0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

„Donald Trump! Donald Trump!” – krzyczeli w Sejmie posłowie PiS, kiedy w Stanach Zjednoczonych ogłoszono wyniki wyborów. W dobrych humorach paradowali z czerwoną czapką „Make America Great Again” Dariusz Matecki i Mariusz Gosek. Euforii nie było końca.

Trumpa PiS potraktował jak zbawcę narodu polskiego. Ulokował w nim wiarę na powrót do władzy. Po inauguracyjnym przemówieniu Trumpa politycy PiS ochoczo podawali dalej slogan o rewolucji zdrowego rozsądku i zgłaszali akces do ruchu MEGA.

Trzy miesiące później

ci sami politycy wykonują nieprawdopodobne fikołki, żeby pozostać wiernymi Trumpowi i jednocześnie nie dać się oskarżyć o putinizm.

A sam Trump tego nie ułatwia. Tylko w ciągu ostatnich kilku dni: prezydent USA odbył rozmowę telefoniczną z Putinem, sekretarz obrony USA Pete Hegseth oświadczył, że Ukraina nie zostanie przyjęta do NATO, powrót do granic sprzed 2014 roku jest nierealny, a wojska amerykańskie nie będą stacjonować w Ukrainie.

Przedstawiciele amerykańskiej administracji zgodnie powtarzają, że Europa musi się bronić sama. Zaś Marco Rubio, sekretarz stanu, widzi „niesamowite możliwości” w gospodarczej współpracy z Rosją po zakończeniu wojny.

Jednocześnie Donald Trump i jego przyboczny Elon Musk zaczęli atakować prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. „Dyktatorem bez wyborów” – nazwał go Trump. „Naród Ukrainy go nienawidzi” – stwierdził Musk.

Co na to wszystko Prawo i Sprawiedliwość? I na czym polega kłopot PiS-u z Trumpem?

Dlaczego PiS ma rozdwojenie jaźni?

PiS obstawił Trumpa, bo prezydent USA kieruje się podobnymi wartościami. Zapowiada rozprawienie się z migracją na granicy z Meksykiem w imię bezpieczeństwa Amerykanów i walki z kartelami narkotyków. Wypowiedział porozumienia paryskie, pokazując, że nie poddaje się retoryce ekologicznych „oszołomów”. A podpisując kolejne dekrety wykluczające osoby transpłciowe z armii czy sportu, pokaże, że się nie ugina przed lewakami i feministkami.

I to się w PiS-ie podoba. Podobnie jak działania międzynarodowe w stylu „samca alfa”. Kiedy jeszcze kilka tygodni temu pytałyśmy polityków PiS o zapowiedź wprowadzenia ceł, które mogłyby zaszkodzić Europie, słyszałyśmy, że nie widzą problemu. „Może się to wydawać brutalne, ale on walczy o interesy swojego państwa. Proponuję innemu Donaldowi w tej części Europy, aby przyjrzał się Donaldowi Trumpowi i nauczył, jak należy rządzić oraz dbać o interesy własnego kraju” – powiedział OKO.press Michał Wójcik z PiS.

Od żadnego polityka PiS nie usłyszałyśmy zdecydowanej krytyki działań Trumpa w sprawie Ukrainy.

A to przecież PiS grzmiał, że Donald Tusk doprowadził do resetu z Putinem (pisowska TVP wyprodukowała nawet wielogodzinny film pod tym tytułem). Spotykanie się z rosyjskim prezydentem, który według Kaczyńskiego w zamachu pod Smoleńskiem zamordował jego brata, PiS uznawał za zbrodnię (Tuska).

Przeczytaj także:

W dodatku historia tak to uplotła, że kiedy Rosja w 2022 roku przypuściła pełnoskalowy atak na Ukrainę, rządził PiS. Zarówno prezydent, jak i polski rząd na czele z Mateuszem Morawieckim zaangażowali się w pomoc Ukrainie w wymiarze polityczno-międzynarodowym (w wymiarze polsko-lokalnym już mniej). Można było w ten sposób upiec na jednym ogniu co najmniej dwie pieczenie: pokazać znaczenie Polski w polityce europejskiej. A zarazem za pośrednictwem Ukrainy wreszcie uderzyć w znienawidzonego Putina.

Wcześniej PiS ogromnie dużo zainwestował w relacje z Donaldem Trumpem. Polska pod rządami PiS-u była dla Trumpa jedyną (poza Węgrami) przyjazną przystanią. Tylko tu był tak fetowany. Andrzej Duda, który za chwilę z Trumpem się spotka, uważał się wręcz za przyjaciela Trumpa.

W imię czego porzucać takiego politycznego przyjaciela? Młyny strategów PiS-u mieliły powoli, ale w końcu wypluły stosowne przekazy.

Najpierw cisza, a potem… Strategia PiS-u

„Emocje w polityce nie są dobrym doradcą, to były emocje” – odpowiedział zapytany o oklaski dla Trumpa Mariusz Błaszczak, obecnie jeden z najbardziej zaufanych ludzi Jarosława Kaczyńskiego. I dodał: "Trzeba powiedzieć, że zwycięstwo prezydenta Trumpa uchroniło cywilizację chrześcijańską”.

A więc: wybaczcie nam tę chwilę uniesienia, ale Trump i tak ma mnóstwo zalet. Zachowanie Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich dwóch tygodniach można podzielić na dwa etapy.

Pierwszy to chowanie głowy w piasek. Drugi: szarża przeciwko Tuskowi i Europie.

PiS (a za nim sprzyjające partii Kaczyńskiego media) zamilkł na kilkadziesiąt godzin po rozmowie Trumpa z Putinem. Wyglądało to, jakby nagłe ruchy Trumpa oszołomiły partię.

Na przykład były premier Mateusz Morawiecki przez cztery dni od rozmowy Trumpa (środa, 12 lutego) nie opublikował na ten temat ani słowa na swoim kanale na portalu X (dawniej Twitter). Pisał o wzrostach cen, CPK, a przede wszystkim o migracjach. Wrzucił też zdjęcie psa Lili. Pierwszy (długi) tweet na temat negocjacji Morawiecki publikuje wieczorem 16 lutego (niedziela).

View post on Twitter

Nawet media z uniwersum PiS (Telewizja Republika i portal wPolityce) informowały o tym wydarzeniu zdawkowo. Przez 24 godziny od rozmowy tematem numer jeden w Republice był unijny pakt migracyjny.

W środę 19 lutego 2025 strona główna portalu RepublikaTV wyglądały tak jak niżej. Kiedy opinia publiczna żyła doniesieniami na temat negocjacji w sprawie końca wojny, czytelnicy portalu mogli się dowiedzieć, że Karol Nawrocki przemawiał w Kozienicach. Zaś Stany Zjednoczone pojawiały się w kontekście... niewpuszczania Telewizji Republika na konferencje prasowe Donalda Tuska.

portal Telewizji Republika, 19 lutego 2025
portal Telewizji Republika, 19 lutego 2025

Po kilku dniach PiS jakby się otrząsnął i wskoczył na swoje dwa ulubione koniki: Tusk, czyli opcja rosyjska, oraz Europa zajęta szerzeniem lewackiej ideologii, a przez to słaba.

Wyklarowały się główne linie narracyjne: zamiast atakować Trumpa, PiS atakuje Tuska, zamiast krytykować Trumpa – krytykuje Unię Europejską.

Co ciekawe, to przebudzenie nastąpiło po najostrzejszych wypowiedziach Trumpa i Muska pod adresem Zełenskiego.

Początkowe milczenie można jednak przynajmniej częściowo wyjaśnić. PiS zakładał bowiem, że w sprawie Ukrainy Trump będzie działał zupełnie inaczej.

Jak w 2023 roku PiS wyobrażał sobie negocjacje Trumpa z Putinem

Jeszcze przed wyborami osoba z otoczenia Mateusza Morawieckiego mówiła nam, że wygrana Kamali Harris zapewniałaby bardziej przewidywalne scenariusze rozwoju wypadków, a jednocześnie byłaby bardziej ryzykowna. Dlaczego? Bo z braku stanowczości przyczyniałaby się do przedłużania wojny.

„Trudno uwierzyć, że Trump zgodziłby się na prestiżową porażkę u progu prezydentury” – usłyszałyśmy.

Słyszałyśmy również, że nawet wśród amerykańskich elit rośnie przekonanie, że

„zwycięstwo Trumpa daje szansę na szybsze zakończenie wojny nie na warunkach Putina”.

Przewidywania były takie, że Trump „albo wymusi coś na Rosji”, albo znacząco zwiększy dostawy broni do Kijowa, zniesie blokady dotyczące wykorzystania broni (powie: „możecie atakować wszystkie cele”) i w ten sposób bardzo szybko doprowadzi Putina i Zełenskiego do stołu negocjacyjnego.

Dziś widać, że z tych przewidywań sprawdziło się tylko jedno: Trump faktycznie nie chce przedłużać wojny.

W dzisiejszej narracji PiS-u jest mnóstwo sprzeczności. Poniżej rekonstruujemy opowieść PiS-u o Trumpie.

PiS wciąż chwali Trumpa. Za co?

W Polsat News 20 lutego 2025 Przemysław Czarnek bronił rozmów Trumpa z Putinem: „Nikt wcześniej tego nie zrobił”. Z większym polotem Czarnek powtórzył tę myśl w RMF FM: „A z kim [Trump] ma się bratać? Z Mongołami? Z Japończykami? Rosja napadła na Ukrainę, a nie Japończycy czy Mongołowie. Nie może do nich dzwonić, tylko do Rosji, żeby przestała napadać na Ukrainę”.

Jeszcze większe wrażenie robią wypowiedzi Karola Nawrockiego, kandydata PiS na prezydenta z wywiadu w Wirtualnej Polsce. Nawrocki wyobraża tam sobie skład przy stole: Trump, Putin, Zełenski i on. Zapytany, czy czułby niesmak, siedząc przy stole ze zbrodniarzem, Nawrocki odpowiedział: „Czułbym niesmak, ale myślałbym o interesie Polski, o niczym więcej. Jestem w stanie usiąść z Putinem do stołu. Jako historyk wiem, że wielokrotnie w dziejach trzeba było negocjować z ludźmi odpowiedzialnymi za mordowanie, gwałcenie, niszczenie. I że rolą odpowiedzialnego polityka jest do tego stołu usiąść”.

To radykalna sprzeczność z wieloletnią linią PiS: ze zbrodniarzem, który zabił Lecha Kaczyńskiego, przecież się nie negocjuje.

Przypomnijmy.

Kiedy w kwietniu 2022 roku prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał z Putinem, ówczesny polski premier Mateusz Morawiecki komentował: „Panie prezydencie Macron, ile razy negocjował pan z Putinem? Co pan osiągnął?

Ze zbrodniarzami się nie negocjuje, zbrodniarzy się zwalcza. Z Hitlerem nikt nie negocjował. Negocjowalibyście z Hitlerem, ze Stalinem, z Pol Potem?”.

Dziś poseł Zbigniew Bogucki z PiS mówi OKO.press, że negocjacje Trumpa z Putinem mu przeszkadzają, „ale tak samo mi przeszkadzało to, jak Emmanuel Macron próbował dogadywać się, spotykając się z Putinem w kulminacyjnej fazie wojny, kiedy Rosjanie mordowali w Buczy. I wtedy to też było absolutnie wbrew polskiemu interesowi”.

A w następnym zdaniu wyrzuca Donaldowi... Tuskowi, że nie rozmawia z administracją Trumpa.

Samej strategii negocjacyjnej Trumpa PiS nie chce komentować. Można czasem usłyszeć jednak, że najpierw trzeba zachęcić Rosję, żeby usiadła do stołu. Pytanie, czy na pewno trzeba zachęcać kraj, który jest w tarapatach gospodarczych. Czy trzeba aż tak schodzić ze swojej pozycji negocjacyjnej?

Milczenie o rosyjskiej propagandzie w Białym Domu

Jednocześnie PiS-owi nie przeszkadza, że różni przedstawiciele administracji Donalda Trumpa oraz sam Donald Trump nieraz mówi językiem bliskim propagandy kremlowskiej. Co zresztą Wołodymyr Zełenski Amerykanom wytykał.

Weźmy pierwsze z brzegu przykłady:

  • To Ukraina zaczęła wojnę. Trump napisał: „Pomyślcie: umiarkowanie udany komik, Wołodymyr Zełenski, namówił Stany Zjednoczone Ameryki do wydania 350 mld dolarów, aby rozpocząć wojnę, której nie można było wygrać, która nigdy nie musiała się zacząć, wojnę, której on, bez USA i Trumpa nigdy nie będzie w stanie zakończyć”. To jest dosłownie stanowisko putinowskiej Rosji: Ukraina jest agresorem, a Rosja działa w samoobronie. Wielokrotnie pisała o tym w OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk w cyklu Goworit Moskwa.
  • Zełenski ma poparcie na poziomie 4 proc. Kolejna teza Trumpa wyciągnięta z kapelusza. To oczywisty fałsz. Sprawdził to Jakub Szymczak.
  • Propagandowe bzdury powtarzała już wcześniej obecna szefowa agencji wywiadowczych Tulsi Gabbard.

W wypowiedziach polityków PiS próżno szukać sprostowań tych twierdzeń.

Co PiS usłyszał w przemówieniu J.D. Vance’a

Politykom PiS mowa J.D. Vance’a z Monachium spadła z nieba. Wreszcie mogli przestać milczeć.

Podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium wiceprezydent USA powiedział w obecności przywódców Europy i NATO, że największym zagrożeniem dla kontynentu nie jest Rosja, tylko wewnętrzna polityka UE wobec mediów społecznościowych. A mówiąc językiem Vance’a: cenzura.

Według zastępcy Trumpa Unia ogranicza wolność słowa, w czym przypomina aparatczyków sowieckich, sowieckie z ducha ma być też budowanie politycznych kordonów wokół skrajnych partii takich jak AfD. Vance nawet ostentacyjnie spotkał się tydzień przed zbliżającymi się wyborami w Niemczech z przewodniczącą AfD Alice Weidel.

Miód na serce polityków PiS to słowa Vance’a na zakończenie przemowy. Odwołał się bowiem do słów Jana Pawła II: „Nie lękajcie się”.

Niemal wszystkie wątki z przemówienia Vance'a można znaleźć w wypowiedziach tego czy innego polityka PiS. Wszystko, co najgorsze, pochodzi przecież z Europy. Zaznaczmy: to też jest bliskie stanowisku Putina.

Winna Europa

„Słabość Unii Europejskiej doprowadziła do tego, że Putin bestialsko zaatakował Ukrainę” – powiedział w Polsat News Przemysław Czarnek.

Według Trumpa winną wojny jest Ukraina, według polityków PiS-u – Unia Europejska.

„Europa wyhodowała Putina” – mówi Czarnek. Stwierdził, że Unia robiła z Putinem gigantyczne interesy, uzależniała się od Rosji energetycznie, ignorowała napaści Rosji „od Czeczenii przez Gruzję, przez tragedię smoleńską, zajęcie Krymu, wschodniej Ukrainy już w 2014 przez »zielonych ludzików«”.

Karol Nawrocki uważa, że to bardzo dobrze, że Trump pomija Europę w negocjacjach: „Jak więc wytłumaczyć obywatelom Stanów Zjednoczonych, że Europa, zajmująca się ekoszaleństwem, wojnami ideologicznymi, miałaby być przy stole?”.

Tu musimy zwrócić uwagę na rozłożenie akcentów. To, że Europa czy konkretne kraje, np. Niemcy, popełniły błąd w strategii wobec Putina, nie ulega od trzech lat wątpliwości. Błędna była idea, że jeżeli będziemy mieć z Rosją relacje gospodarcze, to ona będzie spokojniejsza, że może zarazi się demokracją. Że jeżeli będziemy mieć silne gospodarcze więzi, to Putinowi nie będzie się opłacało tutaj żadnej wojny wszczynać.

To było naiwne myślenie i wszyscy to wiemy. Zresztą ten sam błąd popełniła Ameryka Baracka Obamy.

Jednak czym innym jest powiedzieć, że były błędy i że Europa się nie dozbrajała, a czym innym stwierdzić, że Europa odpowiada za tę wojnę i do niej doprowadziła.

Na marginesie: Marco Rubio zapowiada po wojnie dokładnie to, co robiła wcześniej Europa: normalizację stosunków gospodarczych z Rosją. Znów: z ust polityków PiS-u krytyki brak.

Winny Tusk

Pytają cię o jednego Donalda, mów o drugim – od tygodnia politycy PiS zachowują się, jakby takie dostali zalecenie.

Przykładem nasza rozmowa z posłem Boguckim. Pytamy, czy nie przeszkadza mu, że prezydent USA dogaduje się z Putinem, słyszymy: „Oczywiście musimy bronić naszej niepodległości jak źrenicy oka. Dlatego jestem głęboko zaniepokojony faktem, że u sterów władzy w Polsce stoją dziś ludzie, którzy jeszcze niedawno nazywali Donalda Trumpa rosyjskim agentem – to słowa Donalda Tuska. Radosław Sikorski twierdził z kolei, że Trump powinien znaleźć się pod Moskwą razem z Janukowyczem”.

Do tej narracji należy przypominanie, że PiS miał świetne relacje z administracją Trumpa, a KO takich relacji nie ma. I wypominanie Tuskowi, że rzekomo nie bierze udziału w kluczowych rozmowach (podczas gdy to właśnie polski premier krąży od krajów bałtyckich po Paryż, by rozmawiać o europejskim udziale w negocjacjach).

Największą winą Tuska są jednak dawne kontakty z Putinem.

Winny Zełenski

Nazwanie wybranego w demokratycznych wyborach Zełenskiego dyktatorem wywołało oburzenie nawet wśród amerykańskich Republikanów. Ale znów: nie wśród reprezentantów partii Kaczyńskiego.

Słowa Trumpa stały się okazją do wypowiedzenia głośno tego, co politycy PiS mówili dotąd półgębkiem. Co mówili?

„Nie będzie nam prezydenta wybierać ani Bruksela, ani Berlin… [pauza]... ani Kijów!” – mówił niedawno w Ciechanowie Karol Nawrocki i dostał potężne oklaski. Stwierdził też, że jest zawiedziony tym, jak Ukraina traktuje Polskę.

„Przyjeżdża prezydent Zełenski i chce nam wybierać prezydenta. A my nie możemy ekshumować naszych bohaterów na Wołyniu”. Polska powinna wspierać Ukrainę, bo inaczej Rosja może podejść pod nasze granice, a nas Putin nienawidzi jeszcze bardziej niż Ukraińców, ale poza tym niczego nie dawać za darmo. To było pod koniec stycznia.

W lutym Przemysław Czarnek mówi:

„Ukrainy by dzisiaj nie było, gdyby nie Polska. Ukraińców by dzisiaj nie było jako suwerennego narodu, gdyby nie Polska. Zełenski nie byłby dzisiaj prezydentem wolnej Ukrainy, gdyby nie pomoc Polski. Zachowuje się on w sposób skandaliczny w stosunku do Polski i to też trzeba widzieć”.

Te słowa nie brzmią aż tak dziwnie, kiedy przypomnimy sobie, że PiS od dawna miał kłopot z Ukrainą. Resentyment ukraiński rósł już przed wyborami w 2023 roku. Badacze społeczni coraz częściej odnotowywali zmęczenie pomocą dla ukraińskich uchodźców. Pod tym względem PiS odklejał się od swojego elektoratu.

Jednak partia Kaczyńskiego tak wiele zainwestowała w relacje z Wołodymyrem Zełenskim i w domaganie się pomocy dla Ukrainy na arenie międzynarodowej (Mateusz Morawiecki), że nie mogła nagle dokonać zwrotu przez rufę.

Takiego problemu nie miała Konfederacja i pewnie dzięki temu zanęciła część osób popierających wcześniej PiS.

Z drugiej strony jednak PiS przez lata podtrzymywał antyrosyjskość swoich wyborców (poprzez opowieść o zamachu smoleńskim). Zapętlone obrazy z „Wiadomości” w TVP Jacka Kurskiego pokazywały DonaldaTuska jako diabła wcielonego, który ściska się z innym diabłem – dyktatorem Rosji. Takich obrazków z Donaldem Trumpem nie znajdziemy dziś ani w Telewizji Republika, a telewizji braci Karnowskich wPolsce24.

W Republice możemy za to obejrzeć na żywo transmisję z CPAC (US Conservative Political Action Conference), gdzie Steve Bannon, były doradca Trumpa, hajlował ze sceny.

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Na zdjęciu Natalia Sawka
Natalia Sawka

Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.

Komentarze