0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Wlodek / Agencja GazetaJakub Wlodek / Agenc...

Podczas spotkania z wyborcami w Poddębicach (łódzkie) Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia dostali 10 marca 2023 pytanie, czy odmienne podejście do uchwały Sejmu "w obronie świętego Jana Pawła II" nie podważy koalicji Polski 2050 i PSL. Obaj politycy zaprzeczyli (Hołownia: "Naturalne są różnice, a ile będzie tych różnic, jak dołączy Platforma i Lewica!"), ale przy okazji Kosiniak-Kamysz rozwinął narrację w obronie Jana Pawła II. Wikłając się w sprzeczności, twierdził, że trzeba szukać prawdy, ale nie może ona naruszać papieskiej "świętości", bądź też, że nie jest w stanie jej naruszyć. Wygłosił pochwałę wpływu JPII na losy Polski i całego świata, w której znalazł się też zachwyt nad podaniem ręki choremu na AIDS. Takie mogą być skutki, gdy myślenie religijne miesza się z rzeczowym postrzeganiem świata.

Kosiniak-Kamysz wypowiadał się w sytuacji, gdy fakty przedstawione w dokumencie Marcina Gutowskiego „Franciszkańska 3” w TVN24 oraz w książce Ekke Overbeeka „Maxima culpa. Jan Paweł II wiedział” podważają wizerunek polskiego papieża jako autorytetu moralnego. Gutowski i Overbeek przy pomocy archiwów i relacji świadków, pokazali, jak Karol Wojtyła, zanim został papieżem, pomagał kilku księżom-sprawcom molestowania seksualnego, tuszował ich przestępstwa, przenosił w inne miejsca.

Kosiniak-Kamysz chciałby prawdy, ale bez naruszania świętości. Czyli jak?

Lider PSL był jak rozdarta sosna. Z jednej strony podkreślał, że "ofiary pedofilii, zbrodni najcięższego kalibru muszą być wysłuchane, przeproszone, musi nastąpić zadośćuczynienie. Chciałbym, żeby archiwa kościelne zostały otwarte, żeby za słowami Episkopatu poszły czyny" - odniósł się do umiarkowanego w porównaniu z reakcją Sejmu oświadczenia Episkopatu z 7 marca ("Ustalenie roli oraz sprawiedliwa ocena działań ordynariusza archidiecezji krakowskiej Karola Wojtyły, a także uczciwe wyjaśnienie zarzutów wobec kard. Adama Sapiehy, wymaga dalszych badań archiwalnych”).

"Ale jak zobaczyłem parlamentarzystów Lewicy, że będą ściągać pomniki, likwidować szkoły Jego imienia, to na to zgody nie ma. I to jest tragiczne wykorzystywanie polityczne tej sprawy przez lewą stronę" - powiedział polityk, który podpisał się pod uchwałą PiS "potępiającą medialną, haniebną nagonkę, opartą na materiałach aparatu przemocy PRL, próbę skompromitowania Jana Pawła II materiałami, których nie odważyli się wykorzystać nawet komuniści". Ta uchwała otwiera przecież propagandową "wojnę religijną", w której media i opozycja są oskarżeni o szarganie świętości JPII.

Przeczytaj także:

Jan Paweł II w ujęciu Kosiniak-Kamysza staje się kreatorem polskiego i światowego dobra.

"Jest fundamentem dzisiejszej RP, bez niego nie byłoby wolności i demokracji, nie byłoby wolności Europy". Posłankom Lewicy lider PSL oświadcza, że "ich brutalne ataki" tak naprawdę "pokazują papieża wielkość, bo bez niego nie byłoby wolnej debaty w Sejmie, dzięki niemu możemy mówić wszystko, co chcemy w wolnej, niepodległej Polsce" (burza oklasków). I że żadne ataki nie zaszkodzą Ojcu Świętemu [to po co go bronić?].

Dalej o wpływie JPII na dzieje świata:

"Czy apartheid by runął, gdyby nie zaangażowanie Mandeli, ale również JP II w te sprawy, później w Rwandzie? [niejasne]. Co z dialogiem międzykulturowym? Co z modlitwą przy Ścianie Płaczu, co z pojednaniem chrześcijańsko-żydowskim? Co z Asyżem i spotkaniem wielokulturowym? Gdzie byśmy byli cywilizacyjnie?".

Wracamy do Polski:

"Dlaczego Biden, Obama, z partii bardziej lewicowych, zawsze powołują się na JPII [pominął Trumpa]? Papież-Polak spaja naród, dla znakomitej większości z nas, jest jedynym autorytetem - dla wyborców wszystkich formacji politycznych. Pięknie powiedział o tym Aleksander Kwaśniewski, osoba z lewicy, osoba niewierząca, poszukująca, agnostyk (...) W czasach PRL gdzie było miejsce wolności? W kościele, na kazaniach Popiełuszki. To jest dla mnie niezwykle ważna część mojego życia" - rozpędził się Kosiniak-Kamysz, który w czerwcu 1989 roku nie miał jeszcze 8 lat, a urodził się dwa lata po pierwszej pielgrzymce JPII do Polski w 1979 roku.

O uchwale PSL, która została dołączona do uchwały PiS, mówił rzeczy sprzeczne:

[O uchwale upamiętniającej JPII zgłoszonej przez PSL, połączonej w komisji z uchwałą PiS] Chcieliśmy nie dopuścić do zawłaszczenia JPII przez jedną formację polityczną, bo to się nie godzi. Sojusz tronu z ołtarzem niszczy też JPII, niszczy pamięć o JPII
Rezygnując z własnej uchwały" upamiętniającej JPII" i podpisując się pod wspólną, która w całości zawierała agresywną politycznie retorykę PiS "w obronie JPII" Kosiniak-Kamysz wzmocnił narrację władzy i poparł sojusz tronu z ołtarzem
Spotkanie wyborcze w Poddębicach,10 marca 2023

I dalej: "Tak szczerze gadając, cel jest wspólny, żeby każdy w Polsce mógł czuć się komfortowo, ale pamięć, tożsamość i sprawiedliwość wymaga, żeby pokazać, na jakim fundamencie Polska się buduje".

Podsumowanie wywodu pokazuje, na czym polega zasadnicza sprzeczność, w jaką wikła się polityk, który przyjmuje dwie wykluczające się perspektywy: religijnej wiary i świeckiej etyki prawdy i odpowiedzialności.

My będziemy stać po stronie wartości, sprawiedliwości i prawdy. I będziemy bronić świętości i wielkości Jana Pawła II
Zdanie wewnętrznie sprzeczne, bo obrona świętości oznacza zaprzeczanie prawdzie o chronieniu sprawców pedofilii w Kościele polskim i światowym, a nieprzyjmowanie perspektywy ofiar narusza ewangeliczną zasadę obrony najsłabszych (w tym dzieci)
Spotkanie wyborcze w Poddębicach,10 marca 2023

I jeszcze okoliczność łagodząca w obronie świętości. "Nie ma ludzi idealnych w historii. Kto ma dużo pomników w Polsce? Józef Piłsudski. Czy ma dlatego, że dokonał zamachu majowego, puczu wojskowego [w 1926 roku - red.], nie, on ma pomniki, pomimo że dokonał zamachu majowego".

Kosiniak-Kamysz wpada na minę epidemii AIDS

Kosiniak-Kamysz zwykle rozważny i lakoniczny starał się wysoko trzymać własne uniesienie, ale sam wpakował się na minę: "W gabinecie mojego ojca wisiało zdjęcie Jana Pawła II chwytającego za rękę jednego z pierwszych pacjentów chorych na AIDS. To był początek lat 90., kiedy były protesty w Polsce przeciwko domom dla osób chorych na AIDS, na całym świecie było wykluczanie ze społeczeństwa.

I co robi Ojciec Święty? Nie ucieka od tego trędowatego, można powiedzieć na swoje czasy, on go chwyta za rękę".

Lider PSL nie sprecyzował, jakie zdjęcie miał na myśli, być może chodziło o wizytę JPII w Szpitalu Księcia Karola w Bujumbura w Burundi, we wrześniu 1990 roku.

Rzecz w tym, że udział Watykanu i osobiście Jana Pawła II w polityce wobec epidemii AIDS jest powszechnie krytykowany ze względu na powtarzany z uporem zakaz używania prezerwatyw, które skutecznie zabezpieczają przed zarażeniem się HIV a także z gruntu nieskuteczne namawianie potencjalnych ofiar na wstrzemięźliwość seksualną.

Nie da się oszacować, jakie były skutki takiego nauczania Kościoła i jaki miały wpływ na liczbę ofiar śmiertelnych pandemii. Według szacunków UNAiD od początku epidemii AIDS we wczesnych latach 80. XX wieku wirusem zaraziło się 84.2 mln ludzi (między 64 a 113 mln), a na choroby związane z AIDS zmarło 40,1 mln (33,6 - 48,6 mln). Szczyt zakażeń przypadł na 1997 rok.

Mimo rosnącej grozy pandemii Watykan stanowczo powtarzał, że wstrzymanie się od seksu to najlepsza droga do zapobieżenia zakażeniu HIV, i apelując do wiary i moralności zabraniała używania prezerwatyw. Zakazem obejmował nawet osobę chorą pozostającą w związku małżeńskim, która chciałaby uchronić swego męża czy żonę.

Obok argumentów religijnych Kościół katolicki wysuwał też kompromitujące go „medyczne”.

Jak pisał w reporterskiej książce "Naznaczeni. Afryka i AIDS" Adam Leszczyński, pod koniec 2003 roku Watykan ostrzegał w mediach mieszkańców krajów najbardziej dotkniętych przez AIDS, by nie używali prezerwatyw, bo… w lateksie są dziury i zabezpieczenie jest i tak nieskuteczne. Ówczesny przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny, ultrakonserwatywny kolumbijski kardynał Alfonso Trujillo oznajmił ni mniej, ni więcej, że

"ministrowie zdrowia całego świata powinni stosować wobec zagrożenia, jakie stanowią prezerwatywy, taką samą politykę, jaką prowadzą wobec szkodliwości papierosów”.

„Te kłamliwe oświadczenia są śmiertelnie niebezpieczne” – komentował rzecznik WHO, podkreślając, że używanie prezerwatyw zmniejsza ryzyko zarażenia się wirusem HIV o ponad 90 proc.

Kardynała Trujillo wsparł arcybiskup Nairobi Raphael Ndingi Nzeki, który oświadczył, że

szybki wzrost zakażeń w Kenii został spowodowany przez ułatwienia w dostępie do prezerwatyw.

Wydawało się, że Benedykt XVI złagodził w 2010 roku podejście Watykanu do "używanie kondomów jako pierwszy krok w kierunku przywrócenia moralności", ale ten przeciek wywiadu z następcą JPII został czym prędzej rozmyty i "ugrzeczniony" (np. męska prostytutka została w tłumaczeniu zastąpiona kobiecą).

Jan Paweł II o epidemii AIDS. Dokument z 2001 roku

W liście do Kofi Annana, ówczesnego sekretarza generalnego ONZ z czerwca 2001 roku, 81-letni Papież w kilku akapitach wita z radością specjalną sesję Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych poświęconą AIDS. Niepokoi go przenoszenie choroby z matki na dziecko w krajach uboższych oraz utrzymujące się tam trudności z dostępem do leczenia, zwłaszcza antyretrowirusowego.

Apeluje: "Proszę kraje bogate, aby odpowiedziały wszelkimi dostępnymi środkami na potrzeby chorych na HIV/AIDS w krajach biedniejszych, tak aby ci mężczyźni i kobiety dotknięci na ciele i duszy mogli mieć dostęp do leków, których potrzebują".

Ale nie byłby sobą nie dodając nauczania w sprawie antykoncepcji, które w tym kontekście nabiera charakteru doktrynalnego okrucieństwa:

"Zniewalające rozprzestrzenianie się HIV/AIDS jest jednym z aspektów kontekstu społecznego naznaczonego poważnym kryzysem wartości. W tej dziedzinie, podobnie jak w innych, społeczność międzynarodowa nie może ignorować swojej odpowiedzialności moralnej. Przeciwnie, w walce z epidemią wspólnota międzynarodowa powinna czerpać inspirację z konstruktywnej wizji godności ludzkiej i skupić swoją uwagę na ludziach młodych, pomagając im w osiągnięciu odpowiedzialnej dojrzałości emocjonalnej".

Katolickie rozumienie ludzkiej godności (patrz - dalej) ma się wyrażać w utopijnym programie namawiania młodych ludzi, żeby nie uprawiali seksu i zakazem środków antykoncepcyjnych! I dalej spiżowy ton:

"Kościół katolicki, poprzez swoje Magisterium i zaangażowanie na rzecz ofiar HIV/AIDS, potwierdza świętą wartość życia. Jego wysiłki w zakresie profilaktyki i pomocy osobom dotkniętym chorobą, często we współpracy z instytucjami Organizacji Narodów Zjednoczonych, są zgodne z jego

misją miłości i służby życiu wszystkich ludzi, od poczęcia do naturalnej śmierci".

Magisterium zaś - zgodnie z watykańską definicją nieomylne - nie zmienia swoich nauk, twierdząc, że mówią głosem samego Boga: żadnej aborcji zakażonych płodów, żadnych środków antykoncepcyjnych.

Do Jego Ekscelencji Kofi Annana Sekretarza Generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych

Zorganizowanie w dniach 25-27 czerwca w Nowym Jorku specjalnej sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w celu zbadania różnych aspektów problemu HIV/AIDS jest inicjatywą jak najbardziej wskazaną. Panu i wszystkim obecnym delegacjom przesyłam najlepsze życzenia w nadziei, że obrady będą stanowić decydujący krok w walce z tą chorobą.

Epidemia HIV/AIDS jest niewątpliwie jedną z największych katastrof naszych czasów, zwłaszcza w Afryce. Nie jest to tylko problem zdrowotny, ponieważ choroba ta ma tragiczne konsekwencje dla życia społecznego, gospodarczego i politycznego narodów.

Z zadowoleniem przyjmuję wysiłki podejmowane na szczeblu krajowym, regionalnym i międzynarodowym w celu sprostania temu wyzwaniu poprzez wdrożenie planu działania mającego na celu zapobieganie i leczenie tej choroby. Pańskie ogłoszenie, że w najbliższej przyszłości zostanie utworzony Światowy Fundusz "AIDS i Zdrowie" daje wszystkim nadzieję. Jest moim szczerym życzeniem, aby początkowe pozytywne reakcje szybko znalazły praktyczny wyraz w skutecznym wsparciu.

Zniewalające rozprzestrzenianie się HIV/AIDS jest jednym z aspektów kontekstu społecznego naznaczonego poważnym kryzysem wartości. W tej dziedzinie, podobnie jak w innych, społeczność międzynarodowa nie może ignorować swojej odpowiedzialności moralnej.

Przeciwnie, w walce z epidemią wspólnota międzynarodowa powinna czerpać inspirację z konstruktywnej wizji godności ludzkiej i skupić swoją uwagę na ludziach młodych, pomagając im w osiągnięciu odpowiedzialnej dojrzałości emocjonalnej.

Kościół katolicki, poprzez swoje Magisterium i zaangażowanie na rzecz ofiar HIV/AIDS, nadal potwierdza świętą wartość życia. Jego wysiłki w zakresie profilaktyki i pomocy osobom dotkniętym chorobą, często we współpracy z instytucjami Organizacji Narodów Zjednoczonych, są zgodne z jego misją miłości i służby życiu wszystkich ludzi, od poczęcia do naturalnej śmierci.

Dwa aktualne problemy: przenoszenie choroby z matki na dziecko i brak dostępu do opieki medycznej

Jestem szczególnie zaniepokojony dwoma problemami, które - jestem pewien - zostaną potraktowane z uwagą podczas debat Sesji Specjalnej.

Przenoszenie HIV/AIDS z matki na dziecko jest problemem niezwykle niepokojącym. O ile w krajach rozwiniętych udało się, dzięki odpowiedniemu leczeniu, wyraźnie zmniejszyć liczbę dzieci rodzących się z wirusem, o tyle w krajach rozwijających się, zwłaszcza w Afryce, tych, którzy przychodzą na świat z chorobą jest bardzo dużo i jest to powodem ogromnego cierpienia rodzin i społeczności.

Jeśli do tego ponurego obrazu dodamy cierpienie sierot po rodzicach zmarłych na AIDS, to mamy do czynienia z sytuacją, na którą społeczność międzynarodowa nie może nie zareagować.

Drugi problem to dostęp chorych na AIDS do opieki medycznej, a w miarę możliwości do leczenia antyretrowirusowego. Wiemy, że ceny tych leków są nadmiernie wysokie, czasami wręcz wygórowane w stosunku do możliwości obywateli najbiedniejszych krajów. Problem ten obejmuje różne aspekty ekonomiczne i prawne, w tym niektóre interpretacje prawa do własności intelektualnej.

W tym względzie wydaje się stosowne przypomnieć to, co podkreślił Sobór Watykański II w odniesieniu do wspólnego przeznaczenia dóbr świata, o czym wspomniałem w Encyklice Centesimus Annus: "Ze swej natury własność prywatna ma również funkcję społeczną, która opiera się na prawie wspólnego przeznaczenia dóbr" (Gaudium et Spes, 7,1; por. Centesimus Annus, 30). Ze względu na tę społeczną hipotekę, wpisaną do prawa międzynarodowego między innymi przez potwierdzenie prawa każdej osoby do zdrowia, proszę kraje bogate, aby odpowiedziały wszelkimi dostępnymi środkami na potrzeby chorych na HIV/AIDS w krajach biedniejszych, tak aby ci mężczyźni i kobiety dotknięci na ciele i duszy mogli mieć dostęp do leków, których potrzebują, aby się leczyć.

Nie mogę zakończyć tego przesłania bez podziękowania naukowcom i badaczom z całego świata za ich wysiłki na rzecz znalezienia sposobów leczenia tej strasznej choroby. Dziękuję również pracownikom służby zdrowia i wolontariuszom za miłość i kompetencje, które okazują w pomocy ludzkiej, religijnej i medycznej udzielanej swoim braciom i siostrom.

Wszystkich zaangażowanych w walkę z HIV/AIDS, a zwłaszcza osoby żyjące z tą chorobą i ich rodziny, jak również wszystkich uczestników sesji specjalnej, proszę o błogosławieństwo Boga Wszechmogącego.

Humanae vitae: akt małżeński ma wewnętrzne przeznaczenie

Obsesja Watykanu i osobista Jana Pawła II w kwestii środków antykoncepcyjnych stanowi zdumiewający przykład doktrynalnego uporu, który lekceważy społeczne realia i racjonalne argumenty.

Analizując "nieczystą piątkę" grzechów przeciwko etyce seksualnej Kościoła (zdrada małżeńska, przerywanie ciąży, homoseksualizm, seks przed ślubem i stosowanie antykoncepcji) w sondażu Ipsos dla OKO.press w czerwcu 2022 pytaliśmy, które są "czymś niemoralnym lub niewłaściwym". W taki sposób antykoncepcję opisało tylko 13 proc. osób badanych, a 83 proc. nie widziało w niej niczego złego (nawet w elektoracie PiS - wynik był 22 proc. do 71 proc.)

Skąd zatem ten upór Kościoła? Jak oni to tłumaczą?

Jan Paweł II pozostaje tu wiernym synem Pawła VI i jego encykliki Humane vitae z 1968 roku:

"Stosunki, przez które małżonkowie jednoczą się w sposób intymny i czysty, i przez które przekazuje się życie ludzkie, są uczciwe i godne (...) Kościół, wzywając ludzi do przestrzegania nakazów prawa naturalnego, naucza, aby każdy akt małżeński zachował swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego. Nauka ta ma podstawę w ustanowionym przez Boga nierozerwalnym związku, którego człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać, między dwojakim znaczeniem tkwiącym w stosunku małżeńskim: oznaczaniem jedności i oznaczaniem rodzicielstwa".

Używanie środków antykoncepcyjnych byłoby odrzuceniem "wzajemnej i prawdziwej miłości [małżonków]" oraz "wzniosłego zadania, do którego człowiek zostaje powołany - do rodzicielstwa".

Jan Paweł II z wielką żarliwością dodawał do tego rozbudowane wprawki filozofii przypominającej personalistyczną, z tym że kluczową "osobą" jest tu po prostu Pan Bóg czy Chrystus.

W adhortacji "Familiaris consortio" z 1981 roku przekonywał, że "Kiedy małżonkowie, uciekając się do środków antykoncepcyjnych, oddzielają od siebie dwa znaczenia, które Bóg Stwórca wpisał w naturę mężczyzny i kobiety i w dynamizm ich zjednoczenia płciowego, zajmują postawę 'sędziów' zamysłu Bożego i „manipulują” oraz poniżają płciowość ludzką, a wraz z nią osobę własną i współmałżonka, fałszując wartość 'całkowitego' daru z siebie (...).

W ten sposób naturalnej „mowie”, która wyraża obopólny, całkowity dar małżonków, antykoncepcja narzuca „mowę” obiektywnie sprzeczną, czyli taką, która nie wyraża całkowitego oddania się drugiemu; stąd pochodzi nie tylko czynne odrzucenie otwarcia się na życie, ale również sfałszowanie wewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej, powołanej do całkowitego osobowego daru.

Jeżeli natomiast małżonkowie, stosując się do okresów niepłodności, szanują nierozerwalny związek znaczenia jednoczącego i rozrodczego płciowości ludzkiej, postępują jako 'słudzy' zamysłu Bożego i 'korzystają' z płciowości zgodnie z pierwotnym dynamizmem obdarowania 'całkowitego', bez manipulacji i zniekształceń".

Jeśli ten pseudofilozoficzny żargon rozłożyć na czynniki pierwsze, to prezerwatywa (lub inne środki) okazują się potrójnym złem nawet w małżeństwie (wszelkie inne kontakty seksualne są zresztą złe jako takie):

  • narusza otwartość na prokreację [ryzyko zajścia w ciążę],
  • jest wzajemnym poniżeniem i uprzedmiotowieniem małżonków [bo nienaturalna i sprzeczna z zadaniem płodzenia dzieci] oraz
  • oznacza wystąpienie w roli "sędziów Pana Boga", który powinien sam decydować o stworzeniu każdego życia.
"Dynamizm zjednoczenia płciowego" oznacza, że małżonkowie mają się zdać na Boską ingerencję w kwestii poczęcia. Potocznie mówi się "watykańska ruletka".

(Ten ostatni argument jest też istotnym zarzutem wobec in vitro).

Jakby ta natchniona narracja nie była wydumana, nieżyciowa i okrutna w skutkach Kościół, szczególnie w Polsce, kurczowo się jej trzyma, a Prawo i Sprawiedliwość próbuje formatować życie społeczne według takich nauk.

Zgodnie z obsesjami katolickiej etyki seksualnej kształtowane są też programy szkolne, w tym przedmiotu Wychowania do Życia w Rodzinie (dokładniej - podstawa programowa dla szkół podstawowych z 2017 roku). Przedmiot – choć nieobowiązkowy – ma „wpisywać się w program wychowawczo-profilaktyczny każdej szkoły” i stanowi ważny element wychowywania Polaka i Polki wolnych od tego, co program PiS określa jako „nihilizm”, czyli niekatolickie podejście do życia.

Oczywiście w jeszcze bardziej religijnym kontekście ten sam przekaz podaje się dzieciom w ramach szkolnej katechezy. Podstawa programowa (opracowana przez Episkopat) przepełniona jest "troską o zachowanie czystości przez młodego człowieka - żadnej masturbacji, młodzieżowego seksu, przedmałżeńskich stosunków, a potem broń Panie Boże, antykoncepcji czy przerywania niechcianej ciąży. Zachętą mają być osoby duchowne, które dla Chrystusa poświęcają swoją seksualność i pozostają w czystości [Jak wiadomo, nie wszystkie].

Analogia ze zgwałconymi Bośniaczkami

Gest solidarności JPII biorącego za rękę chorego na AIDS, z pewnością szczery w sensie ludzkim, przypomina troskę, jaką okazał papież Bośniaczkom zgwałconym w czasie wojny i będącym w ciąży. Chodzi o list Jana Pawła z 1993 roku do arcybiskupa Sarajewa. Papież zwracał się do społeczności (katolicy stanowią w niej zdecydowaną mniejszość) z apelem o okazanie kobietom zrozumienia i solidarności.

Rzecz jednak w tym, że to zrozumienie ma prowadzić do namowy, by ciąży nie przerywać:

"W tak bolesnej sytuacji trzeba im pomóc w dostrzeżeniu różnicy między aktem godnej potępienia przemocy, zadanej przez ludzi zabłąkanych na manowcach rozumu i sumienia, a rzeczywistością nowych istot ludzkich, których życie poczęło się w takich okolicznościach. Jako stworzone na obraz Boży, także te nowe istoty zasługują na szacunek i miłość, jak każdy inny członek ludzkiej rodziny".

I dalej:

"Mające się narodzić dziecko nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to, co się wydarzyło i co zasługuje na potępienie, jest zatem niewinne i nie może być w żadnym przypadku uważana za agresora".

Troska Papieża wobec kobiet napotyka na doktrynalne ograniczenie, jej głównym przesłaniem nie jest dobro kobiety tak jak ona może je rozumieć, ale doktryna katolicka, która przesłanie miłości zamienia w moralny bat. Serdeczność okazywana jest w pakiecie z wymogiem przestrzegania katolickiej etyki, która może wywoływać cierpienie.

Jest szczególnym nakazem chwili, aby pasterze i wszyscy wierni odpowiedzialni za duszpasterstwo rodzin zajęli się sytuacją matek — kobiet zamężnych i niezamężnych — które padły ofiarą gwałtów, zadanych pod wpływem nienawiści rasowej i brutalnej żądzy. Kobiety te, doznawszy tak dotkliwego upokorzenia, muszą teraz spotkać się ze zrozumieniem i solidarnością ze strony swoich społeczności.

W tak bolesnej sytuacji trzeba im pomóc w dostrzeżeniu różnicy między aktem godnej potępienia przemocy, zadanej przez ludzi zabłąkanych na manowcach rozumu i sumienia, a rzeczywistością nowych istot ludzkich, których życie poczęło się w takich okolicznościach. Jako stworzone na obraz Boży, także te nowe istoty zasługują na szacunek i miłość, jak każdy inny członek ludzkiej rodziny.

Z całą stanowczością trzeba będzie w każdym razie przypominać, że mające się narodzić dziecko nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to, co się wydarzyło i co zasługuje na potępienie, jest zatem niewinne i nie może być w żadnym przypadku uważana za agresora.

Cała wspólnota powinna zatem otoczyć opieką kobiety tak dotkliwie poniżone oraz ich rodziny, aby pomóc im w przekształceniu aktu przemocy w akt miłości i otwarcia się na nowe życie. Ewangelia przypomina nam, że na przemoc nie należy odpowiadać przemocą (por. Mt 5, 38-41). Na barbarzyństwo nienawiści i rasizmu trzeba odpowiedzieć mocą miłości i solidarności. Czyż Paweł Apostoł nie pisał do chrześcijan Rzymu, prześladowanych przez wrogie mocarstwo: "Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi. (...) Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12, 17. 21)?

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze