"Pewien układ", "pewne idee", "pewien polityk", "pewna grupa ludzi" - to od lat ulubione związki frazeologiczne prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W rozmowie w TV Trwam Andrzej Duda pokazał, że wiernie śledzi językoznawcze dokonania lidera obozu władzy
"Trzeba chronić dzieci przed szkodliwymi ideologiami. (…) Musimy się bronić przed wcielaniem pewnych ideologii" - stwierdził w czwartek 5 marca 2020 prezydent Andrzej Duda na antenie TV Trwam. Niestety, nie sprecyzował, jakie dokładnie "pewne ideologie" ma na myśli, w jaki sposób zagrażają dzieciom, a więc przed kim konkretnie należy polską dziatwę chronić. Słuchacze mieli się tego sami domyślić, a prezydent Duda wiedział zarazem, że ich domysł będzie zgodny z jego intencjami.
Brak precyzji to podstawowy składnik metody perswazji, którą do perfekcji opanował i przekazał następcom patron Andrzeja Dudy - prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Mówienie o "określonych kręgach", "pewnych ideologiach" i "specyficznych ideach" ma w języku Kaczyńskiego dwie funkcje:
Językowym trendsetterem w używaniu charakterystycznych niedopowiedzeń od dawna jest Jarosław Kaczyński. Poniżej kilka przykładów.
W lutym 2005 roku w taki sposób ogłosił, że w Polsce panuje cenzura, a dziennikarze są sterowani politycznie: "W Polsce tak naprawdę wolnych mediów nie ma. Jest pewien układ i dziennikarze, których pozycja jest bardzo trudna".
W marcu 2006 roku prezes PiS zajął się "Gazetą Wyborczą", zarzucając jej de facto zdradę polskich interesów i genetyczne ciągoty do działania na rzecz obcych mocarstw. Zrobił to tak: "Na łamach tego potężnego instrumentu pewne idee Komunistycznej Partii Polski (…) mają swoją kontynuację".
W czerwcu 2014 roku obywatele dowiedzieli się od Kaczyńskiego, że zagrażają nam Niemcy i Rosja, które wspólnie knują przeciwko Polsce. Prezes PiS wyraził to w sposób następujący: "Bardzo potężne siły dążą do tego, żeby Polska nie była tym, czym mogłaby być. Trzeba się temu przeciwstawić".
Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi we wrześniu 2019 roku prezes PiS użył swych językotwórczych mocy, by ogłosić, że równe prawa dla gejów i lesbijek to wroga inwazja na Polskę: "Nie możemy pozwolić na to, by specyficznego rodzaju ideologia opanowała także Polskę – chociaż próbuje".
Czasami metajęzyk lidera obozu władzy przybiera - zapewne niechcący - formę autoparodii. Tak Jarosław Kaczyński mówił w kwietniu 2016 roku, że jest de facto pierwszą osobą w państwie:
"Nie ukrywam, że miałem na kształt rządu pewien wpływ i ponoszę za jego działania pewną współodpowiedzialność".
Jak widać, stylistyka wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy z wywiadu dla Radia Maryja jest wierną kopią stylu Jarosława Kaczyńskiego. Przypomnijmy, co powiedział prezydent: "Trzeba chronić dzieci przed szkodliwymi ideologiami. (…) Musimy się bronić przed wcielaniem pewnych ideologii".
Nie ma wątpliwości, że Duda miał na myśli - a co słuchacze rozgłośni z pewnością świetnie zrozumieli - tzw. "ideologię LGBT", ulubioną zbitkę słowną skrajnej i PiS-owskiej prawicy oraz radykalnych organizacji w rodzaju Ordo Iuris. Propagatorem tej znaczeniowej manipulacji jest również abp Marek Jędraszewski.
Pod tym hasłem kryje się szereg kłamstw, przeinaczeń i wydumanych zarzutów stawianych "ideologom": że deprawują dzieci, promują (!) homoseksualizm, chcą wykorzenić polską tradycję, przeciwstawiają się naturalnemu porządkowi.
Co w rzeczywistości kryje się za "ideologią LGBT"? Warsztaty dla młodzieży z profilaktyki HIV, programy edukacji seksualnej, kampanie społeczne dotyczące mowy nienawiści, szkolenia dla aktywistów, szkolenia antydyskryminacyjne dla pracowników urzędów. A więc działania na rzecz równych praw mniejszości seksualnych w Polsce.
Dlaczego prezydent Duda nie powiedział wprost, że chce chronić polskie dzieci przed "ideologią LGBT"? Stanięcie w jednym rzędzie z Markiem Jędraszewskim i radykałami z Ordo Iuris mogłoby mu utrudnić ewentualny marsz do centrum w wyborach prezydenckich.
Zwłaszcza że w lutym 2020 w jednym z wywiadów w lutym zasugerował, że rozważyłby podpisanie ustawy wprowadzającej w jakiejś formie związki partnerskie. Co kontrastowało z deklaracją z listopada 2018, że rozważyłby podpisanie e "dobrze przygotowanej ustawy, która zakazywałaby propagandy homoseksualizmu i gender" w szkołach (byłaby to kopia prawa obowiązującego w Rosji Putina).
Także powiedzenie wprost, że prezydent Duda będzie chronić dzieci np. przed edukacją seksualną w szkołach nie byłoby rozsądne politycznie: jak pokazał sondaż Ipsos dla OKO.press, w tej sprawie krucjata prawicy nie przemówiła do większości Polaków: w dużym odsetku chcemy, by dzieci o seksie po pierwsze, uczyły się szkole, a po drugie, uczyły się rzeczy różnorodnych, a nie wyłącznie tych zgodnych z nauką Kościoła.
By wybrnąć z tego splotu sprzecznych interesów, język Jarosława Kaczyńskiego nadawał się doskonale: z jednej strony konserwatywni słuchacze rozgłośni o. Tadeusza Rydzyka usłyszeli to, co chcieli usłyszeć, z drugiej - Duda nie dał się złapać na konkretnym nienawistnym cytacie wobec mniejszości seksualnych. Wilk syty i owca cała.
Do słów Andrzeja Dudy można też podejść z nadzwyczaj dobrą wolą i przyjąć, że prezydent po prostu powiedział to, co powiedział, i wcale nie miał na myśli fikcyjnej "ideologii LGBT", tylko naprawdę istniejące ideologie, którymi indoktrynuje się najmłodszych Polaków.
Wypadałoby wtedy oczekiwać reakcji Dudy na następujące fakty:
OKO.press ma jednak przeświadczenie graniczące z pewnością, że takiej ideologicznej indoktrynacji polskich dzieci prezydent afiszujący się w ubraniach marki "Red is Bad" sprzeciwiać się nie będzie.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze