0:000:00

0:00

Prawa autorskie: EU//Claudio CentonzeEU//Claudio Centonze

"Niewątpliwie Komisja Europejska jest nastawiona na współpracę w sprawie polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Nie jesteśmy jeszcze gotowi, rozmowy trwają. Chodzi o wymagania zapisane w rozporządzeniu i o zalecenia dla poszczególnych krajów" - powiedział podczas wysłuchania w Parlamencie Europejskim 1 września 2021 roku unijny komisarz ds. gospodarki Paolo Gentiloni (na zdjęciu).

"Jak doskonale wiedzą polskie władze, to także kwestia dyskusji o pierwszeństwie prawa UE i o możliwych konsekwencjach tej kwestii dla polskiego KPO" - dodał.

Krajowe Plany Odbudowy to dokumenty, w których państwa członkowskie UE pokazują, jak zamierzają wydać unijną pomoc z Funduszu Odbudowy na walkę ze skutkami pandemii. Polska przesłała KPO do Brukseli na początku maja 2021 roku, wnioskując o 23,9 mld euro grantów i 12,1 mld tanich pożyczek. Choć - przesunięty o miesiąc - termin na zaakceptowanie Planu przez KE upłynął 3 sierpnia, Komisja nadal nie podjęła decyzji.

Politycy PiS nie kryli irytacji, bo po zielonym świetle od KE trzeba będzie jeszcze poczekać na akceptację Rady UE - nawet przez kolejny miesiąc. Wypłaty pomocy z Funduszu są już poważnie opóźnione. Rządzący najpierw zrzucali to na karb letniej przerwy w pracach Unii, potem demonstrowali niezrozumienie, podkreślając, że Komisja nie zgłasza już do KPO żadnych uwag.

Przeczytaj także:

Powszechnie wiadomo było jednak, że zwłoka Brukseli ma związek z polskimi problemami z praworządnością. Po wypowiedzi komisarza Gentiloniego wiemy to już na pewno.

Co z niezależnymi sądami i prymatem prawa UE?

Paolo Gentiloni wymienił trzy powody "braku gotowości" po stronie KE:

  • wymagania zapisane w rozporządzeniu wprowadzającym Fundusz Odbudowy;
  • zalecenia dla poszczególnych krajów przedstawiane w ramach Semestru Europejskiego;
  • prymat prawa UE.

Wiemy więc na pewno, że Komisja wciąż sprawdza, czy polski KPO spełnia warunki rozporządzenia (w art. 19 mowa jest m.in. o konieczności przedstawienia wyników konsultacji KPO z samorządami i o sprawnym monitorowaniu wydatków). Analizuje także, czy Plan odnosi się do ostatnich rekomendacji z Semestru Europejskiego, wśród których, jak pisaliśmy w OKO.press, znalazł się apel o niezależne sądownictwo.

Zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE z 15 lipca 2021 roku tej niezależności zagraża m.in. polski system dyscyplinarny dla sędziów, w tym szczególnie Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Choć I Prezes SN Małgorzata Manowska pod presją nieco okroiła działalność Izby, a rządzący zapowiadają, że szykują reformy, KE nie uznaje tego za pełne wykonanie wyroku TSUE. Domaga się m.in. przywrócenia do pracy sędziego Igora Tulei. Niewykluczone, że wkrótce wystąpi do TSUE o kary finansowe dla Polski.

Ostatnim powodem ma być "kwestia pierwszeństwa prawa UE". Tym samym Gentiloni potwierdził, że Komisja uważnie przygląda się temu, co dzieje się w polskim Trybunale Konstytucyjnym. Jeszcze 14 lipca 2021 roku TK Julii Przyłębskiej orzekł, że zabezpieczenia TSUE dotyczące polskiego sądownictwa są sprzeczne z konstytucją.

Rządowi PiS dał tym samym do ręki argument, by nie stosować się do środka tymczasowego, który TSUE ogłosił tego samego dnia. Chodziło o zamrożenie działania Izby Dyscyplinarnej w sprawach o uchylenie sędziom immunitetu. Choć po zarządzeniach Małgorzaty Manowskiej część nowych spraw przekazano Izbie Karnej SN, to o pełnym zamrożeniu nie ma mowy. W liście do KE z 16 sierpnia rząd tłumaczył to, powołując się właśnie na wyrok TK.

Niestosowanie się do środków tymczasowych TSUE to dla Komisji jednoznaczne podważanie prymatu wyższości prawa unijnego nad prawem krajowym. Ale Polska zamierza wkrótce pójść nawet o krok dalej.

Prawny polexit wciąż czeka w TK

W Trybunale Konstytucyjnym wciąż czeka na rozstrzygnięcie złożony 29 marca 2021 wniosek premiera Mateusza Morawieckiego. Premier domaga się stwierdzenia wyższości polskiej konstytucji nad prawem UE. I uznania, że TSUE nie ma kompetencji do badania niezależności polskiego sądownictwa.

Wyrok TK otworzy furtkę, by ignorować już nie tylko zabezpieczenia, ale także ostateczne wyroki TSUE.

Jak pisaliśmy w OKO.press, wniosek Morawieckiego mógł być elementem politycznego sporu z ministrem Zbigniewem Ziobrą. Próbą udowodnienia, że premier równie mocno broni "polskiej suwerenności".

Rozprawy w Trybunale Przyłębskiej były wielokrotnie przekładane. Po posiedzeniu 13 lipca 2021 roku Trybunał miał się zebrać najpierw 15 lipca, potem 3 sierpnia. W końcu zebrał się 31 sierpnia. Ale po tym, jak wniosek o wyłączenie sędziego Stanisława Piotrowicza (byłego posła PiS) złożył Rzecznik Praw Obywatelskich, Julia Przyłębska zarządziła przerwę do... 22 września 2021 roku.

Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders w oficjalnym piśmie do Morawieckiego domagał się wycofania tego wniosku z TK.

Teraz Komisja przyznaje, że sprawa kładzie się cieniem na procesie akceptacji polskiego KPO. Bo Polska zamierza użyć TK, by de facto wyłączyć swoje sądy spod kontroli TSUE. Jaką gwarancję ma wtedy UE, że ewentualne malwersacje środków z Funduszu Odbudowy będą badać niezależni sędziowie?

Nie wiadomo, jak długo jeszcze Komisja będzie zwlekać z przyjęciem KPO. W rozporządzeniu zapisano co prawda, że ma dwa miesiące na wydanie opinii. Zostawiono jednak możliwość uzgodnienia "przedłużenia terminu do dokonania oceny o rozsądny okres", jeśli zachodzi taka potrzeba.

Ziobro: „Mam nadzieję, że Komisja przeprosi"

Na słowa komisarza Gentiloniego ekspresowo zareagował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, znany z antyunijnej retoryki.

"Komisja mówi polskiemu państwu, że albo zgodzicie się na łamanie konstytucji i ograniczycie suwerenność, albo dostaniecie pieniądze. Damy wam pieniądze, jeżeli zgodzicie się na przyjęcie poniżających warunków związanych z ograniczeniem waszej suwerenności" - stwierdził na zwołanej ad hoc konferencji prasowej 2 września po południu.

"Mam nadzieję, że Komisja Europejska wycofa się i przeprosi za taki nietakt i despekt ze strony swojego wysokiego urzędnika" - podkreślił Ziobro.

"Polski premier zawsze miał, ma i będzie miał prawo kierować w każdej sprawie, która wymaga rozstrzygnięcia, wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. A zwłaszcza w tak fundamentalnej i ważnej sprawie jak kwestia rozstrzygnięcia i ostatecznego przesądzenia o wyższości polskiej konstytucji nad prawem europejskim" - wskazywał.

Wtórował mu wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.

"Słowa komisarza ds. gospodarczych są o tyle niepokojące, że procedura uruchamiania środków z Funduszu Odbudowy nic nie mówi o żadnych dodatkowych warunkach oceny programów, które państwa członkowskie pokazują. To pokazuje, że jak od wielu miesięcy dowodzimy w ministerstwie sprawiedliwości, że wszystkie zarzuty wobec Polski są zarzutami politycznymi" - podkreślił Kaleta.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze