Szef sztabu wyborczego Andrzeja Dudy Joachim Brudziński: „Polska bez LGBT jest najpiękniejsza”. Wiceminister Jacek Żalek: „LGBT to nie ludzie”. Prezydent Duda: „Nie po to pokolenie moich rodziców przez czterdzieści lat walczyło, żeby przyszła inna ideologia, jeszcze bardziej niszcząca dla człowieka”. Poseł PiS Przemysław Czarnek: „Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym”.
Pogarda Zjednoczonej Prawicy dla mniejszości nigdy nie była aż tak wyraźna.
Ćwiczenie z wyobraźni
Wyobraźmy sobie na chwilę, że żyjemy w alternatywnej Polsce.
Trwa kampania prezydencka, w której szef sztabu lewicowego kandydata pisze publicznie: „Polska bez prawicy jest najpiękniejsza”. Wiceminister lewicowego rządu w dużej prywatnej telewizji obwieszcza: „Prawica to nie ludzie”. Następnego dnia ubiegający się o reelekcję lewicowy prezydent woła: „Nie po to, proszę państwa, pokolenie moich rodziców przez czterdzieści lat walczyło, żeby wyrzucić ideologię prawicową ze szkół, żeby nie można było jej wciskać dzieciom, żeby nie można było prać mózgów młodzieży…” Jednocześnie poseł lewicy mówi o prawicowcach: „Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym”. Wszystko to w ciągu zaledwie trzech dni od poprzedniego wystąpienia prezydenta, który zapowiedział, że będzie dążył do „zakazu propagowania ideologii prawicowej w instytucjach publicznych”.
Oczywiste jest, że po tym wszystkim prawica byłaby wściekła. Nie uspokoiłyby jej zapewnienia, że cały czas chodzi o ideologię, a nie o ludzi. I słusznie, bo taka strategia przypominałaby kampanię antysemicką 1967 i 1968 roku. Jak wyjaśnia Maria Antosik-Piela na stronie Muzeum POLIN:
„W trakcie kampanii wyrazy »Żyd« czy »żydowski« nie były powszechnie używane, zastępowały je na ogół »syjonista« i »syjonistyczny«. Sam Gomułka zastrzegał, że prowadzi politykę antysyjonistyczną, nie zaś antysemicką.
Jednak strategia ukrycia antyżydowskiego charakteru akcji była na tyle przejrzysta, że społeczeństwo bardzo szybko zorientowało się, kogo w rzeczywistości władze uznawały za syjonistów. Popularny na polskich ulicach stał się dowcip, w którym syn pyta ojca: »Tato, jak się pisze syjonizm?”, a ojciec odpowiada: »Nie wiem, ale przed wojną pisało się przez Ż«. Paradoksalnie również Polaków bez żydowskiego pochodzenia kwalifikowano niekiedy jako syjonistów. Jak twierdzi Dariusz Stola, »sługusem syjonizmu« mógł okazać się każdy”.
Polska, w której rządząca lewica dehumanizowałaby prawicową mniejszość, jest wyłącznie ćwiczeniem intelektualnym. I całe szczęście. Natomiast pogarda Zjednoczonej Prawicy dla mniejszości LGBT+ to rzeczywistość, tu i teraz.
I tak jak pod koniec lat 60. wyjechało z kraju kilkanaście tysięcy Żydów – ludzi, a nie ideologii – tak samo część osób LGBT+ wyjeżdża dziś.
Za słowami idzie przemoc
Decyzje te wynikają zarówno z odczłowieczającej retoryki, jak i z jej dalszych konsekwencji. Mamy przecież wyrok więzienia dla małżeństwa, które próbowało przeprowadzić zamach terrorystyczny na lubelskim marszu równości. W trakcie śledztwa mężczyzna zeznawał: „Mam na koszulce krzyż celtycki. Oznacza to, że jestem za Polakami, za rodziną. Mam żonę i rodzinę normalną”. Wyrok więzienia usłyszał również 25-latek, który w Białymstoku – w środku dnia, w samym centrum miasta – złamał obojczyk nastolatkowi biorącemu udział w tamtejszym marszu.
Nietrudno przewidzieć, jak zareagowałaby prawica, gdyby coś podobnego spotykało osoby uczestniczące w procesji Bożego Ciała. Ale nie spotyka, bo polscy działacze i działaczki LGBT+ nie sięgają po przemoc i nie są do niej ośmielani.
W zeszłym roku w Poznaniu nawet symboliczny wyraz agresji na konkursie Mister Gay Poland został jednoznacznie potępiony przez Grupę Stonewall czy portal Queer.pl, odcięli się od niego organizatorzy i przeprosiła sama performerka. Tymczasem słowa abp. Marka Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie” publicznie poparło nie tylko kilkudziesięciu innych biskupów, lecz także Jarosław Kaczyński i Andrzej Duda.
Między innymi z takich powodów znaczna część osób LGBT+ przeżywa poważne trudności psychologiczne. Największe zapewne badania dotyczące nieheteroseksualnych nastolatków, prowadzone w USA, pokazały, że osób dręczonych w szkole i w sieci – w roku poprzedzającym badanie – było w tej grupie dwukrotnie więcej niż wśród heteroseksualnych rówieśników. Odsetek myśli samobójczych i prób samobójczych okazał się zaś cztery razy wyższy: 48 proc. i 23 proc. Tak, co druga osoba nieheteroseksualna w amerykańskiej szkole średniej rozważała samobójstwo, a co czwarta nie poprzestała na rozważaniach. W przypadku młodzieży transpłciowej – nieobjętej badaniami – prawdopodobnie jest jeszcze gorzej.
Nie ma też raczej powodu, byśmy pocieszali się nadziejami, że u nas sprawy wyglądają lepiej niż w USA, skoro Polska została właśnie uznana w rankingu ILGA za najbardziej homofobiczny kraj Unii Europejskiej. I kto by się przejmował tym, że mamy już badania wskazujące, iż wprowadzenie równości małżeńskiej osłabia stygmatyzację osób LGBT+, a więc również zmniejsza liczbę samobójstw.
„Ideologia LGBT”, czyli odczłowieczanie w białych rękawiczkach
Prawicowi politycy (i publicyści) zwykle opatrują swoje ataki zastrzeżeniem: „Nie mówię o ludziach, tylko o ideologii”. W 1967 roku mówiliby pewnie, że prowadzą politykę antysyjonistyczną, a nie antysemicką.
Czasem jednak wykładają kawę na ławę, jak poseł PiS Przemysław Czarnek: „Do tego zmierza Polska. […] Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać jakichś idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym”. Po tej wypowiedzi były wojewoda lubelski musiał się ratować i tłumaczyć: „Ja pokazałem zdjęcie, które zrobiliśmy w Los Angeles w ubiegłym roku, gdzie przebywaliśmy na zaproszenie Polonii. […] Człowiek roznegliżowany, z widocznymi genitaliami, popija drinka w barze gejowskim na ulicy. […] Czy dla pana redaktora ekshibicjonista w centrum miasta, obrzydliwie demoralizujący innych, to normalny człowiek?”. Ale mleko już się rozlało.
Zjednoczona Prawica stara się mówić o ideologii, a nie o ludziach, ponieważ w ten sposób może bezpieczniej odczłowieczać przeciwników. Zawsze znajdą się obrońcy – niekiedy nawet szczerzy – gotowi przeprowadzać rozbiór logiczny zdań, aby dowieść, że nie ma tu żadnej dehumanizacji.
„Dziwacy chorzy z nienawiści”
Spójrzmy jednak na retorykę Przemysława Czarnka: chodzi w niej przecież o to, aby otoczyć ludzi LGBT+ możliwie najbardziej niekorzystnymi skojarzeniami. W tej wizji prawie nigdy nie mają oni poglądów, przekonań, postulatów, wartości, racji; mają głównie ideologię. W dodatku poseł PiS błyskawicznie przechodzi od jednej kontrowersyjnej osoby z USA do wszystkich działaczek i działaczy LGBT+ w całej Polsce. Nawet jeżeli w sprostowaniu zrobi krok w tył, i tak prosty przekaz emocjonalny już poszedł w świat: ruchy równościowe ogółem to nic innego niż zezwierzęcenie, demoralizacja, seksualizacja.
Widać to także w innej wypowiedzi Przemysława Czarnka: „Ideologia LGBT to jest co innego niż homoseksualiści, biseksualiści, transwestyci czy inni tam jeszcze – queer, czyli dziwacy. To są ludzie. Pogubieni oczywiście w swojej seksualności, pogubieni w swoim życiu, jednocześnie chorzy z nienawiści do ludzi heteroseksualnych, do tradycji, do chrześcijaństwa, […] ale ludzie, nikt im człowieczeństwa nie odmawia”.
Werbalnemu uznaniu człowieczeństwa towarzyszy jawna pogarda dla mniejszości wyrażona w absurdalnym uogólnieniu: każda lesbijka, każdy biseksualny mężczyzna, każda osoba transpłciowa na świecie to ludzie „chorzy z nienawiści”.
Przy czym znów jest to sprytny zabieg retoryczny – nigdzie nie padło słowo „wszyscy”, więc poseł PiS zawsze może w przyszłości dodać: „Mówiłem o części, może o większości, ale na przykład nie o moich znajomych homoseksualistach, którzy…”. Tak samo żadne przypisy i didaskalia nie ocalą wcześniejszego stwierdzenia Rafała A. Ziemkiewicza, że „do LGBT trzeba strzelać”, nie mówiąc już o felietonie Aleksandra Nalaskowskiego, który zupełnie wprost nazwał uczestników marszów równości „wędrownymi gwałcicielami”.
Podobnie patrzeć trzeba na słynny już występ telewizyjny Jacka Żalka w „Faktach po Faktach”. Jasne, że wiceminister powiedział: „Chodzi o ideologię”, zanim uznał, że „LGBT to nie ludzie”.
Niemniej nie widać żadnego powodu, byśmy zgodzili się na prawicowe zawłaszczanie pojęcia, które ma swoje znaczenie od dekad i stosowane jest przez istotną część samych zainteresowanych.
Gdyby ktoś stwierdził w Polsce, że „prawica to nie ludzie” albo że „Kościół to nie ludzie”, zostałoby to słusznie oprotestowane. A tutaj jest jeszcze gorzej, bo LGBT+ to grupa dyskryminowana. Próby odebrania jej praw do własnego języka to część strategii retorycznej, która przedstawia tę mniejszość w najgorszy możliwy sposób, łącznie z dehumanizacją. Nie ma sensu usprawiedliwiać Jacka Żalka, że może myślał inaczej. Nie dowiemy się, jak myślał, doskonale natomiast wiemy, co zrobił. I w jaki kontekst wpisana jest jego wypowiedź.
Duda uderza w osoby LGBT
Kulminację tego wszystkiego stanowi sobotnia (13 czerwca) mowa najważniejszego teoretycznie polityka w Polsce, Andrzeja Dudy, wygłoszona w Brzegu w województwie opolskim. Prezydent stwierdził w niej, że „rodzina to małżeństwo przede wszystkim, a małżeństwo – to związek kobiety i mężczyzny” oraz że „nikt nie ma prawa wbrew woli rodziców ideologizować dzieci, wymuszając seksualizację w szkole podstawowej”.
Zadeklarował, że instytucje państwowe muszą być w tej kwestii „neutralne”, ale nie odniósł się do seksualizowania dzieci przez zakonnice i księży, którzy od wielu lat wykorzystują najmłodszych seksualnie, wypytują ośmioletnie dziewczynki i chłopców o „sprawy nieczyste” lub narzucają w szkołach własną wizję ludzkiej seksualności.
A przecież jeśli świecka edukacja seksualna jest ideologią, to tak samo muszą nią być lekcje religii, które w samym założeniu mają perswazyjny cel.
Andrzej Duda wspomniał także o „wczesnych klasach” szkoły podstawowej, choć już ponad rok temu Rafał Trzaskowski oraz organizacja Miłość Nie Wyklucza wyjaśniali, że chodzi o zajęcia nieobowiązkowe i dostępne dopiero od klasy czwartej.
Szczególnie uderzające były jednak dwa inne stwierdzenia prezydenta.
Po pierwsze, wystąpił on w obronie Jacka Żalka, mówiąc o „sytuacji, gdy z jednej z polskich telewizji wyrzucono posła, który powiedział, że to jest ideologia. Nazwał to po prostu ideologią. Próbuje się nam, proszę państwa, wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia”.
Po drugie, Andrzej Duda określił dążenia równościowe jako gorsze od „ideologii komunistycznej”, co w prawicowym słowniku należy do najcięższych obelg:
„Nie po to, proszę państwa, pokolenie moich rodziców przez czterdzieści lat walczyło, żeby wyrzucić ideologię komunistyczną ze szkół, żeby nie można było jej wciskać dzieciom, żeby nie można było prać mózgów młodzieży, indoktrynować ich, młodych ludzi, dzieci, żołnierzy w wojsku, w organizacjach młodzieżowych. Nie po to walczyli, żebyśmy teraz godzili się na to, żeby przyszła inna ideologia, jeszcze bardziej niszcząca dla człowieka. Ideologia, która pod frazesami szacunku i tolerancji ukrywa głęboką nietolerancję. I eliminację, wykluczenie wszystkich tych, którzy nie chcą jej ulec”.
Władza sama się nie ukarze
Słowa prezydenta nie umykają mediom zagranicznym. Nie umknęły już po tym, jak ogłosił, że doprowadzi do „zakazu propagowania ideologii LGBT w instytucjach publicznych”, a więc między innymi w szkołach (nie wspominając, że podobną ustawę kilka lat temu wprowadził w Rosji Władimir Putin).
O deklaracji Andrzeja Dudy pisały wtedy Reuters, „Forbes”, Bloomberg, „Guardian”. Z kolei wczorajsze wypowiedzi prezydenta komentował „Financial Times”, ponownie relacjonował Reuters, a ponadto depeszę Associated Press udostępniły „Time”, „Washington Post” czy znowu Bloomberg. Temat nie ominął też publiczności działu europejskiego „The New York Times” (zob. tutaj, tutaj i tutaj), a krótka wzmianka trafiła nawet do angielskiej Wikipedii.
Być może był to jeden z powodów, dla których część prawicowych polityków najwyraźniej właśnie uznała, że tak daleko posunięta wrogość do osób LGBT+ nie jest wystarczająco opłacalna. Joachim Brudziński zatweetował: „Niektórym moim kolegom w ferworze ideologicznych sporów emocje odbierają zdrowy rozsądek i padają słowa, które nigdy nie powinny paść. […] To, że nie zgadzamy się z z taką czy inną ideologią czy afirmacją wyuzdanych postaw, nie daje nam prawa do wykluczania kogokolwiek z naszej wspólnoty narodowej”.
Rzecznik rządu Piotr Müller powiedział w Polsat News: „Ja takich słów bym nie użył. Uważam, że osoby, które mają inną orientację seksualną, mają prawo o niej mówić, ale uważam, że nie powinni ideologizować tego obszaru”. Dodał też, że ze słowami Przemysława Czarnka „po prostu się nie zgadza”.
Niemniej dotychczas nikt nie zapowiedział wyciągnięcia jakichkolwiek konsekwencji wobec posła PiS, o jego wyżej postawionych kolegach nie wspominając. I raczej nikt w Zjednoczonej Prawicy takich konsekwencji nie wyciągnie. Miejmy nadzieję, że już wkrótce zrobią to wyborcy.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Setki osób z całego świata??? To trochę bidny ten twój portal. Zaproś ferdynanda i słonimskiego, oni mają ewidentny problem z seksem.
Uczucie krępującego zażenowania, które musi się udzielać osobom czytającym Pana posty to element łączący czytelników tego portalu bez względu na podzielane poglądy polityczne.
.
Jakby nie patrzeć poświęca Pan własną godność osobistą, by choć trochę przysypać podziały między nami Polakami. Jak ta siła, co zła pragnąc wiecznie dobro czyni.
.
Pozdrawiam
Masło maślane. Akurat tacy jak ty są tych podziałów przyczyną. I właśnie m.in. przez takich jak ty w tym kraju jest jak jest.
Oglądałem dzisiaj wypowiedzi księdza profesora Wierzbickiego – kierownika Katedry Etyki KUL. Jego poglądy jakże są różne od jego kolegi z KUL (protestował przed nazywaniem tak go), a obecnie posła pis. Wykazał, że to co się obecnie dzieje w kampanii wyborczej (za sprawą Dudy&co) jest antychrześcijańskie, o moralności nie wspominając. Jeśli ktoś uważa się za katolika, to powinno mu być bliżej do poglądów ks. profesora niż Dudy&co. 28 czerwca ma okazję dać temu świadectwo. Jeszcze będzie normalnie…
Artykuł bardzo trafnie opisuje rzeczywistość, mam jednak jedno zastrzeżenie. O ile rozumiem sens porównania grupy ludzi LGBT+ do grupy katolików czy prawicy, to jednak zwracam uwagę, że w przypadku tej pierwszej o przynależności decyduje czynnik niezależny od danej osoby (urodzenie), a w przypadku dwóch pozostałych można w zasadzie dowolnie do tych grup dołączyć, bądź je opuścić. Czyni to sytuację osób LGBT+ znacznie bardziej skomplikowaną i warto by zwrócić na to uwagę.
Tak można tłumaczyć osobom inteligentnym, ale nie pisowcom i ich elektoratowi. Wyznawcy PiS łykają każdą sieczkę, którą im w tv pokażą a członkowie sekty pisowskiej, nawet mając własne zdanie, muszą pokornie podporządkować się szeregowemu posłowi K.
Czarnek uchodzi w PiSie za "speca" od konstytucji. Pytanie tylko czyjej Talibanu? ISIS? Wystarczy spojrzeć na twarze tych "obrońców moralności" pełne nienawiści i nie skażone logicznym myśleniem. Dziś w Wiadomościach lały się pomyje na Powstańców Warszawy za sprzeciw wobec nienawiści.
Starożytni mawiali: Kto nie z nami, ten przeciwko nam. I jak widać można zarobić się po łokcie, a i tak to za mało, bo nie myślisz tak jak oni. Prawdopodobnie gdyby wiedzieli, że takie dostaną podziękowanie, to pewnie by nie przelewali swojej krwi dla wolności gówniarstwa.
“Liberating tolerance, then, would mean intolerance against movements from the Right and toleration of movements from the Left. As to the scope of this tolerance and intolerance: … it would extend to the stage of action as well as of discussion and propaganda, of deed as well as of word”. H. Marcuse, Repressive Tolerance.
“Wyzwalająca tolerancja oznaczałaby zatem nietolerancję wobec ruchów prawicowych i tolerancję dla ruchów lewicowych. Jeśli chodzi o zakres tej tolerancji i nietolerancji, musiałaby się ona rozciągnąć zarówno na płaszczyznę działania, jak i też dyskusji i propagandy, na słowa i czyny”. H. Marcuse, Tolerancja represywna.
– Tradycyjne pojmowanie tolerancji – zdaniem H. Marcuse’a (1908-1979), ideologa lewactwa – uległo wyczerpaniu. Nowa tolerancja ma przysługiwać wyłącznie lewicy i wszelakim mniejszościom (czas skończyć z tyranią większości). Tolerancja dla lewicy, bo ona reprezentuje Pokój i Ludzkość, a nietolerancja dla prawicy, gdyż charakteryzuje ją Agresja i Nienawiść. Należy przy pomocy wszelkich środków walczyć z prawicą, także z użyciem przemocy; przemoc co prawda jest zła, ale historia nie kieruje się moralnością.
– Nie zawsze mniejszości są świadome tego, że są dyskryminowane – poucza Marcuse – trzeba więc ich uświadomić, wzbudzić w nich ducha walki. Należy wypracować metody (jedną z nich jest prowokacja), które pod pozorem walki o tolerancję dla mniejszości, będą służyć do represjonowania tych wszystkich, którzy będą próbować przeciwstawiać się tym mniejszościom (mowa nienawiści).
Oto przesłanie ideologa lewactwa, jakże zrozumiałe w świetle lewackiej ofensywy w ogóle, a ofensywy LGTB w szczególności.
Swoim bełkotem próbujesz obronić coś co jest nie do obrony.
Różnica jest kolosalna – lewica nawołuje do tolerancji wobec innych, a prawica do nietolerowania inności w ramach dbałości TYLKO o swoje racje. Widzisz różnicę?
Czy można tolerować kogoś, kto ciebie nie toleruje? Takiemu komuś musisz się podporządkować, tak jak większość niewierzących Polaków podporządkowuje się ideologii Kościoła rk. Dla przykładu. Albo walczyć, tak jak to robi Parada Równości. Dla przykładu.
Pis walczy z ideologią LGBT a nie z ludźmi, którzy zostali dotknięci zaburzeniami seksualności. Walka z komunizmem nie oznacza walki z robotnikami szanowni państwo. Intencjonalnie przeinaczacie istotę problemu i walicie kłamstwami w skonstruowanego przez siebie chochoła.
.
Fota jak z podręcznika autorstwa Goebbelsa dopełnia tylko obrazu jakości tego artykułu.
Porównanie nietrafione. Robotnicy nie byli komunistami, jeśli byli, to z wyboru, nie z natury, i szybko nimi być przestali. Niektórzy „robotnicy” ( z milicji, wojska etc) jednak stali się ofiarami walki z komunizmem, gdyż odebrano im wypracowane emerytury.
Pani Krystyno, geje i lesbijki wcale nie muszą być LGBT. Z drugiej strony w szeregach "tęczowej sprawy" jest przecież cała masa osób hetero.
.
Milicjant czy wojskowy to nie robotnik, a mówienie o "wypracowaniu" emerytury przez te osoby jest szalenie metaforyczne.
.
Pozdrawiam
"geje i lesbijki wcale nie muszą być LGBT"
No to się uśmiałem. LGBT oznacza Geje, Lesbijki, Biseksusliści, Transseksualiści". Jak zatem gej ma nie być gejem wg ciebie???
>Milicjant czy wojskowy….. mówienie o "wypracowaniu" >emerytury przez te osoby jest szalenie metaforyczne.
W punkt. Te grupy (i szereg innych, np. szamany, "rolnicy") mają "wypracowane" emerytury ponieważ reszta społeczeństwa jest zmuszona je wypracować…..Takie poboczne rezultaty "okrągłego stołu" czyli solidaruchy w akcji.
I znów słonimskiemu nie podoba się prawdziwa, kłamliwa, nadęta morda błazna, będącego podnóżkiem Kaczafiego.
Ciekawe jak wygląda "słodka buzia" Aleksandra P. – naczelnego hejtera z forum Oko.press
Głodnemu chleb na myśli.
– Nie zawsze mniejszości są świadome tego, że są dyskryminowane – poucza tow. H. Marcuse – trzeba więc ich uświadomić, wzbudzić w nich ducha walki. Należy wypracować metody (jedną z nich jest prowokacja), które pod pozorem walki o tolerancję dla mniejszości, będą służyć do represjonowania tych wszystkich, którzy będą próbować przeciwstawiać się tym mniejszościom (mowa nienawiści).
– Ja Ferdinand Wspanialy uświadomiłem sobie wreszcie, że jestem i zawsze byłem osobą głęboko prześladowaną (od czasu gdy stałem się człowiekiem; poprzednio – o czym rozwodzi się szeroko L.J. Kern – byłem psem), wyszydzaną i poniżaną. A to z tego banalnego zdawałoby się powodu, że jestem łysy, niestety łysy jak kolano. Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż należę do mniejszości. Rozglądam się wokół – wszędzie na ogół bujne czupryny, zajebiste plerezy, bokobrody, a poniżej roztomiłe bródki (sic!!!).
Tedy ja Ferdinand Wspanialy, łysol nad łysole, postanowiłem wyzwolić się z opresywnych względem łysych struktur społecznych. Postanowiłem wzbudzić w sobie agresję względem niełysych, którzy nawet nazywają siebie „Fryzjernymi Normalsami”. Apeluję też do wszystkich łysoli, by uczynili to samo. Takie oto są moje postulaty:
(1) Łysole wszystkich krajów łączcie się.
(2) Powołajmy Ruch na rzecz Tolerancji wobec Łysych.
(3) Organizujmy Parady Równości Wobec Łysych.
(4) Wprowadźmy „łysoedukację”, na początek w szkołach podstawowych; edukację prowadzić powinni odpowiednio przeszkoleni „łysolatarnicy” (łysi jak księżyc w pełni).
(5) W pierwszej fazie działalności Ruchu „łysowyzwolenia” wzniecajmy akty prowokacji względem nas; sprowokowana agresja i nienawiść niełysych do nas łysych będzie naszą „łysią” legitymizacją.
(6) W kolejnej fazie będziemy żądać penalizacji aktów nietolerancji wobec łysych (za „mowę nienawiści”). Ba perspektywicznie nawet musi być tak, że kto krzywo spojrzy na łysego – pójdzie do pierdla.
(7) Świat musi należeć do łysych! Moc jest z nami! Do ostatecznego zwycięstwa!
Ruch na rzecz tolerancji wobec łysych – może to i niezły pomysł, sam mam z roku na rok coraz mniej czupryny, ale ma jeden feler. Bo łysym można być zarówno z przyczyn naturalnych – kwestia hormonalna, są też choroby objawiające się łysieniem i na to rzeczywiście raczej sposobu nie ma – ale też po prostu za sprawą fryzjera i mody na szlachetną czaszkę. Czy do swojego ruchu będziesz przyjmował też łysych z wyboru, którzy przynajmniej raz w tygodniu muszą ogolić całą głowę, czy tylko tych biologicznych? Natomiast osoby z grupy LGBTI, czyli inaczej mówiąc, nieheteronormatywne, nie mają takiego wyboru. Oni są gejami, lesbijkami, trans- czy biseksualni od samego początku, kiedy wykształca się ich seksualność, wyłącznie z powodu czysto biologicznego – gospodarki hormonalnej i jej wpływu na kształtowanie się mózgu, mówiąc językiem laika, ale nikt nie jest LGBT z wyboru. Tak samo, jak nie można nikogo "wyleczyć" z homoseksualizmu, nie da się też osoby heteroseksualnej przerobić na homoseksualną, nawet przez gwałt (w obu tych przypadkach) – co najwyżej złamie się takiej osobie psychikę na resztę życia. Krótko mówiąc, swoimi kpinami trafiłeś kulą w płot.
dokładnie tak, a dla Ferdynanda – możesz dokonać wyboru – uznać, że z dumą będziesz nosił łysinę albo możesz kupić sobie.. peruczkę ;-))
Wyśmiewanie łysych tak samo jak wszystkich innych z powodu ich cech fizycznych jest przejawem dyskryminacji. Nie słyszałem jednak, by łysi nie mogli zawierać małżeństw. Mają też pewne przywileje – nie muszą wchodzić w czepku na basen.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Propaganda nienawiści wobec LGBT może mieć źródło w niepewności co do swej seksualności przez wielu na prawicy. Nauczono ich, że bycie gejem to zboczenie, więc jaką tragedią musiałoby być dla rodziny i znajomych, "gdybym ja był taki." Więc nie chcąc być takim, wykazują jakimi są super hetero poprzez nagonkę na LGBT.
Przypomniał mi się film w którym Richard Pryor grał niewidomego. W pewnym momencie jego siostra mówi mu, że jest czarny, a on przerażony: Nie, ja, czarny! Co powie Tata?
Sztab wyborczy PAD-alca znalazł doskonały sposób na odsunięciem dyskusji wyborczej od najważniejszych problemów Polski. Pogadajcie sobie o pedałach i lesbijkach i potem idźcie wybierać kandydata, który ma powstrzymać społeczno-gospodarczą klęskę i za kilka lat zacznijcie pytać "jak to się stało, kto go wybrał".
Skoro kobiety chcące usunąć niechcianą ciążę muszą wyjechać na Słowację – to dlaczego LGBT chcący wziąć ślub nie mogą wyjechać do Niemiec albo Holandii?
Może naiwnie myślą, że Polska to ich ojczyzna?
Szukam miłego i kulturalnego faceta na miłe spotkania lub stały związek.
Mam na imię Lena lat 25, wzrost 169cm,
— — — — — — — — — —
Moje kontakt do mnie telefon tu – http://www.lexlale.eu
Znajdź mnie po niku: Lenka25x napisz do mnie spotkajmy się!