0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Bartłomiej Wróblewski to poseł PiS, który zasłynął jako jeden z wnioskodawców antyaborcyjnego wniosku do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji domagała się w nim delegalizacji embriopatologicznej przesłanki do przerwania ciąży. 22 października 2019 roku Trybunał przychylił się do tego wniosku w orzeczeniu, który w OKO.press nazwaliśmy proklamacją piekła kobiet. Aborcja została w naszym kraju niemal całkowicie zakazana, co wywołało kilkumiesięczne i wielotysięczne demonstracje sprzeciwu w całej Polsce.

Dlatego Wróblewski jako kandydat na następcę Adama Bodnara został przez opozycję i organizacje społeczne uznany za prowokację obozu władzy i ochrzczony pretendentem do miana "rzeźnika praw obywatelskich".

Przeczytaj także:

Ale kontrowersje budził nie tylko jego pogląd na kształt prawa antyaborcyjnego, ale również fakt, że jest posłem partii rządzącej, a jako taki wg krytyków jego kandydatury nie dawał rękojmi, że urząd RPO będzie sprawował w pełni niezależnie.

Wróblewski przepadł, ale pewności nie było

W Sejmie kandydatura Wróblewskiego uzyskała akceptację - tam Zjednoczona Prawica ma większość. Jednak wydawało się oczywistością, że w Senacie, gdzie większość ma opozycja, ta kandydatura przepadnie. Ale tym razem pewności nie było.

„Skłaniam się do poparcia posła Wróblewskiego. Myślę, że dla wszystkich, którzy mnie znają, nie jest to specjalne zaskoczenie” – oświadczył w środę 10 marca na Twitterze senator Jan Filip Libicki z PSL. Libicki zna się z Wróblewskim z Poznania, mają też podobne poglądy na aborcję, opowiadają się za odebraniom kobieto prawa do przerwania ciąży.

Gdyby Libicki poparł Wróblewskiego, wystarczyłby jeszcze jeden głos „za” i jeden wstrzymujący się, by kandydat PiS przeszedł. Po tygodniach hamletyzowania Libicki stwierdził wreszcie, że wstrzyma się od głosu (podczas głosowania w czwartek 13 maja tak właśnie uczynił, oprócz niego zrobiła to jeszcze senatorka niezależna Lidia Staroń, nie głosował Robert Dowhań z KO). A ta deklaracja sprawiła, że szanse Wróblewskiego na wybór znacznie spadły.

Choć poseł PiS walczył do końca. Jeszcze 13 maja w Senacie Wróblewski brał pod włos ludowców, mówiąc tak:

"Będę rzecznikiem polskiej wsi. Uważam że musimy więcej zrobić, aby wspierać, chronić, pomagać rolnikom ze względu na ich wolności i prawa w różny sposób ograniczane, jeśli chodzi o ich prawo do prowadzenia rolnictwa (...)".

I dodawał: "Solennie deklaruję, że nie będę rzecznikiem ani rządu ani opozycji. Będę stawał po stronie obywateli. Rzecznik nie powinien angażować się politycznie, a tym bardziej stawać po jednej ze stron politycznego sporu".

Jednak wcześniej deklarował, że jego zastępcami mogliby zostać przedstawiciele opozycji, co jawnie upolityczniałoby funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich i nie było zgodne z uformowanym przez lata praktyki sposobem sprawowania tego urzędu.

Co dalej ze stanowiskiem RPO?

Wiele wskazuje na to, że po fiasku kandydatury Bartłomieja Wróblewskiego PiS będzie próbował przejąć stanowisko RPO siłą i podstępem. Uwerturą do takiego działania było orzeczenie Trybunału Przyłębskiej z 15 kwietnia 2021 roku.

„Art. 3 jest niezgodny z Konstytucją” – zdecydował wtedy TK. To przepis ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich, który mówi, że pełni on swoją funkcję do czasu wyboru następcy. To właśnie rola, którą pełni obecnie Adam Bodnar - więc zależny od władzy i upolityczniony Trybunał de facto usunął go z urzędu.

Powyższa interpretacja konstytucji dokonana m.in. przez b. posła PiS Stanisława Piotrowicza wejdzie w życie 15 lipca - TK Przyłębskiej dał w ten sposób czas ustawodawcy (a więc w praktyce PiS-owi) na przygotowanie nowych przepisów.

A to oznacza, że obóz władzy będzie miał rozwiązane ręce - będzie mógł z Rzecznikiem zrobić porządek. Np. ustanawiając ustawowo przejściową (choć w praktyce i zamiarach permanentną) funkcję pełniącego obowiązki RPO, którego powołanie nie będzie wymagać zgody Senatu.

Przypomnijmy, że od 9 miesięcy parlament nie może wybrać nowego Rzecznika. Mimo upływu kadencji (9 września 2020) pozostaje nim Adam Bodnar. Dlaczego? Bo kandydaturę musi według konstytucji zatwierdzić i Sejm, i Senat. W pierwszej izbie większość ma obóz władzy, w drugiej – opozycja. I jest klincz.

PiS najpierw nie proponował nikogo, a jednocześnie trzykrotnie odrzucał kandydatkę organizacji społecznych popieraną przez opozycję – Zuzannę Rudzińską-Bluszcz. W grudniu 2020 obóz rządzący wystawił Piotra Wawrzyka – wiceministra spraw zagranicznych i posła. Wawrzyk przeszedł przez Sejm, ale zablokował go Senat. Podobnie stało się z posłem PiS Bartłomiejem Wróblewskim.

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze