Przemysław Czarnek tęskni za cnotami niewieścimi, Jarosław Kaczyński ostrzega przed smartfonami, ale aż 63 proc. wyborców PiS nie uważa "nowych typów związków między ludźmi" i "nowych rozrywek" za coś złego. Co innego wyborcy Konfederacji
W najnowszym sondażu Ipsos dla OKO.press postanowiliśmy zbadać polski lęk przed zmianami społecznymi. Zadaliśmy pytanie:
W XXI wieku świat coraz szybciej się zmienia, pojawiają się nowe technologie, nowe typy związków między ludźmi, nowe formy rozrywki. Czy w porównaniu z tym, co było kiedyś, są to zmiany:
Nasze pytanie, choć zaczyna się od ogólnego stwierdzenia, że świat zmienia się coraz szybciej, kieruje uwagę badanych na bardzo konkretne aspekty zmian. Pomijamy w nim te elementy rzeczywistości, które kojarzą się jednoznacznie źle - jak katastrofa klimatyczna, pogłębiające się nierówności społeczne, zbliżający się kryzys gospodarczy, czy wojna w Europie.
Nasze pytanie skupia się wokół tematów dotyczących życia społecznego. Nowe typy związków między ludźmi są zrozumiałe jako alternatywy wobec trwałych monogamicznych związków różnopłciowych, najlepiej przypieczętowanych małżeństwem. Chodzi o społeczne przyzwolenie dla szerokiego spektrum zjawisk takich jak bycie singlem, prowadzenie aktywnego życia seksualnego bez wiązania się z kimkolwiek na stałe, samotne wychowywanie dzieci, rodziny patchworkowe, czy wreszcie uznanie w świetle prawa związków jednopłciowych.
Równie szeroko można rozumieć nowe technologie - to nie tylko smartfony, czy internet szerokopasmowy, ale też in vitro.
Słysząc "nowe rozrywki", nie myślimy o chodzeniu do kina, na basen, do restauracji, czy na spacer do parku - to raczej gale MMA, media społecznościowe, taśmowe oglądanie seriali w serwisach streamingowych takich jak Netflix.
Kto zatem odczuwa lęk przed nowymi zjawiskami społecznymi? I jak na te lęki próbują odpowiadać politycy?
Według 66 proc. ogółu badanych zmiany społeczne, do których obecnie dochodzi, są zmianami na lepsze. Przeciwnie twierdzi zaledwie 28 proc.
Największymi optymistami są oczywiście osoby z najmłodszej grupy badanych (18-29 lat), gdzie odsetek wskazań "na lepsze" sięga aż 78 proc. Taki wynik nie dziwi. Stereotypowo to młodzi ludzie są tymi, którzy rozumieją nowe technologie, nie boją się z nich korzystać i mają siły i przyzwolenie na korzystanie z rozrywek, eksperymentowanie w życiu osobistym.
Jednak w nawet w najstarszych grupach wiekowych dominuje przychylne spojrzenie na zmiany społeczne (61 proc.), choć to seniorzy kojarzeni się z większym konserwatyzmem i trudnościami w przystosowaniu się do nowej rzeczywistości, na przykład tej cyfrowej.
W ogóle populacji widać, że kobiety (68 proc.) nieco przychylniej patrzą na zmiany niż mężczyźni (63 proc.). Proporcje te wyglądają identycznie wśród najstarszych grup wiekowych kobiet i mężczyzn (odpowiednio 68 proc. i 63 proc.), wśród kobiet i mężczyzn w wieku 40-49 lat wyrównują się (po 65 proc. aprobaty).
Dopiero w grupie młodych kobiet i młodych mężczyzn opinie na temat zmian społecznych zaczynają się rozjeżdżać.
Mężczyźni w wieku 18-39 lat uważają, że to zmiany na lepsze w 63 proc., czyli nieco poniżej wyniku wśród wszystkich badanych. Kobiety w tym wieku aż w 79 proc. popierają nowe typy związków, rozrywek i technologii.
Skąd ta różnica w entuzjazmie? Na podstawie dostępnych badań możemy przyjąć dość bezpieczne założenie, że to nie nowe technologie czy rozrywki są punktem zapalnym, ale wymieniane w pytaniu "nowe typy związków między ludźmi".
W 2019 spytaliśmy w sondażu Polki i Polaków o to, co uważają za największe zagrożenia. Wśród kobiet w grupie 18-39 lat najwięcej było wskazań na katastrofę klimatyczną (38 proc.), zapaść ochrony zdrowia (27 proc.), a także opuszczenie/wyrzucenie z UE oraz wzrost ruchów nacjonalistycznych (po 25 proc. wskazań). Według mężczyzn w tym samym wieku największym zagrożeniem była "ideologia gender i ruch LGBT" (31 proc. wskazań).
W tym samym roku duże badanie tej grupy wiekowej zrealizował Kantar dla "Gazety Wyborczej".
"Świat poszedł do przodu, dziewczyny też, ale chłopcy zostali w poprzedniej epoce. 78 proc. młodych mężczyzn uważa, że »rolą mężczyzny jest praca i utrzymanie rodziny« – wśród młodych kobiet tylko 53 proc. Aż 25 proc. młodych facetów zgadza się ze zdaniem: »Płacz nie przystoi prawdziwemu mężczyźnie«; wśród młodych kobiet tylko 9 proc. Mężczyźni mają także tradycyjną wizję kobiecości: częściej uważają, że »rolą kobiety jest zajmowanie się domem i rodziną«, częściej uważają, że »to naturalne, że kobieta potrzebuje męskiej ochrony« i że »jeżeli kobieta miała zbyt wielu partnerów seksualnych, źle to o niej świadczy«" - analizował wyniki Krzysztof Pacewicz.
Takie różnice w nastawieniu do tradycyjnych narracji można sprowadzać oczywiście do interesu płci. W końcu komu, jeśli nie samym kobietom, bardziej powinno zależeć na równym traktowaniu na polu seksualnym, zawodowym, czy rodzinnym? Publicyści upatrują jednak u młodych Polaków sentymentu za patriarchalnymi narracjami także w fakcie, że są statystycznie gorzej wykształceni niż młode Polki. Są też bardziej samotni.
W badaniu Kantara okazało się, że wśród kobiet do 30 lat aż 46 proc. jest w związkach nieformalnych, 30 proc. w małżeńskich, a singielkami pozostaje tylko 20 proc. Wśród mężczyzn wskaźnik singli sięgnął aż 47 proc. (34 proc. było w związkach nieformalnych, 15 proc. w małżeństwach).
Wśród wyborców i wyborczyń poszczególnych partii zmiany społeczne jako zmiany na lepsze doceniają najbardziej osoby głosujące na KO (84 proc.), Lewicę (78 proc.), Agrounię (76 proc.). Nieco mniejszy entuzjazm widać wśród zwolenników Polski 2050 (67 proc.), PiS (63 proc.) i PSL (60 proc.).
Stosunkowo wysoki wynik wśród elektoratu PiS może budzić zastanowienie. W końcu jednym z podstawowych paliw politycznych tej partii jest straszenie upadkiem cywilizacji pod wpływem wrogich nowoczesnych ideologii. Politycy PiS na każdym kroku podkreślają, że ich misją jest ocalenie tradycji.
Wymienić można choćby słowa Jarosława Kaczyńskiego: „Rodzinę widzimy tak jak tutaj, jedna kobieta, jeden mężczyzna w stałym związku i ich dzieci. To jest rodzina!”.
Na osobny wątek zasługują wyczyny ministra edukacji Przemysława Czarnka, którego misją jest "ugruntowywanie w dziewczętach cnót niewieścich".
Wielkim wrogiem tego procesu są platformy streamingowe takie jak na przykład Netflix czy Youtube, przez które "młodzi ludzie zwracają się ku lewicowym poglądom" (w ocenie Kamila Bortniczuka), gdzie również "skala homopropagandy, genderyzmu i całej tej tęczowej przemocy jest przerażająca" (to z kolei słowa Mariusza Kałużnego).
Nieufny wobec nowych technologii i nowych rozrywek jest także Jarosław Kaczyński. W latach 90. załamywał ręce nad degradującym modelem życia, panującym niekiedy na prowincji, gdzie "wychodka nie ma, ale wideo musi być".
"Wyróżniamy się w Europie liczbą magnetowidów. Ludzie pracują, jeżeli jeszcze jest praca, wracają do domu, piją wódkę i oglądają pornosy. Robią to też dzieci" - mówił Kaczyński.
Od tych słów minęło oczywiście wiele lat, ale wątek egzystencjalnego zagrożenia technologiami i nowymi sposobami spędzania wolnego czasu nie zniknął. Kilka miesięcy temu prezes PiS narzekał, że "młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartfonów", przeciwko czemu należy "prowadzić kontrakcje". Niewiele nadziei widział jednak na odratowanie młodych ludzi bawiących się w dyskotekach w centrum Warszawy.
W tej smutnej ocenie nowych pokoleń i ich obyczajów PiS jest raczej zgodny. Stąd wzięła się zresztą potrzeba stworzenia podręcznika do przedmiotu Historia i Teraźniejszość. Tej dziejowej misji podjął się profesor Wojciech Roszkowski, wypuszczając spod pióra dzieło, którego centralną tezą jest to, że świat schodzi na psy, bo ludzi hoduje się w probówkach, a młodzi słuchają rock'and'rolla, biorą narkotyki i nie chodzą do kościoła.
Tymczasem sondaż OKO.press pokazuje, że duża część wyborców PiS być może chętnie zakosztowałaby tych nowych rozrywek, a już na pewno większość w tej grupie uważa je za dobre i nie postrzega ich jako zagrożenie.
Zaledwie 39 proc. wyborców Konfederacji wskazało, że wymienione przez nas w pytaniu zmiany, są zmianami na lepsze. Co ciekawe, w przypadku innych pytań zwolennicy skrajnej prawicy co do zasady wypadali w naszym sondażu zdecydowanie bardziej liberalnie niż wyborcy PiS. Aż 62 proc. głosujących na Konfederację wskazało, że chcieliby, by przyszły Sejm zapewnił kobietom prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży. Równo 50 proc. opowiedziało się za tym, żeby przyszły Sejm wprowadził jednopłciowe związki partnerskie. Wśród elektoratu PiS za aborcją było zaledwie 20 proc., a za związkami - 16 proc.
Kolejnym frapującym faktem jest to, że w żadnej innej grupie wskaźnik optymistycznego nastawienia do zmian nie spadał poniżej 50 proc. Nieważne, czy wśród badanych ze wsi, czy z dużego miasta, z wykształceniem podstawowym, czy wyższym.
Co zatem jest tak wyjątkowego w elektoracie Konfederacji? Homogeniczność płciowa ich wyborców.
Na Konfederację głosuje 12 proc. ogółu badanych mężczyzn, zaledwie 2 proc. kobiet. Wśród mężczyzn w przedziale wiekowym 18-39 lat to aż 25 proc. To druga najpopularniejsza formacja, zaraz za Koalicją Obywatelską. Wśród kobiet w tym wieku Konfederacja zdobywa zaledwie 3 proc. i wypada nawet słabiej niż Agrounia - 4 proc. (choć należy w tym przypadku brać poprawkę na małą liczebność próby).
Trend ten zresztą widoczny był od zawsze. "Jesteśmy jedyną męską partią w Polsce" - komentował w 2021 roku wyniki sondażu Jacek Wilk, jeden z polityków Konfederacji. "Męski znaczy: - zdecydowany/ - agresywny/ - niebojący się ryzyka/ - decyzyjny / - wyrazisty i (w wielu sprawach) bezkompromisowy" - dodawał.
Wyborcy Konfederatów to zatem młodzi mężczyźni, a jak wiemy z poprzednich analiz - ta grupa znacząco odstaje od swoich rówieśniczek, jeśli chodzi o poglądy na kwestie dotyczące obyczajów i równouprawnienia. Są zatem również - jak żadna inna grupa społeczna - sceptyczni wobec "nowych technologii, nowych typów związków między ludźmi, nowych form rozrywki". Za deklarowaną "męskością" idzie w parze brany na sztandary "antyfeminizm" i tęsknota za czasami, kiedy nie istniał ruch #metoo, parytety wyborcze, a rozwód można było uzyskać tylko za odpowiednią opłatą u konsystorza.
Kiedyś to było! - zdają się wzdychać Konfederaci. Ale nie wszystko stracone. Projekt "100 ustaw" Sławomira Mentzena, jednego z liderów formacji, zawiera pomysł na wprowadzenie możliwości zawarcia nierozerwalnego małżeństwa. W sądzie rodzinnym taki rozwód byłby możliwy jedynie po zgodzie biskupa diecezjalnego.
*Sondaż Ipsos dla OKO.press, 6-8 września 2022, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1009 osób
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze