0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plDawid Zuchowicz / Ag...

W marcowym sondażu OKO.press aż 54 proc. ankietowanych było zdania, że "Rosja może w najbliższych latach zaatakować Polskę zbrojnie", dwa miesiące później ta liczba spadła do 34 proc. Poczucie bezpieczeństwa (Rosja nie zaatakuje) odczuwało w marcu - 42 proc., w maju już półtora raza więcej (61 proc.). Tę zasadniczą zmianę społecznych nastrojów sugestywnie ukazuje animowany wykres (zachęcamy do kliknięcia):

W obu sondażach liczba niezdecydowanych wyniosła 5 proc. i nie pokazujemy jej na wykresach.

Skąd to uspokojenie?

Marcowy sondaż zrobiliśmy w 12 dni po rosyjskiej agresji, w momencie, gdy trwał pierwszy szok. To, co wydawało się niemożliwe - krwawa wojna w Europie w XXI wieku - właśnie się stało. Atmosferę grozy zwiększała też wielka fala uchodźców, dziennie do Polski wjeżdżało ponad 100 tys. Ukrainek oraz Ukraińców; rekordowy był 6 i 7 marca - po 142 tys. W czasie majowego sondażu liczba osób przekraczających granicę do Polski i z powrotem do Ukrainy wyrównała się - po ok. 20 tys. osób dziennie.

Uspokojenie nastrojów może być wyrazem prawidłowości, że utrzymująca się sytuacja zagrożenia wywołuje coraz słabszą reakcję - następuje spadek uwagi i siły emocji. Psychologowie opisują zjawisko tzw. krzywej emocji, które odnosi się do wygaszania indywidualnych reakcji, tu mamy do czynienia ze zjawiskiem w makroskali.

Z drugiej strony, obserwujemy w całej Unii Europejskiej - w tym zwłaszcza w Polsce - utrzymywanie dużego zainteresowania mediów, ta wojna nie "powszednieje". W badaniach Eurobarometru z końca kwietnia 2022, aż 77 proc. Polek i Polaków w wieku co najmniej 15 lat codziennie śledzi doniesienia z Ukrainy (więcej tylko we Włoszech i Litwie).

Przeczytaj także:

Spadek lęku przed rosyjskim atakiem może być wynikiem odczarowanie potęgi "drugiej armii świata", która wbrew oczekiwaniom nie może sobie poradzić z ukraińskim oporem. W tym samym majowym sondażu pytaliśmy o to, jak ta wojna się skończy. Tylko 5 proc. wybrało odpowiedź, że Rosja wygra i podporządkuje sobie całą Ukrainę, a 39 proc. sądziło wręcz, że Putin przegra i Ukraina odzyska całe terytorium (kolejne 37 proc. wskazało na rozejm, na mocy którego Rosja zachowa wschodnią część Ukrainy).

Można racjonalnie zakładać, że tylko w wariancie pełnego zwycięstwa wojska rosyjskie ruszyłyby teraz lub wkrótce z agresją na inne kraje. Uspakajać może także zdecydowana postawa NATO, czy wręcz całego Zachodu wobec rosyjskiej agresji, co powinno działać odstraszająco.

Taka logika może być jednak zawodna, bo porażka Putina w Ukrainie może uruchomić spiralę rewanżu i dalszą eskalację agresji Rosji, zwłaszcza jeśli sankcje doprowadzą do wzmocnienia nastrojów opozycyjnych, dalsza wojna może być sposobem utrzymania władzy na Kremlu.

Kobiety się boją, mężczyźni są "odważni"

Jak pisaliśmy w omówieniu sondażu marcowego, obawy przed agresją Rosji wyraźnie rosły wraz z wiekiem.

Ta zależność nie jest już w maju tak wyrazista, choć dwudziestolatkowie (28 proc. - odpowiedzi "tak" i 70 proc. "nie") są znacznie mniej zaniepokojeni niż osoby wieku 60 plus (39 proc. do 54 proc.). Osoba 60-letnia miała 18 lat w czasach karnawału „Solidarności” 1980-1981, kiedy powszechne były obawy przed „bratnią pomocą” ZSRR dla komunistycznej partii w Polsce, czyli interwencją wojsk radzieckich.

Osoby przed trzydziestką urodziły się już w wolnej Polsce, a ich całe świadome życie toczyło się „pod parasolem” przynależności Polski do NATO (od 1999) i Unii Europejskiej (od 2004 roku). To skłania do większego spokoju w myśleniu geopolitycznym.

Równie wyrazisty jak w marcu pozostał wpływ płci, różnice są ogromne. Wśród kobiet przewaga obaw nad spokojem wynosi tylko 14 proc., u mężczyzn jest prawie trzy razy większa:

W wielu sondażach OKO.press więcej kobiet niż mężczyzn przyznaje się do odczuwania lęku, co może wiązać się z genderowymi stereotypami, które nakazują mężczyznom ukrywać strach jako "uczucie niemęskie". Ponadto, stosunek kobiet do wojny jest historycznie bardziej negatywny, co wynika też z innych zadań, jakie płciom wyznacza kultura; mówiąc brutalnie, stereotypowo to mężczyźni mają zabijać wroga, a kobiety chronić rodziny przed śmiercią (to oczywiście odważna generalizacja i temat na poważny esej...).

Jak wskazywaliśmy w sondażu z grudnia 2021, mężczyźni dużo łatwiej przyjmują wojenną narrację, tracąc z oczu ofiary (chodziło o granicę polsko-białoruską), a także w innych badaniach wykazują się pewną "niefrasobliwością" wobec zagrożeń, jakie czyhają na Polskę i na samych obywateli, takich jak podwyżki cen energii, wysoka inflacja, czy zapaść opieki zdrowotnej.

W majowym sondażu wyraźniej niż w marcu zarysował się wpływ wykształcenia, co może wzmacniać hipotezę o racjonalnej analizie polityki Rosji. Osoby lepiej wyedukowane - a zwłaszcza z wyższym wykształceniem - bardziej analitycznie podchodzą do wojennych informacji, mają ich więcej i tym samym reagują mniejszym uogólnionym i niespecyficznym lękiem.

Wyborcy PiS jako jedyni w większości się boją

W porównaniu z marcowymi wynikami obawy we wszystkich elektoratach zmalały, ale różnice się pogłębiły, bo najbardziej przestraszeni wyborcy PiS uspokoili się najmniej, a najmniej przestraszeni wyborcy Konfederacji - najwięcej.

Wśród wyborców Konfederacji w porównaniu z marcem ubyło aż 25 pkt proc. obaw przed Rosją, może dlatego, że dominują tu młodzi mężczyźni z ich postawą „niefrasobliwości”. Dochodzi do tego partyjny przekaz Konfederacji, żeby niczego się nie bać i walczyć o swoje – w ramach nieograniczonej niczym wolności wyboru i absolutyzowanego prawa własności, a młode pokolenie ma cechować „dynamizm i entuzjazm”.

I wreszcie, politycy Konfederacji są w Polsce najmniej proukraińscy, grają na nucie historycznych uprzedzeń wobec Ukrainy i obecnej sytuacji związanej z napływem uchodźców zza naszej wschodniej granicy. Tradycyjnie też, jak skrajna prawica we Francji, zachowują prorosyjskie złudzenia. Tradycyjnie zastrzegamy, że w tym wypadku próbka badanych jest mała, co wpływa na istotność danych.

Elektorat PiS stracił od marca tylko 16 pkt proc. obaw i pozostał jednym, w którym odpowiedzi "tak" minimalnie przeważają nad "nie". Elektoraty opozycji uspokoiły się bardziej: KO - o 19 pkt. proc., Polska 2050 - o 19 proc., a Lewicy aż 36 pkt proc. (ale tu grupa badanych - choć większa niż w przypadku Konfederacji - jest również relatywnie niewielka).

Lęk przed Rosją jest w elektoracie PiS tradycyjnie szczególnie wysoki. W sondażu z sierpnia 2019 roku wśród podanych przez nas dziewięciu zagrożeń elektorat PiS wybrał jako drugie „zagrożenie ze strony Rosji” (26 proc.). Pierwszym wyborem było „zagrożenie przez ideologię Gender i ruch LGBT (aż 54 proc. wskazań).

Wysoki lęk przed Rosją wyborców PiS jest oczywiście skorelowany z nadreprezentacją osób mniej wykształconych i przede wszystkim starszych (w majowym sondażu 61 proc. osób po sześćdziesiątce głosuje na PiS), co jak widzieliśmy sprzyja wyższym obawom w ogóle, a zwłaszcza wobec Rosji. Do tego dochodzi narracja historyczna PiS, która eksponuje krzywdy, jakie Polakom zadali odwieczni wrogowie Rosjanie (a także Niemcy).

Propaganda PiS (przede wszystkim TVP) stara się podgrzewać osiągnięcia rządzących polityków w polityce proukraińskiej, ale tym samym, paradoksalnie, ukazują Rosję jako potężnego wroga. Taki przekaz posłużył m.in. do ożywienia wiary w zamach smoleński. Majowy sondaż OKO.press przyniósł tu szokujący wynik: 36 proc. Polek i Polaków, niemal półtora raza więcej niż w poprzednich latach, wierzy dziś w smoleński zamach, a już tylko 52 proc. trzyma się wersji wypadku. Kaczyński podpowiada: skoro Putin zabija w Ukrainie, to zabił także 10 kwietnia 2010.

Rzecz jednak w tym, że narracja smoleńska w nowym wydaniu przekonała przede wszystkim elektorat PiS: 78 proc. sądzi, że katastrofa prezydenckiego samolotu to był skutek zamachu, a tylko 10 proc. - że wypadek. Rosja Putina, zdolna do przeprowadzenia misternego planu dwóch wybuchów na pokładzie w czasie kilku sekund lądowania Tu-154, wydaje się dodatkowo groźna.

Sondaż IPSOS dla OKO.press 8-10 marca 2020, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1000 osób;

Sondaż Ipsos dla OKO.press, 10-12 maja 2022, badanie telefoniczne (CATI), na reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków, liczebność próby 1014 osób

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze