0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.plFot. Patryk Ogorzale...

Historię o Polsce jako jedynym kraju, gdzie naziści wprowadzili taką karę, powtarzał m.in. prezydent Andrzej Duda 24 marca 2023 roku w muzeum Ulmów w Markowej (na zdjęciu):

„Bardzo często na zachodzie Europy, w Stanach Zjednoczonych, w Izraelu i innych miejscach na świecie o tym nie wiedzą: w Polsce za pomoc Żydom pod okupacją niemiecką w czasie II wojny światowej ze strony niemieckich okupantów, oprawców groziła kara śmierci. Śmierci! Nie więzienia, nie deportacji, nie jakakolwiek kara, nawet nie obóz koncentracyjny – groziła kara śmierci brutalnie i bezwzględnie wykonywana, praktycznie rzecz biorąc bez sądu, bez jakiegokolwiek aktu oskarżenia, bez rozpoznania sprawy, bez jakichkolwiek zasad”.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofamy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach.

Prezydent przy okazji rozmnożył liczbę Polaków pomagających Żydom do około miliona — znacznie powyżej szacunków badaczy. Minął się jednak z prawdą (jak zaraz zobaczymy) mówiąc, że kara śmierci była wykonywana „bezwzględnie”.

Jeszcze dalej posunął się minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, który w marcu 2021 roku — atakując historyków i historyczki z Centrum Badań nad Zagładą — mówił:

ogromnie wielu Polaków, pomimo tego, że w Polsce, jako jedynym kraju w Europie, groziła za to kara śmierci, pomagało swoim żydowskim sąsiadom, i stąd też jest najwięcej Sprawiedliwych wśród Narodów Świata i najwięcej tych drzewek w Yad Vashem
Takie przepisy Niemcy wprowadzili również w Ukrainie i w Serbii. Nawet w Polsce kara śmierci nie była wykonywana bezwzględnie
PR24,23 marca 2021

Nie tylko w Polsce

O ile ta ostatnia wypowiedź Czarnka jest po prostu łatwą do udowodnienia nieprawdą, sytuacja okupacyjna była skomplikowana i nie da się sprowadzić do takiej prostej wypowiedzi. OKO.press konsultowało się z historyczkami i historykami. Co ustaliliśmy?

  • Kara śmierci za ukrywanie Żydów formalnie groziła w różnych miejscach w Europie Wschodniej, m.in. w Generalnym Gubernatorstwie, ale także w Serbii czy części okupowanej Ukrainy i Białorusi;
  • groziła, ale często nie była wykonywana. W praktyce około połowy potwierdzonych przypadków represji za pomoc Żydom w Generalnym Gubernatorstwie zakończyło się karą śmierci (albo egzekucją na miejscu, niekiedy z rodziną). Czasami karano biciem, czasami więzieniem, czasem — wysłaniem do obozu koncentracyjnego;
  • na Zachodzie formalnie Niemcy nie wprowadzili kary śmierci za ukrywanie Żydów, ale niekiedy za to zabijali — a często wysyłali do obozu koncentracyjnego.

Jak było w Polsce?

W Generalnym Gubernatorstwie karę śmierci za pomaganie Żydom wprowadzono rozporządzeniem Generalnego Gubernatora Hansa Franka 15 października 1941 roku (rozporządzenie można zobaczyć np. tutaj).

„Żydzi, którzy bez upoważnienia opuszczają wyznaczoną im dzielnicę, podlegają karze śmierci. Tej samej karze podlegają osoby, które takim Żydom świadomie dają kryjówkę. (…) zawyrokowanie następuje przez Sądy Specjalne. (…) W lżejszych wypadkach można orzec ciężkie więzienie lub więzienie”.

Zwróćmy uwagę, że głównym celem rozporządzenia byli Żydzi, a kara śmierci nie miała bezwzględnego wymiaru — mogła ulec zamianie na inne, również bardzo surowe, formy represji.

Takiej regulacji nie wprowadzono na terenach wcielonych do Rzeszy (m.in. w Wielkopolsce).

Przeczytaj także:

Strach działał

Były one, zdaniem badaczy i badaczek, często skuteczne. W 2017 roku prof. Barbara Engelking, dyrektor Centrum Badań nad Zagładą Żydów, mówiła OKO.press w obszernym wywiadzie:

„Strach oczywiście był pierwotnie wywołany przez Niemców. To oni stworzyli ramy społeczne, prawne i moralne okupacji. Niemcy odwrócili znaki moralne: za dobro była kara, a za zło – nagroda. Za wydanie Żyda można dostać wódkę, cukier albo rzeczy po zamordowanym. Za pomaganie Żydom była kara śmierci”.

Według prof. Engelking około 90 proc. Żydów złapanych przez Niemców zostało zadenuncjowanych przez Polaków.

„Polacy zresztą chętniej donosili do polskiej policji. Zupełnie słusznie rozumowali, że wtedy łatwiej będzie ujść z życiem. W wielu wypadkach, kiedy to polska policja dostała donos, Żyd był zabijany, a Polaków, którzy go ukrywali, nie mordowano. Niemcy się nawet o tym nie dowiadywali. Oczywiście Polacy decydujący się ukrywać Żydów musieli się liczyć z karą śmierci – groźba śmierci była zawsze i zawsze to było bohaterstwo. Nie należy się dziwić, że takich odważnych ludzi było niewielu” — mówiła prof. Engelking.

Groźba śmierci, ale nie zawsze wykonywana

W opublikowanej książce historyczek dr Martyny Grądzkiej-Rejak oraz dr Aleksandry Namysło („Represje za pomoc Żydom na okupowanych ziemiach polskich w czasie II wojny światowej”, IPN, Warszawa 2019) autorki zebrały udokumentowane źródłowo 333 noty dotyczące represji wymierzonych przez Niemców wobec Polaków za pomaganie Żydom. Jest to owoc prac badawczych, które mają ustalić ich możliwie pełną — i pewną — listę, opierających się m.in. na aktach okupacyjnych, informacjach podziemia czy prasie konspiracyjnej (wrócimy do niej jeszcze).

  • Udokumentowano 333 przypadki represji dotyczące łącznie 654 represjonowanych osób;
  • 341 osób straciło życie (w części np. w obozach koncentracyjnych);
  • 258 osób zostało rozstrzelanych przez Niemców;
  • wśród zamordowanych były dzieci.

Nie jest to kompletna lista: prawdopodobnie uda się ją nieco wydłużyć.

Ukarali, ale nie rozstrzelali

Zacytujmy jeden z opisów w tomie „Represje”. Wiktor Hubicki, księgowy ze Lwowa, ukrywał w domu sześcioro Żydów. Został zatrzymany 25 stycznia 1944 roku.

Autorka, historyczka Aleksandra Namysło, pisze:

„W oczekiwaniu na proces osadzono go w niemieckim areszcie w Krakowie, a następnie w Görlitz, dokąd ewakuowano sąd specjalny ze Lwowa, który prowadził sprawę Hubickiego. Rozprawa odbyła się 30 grudnia 1944 r. Hubicki został skazany na karę śmierci. 9 stycznia 1945 r. prokurator w porozumieniu z przewodniczącym sądu specjalnego wystosował do Głównego Wydziału Sądownictwa rządu Generalnego Gubernatorstwa w Krakowie prośbę o ułaskawienie, w której proponowano zamianę kary śmierci na karę pięciu lat ciężkiego więzienia. W dokumentach sądowych nie ma informacji o wykonaniu na Hubickim kary śmierci”.

W innych sytuacjach jednak np. rozstrzeliwano osoby ukrywające Żydów na miejscu, w jeszcze innych — bito i wysyłano do obozu koncentracyjnego.

Kara śmierci za ukrywanie Żydów była więc realna. Nieprawdą jest jednak, że zawsze była wykonywana.

Mniej więcej w połowie potwierdzonych wypadków pomagających Żydom — po wykryciu — spotkała śmierć z rąk Niemców.

Podobne regulacje: w Serbii

Podobne zasady Niemcy wprowadzili m.in. w Serbii. 22 grudnia 1941 roku władze okupacyjne opublikowały obwieszczenie — podpisał się pod nim Obersturmfuehrer SS Karl Pamer:

„Pod karą śmierci zakazuje się: udzielać mieszkania lub ukrywać Żydów; otrzymywać na przechowanie, kupować, wymieniać albo uzyskiwać w ramach jakiejkolwiek innej legalnej transakcji cenne obiekty dowolnego rodzaju, meble i pieniądze od Żydów”.

(cyt. za G’Eni Lebel, Until „the Final Solution”, The Jews in Belgrade 1521-1942, Avotaynu 2007, s. 332; za informację dziękuję dr Agnieszce Haskiej).

W grudniu 1941 roku większość Żydów-mężczyzn została już na terenach Serbii rozstrzelana w ramach represji po serbskim powstaniu, które wybuchło latem. Kobiety i dzieci zostały zgromadzone w obozie koncentracyjnym tuż pod Belgradem, w którym część zagłodzono, a część zagazowano w specjalnie przystosowanych do tego ciężarówkach.

Karano śmiercią także na Białorusi i Ukrainie

Pracująca w IPN historyczka, która pragnie pozostać anonimowa, wyjaśnia OKO.press, że podobne przepisy wprowadzono także na okupowanych terenach ZSRR.

„Na obszarze Komisariatu Generalnego Białoruś oficjalnie nie wydano zbiorczego rozporządzenia wprowadzającego karę śmierci dla osób, które udzielały jakiegokolwiek wsparcia lub schronienia Żydom. Niemniej w dokumentach znajdujących się w Państwowym Archiwum Obwodu Grodnieńskiego znajduje się urzędowe obwieszczenie o karaniu śmiercią za pomoc Żydom w Słonimiu wydane 22 grudnia 1942 roku, czyli w kilka miesięcy po likwidacji tamtejszego getta. Niemiecki zarząd miasta pod groźbą rozstrzelania ostrzegał miejscową ludność przed ukrywaniem Żydów w swoich domach bądź w gospodarstwach rolnych; jednocześnie nakazywał, aby żydowskich uciekinierów przekazywać niezwłocznie niemieckiej żandarmerii”.

Badacz Zagłady na terenie Ukrainy, Igor Shchupak, podaje także przykłady z tamtego obszaru. Karę śmierci za pomaganie Żydom wprowadzały tam lokalne władze okupacyjne.

Np. w Berdyczowie zarządzono: „(...) W każdym razie jeśli okaże się, że osoba żydowska przebywa bez pozwolenia, cała rodzina ukrywanie takiej osoby zostanie rozstrzelana”.

Mordowano także na Zachodzie, chociaż zapewne rzadziej

Niemiecki reżim okupacyjny w Europie Zachodniej był łagodniejszy niż na wschodzie czy na Bałkanach — m.in. dlatego, że naziści uważali Europejczyków z Zachodu za „bliższych rasowo”. Standardową praktyką było więzienie albo wysłanie do obozu koncentracyjnego — co zwykle równało się wyrokowi śmierci.

Niemniej jednak i tam zdarzały się przypadki mordowania osób ukrywających Żydów. Na przykład w 1943 roku Niemcy rozstrzelali Francuza Yvesa Roussey, przemytnika przeprowadzającego Żydów z terenów okupowanej Francji nieopodal Evian-les-Bains. Żydów ukrywali m.in. miejscowi księża katoliccy. Ksiądz Jean Rosay, proboszcz w Douvaine, został aresztowany i deportowany do Niemiec; słuch po nim zaginął (Wikipedia podaje, że zginął w obozie koncentracyjnym w kwietniu 1945 roku; o tym i wielu innych przypadkach pisze na przykład brytyjski historyk Martin Gilbert w książce „The Righteous. The Unsung Heroes of the Holocaust, Henry Holt 2003).

Na Zachodzie więc Niemcy nie potrzebowali przepisów prawa, żeby rozstrzeliwać osoby pomagające Żydom.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze