0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Unia EuropejskaUnia Europejska

We wtorek 30 maja 2023 Komisja Europejska wydała specjalne oświadczenie w sprawie ustawy o utworzeniu państwowej komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007–2022.

Ustawę, na mocy której rząd PiS powołuje do życia parasąd, który może zostać wykorzystany do eliminowania przeciwników politycznych poprzez odbieranie im prawa do ubiegania się o urzędy publiczne, w poniedziałek 29 maja podpisał prezydent Andrzej Duda.

Prezydent nie wziął pod uwagę opinii prawników, którzy wskazują co najmniej 13 obszarów niezgodności ustawy z konstytucją.

To kolejny przejaw łamania w Polsce praworządności i sięgania po rozwiązania zupełnie antydemokratyczne.

W wydanym przez biuro prasowe oświadczeniu Komisja Europejska podkreśla, że jest „bardzo zaniepokojona” przyjęciem tej ustawy, ponieważ nowe przepisy „budzą obawy, że mogą zostać wykorzystane do wpływania na możliwość ubiegania się przez osoby fizyczne o urzędy publiczne bez zapewnienia sprawiedliwego procesu”. Dlatego też Komisja analizuje ustawę i w razie konieczności „nie zawaha się podjąć natychmiastowych działań”.

Poważne wątpliwości w sprawie ustawy zgłosił też główny sojusznik Polski w NATO, czyli Stany Zjednoczone.

Przeczytaj także:

"Szczególny problem" i "brak postępu w zakresie przywracania praworządności"

Jeszcze tego samego dnia, we wtorek 30 maja, na posiedzeniu Rady UE do Spraw Ogólnych, w rozmowie z reprezentacją Polski, kwestię powołania nowej komisji poruszyła wiceprzewodnicząca KE Věra Jourová, przewodnicząca pracom Rady ministra ds. europejskich Szwecji Jessika Roswall oraz komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders.

Tak się składa, że akurat na wtorek 30 maja zaplanowane było też kolejne, szóste wysłuchanie publiczne na forum Rady UE w sprawie naruszeń rządów prawa w Polsce, przewidziane w ramach procedury antynaruszeniowej wynikającej z artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE).

Zmierzając na spotkanie Rady, Komisarz Reynders powiedział do zgromadzonych dziennikarzy:

„Nie tylko nie widzimy żadnego znaczącego postępu, jeśli chodzi o przestrzeganie w Polsce zasad rządów prawa czy przywrócenia niezależności wymiaru sprawiedliwości, ale pojawia się nowy, szczególny problem” – mówił. „Chodzi o utworzenie specjalnej komisji państwowej, która na mocy decyzji administracyjnej i bez kontroli sądowej ma możliwość pozbawienia jednostek prawa do ubiegania się o urzędy publiczne” – powiedział Reynders.

Jak podkreślił, „nie można zgodzić się na istnienie takiego systemu, bo takie decyzje [o pozbawieniu kogoś biernego prawa wyborczego – przyp. red.] nie mogą być podejmowane bez udziału niezależnego sądu”.

Do sprawy niemal natychmiast odniósł się ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś, który stwierdził, że „najpierw KE powinna dokonać analizy, powinna zapoznać się z aktem legislacyjnym, a dopiero później go oceniać”. Sadoś stwierdził, że informacje dotyczące tego, że regulacja nie przewiduje odwołania się do sądu, są nieprawdziwe.

Komisja ds. wpływów rosyjskich: parasąd o bardzo szerokich uprawnieniach

Ustanowiona na mocy ustawy przyjętej przez Sejm 14 kwietnia 2023, a podpisanej przez prezydenta Dudę 29 maja, specjalna komisja, której celem ma być zbadanie wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022, to de facto parasąd o bardzo szerokich uprawnieniach.

Jej kompetencje są tak rozległe, a termin „działania pod rosyjskim wpływem” na tyle niejasny, że w praktyce komisja może oskarżyć każdego i zakazać mu pełnienia funkcji publicznych nawet na 10 lat.

Absurdy definicji zawartych w ustawie bardzo dokładnie obnażył Piotr Pacewicz w tym tekście. Komisja analizować będzie praktycznie wszystkie przypadki kontaktów polskich urzędników państwowych z przedstawicielami Federacji Rosyjskiej, obejmujące takie czynności jak:

  • zawieranie umów,
  • negocjowanie umów międzynarodowych,
  • wydawanie różnych decyzji administracyjnych,
  • zatrudnianie pracowników,
  • wybór kontrahentów,
  • przygotowanie stanowiska lub prezentacja stanowiska RP na forum międzynarodowym,
  • czy po prostu podejmowanie czynności urzędowych.

W praktyce za "wpływ rosyjski" może zostać uznany właściwie każdy kontakt polskich polityków, funkcjonariuszy publicznych, urzędników, a nawet dziennikarzy z władzami lub przedsiębiorcami z Rosji.

Ponadto, jak wynika z ustawy, komisja ma właściwie badać coś, czego istnienie zostaje stwierdzone już w uzasadnieniu.

Zdaniem autorów ustawy, w przeciwieństwie do rządów PiS z lat 2005-2007, rząd PO-PSL w latach 2007-2014 po prostu realizował interesy Rosji.

Jak przytacza fragmenty uzasadnienia w swoim tekście Piotr Pacewicz, "nie sposób nie zauważyć, że rząd Donalda Tuska w latach 2007-2014 realizował zgoła inną [niż rządy PiS 2005-2007] politykę wobec Federacji Rosyjskiej. Określa się ją mianem resetu w relacjach z Rosją, który zresztą został opracowany koncepcyjnie w Niemczech, przez rząd Angeli Merkel. Charakterystycznym działaniem dla tego okresu były spotkania, na różnym szczeblu, pomiędzy władzami Polski oraz Federacji Rosyjskiej, w tym zwłaszcza z Władimirem Putinem oraz Siergiejem Ławrowem. Do rangi symbolu ówczesnego resetu urosło już podpisanie w 2010 r. przez Waldemara Pawlaka kontraktu gazowego z Gazpromem”.

Po fragmencie o Tusku pada zdanie, które rzecz tłumaczy do końca: „Nie można mieć zatem wątpliwości, że utworzenie Komisji jest w pełni uzasadnione”.

Lex Tusk, czyli "turecka ustawa"

Tak skonstruowana komisja, której prace przypadną na okres kampanii wyborczej, może zostać wykorzystana do przeprowadzenia pokazowego paraprocesu z udziałem Donalda Tuska i członków jego rządu z lat 2007-2015 lub nawet do pozbawienia lidera KO możliwości startowania w wyborach.

Komisja ma opublikować pierwszy raport już 17 września, czyli na chwilę przed wyborami parlamentarnymi. To oczywiście data nieprzypadkowa. Na ten dzień, jak co roku, przypada kolejna rocznica napadu ZSRR na Polskę podczas II wojny światowej.

Takie działanie to nie tylko popis totalnej demagogii władzy. Wykorzystywanie wymiaru sprawiedliwości (także upolitycznionego i felernego) do zwalczania opozycji - to standardowa praktyka władzy w państwach autorytarnych lub podążających ścieżką autokratyzacji, takich jak np. Turcja. Dokładnie w ten sposób z walki wyborczej w tureckich wyborach prezydenckich (maj 2023) wyeliminowany został kandydat, który miał największe szanse wygrać z urzędującym od 2014 roku na stanowisku prezydenta, a od 2002 - 2014 na stanowisku premiera, Recepem Tayyipem Erdoğanem.

Chodzi o burmistrza Stambułu, Ekrema İmamoğlu. İmamoğlu, któremu sondaże dawały zwycięstwo nad Erdoğanem w pierwszej turze, nie mógł wystartować w wyborach ze względu na ciążący na nim prawomocny wyrok. Burmistrz Stambułu został skazany w 2021 roku na dwa lata pozbawienia wolności i zakaz obejmowania urzędów publicznych za obrazę Najwyższej Komisji Wyborczej w 2019 roku. İmamoğlu skrytykował NKW za nieprawidłowości przy wyborach na burmistrza Stambułu, w wyniku których niezbędne było powtórzenie głosowania.

Przez ekspertów – w tym z OBWE – sprawa uważana jest za klasyczny przykład celowego wykluczenia istotnego kontrkandydata z możliwości startu w wyborach.

Zabieg okazał się skuteczny - Erdoğan zachował władzę.

Ustawa niekonstytucyjna i niezgodna z prawem UE

Przygotowana przez PiS ustawa jest jednak nie tylko bardzo podłym narzędziem nieuczciwej walki politycznej, ale jak wynika z oceny prawników konstytucjonalistów, jest też zupełnie niezgodna z konstytucją. Jak wynika ze stanowiska Senatu, który na podstawie tych opinii zarekomendował odrzucenie ustawy w całości, powodów do uznania niekonstytucyjności ustawy jest kilkanaście. Najważniejsze to:

  • naruszenie trójpodziału władzy (art. 10 Konstytucji RP) i przyznanie organowi administracji powoływanemu przez polityków uprawnień sądu;
  • ustawa pozwoli karać za działania z lat 2007-2023, naruszając zasadę, że prawo nie działa wstecz;
  • podważenie zasady zaufania obywateli do państwa i prawa wobec niejasności używanych pojęć i arbitralności procedur;
  • brak możliwości odwołania się do komisji (postępowanie administracyjne jedno-instancyjne), odwołanie do sądu nie zastępuje tego wymogu;
  • naruszenie zasady proporcjonalności „kar” (art. 7 Konstytucji);
  • bezkarność członków i członkiń komisji (nie odpowiadają w żaden sposób za swoje działania), co narusza zasadę legalizmu;
  • arbitralne ograniczenie praw i wolności obywateli;
  • naruszenie prawa unijnego, w tym ochrony danych osobowych.

Jeśli analiza Komisji Europejskiej doprowadzi do podobnych wniosków, KE będzie miała kolejny powód, by pozwać Polskę przed Trybunał Sprawiedliwości UE za naruszenie unijnego prawa. Oczywiście, tak jak w każdym takim przypadku, zgłoszenie do TSUE poprzedzi próba dialogu i polubownego rozwiązania sprawy z państwem członkowskim, bo KE działa w ten sposób za każdym razem. Ale sprawa ta jest kolejnym przykładem drastycznego nieprzestrzegania przez rząd Zjednoczonej Prawicy zasad praworządności oraz łamania prawa w celu prowadzenia nieuczciwej walki politycznej.

To sprawia, że może się stać kolejnym gwoździem do trumny polskiego KPO oraz wypłat z Funduszy Spójności.

W obu przypadkach - zarówno wypłaty przewidzianych dla Polski 35,4 mld euro z Funduszu Odbudowy, jak i 75,6 mld euro środków z polityki spójności na lata 2021-2027 - warunkiem umożliwiającym wypłaty jest m.in. istnienie niezależnego sądownictwa oraz przestrzeganie zasad praworządności (wynikające m.in. z Karty Praw Podstawowych). O tym, że Polska tych warunków nie spełnia, wiemy już od wielu miesięcy.

Wysłuchanie publiczne w sprawie praworządności

Jak wynika z dzisiejszego wysłuchania publicznego na temat stanu praworządności w Polsce, Polska poczyniła bardzo nieznaczne kroki naprzód w zakresie przywracania niezależności sądownictwa oraz realizacji wyroków TSUE. Jedną z częściowych zmian jest zniesienie wadliwie utworzonej Izby Dyscyplinarnej, czego efektem jest obniżenie kar naliczanych przez TUSE z 1 mln euro dziennie do 500 tys. euro, o czym pisaliśmy tutaj.

Jak mówiła jednak wiceprzewodnicząca KE i komisarz ds. wartości i przejrzystości Věra Jourová na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady, bardzo istotne kwestie pozostają wciąż nierozwiązane.

"Poważne zastrzeżenia wciąż dotyczą polskiego wymiaru sprawiedliwości, poczyniono bardzo nieznaczne kroki naprzód” – powiedziała komisarz.

Jourová podkreśliła, że wciąż nie zostały wdrożone (wcale lub w pełni) postanowienia TSUE dotyczące systemu dyscyplinowania sędziów (ustawa, która miała dostosowywać system dyscyplinowania sędziów do wymogów TSUE wciąż czeka na rozpatrzenie w Trybunale Konstytucyjnym). Ten sam problem dotyczy organizacji Sądu Najwyższego oraz działania Krajowej Rady Sądownictwa, która pomimo wydania przez TSUE orzeczenia o braku niezależności, wciąż działa i wydaje decyzje.

„Polska ma zatem jeszcze dużo do zrobienia, by zrealizować wymogi kamieni milowych zawartych w KPO” – podsumowała komisarz i podkreśliła, że, tak czy inaczej, o ewentualnej zgodności z tymi wymogami Komisja zadecyduje dopiero w momencie złożenia przez Polskę wniosku o pierwszą płatność.

Spełnienie kamieni milowych jest także warunkiem niezbędnym do wypłaty jakichkolwiek (poza niewielkimi zaliczkami) środków z polityki spójności na lata 2021-2027. W tej kwestii, jak informowała OKO.press Komisja Europejska na początku maja, wciąż trwa impas.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze