0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Jeszcze kilka tygodni temu powołanie komisji śledczej w sprawie Pegasusa w Sejmie wydawało się fikcją. Dziś Sejm podzielony jest niemal dokładnie pół na pół. Zaczęła się wojna nerwów i podchody.

Gdyby komisję udało się powołać, opozycja mogłaby ogłosić duży sukces. Sejmowa komisja miałaby dużo większe możliwości niż ta, która działa już w Senacie.

Jednak nawet gdyby do powołania komisji nie doszło, opozycja już pokazała, że jest zdolna do zagrań nieszablonowych (dogadanie się z Kukizem) i przejmowania politycznej inicjatywy. Umiała też wymusić na Kaczyńskim przegląd własnych szeregów w trudnym dla PiS momencie. A zgoda na komisję obejmującą rządy PO to sygnał: jesteśmy czyści, w przeciwieństwie do was.

Przeczytaj także:

„Nikt na tym nie przegrywa, wszyscy mogą wygrać”

Opozycja domaga się powołania komisji śledczej, odkąd w grudniu 2021 roku okazało się, że były szef sztabu wyborczego KO Krzysztof Brejza, był wśród inwigilowanych za pomocą systemu Pegasus. Ze strony opozycji padały słowa o tym, że każdy w Sejmie powinien taki wniosek poprzeć. Nie ma mowy - odpowiedział od razu PiS. Zaś Paweł Kukiz stawiał warunki.

Na początku stycznia 2022 roku Kukiz ogłosił, że chce komisji śledczej do spraw inwigilacji, ale szerokiej - miałaby badać zarówno rządy PiS, jak i PO-PSL, czyli lata 2007-2022. Wydawało się, że szanse, by Platforma na to poszła są marne.

Jednak Donald Tusk zobaczył w propozycji Kukiza nie warunek zaporowy, lecz zaproszenie do gry. W środę 19 stycznia Borys Budka (PO) oświadczył, że porozumiał się z Kukizem.

Platforma zgadza się na komisję, która obejmie też jej rządy. Kukiz zaś zgadza się, by zajęła się ona też pierwszym rządem PiS (2005-2007), a przede wszystkim - by to opozycja miała w komisji większość.

Nawet sceptyczna początkowo Lewica zdecydowała się wziąć udział w tej grze. Skąd brał się jej sceptycyzm? Na Lewicy były osoby, które nie widziały sensu w powoływaniu komisji o tak szerokim zakresie czasowym („to rozmywanie problemu”). Podejrzliwość budzili zarówno Tusk („albo rozgrywka, albo blef”), jak i Kukiz („może być wysłannikiem PiS”).

„Tusk nie chce być ubrany w szaty kogoś, kto się boi” – uważa jeden z polityków opozycji. Gdyby nie chciał się zgodzić na komisję obejmującą jego rządy, wyborcy mogliby odnieść wrażenie, że coś ukrywa. A zgadza się, „bo wie, że ryzyko powołania komisji jest niewielkie”. Trzeba jednak dodać, że prokuratura Ziobry badała sprawę podsłuchów dziennikarzy za rządów PO i nie postawiła zarzutów.

Próba powołania komisji to dla całej opozycji i Kukiza klasyczna sytuacja typu win-win „Nikt na tym nie przegrywa, wszyscy mogą wygrać” - ocenia polityk opozycji.

Dlaczego Kukiz dogaduje się z opozycją?

Kluczowa data to 11 sierpnia 2021 roku. Wydarzyła się wtedy rzecz sensacyjna: opozycja wygrała głosowanie w sprawie odroczenia obrad Sejmu. Przeważyły głosy koła Pawła Kukiza. Już wcześniej tego dnia posłowie Kukiza trzy raz głosowali ręka w rękę z opozycją. Jednak dwie godziny później zdarzyła się kolejna niebywała rzecz: kukizowcy ogłosili, że pomylili się w głosowaniu! I gdy marszałek Elżbieta Witek zarządziła reasumpcję, tym razem zagłosowali razem z PiS-em. A następnie poparli Lex TVN, które było głosowane właśnie tamtego dnia.

Od tamtej pory Kukiz spotykał się nie tyle z krytyką, co wręcz z atakami (słownymi) ze strony innych polityków (posłanka KO Magdalena Filiks nazwała go szmatą), wyborców, a także ze środowiska muzyków. Według moich rozmówców z opozycji bardzo te ataki przeżył.

Jeden z posłów, który uważał, że z Kukizem w sprawie komisji śledczej da się współpracować, mówił mi w grudniu tak: „Podstawowy problem Kukiza jest taki, że on walczy o szacunek. Jest przez opozycję traktowany jak chłop pańszczyźniany. Ma się słuchać. A on ma góralsko-chłopską naturę, przekorną. I poczucie, że został niesprawiedliwie potraktowany”.

Być może więc Kukiz zrobił krok w stronę opozycji z powodów emocjonalno-godnościowych.

Ale ewidentne są powody taktyczne: Kukiz więcej może ugrać u Kaczyńskiego, jeśli od czasu do czasu zerwie się ze smyczy. Może też wciąż zabiegać o wizerunek polityka, który dogada się z każdym i każdego weźmie na celownik.

Czy PiS się boi komisji śledczej?

Jak w PiS odebrano porozumienie Kukiza i opozycji? Doniesienia na ten temat są rozbieżne.

Według informatorów Onetu w kierownictwie PiS wybuchła panika. Ruch Kukiza w stronę opozycji miałby zostać uznany za zdradę. Chodzi zwłaszcza o odpowiedź Kukiza na pytanie w Polsat News, co w sytuacji, gdy marszałek Witek nie podda wniosku o komisję pod głosowanie. „No to trudno, poświęcę nawet sędziów pokoju. Po prostu są pewne rzeczy, pewne granice, których nie przekroczę. Ta komisja powinna powstać, ten wniosek powinien być głosowany” - odpowiedział Kukiz. To by oznaczało, że Kukiz zerwie sojusz z Kaczyńskim, a większość rządowa będzie wisiała już wyłącznie na dwóch posłach niezrzeszonych - Zbigniewie Ajchlerze i Łukaszu Mejzie.

Jednak rozmówcy „Gazety Wyborczej” z PiS sprawę bagatelizują. Uważają, że komisje śledcze się zdezawuowały, a dla wyborców Pegasus to temat piątego rzędu. Jeden z polityków PiS mówi wręcz „Wyborczej” o senackiej komisji: „Dla nas nawet lepiej, jak TVN 24 transmituje obrady tej komisji, bo wtedy nie grzeje non stop tematów, które są dla nas bardziej niebezpieczne, jak wzrost zakażeń, »Nowy ład« czy pandemia”.

W podobnym tonie wypowiadał się polityk PiS w rozmowie z OKO.press.

Chodzi o jeden głos?

Paweł Kukiz dawał PiS-owi trzy głosy - bo czwarty poseł z jego koła, Stanisław Tyszka, zwykle głosuje z opozycją lub wcale.

Zakładając, że za powołaniem komisji zagłosują wszystkie (poza PiS) kluby i koła, Kaczyński mógłby liczyć dodatkowo tylko na dwóch posłów niezrzeszonych - Ajchlera i Mejzę. I drugie założenie: pełna frekwencja. Wtedy wynik głosowania to 230 do 230. Czyli wniosek nie przechodzi, bo nie ma większości.

Założenie o stuprocentowej frekwencji jest ważne - bo takiej frekwencji ostatnio nie ma. Nieobecności jest wiele, posłanki i posłowie chorują. To właśnie dlatego PiS planuje powrót do głosowania zdalnego - wtedy nawet chorzy mogliby brać udział w obradach.

Zapewne do środy co raz w mediach będą się pojawiać plotki, że ten czy ów poseł PiS się waha. Polityk PiS powiedział jednak OKO.press, że „posłowie wciąż dobrze wiedzą, co to jest dyscyplina klubowa”.

„W jakim głosowaniu PiS przegrał przez ostatnich kilka miesięcy?” – pyta mnie jeden z posłów opozycji, który nie wierzy w powołanie komisji.

Jednak całkiem niedawno było głosowanie, w którym część posłów PiS nie podniosła rąk zgodnie z linią. Przeciwko powołaniu Instytutu Rodziny i Demografii było dwoje posłów PiS: Elżbieta Duda i Tadeusz Cymański, zaś aż 19 innych się wstrzymało. Projekt przeszedł głosami 205 do 204.

„Myślę, że kilka takich osób może w tej chwili spokojnie się znaleźć. Do mnie zgłosiło się już kilku polityków PiS zasiadających w Sejmie i nawet w rządzie z prośbą o udzielenie kontaktu do Citizen Lab. Także tam ten problem jest naprawdę istotny, w kuluarach część polityków PiS traktuje go bardzo poważnie” – powiedział OKO.press Jan Strzeżek, rzecznik Porozumienia.

Jest jeszcze jeden scenariusz: że to nie posłowie PiS zatrzasną się w toalecie (lub zawieszą im się tablety), ale posłowie Kukiza. Bo Jarosław Kaczyński też nie będzie bezczynny.

Co się wydarzy w środę 26 stycznia?

Przed najbliższym posiedzeniem Sejmu, które zaczyna się w środę, przedstawiciele opozycji złożą wniosek o głosowanie uchwały o powołaniu komisji śledczej. Wniosek musi zostać podpisany przez 46 posłów.

Dalej są dwie możliwości. Elżbieta Witek może ten wniosek włożyć do sejmowej zamrażarki na cztery miesiące lub od razu poddać pod głosowanie.

Jeśli wniosek nie znajdzie się w porządku obrad, plan jest taki: opozycja zgłasza wniosek o odroczenie obrad. Do poparcia takiego wniosku zobowiązał się Paweł Kukiz. W ten sposób nawet bez głosowania nad powołaniem komisji PiS dostanie sygnał, że nie ma po swojej stronie Kukiza (o ile wraz z nim zagłosują jego posłowie).

Może być jednak i tak, że wniosek zostanie przegłosowany od razu. Zapowiedział to marszałek Ryszard Terlecki. Z jakim skutkiem - nie będzie wiadomo do ostatniej chwili.

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze