0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: STRINGER / AFPSTRINGER / AFP

15 kwietnia 2023 roku Jarosław Kaczyński - bez procedur i wcześniejszych konsultacji - poinformował o zakazie importu do Polski ukraińskich produktów rolnych. Na podobny krok zdecydowały się później Węgry, Słowacja i Bułgaria. Polski zakaz dotyczył nie tylko zboża i roślin oleistych, ale też miodu, drobiu, jajek. Zgodnie z treścią lakonicznego rozporządzenia podpisanego przez ministra Waldemara Budę, zakaz miał obowiązywać do końca czerwca 2023 roku.

Na ten krok szybko zareagował Kijów. W poniedziałek 17 kwietnia do Polski przyjechała pierwsza wicepremier Ukrainy Julia Swyrydenko oraz minister rolnictwa Mykoła Solski. W rozmowach ustalono, że ukraińskie zboże przejeżdżające przez Polskę będzie konwojowane i monitorowane systemem SENT, który ma zapewniać, że zboże nie zostaje w Polsce, lecz przejeżdża tylko tranzytem.

Tym samym zakaz importu równie szybko zdjęto, co go nałożono

A jak na pierwotną decyzję polskich władz o zakazie importu zareagowała ukraińska opinia publiczna? Sprawdziliśmy.

Przeczytaj także:

Ile ukraińskiego zboża przekroczyło granice

Najpierw trochę ukraińskich danych. Na Polskę, Węgry, Rumunię oraz Słowację w pierwszym kwartale 2023 roku przypadało 28 proc. całego ukraińskiego eksportu rolnego.

„Od początku wojny Ukraina przetransportowała przez polską granicę około miesięczny wolumen całego przedwojennego eksportu rolnego (6-7 mln ton)” – poinformował Mykoła Gorbacziow, prezes Ukraińskiego Stowarzyszenia Zbożowego. To wielokrotnie więcej niż przed wojną. Duża część z tego to tranzyt, ale jak duża?

Forbes wskazuje, że połowa zboża przekraczającego granicę prawdopodobnie zostaje w Polsce — mniej więcej tyle, ile w całej UE. Cytuje też jednak (zastrzegającego sobie anonimowość) rozmówcę z ukraińskiego Ministerstwa Polityki Rolnej, według którego sytuacja w Polsce jest nietypowa:

aż 75-80 proc. ukraińskiego zboża, które przekroczyło granicę, miało zostać sprzedane w naszym kraju.

W Ukrainie o kryzysie zbożowym: test na siłę instytucji UE

Według danych przytaczanych przez ukraiński oddział Forbesa przez Polskę przechodziło 50 proc. transportu kolejowego i 40 proc. drogowego zbóż i nasion roślin oleistych. W 2022 roku wielkość eksportu rolnego wyniosła 23,4 mld dolarów (o 16 proc. mniej niż w poprzednim roku), podaje AgroPortal. Natomiast w 2021 roku Ukraina wyeksportowała artykuły rolno-spożywcze o wartości 27,9 mld dolarów, co oznaczało wzrost o prawie 25 proc. w stosunku do poziomu 22,4 mld w 2020 roku - pisze AgroPolit.com.

Na łamach "Europejskiej Prawdy" Nazar Bobrycki, ekspert handlu międzynarodowego, komentował, że decyzja o zakazie importu i tranzytu produktów rolnych z Ukrainy spowoduje negatywne konsekwencje dla ukraińskiej gospodarki:

„Grozi to zerwaniem ciężko wypracowanych kontraktów eksportowych, wymusza rewizję planów na sezon zasiewów, zaburza równowagę łańcuchów dostaw, budowanych z takim trudem jako alternatywa dla drogi morskiej. Decyzja uderza też w plany inwestycyjne budowy punktów przeładunkowych produktów rolnych na granicy ukraińsko-polskiej, w tym inwestycji z udziałem europejskich i międzynarodowych instytucji finansowych”.

Dalej Bobrycki:

„Decyzja polskiego rządu stawia pod znakiem zapytania integralność i efektywność rynku wewnętrznego UE, zarówno z punktu widzenia ekonomicznego - rozumianego jako zdolność do zapewnienia działania mechanizmów rynkowych, wyrównujących nierównowagę popytu i podaży - jak i prawnego - rozumianego jako gotowość do przeciwdziałania naruszeniom ram regulacyjnych rynku wewnętrznego.

Wątpliwości te będą tylko rosły, jeśli w najbliższym czasie nie doczekamy się zdecydowanej i skutecznej reakcji Komisji Europejskiej na kroki podjęte przez polskich polityków”.

Ołeh Niwiewski, wiceprezes Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej (KSE), wskazywał, że kryzys zbożowy to test siły instytucji Unii Europejskiej, ponieważ rozwiązuje ona swoje problemy handlowe jako blok, a nie jako poszczególne kraje:

„Reżim wolnego handlu z Ukrainą powinien dotyczyć wszystkich członków UE. Jeśli handel jest zawieszony, to decyzja powinna pochodzić od Komisji Europejskiej, a nie od poszczególnych krajów. Jednostronne decyzje podkopują Unię, co przynosi korzyści tylko jednemu państwu – Rosji”.

„Ukraińscy producenci stracili już około 15 miliardów dolarów z powodu rosyjskiej agresji i wynikających z tego problemów z eksportem. Trudno powiedzieć, jakie będą straty z powodu obecnych inicjatyw” – mówił Niwiewski.

Ukraińscy eksperci wśród przyczyn decyzji rządu PiS o zakazie importu wskazują zbliżające się wybory parlamentarne w Polsce.

„Strona polska liczy chyba na zrozumienie przez Kijów politycznych problemów kluczowego sojusznika w przededniu cyklu wyborczego - wskazywał Nazar Bobrycki.

Czy ukraińskie zboże naprawdę szkodzi sąsiadom?

Na antenie radia NV 18 kwietnia kryzys zbożowy wyjaśniał Serhij Fursa, ukraiński bankier inwestycyjny i ekspert finansowy. Według niego w ostatnich dniach widzimy "wersję demonstracyjną" przyszłej ukraińskiej integracji z Europą.

"Europejskie lobby rolnicze jest zaniepokojone z powodu możliwej ukraińskiej eurointegracji. Jesteśmy rolniczym państwem, mamy ogromne obszary ziemi rolnej, a więc również dużo produkujemy. Ukraina nawet podczas wojny jest istotnym graczem na światowym rynku spożywczym” – zaznacza ekspert.

Ale dodaje:

„Jeśli ukraińskie zboże odegrało jakąś rolę w zaniepokojeniu polskich rolników, to minimalną. Po napaści Rosji oraz z powodu inflacji ceny na światowych rynkach surowców, zwłaszcza jeśli chodzi o produkcję rolną, w ubiegłym roku bardzo wzrosły. Polscy rolnicy natomiast czekali na jeszcze wyższe ceny, żeby zarobić więcej i dlatego nie sprzedawali swojej produkcji, a ich zboże zalega w magazynach. Ich kłopot polega jednak na tym, że podpisano porozumienie ws. zboża, a więc presja spekulacyjna się zmniejszyła. Ukraińskie zboże trafiło na światowy rynek, dlatego dzisiaj cena dużo niższa w porównaniu do wiosny 2022 r.” – tłumaczy Fursa.

Według ukraińskiego eksperta taka sytuacja okazała się niekorzystna dla polskich rolników, więc przez protesty wymusili na swoim rządzie zakaz importu ukraińskiego zboża oraz innej produkcji rolnej:

„Fundamentem rządzącej w Polsce partii są konserwatywne regiony wiejskie, rolnicy to ich kluczowi wyborcy” – wyjaśnia ukraińskim słuchaczom ekspert.

W ostatnim sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM poparcie dla PiS na wsi wyniosło aż 43 proc., a cztery partie prodemokratyczne razem zebrały 37 proc. Pisaliśmy, że naruszenie interesów rolników wiązałyby się z negatywnymi skutkami dla partii rządzącej.

Co będzie dalej wg ukraińskiego eksperta?

„Dla Ukrainy byłoby nieracjonalnie wprowadzać w odwecie ograniczenia na polskie towary i zaczynać wojny handlowe. W dłuższej perspektywie jednak spór będzie się toczył o podział pieniędzy na tym rynku. Ukraińskie rolnictwo to czysty biznes działający na zasadach rynkowych, a rolnictwo w Europie jest oparte w dużym stopniu o dotacje, przez co jest mniej efektywne i konkurencja z Ukrainy może zagrażać temu modelowi funkcjonowania” – uważa Fursa.

W sposób podobny myśli Ołeh Niwiewski z Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej. Tak pisze na swojej stronie na Facebooku:

„Wygodnie jest działać w cieplarnianych warunkach wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej, ale prawdziwy, efektywny agrobiznes jest tu – w Ukrainie".

Problem rozwiązany, lecz osad zostaje

Według Serhija Fursy w omawianym przypadku zbożowym Ukraina stała się częścią wielkiej polityki europejskiej.

„Polacy blokują nasz ukraiński eksport, żeby otrzymać pieniądze z Brukseli. To jest problem nie tylko ukraiński, ale również brukselski, który będzie bardzo aktualny w procesie ukraińskiej eurointegracji. Polacy są naszymi przyjaciółmi, wiele zrobili dla Ukrainy, są naszymi adwokatami w UE i NATO, ale przy tym mają również swoje interesy, co jest absolutnie naturalne”

– podsumowuje Fursa.

Podobnie widzi sytuacje Nazar Bobrycki:

„Ten precedens nie wróży dobrze negocjacjom przedakcesyjnym między Ukrainą a UE, ponieważ wyraźnie wskazuje stronie ukraińskiej na możliwość skorygowania w podobny sposób jak dziś przyszłych zakłóceń w liberalizacji handlu z UE. Zakłóceń, które nieuchronnie pojawią się w trakcie integracji gospodarczej Ukrainy z rynkiem europejskim”.

To nie koniec problemów dla Ukrainy

Tymczasem Rosja znów blokuje inspekcje statków na Bosforze, utrudniając tym samym eksport ukraińskiego zboża drogą morską.

Andrij Kłymenko, szef Instytutu Studiów Strategicznych nad Morzem Czarnym, redaktor naczelny BlackSeaNews, mówi, że zmniejszenie o połowę (z 5-6 we wrześniu 2022 roku do 2,5-3 w marcu 2023) liczby statków przepływających dziennie przez „korytarz zbożowy” od strony Bosforu jest celową polityką Rosji: "Nie może jej się podobać udany eksport ukraińskiego zboża i związane z tym dodatkowe dochody ukraińskiego budżetu, które są wykorzystywane m.in. do finansowania ukraińskiej obrony”. Zobaczyć więcej danych na ten temat można pod tym linkiem.

Kłymenko zaznacza, że „jedynym czynnikiem zmuszającym Rosję do zgody na kontynuację morskiego eksportu zboża przez Ukrainę jest obawa Putina przed radykalnym pogorszeniem stosunków z Turcją”.

Od momentu uruchomienia morskiego korytarza zbożowego do dziś - od 1 sierpnia 2022 r. do 16 kwietnia 2023 r. - Ukrainie udało się wyeksportować do zagranicznych partnerów 28,1 mln ton produktów rolnych, podaje Ukraińskiego Klubu Agrobiznesu.

t

;

Udostępnij:

Krystyna Garbicz

Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.

Komentarze