Symulacje rozpraw o uzgodnienie płci pokazują, jak mówić o transpłciowości na sali sądowej bez stygmatyzacji. Aktywiści pytają: gdzie są ci sędziowie, którzy powinni to zobaczyć?
Pokazowe rozprawy o uzgodnienie płci odbyły się w całej Polsce w ramach Festiwalu Rozpraw Sądowych organizowanego przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia.
Iustitia nie po raz pierwszy organizuje symulacje procesów sądowych. Do tej pory były to jednak sprawy karne, które budzą największe zainteresowanie. Iustitia odtwarzała więc już procesy z „Makbeta”, „Harry’ego Pottera” czy „101 Dalmatyńczyków”.
Tym razem sędziowie zdecydowali się pokazać sprawę cywilną, inspirując się nie literaturą, ale życiem osób transpłciowych w Polsce.
Z okazji Światowego Dnia Praw Człowieka, który przypada 10 grudnia, Iustitia zorganizowała pokazowe procesy o uzgodnienie płci m.in. w sądach we Wrocławiu i Lubinie, a także w Katowicach, Koszalinie, Olsztynie, Gdańsku, a nawet w kinie Janosik w Żywcu.
„Nie jesteśmy tu po to, żeby kogokolwiek oceniać, ani kogokolwiek usprawiedliwiać” – powiedziała sędzia Joanna Grzanka tuż przed rozpoczęciem pokazowej rozprawy w sądzie okręgowym we Wrocławiu.
Jak podkreśliła, sprawy dotyczące prawnej tranzycji toczą się według różnych scenariuszy, w zależności od sądu, a właściwie sędziego, który daną sprawę rozpatruje.
„Doświadczenia stron występujących w tego typu postępowaniach są albo względnie dobre, albo bardzo złe. Gdyby istniała stosowna ustawa, tych pozytywnych doświadczeń z sądem mogłoby być więcej” – mówiła sędzia Grzanka.
W Polsce nie ma ustawy regulującej proces prawnej tranzycji. Osoby transpłciowe, które chcą zmienić oznaczenie płci w dokumentach, muszą pozywać swoich rodziców w ramach bardzo ogólnej procedury tzw. sprawy o ustalenie, którą reguluje art. 189 kodeksu postępowania cywilnego.
O tym, na czym ona polega, pisaliśmy w OKO.press tutaj.
Na początek pokazowej rozprawy, sędzia Grzanka, która wcieliła się w rolę przewodniczącej składu orzekającego, zwróciła się do powoda:
„Sąd chciałby zapytać, w jaki sposób ma się zwracać?”.
„Franek Przybysz-Smarzyński” – odpowiedział Smarzu, czyli Anna Przybysz-Smarzyński, osoba założycielska i przewodnicząca zarządowi wrocławskiej Kultury Równości, która wcieliła się w rolę 24-letniego powoda.
„Czyli rozumiem, że mogę mówić w formie męskiej?” – dopytywała sędzia.
To pierwszy przykład modelowego, ale wciąż rzadkiego zachowania sędziego w trakcie rozprawy o uzgodnienie płci.
Sędziowie najczęściej zwracają się do strony powodowej w takiej formie, na jaką wskazują dane w dokumentach załączonych do pozwu.
W tym przypadku sąd zwracałby się więc do Franka per „pani” lub „powódka” oraz używałby żeńskich form czasownika.
Część sędziów broni się, że to, co wolno im zrobić na sali sądowej, ściśle regulują przepisy. Inni twierdzą, że nie mogą zmienić formy zwracania się do strony przed zapadnięciem wyroku, bo byłoby to niezgodne ze stanem faktycznym.
Nie istnieje jednak żaden przepis, który zabraniałby sądowi zwracania się do stron w taki sposób, w jaki sobie życzą. Jak tłumaczyła w rozmowie z OKO.press sędzia SO we Wrocławiu Dorota Stawicka-Moryc: „Wszystko zależy od dobrej woli sędziego”.
W pokazowej rozprawie przed wrocławskim sądem pojawiła się postać biegłego. Wnioskowali o niego rodzice Franciszka.
Tak dzieje się też podczas prawdziwych rozpraw o uzgodnienie płci. Kiedy rodzice nie akceptują tranzycji dziecka, korzystają na sali sądowej ze wszystkich uprawnień, jakie kodeks postępowania cywilnego przyznaje stronie pozwanej. Powołują swoich świadków, nierzadko katolickich psychologów, a także wnioskują o badanie przez biegłych.
Jednak równie często biegłych powołują sami sędziowie. I to nawet wtedy, gdy sprzeciwia się temu zarówno osoba transpłciowa składająca pozew, jak i pozwani rodzice.
Sędziowie, którzy powołują biegłych z urzędu, tłumaczą, że zmiana oznaczenia płci w dokumentach jest tak ważka, że musi być poparta opiniami specjalistów.
Tyle że każda osoba, która składa w sądzie pozew o uzgodnienie płci, dołącza do niego zaświadczenia psychiatry, seksuologa i psychologa, którzy nierzadko są obecni w procesie jej tranzycji od samego początku.
Według sędziów takie zaświadczenia mają jednak charakter dokumentów prywatnych, które jako zlecone i opłacone przez strony, nie mogą być uznane przez sąd za wiarygodne. Innymi słowy – sąd może wierzyć tylko biegłemu. Choć nie w każdej sprawie ta zasada znajduje zastosowanie.
“Jeśli w sprawie o naprawę samochodu, strona przynosi do sądu wyliczenie, ile ta naprawa kosztowała, a druga strona zgadza się z tym wyliczeniem, to sąd nie powołuje biegłego, żeby sprawdzić, czy na pewno tyle taka naprawa powinna kosztować. (...) Sąd cywilny powinien być związany tym, co ustaliły strony” – tłumaczyła sędzia Stawicka-Moryc w rozmowie z OKO.press.
Biegła, w którą wcieliła się sędzia Katarzyna Wręczycka, na potrzeby symulacji obejmowała trzy specjalizacje: psychiatrię, seksuologię i psychologię.
„To jest pewien jednorożec, którego w świecie faktycznym nie ma” – tłumaczyła w trakcie rozprawy sędzia Grzanka. W prawdziwych sprawach o uzgodnienie płci powołuje się najczęściej minimum dwóch biegłych, czyli psychiatrę-seksuologa i psychologa.
Podczas symulacji, biegła wzięła udział w rozprawie, ponieważ pozwani kwestionowali sporządzoną przez nią opinię.
„Nasze dziecko cały czas zachowywało się jak dziewczyna. Przebieranie się i udawanie faceta to fanaberia, której źródłem są szkodliwe lewackie ideologie, złe towarzystwo oraz zaburzenia psychiczne naszego dziecka, które nie jest świadome tego, co sobie wymyśliło” – pisali rodzice w odpowiedzi na opinię biegłej.
Na sali sądowej biegła podkreślała, że sporządzona przez nią opinia jest zgodna z wytycznymi zawartymi w najnowszej klasyfikacji chorób ICD-11, w której transpłciowość nie jest uznawana za zaburzenie psychiczne, ale stan zdrowia seksualnego, wymagającego adekwatnej interwencji medycznej i psychologicznej.
“Stan zdrowia to sfera, na którą człowiek nie ma wpływu. Nie winimy przecież naszych myśli czy czytanych treści za dolegliwości w jakimkolwiek innym obszarze zdrowia”
– tłumaczyła biegła.
„Formalna zmiana statusu płci w dokumentach urzędowych jest niezbędna do ochrony dobrostanu psychicznego powoda. Bez tego powód nadal będzie narażony na stres i dyskomfort. A dalsze negowanie doświadczeń powoda przez państwa pozwanych, czyli rodziców, może przyczyniać się do pogłębiania cierpienia pana Franciszka” – mówiła biegła.
Podczas pokazowej rozprawy w role pozwanych rodziców wcielili się sędziowie Sylwia Krajewska (matka Grażyna) i Grzegorz Kurdziel (ojciec Witold), na co dzień orzekający w Sądzie Rejonowym dla Wrocławia Śródmieścia.
Zapytany na sali sądowej o stanowisko wobec pozwu, ojciec Franciszka odpowiedział: „Nie zgadzam się z pozwem, to są jakieś wymysły”.
Jednak tuż po zakończeniu składania zeznań przez biegłą, pozwany ojciec wstał i poprosił głos.
"Zrozumiałem, że moje dziecko tak naprawdę cierpi. I że ta korekta mu pomoże.
I ja mam taką prośbę do Franka i do sądu, czy ja mógłbym usiąść obok mojego dziecka?".
Sąd pozwolił Witoldowi usiąść obok Franka, po czym ojciec serdecznie wyściskał syna. Taki obrazek niezwykle rzadko zdarzał się do tej pory na prawdziwych salach rozpraw.
Nie tylko dlatego, że rodzice, którzy sprzeciwiają się tranzycji dziecka, zwykle nie zmieniają zdania w trakcie rozprawy. Powodem znów są sędziowie, którzy niechętnie zgadzają się na jakiekolwiek odstępstwo od ustalonego przebiegu rozprawy.
W reportażu Piotra Jaconia „Wszystko o moim państwie” matka Floriana chciała usiąść obok syna, a nie naprzeciwko niego. Sędzia nie wyraziła na to zgody, tłumacząc, że w sądzie strony mają swoje miejsca na sali rozpraw, które wynikają z przepisów, i nie ma w tym zakresie dowolności.
W sukurs sędziom przyszedł jednak minister sprawiedliwości. 15 października weszła w życie nowelizacja regulaminu urzędowania sądów powszechnych, zainicjowana przez Adama Bodnara.
Do §109 regulaminu dodano ustęp 6, który daje sędziemu możliwość zezwolenia na zajęcie miejsc w inny sposób, niż wynika to z ogólnie przyjętej reguły.
„W szczególności na zajęcie przez pozwanego miejsca obok powoda w sprawach o ustalenie płci metrykalnej (art. 189 kpc)” – mówi dodany, obowiązujący już we wszystkich sądach w Polsce, przepis.
Podczas pokazowej rozprawy we Wrocławiu, w miejscu dla publiczności zasiedli wrocławscy aktywiści, osoby transpłciowe i ich rodzice. Z widowni rozprawie przyglądało się kilkoro sędziów.
„A gdzie reszta? Gdzie są ci sędziowie, którzy naprawdę potrzebowaliby szkolenia ze spraw o uzgodnienie płci?” – zapytał jeden z aktywistów.
Oficjalnie sędziowie zapowiadają, że będą starać się docierać z edukacją do jak największej liczby swoich kolegów i koleżanek. Nieoficjalnie przyznają jednak, że nikogo do przeszkolenia zmusić nie mogą.
„Na dobrowolne szkolenia przychodzą ci sędziowie, którzy tak naprawdę ich nie potrzebują”
– przyznają.
Na razie Rzecznik Praw Obywatelskich rozesłał do prezesów wszystkich sądów w Polsce drugą edycję przewodnika po sprawach o uzgodnieniu płci.
O tym, jakie zalecenia ma dla sędziów przewodnik, pokazaliśmy na tym filmie:
LGBT+
Prawa człowieka
Sądownictwo
Iustitia
osoby transpłciowe
transpłciowość
tranzycja
tranzycja prawna
uzgodnienie płci
Dziennikarz OKO.press. Absolwent politologii na UAM oraz prawa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Publikował m.in. w “Gazecie Wyborczej”.
Dziennikarz OKO.press. Absolwent politologii na UAM oraz prawa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Publikował m.in. w “Gazecie Wyborczej”.
Komentarze