0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Twarzą wyborów kopertowych, które się nie odbyły, był wicepremier Jacek Sasin. To on chodził po mediach w kwietniu i maju i zapewniał wszystkich, że wybory 10 maja uda się przeprowadzić.

Wyborów nie było, a zamiast Sasina główną osobą odpowiedzialną za całą akcję był premier Mateusz Morawiecki.

Przeczytaj także:

15 września 2020 sąd orzekł, że premier nie miał podstaw prawnych, aby zlecić Poczcie Polskiej przeprowadzenie wyborów.

PiS jak to PiS, nie zamierza przyznać się do porażki. A to jeszcze nie koniec batalii o odpowiedzialność za zmarnowanie około 70 mln złotych na bezużyteczne karty wyborcze. PiS chce bowiem zagwarantować urzędnikom bezkarność. Dlatego politycy partii rządzącej nie tracą pewności siebie.

Polityczny wyrok

Poseł Adam Lipiński w Radiu Wrocław mówił 16 września rano: „To raczej polityka. Myśmy wielokrotnie mówili, że sądy są często zaangażowane w działania polityczne i można te decyzje sądu komentować. Ja się z tym całkowicie nie zgadzam, Nie można było dopuścić do tego, żeby pandemia zatrzymała polską demokrację”.

Adam Lipiński ma rację, że decyzje sądu podlegają krytyce i komentarzom. Ale określenie wyroku jako „polityczny” jest zwyczajowym zagraniem retorycznym ze strony PiS w momencie, gdy sąd orzeka nie po myśli partii rządzącej.

O to między innymi chodzi w pacyfikacji sądów przez rządzących. Jeśli sądy będą spacyfikowane, to nie będą orzekać „politycznie”, tylko „sprawiedliwie", czyli po myśli władzy. A rząd będzie mógł spokojnie rządzić. I przepychać dowolne prawo.

Na razie wciąż tak nie jest. Warszawski sąd administracyjny bardzo ostro ocenił decyzję Morawieckiego o organizacji wyborów przez Pocztę Polską.

Bezprzedmiotowe postępowanie

Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta uważa jednak, że o wyroku w ogóle nie warto rozmawiać. W programie Konrada Piaseckiego w TVN24 mówił:

„To postępowanie już jest generalnie bezprzedmiotowe z tego powodu, że wybory prezydenckie odbyły się w późniejszym terminie”.

To bardzo osobliwa logika ze strony Kalety. Według niej, jeśli złamie się prawo, ale później zrobi się to samo jeszcze raz, tylko trochę bardziej poprawnie, wówczas łamanie prawa nie ma znaczenia. To osobliwe podejście do praworządności jak na wiceministra sprawiedliwości.

Miażdżący dla rządu i premiera Mateusza Morawieckiego wyrok wydał we wtorek 15 września Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w składzie sędziowskim: Marta Kołtun-Kulik, Grzegorz Rudnicki i Tomasz Stawecki.

Decyzją premiera Morawieckiego z 16 kwietnia 2020 o zleceniu przygotowania i organizacji wyborów prezydenckich tylko w formie korespondencyjnej sąd zajął się na skutek skargi Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Rzecznik zakwestionował prawo premiera do wykluczenia PKW z organizacji wyborów planowanych na 10 maja. Finalnie te wybory odwołano i przeprowadzono później, w tradycyjny sposób.

Również OKO.press złożyło doniesienie do NIK w tej sprawie:

Podstawa prawna? Kaleta ignoruje wyrok

Sebastian Kaleta powiedział dziś też:

Premier miał pełną podstawę prawną, by działać

TVN24,16 września 2020

Sprawdziliśmy

Sąd 15 września orzekł, że jest dokładnie odwrotnie

Sąd jasno orzekł, że premier nie miał żadnej podstawy prawnej. Na początku uzasadnienia podkreślił, że unieważnił decyzję premiera, bo rażąco naruszała prawo i wydano ją bez podstawy prawnej. To jedna z przesłanek do unieważnienia decyzji określona w artykule 156 paragraf 1 kodeksu postępowania administracyjnego.

Decyzja Morawieckiego, jak orzekł sąd, naruszyła też Kodeks Wyborczy. Chodzi o artykuły:

  • 157 paragraf 1, który mówi, że to nie Poczta, ale: „Państwowa Komisja Wyborcza jest stałym najwyższym organem wyborczym właściwym w sprawach przeprowadzania wyborów i referendów”,
  • 187 paragraf 1 i 2, które mówią, że obsługę PKW i wyborów zapewnia Krajowe Biuro Wyborcze, a nie Poczta Polska.

Wojewódzki sąd administracyjny orzekł też, że decyzja premiera naruszyła artykuł 7 Konstytucji, który mówi, że „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. To zasada legalizmu, którą premier złamał.

Sąd przypomniał, że wszelkie działania władzy publicznej muszą być na podstawie i w granicach prawa. „Nie można uznać państwa za państwo prawa, jeśli jego organy naruszają to prawo”, zaznaczał sąd.

Z tego powodu decyzja premiera naruszyła też artykuł 6 kodeksu postępowania administracyjnego, który mówi, że „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”.

Naruszona Konstytucja

Wreszcie decyzja premiera rażąco naruszyła artykuł 148 Konstytucji i przepisy ustawy o Radzie Ministrów, które określają kompetencje premiera.

Sąd zauważył, że ani Konstytucja, ani ustawa o Radzie Ministrów nie upoważniają premiera do przygotowywania wyborów. A przepisy ustawy antycovidowej, na które się powołał pozwalają mu jedynie walczyć z korona wirusem i nie mogły być podstawą zlecenia wyborów korespondencyjnych Poczcie.

Tym bardziej że w tamtym czasie nie obowiązywały jeszcze przepisy dotyczące powszechnych wyborów korespondencyjnych.

Z tych też powodów sąd uznał, że decyzja premiera została wydana bez podstawy prawnej. Bo przepisy ustawy antycovidowej, na którą powołał się premier, w ocenie sądu nie upoważniały do zlecenia organizacji powszechnych wyborów korespondencyjnych Poczcie Polskiej.

Z tego wyroku najpewniej nie wyniknie jednak, że premier poniesie za swoje decyzje z kwietnia odpowiedzialność. 16 września Sejm zajmie się przepisami ironicznie nazywanymi „Bezkarność Plus”. Według nich urzędnicy działający na rzecz ograniczenia epidemii nie mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej bez względu na to, jak ciężkie przewinienia popełnili.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze