0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stępień / ...

Julia Theus, OKO.press: Byli szefowie CBA i MSWiA Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik skazani prawomocnym wyrokiem dwóch lat więzienia w związku z aferą gruntową, zostali przewiezieni do aresztu śledczego Warszawa-Grochów. To areszt, który leży na obrzeżach Warszawy, nazywany jest „Kamczatką”. Co ich tam czeka, za zamkniętymi drzwiami?

Krzysztof Olkowicz, były dyrektor okręgowy Służby Więziennej w Koszalinie, radca prawny:* – Zostali umieszczeni w celi przejściowej. Celę przejściową ma każdy areszt, może być monitorowana lub nie, wieloosobowa lub pojedyncza.

Byli szefowie CBA i MSWiA to kategoria osadzonych medialnych, czyli osób, co do których należy podchodzić szczególnie ostrożnie, należy wnikliwie przeanalizować ich sytuację. Administracja musiała w ten sposób podjąć pierwszą decyzję – w jakich celach przejściowych ich osadzić.

Przeczytaj także:

Dzisiaj rano obudzili się więc w celi przejściowej na Grochowie. Jak wyglądał ich poranek?

Zaczął się od rozmowy z wychowawcą. To osoba, która wspiera skazanych w rozwiązywaniu ich problemów, uczy przestrzegania dyscypliny i porządku, stara się zapobiegać konfliktom między więźniami. Wychowawca musi uwzględnić na przykład, jakie lekarstwa przyjmują osadzeni, omówić z nimi sprawy zdrowotne.

Pan Kamiński zaczął głodówkę i to już jest pierwszy problem.

Na pewno będzie z nim rozmawiał psycholog. Służba zdrowia musi być aktywna i kontrolować jego stan zdrowia. Panowie przejdą też przez wstępne badania lekarskie, zabiegi sanitarne i poznają porządek wewnętrzny aresztu śledczego. Ten dzień był ważny.

Prawdopodobnie w celi są razem. Ani jednego, ani drugiego nie zostawiałbym teraz w celi samego. Jeżeli już wybierałem dla osadzonych celę pojedynczą, zazwyczaj miała ona kamerę.

Dlaczego?

By zapobiec załamaniu psychicznemu. Pierwsze godziny, dni w areszcie to traumatyczne przeżycie. Trzeba być czujnym. W zakładach często są skazani, którzy gwarantują wsparcie dla nowo osadzonych. Jeżeli na Grochowie jest taka osoba, to dobrze by było, by znalazła się w celi z dwoma panami. Będzie czujna, zawsze może zareagować czy wezwać administrację, jeżeli będzie działo się coś niepokojącego.

Kluczowe teraz jest zapewnienie bezpieczeństwa aresztowanych. Początki są najtrudniejsze dla każdego. Obaj panowie mają poczucie krzywdy. Niestety byli utwierdzani w tym, że wyrok, który dostali jest niesprawiedliwy.

To może powodować silne reakcje negatywne.

Nie chcę powiedzieć, że panowie mogą takie reakcje mieć. Ale w pierwszych dniach trzeba to uwzględnić i otoczyć ich odpowiednią opieką. Panowie Kamiński i Wąsik całe życie mieli przy sobie telefon komórkowy. A teraz musieli go oddać. Nie mogą do nikogo zadzwonić. Nie mogą wyjść. To już traumatyczne przeżycie.

Co Kamińskiego i Wąsika czeka dalej?

W celi przejściowej będą 14 dni. Ale ten okres można skrócić. Potem zostanie im nadana podgrupa klasyfikacyjna i nie wykluczone, że opuszczą areszt na Grochowie.

Potem administracja więzienna musi zdecydować czy umieścić ich w pojedynczej, czy wieloosobowej celi. To musi być indywidualna i przemyślana decyzja.

Cele w polskich więzieniach są małe. Na osobę przypadają 3 metry kwadratowe. To poniżej europejskich standardów. Przypuszczam, że panowie trafią jednak do zakładu półotwartego, a tam nie ma już tego problemu.

Panowie będą mogli korzystać telefonu dwa razy w tygodniu. I zaczną podlegać regulaminowi.

To dlatego każde więzienie jest instytucją totalną.

Człowiek traci kontrolę nad swoim życiem. Nie może już nim kierować. Musi wszystko robić według harmonogramu. Pobudka, śniadanie, mycie się, spacer. Kierownictwo będzie musiało rozważyć czy panowie Kamiński i Wąsik będą chodzić w grupie, czy osobno.

Dlaczego?

Skazani na Grochowie na pewno wiedzą, że panowie przybyli do aresztu. Trzeba liczyć się z tym, że osadzeni nie przyjmą ich elegancko. Powitanie może być gorzkie. Dyrektor powinien rozważyć, w jaki sposób przeprowadzić adaptację, by przebiegła w odpowiedni sposób. Znam przypadki, w których na powitanie z okien słyszałem wyzwiska w kierunku osadzonych.

Panowie Kamiński i Wąsik kierowali resortem MSWiA i CBA. Byłbym ostrożny i odpowiedzialny w dopuszczaniu ich do kontaktu ze skazanymi.

Na pewno na początku muszą się otrząsnąć z traumy aresztowania. W ostatnich latach poprawiła się jednak infrastruktura więzień. Cele nie są już tak obskurne. To nie jest już szarobure więziennictwo. Służba jest lepiej wyposażona. Ale problemów nadal jest wiele.

Mam jednak nadzieję, że znajdzie się rozwiązanie, by zostali zwolnieni z kary. Liczę na to.

Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur przy Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich ocenia, że polskie więzienia wymagają gruntowych zmian. Mówi o przepełnionych celach, braku procedur na wypadek zgłaszania przypadków tortur, o wadliwym dokumentowaniu obrażeń osadzonych, mało urozmaiconych programach i zajęciach rekreacyjnych.

Współpracowałem z Adamem Bodnarem w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich i wielokrotnie wnioskowaliśmy o poprawę systemu polskiego więziennictwa do Ministerstwa Sprawiedliwości. Odpowiedzi były daleko nas niezadowalające.

Apelowaliśmy, m.in. o większy kontakt telefoniczny dla skazanych, by mieli szansę na poprawę stosunków z rodziną. Mówiliśmy o kwestiach zdrowotnych. Bo w więzieniach brakuje personelu medycznego.

W polskich więzieniach szokują tzw. żółte linie. Wychowawca siedzi za biurkiem, przed nim na podłodze jest narysowana żółta linia. A skazany stoi za nią i rozmawia z wychowawcą. Nie wolno mu jej przekroczyć. Jak ma nawiązać kontakt, kiedy między nim a wychowawcą jest taka przepaść?

W zakładach karnych dla recydywistów skazany wychodzi z celi i niezależnie od tego, kto to jest, zakłada mu się kajdanki. Prowadzi się go w nich do bramy. A potem idzie do pracy na zewnątrz już bez kajdanek. Wiele zakładów jest zbyt opresyjnych.

Kiedy alimenciarz trafia do zakładu karnego, jego wynagrodzenie idzie do Funduszu Sprawiedliwości i Aktywizacji Zawodowej. Mimo tego, że cały czas pracuje, nie płaci alimentów. Po wyjściu ma jeszcze większe zobowiązania alimentacyjne niż wtedy, gdy do niego przyszedł.

Co jeszcze trzeba zmienić?

Bezwzględnie potrzebna jest nowa polityka karna. W niektórych okręgach sądowych kara ograniczenia wolności, która polega na kontrolowanych pracach społecznych – w przypadku drobnych przestępców – może stanowić 30 proc. orzekanych i wykonanych kar. A w innych to tylko 2-3 proc. Tymczasem lepiej, gdy skazany wykonuje karę w warunkach wolnościowych.

Potrzebujemy też racjonalnej polityki dotyczącej systemu dozoru elektronicznych obrączek. Przepis pozwala, by obrączki stosować w wyrokach roku i sześciu miesięcy.

Myślę, że teraz na stanowisku ministra sprawiedliwości Adam Bodnar zajmie się tymi problemami. Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur wykonuje rzetelną i dobrą pracę. To czas, w którym te wnioski zostaną prawdopodobnie jeszcze raz przeanalizowane i większość z nich doczeka się realizacji. To moment na poprawę systemu polskiego więziennictwa. Tak, by spełniał standardy europejskie.

*Krzysztof Olkowicz były funkcjonariusz Służby Więziennej, radca prawny i działacz społeczny, w latach 1996-2015 dyrektor okręgowy Służby Więziennej w Koszalinie, w latach 2015-2017 zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich, w latach 2017-2021 Główny Koordynator ds. Ochrony Zdrowia Psychicznego w Biurze Pełnomocnika RPO w Gdańsku.
;

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze