to z pewnych parametrów, personelu i tak dalej. Dlatego nie spieszymy się w tej części”.

Pomimo tych prób kontrofensywy armii ukraińskiej, nasze działania ofensywne w samym Donbasie nie ustają, a trwają (…) Poruszają się powoli, ale konsekwentnie, stopniowo armia rosyjska zajmuje coraz to nowe terytoria”.

Jeśli chodzi o ataki terrorystyczne, to tak, to tak poważna sprawa, w istocie chodzi o użycie metod terrorystycznych. Widzimy to w zabójstwach urzędników na wyzwolonych terytoriach. Widzimy to nawet w próbach przeprowadzenia ataków terrorystycznych na terytorium Federacji Rosyjskiej, w tym... nawet próby przeprowadzenia ataków terrorystycznych, jeśli nie w samych obiektach, to wokół naszych obiektów jądrowych, elektrowni jądrowych, na terytorium Federacji Rosyjskiej, nie mówiąc już o elektrowni atomowej w Zaporożu”.

I tak groźby rozmyły się w potoku słów.

Element 2. – Rosja jak zawsze wygrywa na froncie

Relacje z frontu wyglądają tak samo jak wcześniej, przed rosyjską katastrofą militarną. Ukraińcy w tych relacjach nadal stale ponoszą klęski, a Rosjanie (“wojska sojusznicze” - no bo przecież Putin przybył na pomoc “milicjom” donieckich samozwańczych republik) - odnoszą sukcesy.

Ostrzał rakietowy. Podpis rosyjski "Jest cięzko"
Relacje z frontu (jak "nasi" strzelają) uzupełnia teraz napis "Trudno", czyli "Jest ciężko". "Wiesti Niedieli", 18.09.2022
Zmieniła się tylko lekko definicja sukcesu.

Nie jest nim zdobycie kolejnej miejscowości albo nawet części, ale “ustabilizowanie frontu” i to, że Ukraińcom nie udało się w danym miejscu przełamać linii rosyjskiego oporu.

Mapa frontu wschodniego w Ukrainie pokazująca kierunki ukraińskiego natarcia
Czego propaganda nie mówi, pokazuje na ilustracjach. W "Wiadomościach" od niedawna pojawiły się mapki frontu; na tej widać, że to Ukraina atakuje ("Wiesti Niedieli", 18.09.2022)

Uważny widz wypatrzy też nowe informacje w stałym elemencie tych relacji: że Ukraińcy ostrzeliwują cele cywilne. Od początku wojny propaganda pokazuje ludzi, którym ukraiński pocisk zrujnował dom, spalił samochód albo zabił kogoś bliskiego. Propaganda jest tu bardzo precyzyjna – pokazuje, że ofiar nie ma dużo i są przypadkowe. Nie przypuszczam, by chciała w ten sposób pokazać, że Ukraińcy starają się ograniczyć straty – raczej wmawia widzom, że mamy do czynienia z “operacją specjalną”, działaniami ograniczonymi, gdzie śmierć zdarza się tak jak w wypadkach drogowych czy na budowie.

Groby pod Iziumiem? Ależ to także już było. To taka sama ukraińska prowokacja i inscenizacja jak pod Buczą.

Element 3.: Nasze wojsko najlepsze na świecie

Mamy też te same jak co dzień wywiady z ochotnikami na froncie w Donbasie. Są tak samo jak od wielu dni dwuznaczne, to znaczy chwalą żołnierzy i jednocześnie, jakby niechcący, ujawniają, jak źle są wyposażeni i wyszkoleni.

“Ochotnicy” (w wersji z niedzieli 18 września – kibice dwóch drużyn wcieleni do jednego oddziału) deklarują walkę o ojczyznę, z drugiej reporter pokazuje nam “ochotnika” odbywającego karę. Otóż jest już po szkoleniu, a on nadal nie wiedział, że nabitej broni nie można kierować w stronę kolegów.

Do tego mamy jeszcze rozmowę z ochotnikiem z Serbii, który przekonuje, że najlepszą bronią na Ukraińców jest pamiętający czasy II wojny i produkowany do 1965 roku karabin snajperski Mosina, lekko przerobiony. I oglądamy, jak ochotnicy dostają na front skrzynię takiej broni (reporter przyznaje, że to broń "z poprzedniego wieku", no, ale jeśli jest rzeczywiście taka dobra...).

Mężczyzna wyjmuje stare karabiny ze skrzyni
Świeża dostawa 60-letnich Mosinów na front w Donbasie, "Wiesti", 18.09.2022

A ta nowość? Ukraińcy niszczą teraz najwyraźniej budynki administracji kolaboracyjnej. W ten weekend było tak w Donbasie i w Chersoniu (nie było ofiar, bo ostrzał przeprowadzono w dzień wolny) - telewizja pokazywała zniszczone budynki. Można domniemywać, że aparat w poniedziałek nie będzie miał jak zajmować się podporządkowaniem sobie podbitego terenu.

Od tygodnia do relacji z frontu dochodzą też materiały o uchodźcach, którzy z terenów opuszczonych przez Rosję uciekają w obawie przed Ukraińcami. Jednak do obrazów ludzi pakowanych do namiotów na granicy z Rosją widz zdążył się już przyzwyczaić.

Główny cel tego przekazu? Rosja fantastycznie pomaga, tak samo, jak od początku wojny (tylko że wtedy pomagała uchodźcom z równanego z ziemią Mariupola, a teraz — uciekającym kolaborantom z Kupiańska). Wszystko jest pod kontrolą!

Element 4. - Zły Zachód napada na niewinną Rosję

Tu też wszystko jest po staremu, choć jakby troszkę gorzej, niż było. Jak widz “Wiadomości” wie od połowy marca, “specjalna operacja” Putina jest reakcją na planowaną od dziesięcioleci wrogą operację Zachodu wobec Rosji.

Nikogo nie zdziwi więc wypowiedź Putina z Samarkandy z 16 września, że “Zachód próbował stworzyć na Ukrainie antyrosyjską enklawę na upadek Rosji i uruchomiono specjalną operację, aby temu zapobiec".

„Od dziesięcioleci kraje zachodnie nieustannie kultywują ideę upadku zarówno Związku Radzieckiego, jak i historycznej Rosji, a Rosja jako taka jest jej rdzeniem”.

"To, że zawsze dążyli do rozpadu naszego kraju, jest pewne. Żałuję tylko, że od pewnego momentu pojawił się pomysł, aby wykorzystać Ukrainę do osiągnięcia tych celów... Wniosek naturalnie nasuwa się sam, że należy temu zapobiec. Taki był rozwój wydarzeń, a my rozpoczęliśmy specjalną operację militarną. Do tego dążyły i dążą niektóre kraje zachodnie, na czele ze Stanami Zjednoczonymi – aby stworzyć taką antyrosyjską enklawę i wstrząsnąć, grozić Rosji z tego kierunku”.

Co ma z tego wynikać? Ano, że “operacja specjalna” zapobiega atakowi na Rosję - tu też nic się tu nie zmieniło.

Nowość: Zachód nie tylko zbroi i szkoli Ukraińców (to wiemy co najmniej od lata, kiedy pojawiły się HIMARSY). Teraz przekaże im broń o zasięgu 300 km, z której Ukraińcy będą mogli razić tereny w Rosji.

“To nie wszystko – mówi telewidzom Kisielow - ale chcemy podkreślić, że zachodni arsenał na Ukrainie rośnie. O co im chodzi? Czyżby im było żal Ukrainy? Nie, to po prostu wojna z Rosją”.

Kisielow doprecyzowuje: ze strony Zachodu i NATO to prawdziwa wojna, gdyż prowadzą ją bez żadnych ograniczeń. Dostarcza Ukrainie broń, szkoli, prowadzi operacje psychologiczne. Przysyła tysiące najemników - instruktorów i łączników.

A Rosja prowadzi bardzo ograniczone działania w ramach “operacji specjalnej”. Nierównowaga sił — rozumie z tego widz — jest ogromna, nic więc dziwnego, że osiągnięć Rosji na froncie nie można nazwać inaczej niż sukcesem.

Propaganda dodaje do tej informacji mapkę i cytat z rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej, że atakując terytoria rosyjskie, Zachód zbliża się do niebezpiecznej granicy.

Mapka Ukrainy pokazująca, że pocisk o zasięgu 300 km wystrzelony z Odessy może dotrzeć do bazy na okupowanym przez Rosję Sewastopolu
Propaganda pokazuje, że lada chwila Ukraińcy będą mogli uderzyć w bazę rosyjską w Sewastopolu na okupowanym Krymie. "Wiesti Niedieli"18.09.2022

Ale potem mamy reportaż z ostrzelanego terenu przygranicznego w okręgu biełgorodzkim: Wojska ukraińskie ostrzelały wieś koło Biełgorodu, jedna osoba została ranna. Widzimy, że ucierpiał dom oraz samochód - a reporter zapewnia, że to się wszystko odbuduje.

No i najważniejsza uwaga Kisielowa: Putin jest świadomy zagrożenia.

Broń jądrowa? “Wiadomości” nie cytują wypowiedzi rzecznika Putina Pieskowa, który pytany w sobotę o możliwość użycia broni jądrowej na Ukrainie odpowiedział, że “rosyjska doktryna nuklearna dopuszcza to”. Pokazują za to prezydenta USA Joe Bidena, który wzywa Putina, by tego nie robił - by następnie zauważyć, że “jedynymi przykładami w historii ludzkości bojowego użycia broni jądrowej są amerykańskie bombardowania atomowe Hiroszimy i Nagasaki w sierpniu 1945 roku”. A potem informują, że USA są na skraju rozpadu i upadku, bo niszczy je inflacja i napływ nielegalnych uchodźców (zgoda, nie jest to wszystko logiczne, ale takie są te przekazy propagandowe, na zasadzie luźnych skojarzeń).

Element 5.: Wielka Wojna Ojczyźniana nadal trwa

Od dłuższego czasu propaganda zrównuje obecną sytuację Rosji Putina z II wojną światową, czyli wielką wojną ojczyźnianą, którą zaczął Hitler w 1941 roku.

Robi to, wskazując, że wojska Hitlera składały się z przedstawicieli wszystkich narodów Europy, więc w 1941 roku to w zasadzie obecna Unia Europejska napadła na Stalina. I podobnie jest dzisiaj (zauważmy, że propaganda Kremla wykonuje manewr odwrotny do tego, którym zwodzi nas PiS: u nas armia Hitlera to sami Niemcy, i Niemcy dziś rządzą Unią Europejską - u Putina nie ma Niemców, tylko cała Unia).

Polska w Unii, czyli razem z Hitlerem

Polskiego czytelnika na pewno zainteresuje nowy pomysł, jak zrównać Unię z Hitlerem:

W rocznicę trwającej 900 dni blokady Leningradu w czasie II wojny Rosja domaga się, by uznać to za nazistowską zbrodnię wojenną, zbrodnię przeciwko ludzkości i ludobójstwo grup narodowych i etnicznych żyjących w ZSRR. Prowadzący wstępną rozprawę Sąd Miejski w Petersburgu “wyda ocenę prawną działań państw europejskich –

sojuszników nazistowskich Niemiec”: Belgii, Włoch, Hiszpanii, Łotwy, Holandii, Norwegii, Finlandii, Francji, Czech oraz – UWAGA! – Polski.

Obecność Polski w tym zestawieniu wynika raczej z tego, że dla Kremla Polska i dziś jest sojusznikiem Niemiec, choć – tak jak w czasach Stalina – przez chwilę, przed wojną i to sojusznikiem niepewnym. Materiał z niedzieli: Polska importuje sobie ropę naftową z Arabii Saudyjskiej, żeby wyrównać to, czego nie dostaje gazociągiem Przyjaźń. Statki z ropą płyną do portu w Gdańsku. Ale teraz, kiedy Polska wystąpiła z roszczeniami reparacji od Niemiec, Niemcy mogą upomnieć się o Gdańsk, który do wojny był miastem niemieckim i Polsce trafił się tylko dzięki szczodrości Stalina.

Odbiorca ma z tego bełkotu zrozumieć, że import ropy nierosyjskiej do Europy się nie powiedzie - tak jak od dawna przewiduje propaganda.

Ale charakterystyczne jest, że rosyjska propaganda bardzo serio obstaje przy tym, że Niemcy już miały pogrozić Polsce zmianą granic (to jest, jak wiemy, przekręcona przez TVP wersja wypowiedzi kanclerza Scholza).

Czy należy się bać?

Eksperci zwracają pod uwagę, że po klęsce w Ukrainie Putin może chcieć eskalować konflikt. Użyć nowych broni, ogłosić mobilizację.

Z propagandowego przekazu to jednak na razie nie wynika. Więc bać się trzeba, ale nie bardziej niż dotychczas.

W stosunku do tego, co dzieje się w Ukrainie, zmiany w propagandzie są delikatne. Zwykły odbiorca, zajęty codziennymi sprawami, może ich nawet nie dostrzec (przecież nikt normalny nie siedzi i nie notuje dzień w dzień, co się pojawiło w “Wiadomościach”. Nie wytrzymuje trzech godzin “Wiadomości Tygodnia”, nie przegląda przy tym depesz agencyjnych. Nie ogląda ciągiem gadających głów, które wzywają do rozprawy z Zachodem).

Propaganda najwyraźniej nie chce poruszyć masowego odbiorcy – raczej usypia go tą samą melodią, że wszystko jest w porządku. Albo gotuje go jak żabę (gdyby tej publiczności ktoś rok temu powiedział, że Biełgorod będzie ostrzeliwany, a Krymu trzeba będzie bronić, to by nie uwierzyła. A teraz?).

Odbiorcy elitarnemu, czyli twardogłowym żądnym krwi i odwetu na Ukrainie i złym Zachodzie, propaganda mówi zaś, że Putin tylko dlatego jeszcze nie uderzył, że nie chce. A w Rosji to on decyduje.

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

Dziś propaganda wyszła z pierwszego szoku wywołanego tym, że genialny plan Putina nie zadziałał, a Ukraina stawiła opór. Teraz przygotowuje Rosjan do długiej wojny powtarzając w kółko te same przekazy o złej Ukrainie i złym Zachodzie oraz dobrej Rosji Putina.

Nowe wątki pojawiają się coraz rzadziej. Ale tropimy je dla Państwa.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)

Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze