0:000:00

0:00

Prawa autorskie: 15.10.2022 Warszawa , ul. Grzybowska 56 . Konwencja partii " Solidarna Polska " . Protest AgroUnii przed konwencja . nz Patryk Jaki Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl15.10.2022 Warszawa ...

Europoseł Solidarnej Polski i dr nauk o bezpieczeństwie Patryk Jaki wystąpił 28 listopada 2022 r. w programie „Gość Radia ZET”. Całego programu można wysłuchać tutaj, a tutaj można także przeczytać jego streszczenie. Jaki bronił w nim m.in. zmian wprowadzanych przez rząd PiS — a firmowanych przez jego partyjnego szefa, ministra Zbigniewa Ziobrę — w polskim systemie sądownictwa. Ponieważ zmiany te zakwestionowały liczne instytucje europejskie — z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej na czele — europoseł atakował je także, przedstawiając krytykę ze strony Unii jako

atak o rasistowskim podłożu.

Co powiedział europoseł i doktor Jaki

Interesująca nas wypowiedź Jakiego znalazła się na początku programu. Jaki przekonywał, że Unii Europejskiej tylko pozornie zależy na przestrzeganiu standardów praworządności, a naprawdę po prostu chce uderzyć w Polskę:

„Chodzi o to, że zmiany, które wprowadziliśmy w sądownictwie, to jest system dokładnie, taki jak funkcjonuje w innych państwach i oni to nawet wiedzą. Jak ja im mówię, że tak samo mamy przecież traktat taki, to funkcjonuje tak samo w innych państwach, to oni mówią ok, ale powołujemy się na opinii Komisji Weneckiej, która mówi, że mogą być takie same systemy, ale są państwa, które mają gorszą tradycję i gorszą kulturę i to jest pogląd rasistowski.

[Unia Europejska] w tej sprawie stosuje kryterium rasistowskie, dlatego, że uważa, że Polska nie może mieć takiego samego systemu jak np. Hiszpania czy Niemcy, dlatego, że w Polsce jest rzekomo gorsza kultura i gorsza tradycja”.

[Unia Europejska] w tej sprawie [praworządności] stosuje kryterium rasistowskie, dlatego, że uważa, że Polska nie może mieć takiego samego systemu jak np. Hiszpania czy Niemcy dlatego, że w Polsce jest rzekomo gorsza kultura i gorsza tradycja
PiS nie wprowadza takiego systemu sądownictwa, jak Hiszpania i Niemcy, a Unia nie dyskryminuje Polski i nie stosuje rasistowskich kryteriów oceny
Gość Radia ZET,28 listopada 2022

Porównywanie „reform” PiS do systemu sądownictwa w Niemczech czy Hiszpanii to stały argument polityków rządzącej prawicy. Użył go np. minister Ziobro we wrześniu 2021 roku czy wcześniej w kwietniu 2019 roku Nie wiemy dokładnie, o co chodziło teraz posłowi Jakiemu, ale jego szef przekonywał, że sposób powołania członków Krajowej Rady Sądownictwa w Polsce — którzy są wybierani po zmianach wprowadzonych przez PiS przez Sejm, a nie przez środowisko sędziowskie — jest taki sam, jak w Hiszpanii. Tam również odpowiednik KRS wybiera parlament, i to większością 3/5 głosów.

W 2017 roku, gdy polskie zmiany w KRS były w trakcie procedowania, hiszpańska sędzia Nuria Díaz Abad, ówczesna Przewodnicząca Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ) dementowała rzekomą identyczność obu systemów.

W OKO.press wyjaśnialiśmy już, na czym polegają różnice:

  • Zgłaszanie kandydatur: w Hiszpanii zgłosić może się każdy sędzia, który ma poparcie 25 członków samorządu sędziowskiego albo stowarzyszenia sędziowskiego; w Polsce poparcia mogą udzielić obywatele (w liczbie co najmniej 2 tys.) lub jakichkolwiek 25 sędziów;
  • Zatwierdzanie kandydatur: w Hiszpanii spośród zgłoszeń właściwych kandydatów wybiera Komisja Wyborcza złożona z sędziów Sądu Najwyższego; w Polsce kryteria formalne bada Marszałek Sejmu, a decydują kluby poselskie, Prezydium Sejmu i komisja sejmowa;
  • Kryteria wyboru: w Hiszpanii Senat i Kongres Deputowanych wybierają po sześciu kandydatów, czyli w sumie 12, z czego trzech musi być sędziami hiszpańskiego SN, trzech musi mieć co najmniej 25-letni staż zawodowy; w Polsce decyduje wyłącznie Sejm, który "w miarę możliwości, uwzględnia potrzebę reprezentacji w Radzie sędziów poszczególnych rodzajów i szczebli sądów". Parytetów nie ma.

...w Niemczech także jest inaczej niż w Polsce

Przykład niemiecki jest również chybiony — co wyjaśnialiśmy wielokrotnie, m.in. tutaj. Przypomnijmy jednak. W Niemczech w procesie wyboru sędziów odpowiednika Sądu Najwyższego bierze udział 16 osób powołanych przez Bundestag (niekoniecznie posłów) i 16 ministrów sprawiedliwości krajów związkowych. Na czele tak uformowanej komisji stoi federalny minister sprawiedliwości.

Środowisko sędziowskie w Niemczech asystuje przy procesie wyboru sędziów do SN za sprawą Presidialrat, prezydium danego sądu federalnego, które opiniuje kandydatury.

Jego opinia nie jest wiążąca, lecz w praktyce jest nie do pomyślenia, aby została zignorowana. Niemiecki system ma też długą tradycję i opiera się na dobrym obyczaju.

Jak czytamy w ostatnim raporcie o stanie praworządności w UE, poziom postrzeganej niezależności sądów i niezawisłości sędziów w Niemczech pozostaje wysoki. Aż 76 proc. niemieckiego społeczeństwa ocenia go jako "dość dobry" lub "bardzo dobry". Zastrzeżeń co do funkcjonowania systemu nie zgłaszają ani niemieckie Stowarzyszenie Sędziów i Prokuratorów, ani niemiecka Izba Adwokacka, ani niemiecka Federalna Izba Adwokacka.

…czy Unia jest rasistowska?

Jaki mówi także o rasizmie: „Są państwa, które mają gorszą tradycję i gorszą kulturę i to jest pogląd rasistowski”.

Nie jest jasne, gdzie poseł Jaki coś takiego usłyszał. Natomiast istnieją różne definicje rasizmu. Konwencja ONZ z 1969 roku (tekst tutaj) definiuje „dyskryminację rasową” jako opartą na „rasie, kolorze [skóry], pochodzeniu narodowym lub etnicznym”.

Jaki chce więc powiedzieć tyle, że Unia dyskryminuje Polaków za to, że są Polakami — po prostu uważa nas za gorszych.

Oczywiście nie podaje na to nawet śladu dowodu. OKO.press może więc tylko przypomnieć, że zakaz dyskryminacji wpisany jest w Kartę Praw Podstawowych Unii Europejskiej (art. 21) oraz w liczne dokumenty Komisji Europejskiej.

Jaki nie wyjaśnia, na czym opiera swoje przeświadczenie, że Unia Europejska celowo dyskryminuje akurat Polaków — wbrew własnym założeniom.

…Jaki: to my ich możemy uczyć demokracji

Europoseł dodał jeszcze, że to Polska „ma lepszą kulturę i tradycję”.

„Bo tak się składa, że miała pierwszą konstytucję na kontynencie, ma najdłuższą tradycję republikanizmu, to znaczy wolności politycznej wśród dużych państw oraz ponad 400 lat wolności politycznej, której nigdzie na świecie nie było”.

Warto ten cytat rozplątać, stanowi bowiem mieszaninę półprawd i fałszów.

Ani republikanizmu, ani demokracji nie wymyślili Polacy — znane były już w świecie starożytnym. Także w świecie nowożytnym republiki istniały wcześniej — np. Republika Wenecka, funkcjonująca od średniowiecza (Jaki to wie, gdyż inaczej nie użyłby zapewne wyrażenia „wśród dużych państw”).

Można oczywiście dodawać, że konstytucja 3 Maja 1791 roku, uchwalona z naruszeniem procedur, obowiązywała zaledwie przez kilkanaście miesięcy, do przegranej w lipcu 1792 wojny z Rosją, a także była znacznie mniej demokratyczna od poprzedzającej ją konstytucji amerykańskiej (1776) oraz francuskiej (z września 1791 roku, a więc późniejszej o 4 miesiące). Polska konstytucja nie zniosła np. ani poddaństwa chłopów, ani tym bardziej pańszczyzny — podczas gdy Francuzi znieśli przywileje feudalne w całości już w sierpniu 1789 roku.

Nie wiadomo także, co ma na myśli Jaki, twierdząc, że „wolności politycznej” takiej jak w Polsce „nigdzie na świecie nie było”.

Ustroje republikańskie istniały, a też większość ludności I RP stanowili przywiązani do ziemi chłopi, których położenie ówcześni porównywali do niewolników — byli sprzedawani razem z ziemią, a niekiedy i bez niej, stanowiąc po prostu składnik majątku. OKO.press nie jest pewne, czy akurat z tych tradycji poseł Jaki powinien być dumny. Wreszcie: polskie tradycje demokratyczne w ciągu ostatnich 200 lat trudno porównać np. do francuskich czy brytyjskich — II RP była demokracją tylko przez 7 lat (1918-1926), a później demokrację budowaliśmy dopiero w III RP.

Wszystkie więc elementy wypowiedzi Jakiego są co najmniej wątpliwe: zebrane razem, składają się na fałszywy obraz Polski jako jedynej prawdziwej demokracji i centrum demokratycznych tradycji Zachodu, do którego chętnie odwołują się politycy rządzącej prawicy.

Trzeba jednak przyznać europosłowi Jakiemu, że jego manipulacje z biegiem czasu stają się bardziej wyrafinowane i rzadziej ucieka się do prostych fałszów. Ten polityk wyraźnie się rozwija.

Kartoteka Patryka Jaki

Europoseł Patryk Jaki ma w OKO.press bogatą kartotekę. W listopadzie 2017 roku opisywaliśmy jego polityczną drogę i starannie wypracowany wizerunek „zwykłego, szczerego chłopaka, który stawia czoła zepsutym elitom”. Rzeczywistość była inna. „Jaki zawsze należał do lokalnej elity politycznej, skakał od partii do partii (PO, PiS, Solidarna Polska), jest oskarżany o nepotyzm, na protestujących mieszkańców nasyła policję, a od sądu wykręca się immunitetem” — pisał Bartosz Kocejko w OKO.press, przypominając działalność europosła w rodzinnym Opolu.

Później jednak (w 2019) Jaki zrobił doktorat z więziennictwa (recenzowany przez specjalistów z dziedziny lotnictwa) w Akademii Sztuki Wojennej. Fakt, że został dzięki temu bohaterem licznych memów, nie przeszkodził mu w zmianie wizerunku: ze „swojego chłopaka” na europejskiego intelektualistę.

Był także bohaterem naszych śledztw. W marcu 2020 roku opisywaliśmy, jak mianował na dyrektora przywięziennej instytucji swojego kolegę i polityka Solidarnej Polski, Piotra Świderskiego. Przez lata trzymał go na stanowisku, mimo sygnałów o nieprawidłowościach. Świderski razem z byłym asystentem Jakiego budował sieć telefoniczną dla więźniów. Firma asystenta zarobiła blisko milion złotych.

Jako osoba z doktoratem, Patryk Jaki zajmuje się także godnymi intelektualisty zagadnieniami. Opisywaliśmy jego manifest ideowy (oraz liczne wypowiedzi), w których wskazywał Zachód jako największe zagrożenie dla Polski „z punktu widzenia ducha”, w odróżnieniu od Rosji, która zagraża nam „tylko” militarnie.

W lutym 2020 pisaliśmy, jak Jaki manipulował cytując wybiórczo wyroki TSUE w sprawie Polski. „Sposób, w jaki europoseł odczytuje dokumenty, nie świadczy o jego niefrasobliwości, tylko celowej dezinformacji” — oceniała wówczas Dominika Sitnicka z OKO.press.

W maju 2020 odnotowaliśmy, że dr Jaki porównywał aktywność opozycji demokratycznej w Unii Europejskiej do działań polskiej partii komunistycznej z 1919 roku, kiedy komuniści zbojkotowali wybory. „Dr Jaki zdradza braki” — pisaliśmy wówczas, wyjaśniając, że porównanie to było nie tylko obraźliwe, ale także pozbawione sensu. Także ta manipulacja zdradzała jednak pewne wyrafinowanie: komuniści faktycznie w 1919 roku bojkotowali wybory, ale z zupełnie innych powodów, niż przypisywał im dr nauk o bezpieczeństwie i europoseł „Solidarnej Polski”.

We wrześniu 2021 roku dr Jaki prezentował także — napisany z pomocą dwóch przychylnych władzy profesorów — raport, z którego ma wynikać, że Polska na obecności w UE straciła 535 mld złotych. „W rzeczywistości wszystkie dostępne wskaźniki mówią jasno: Polska finansowo dokonała potężnego skoku rozwojowego dzięki UE” — komentował wówczas w OKO.press Jakub Szymczak.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze