Kto ma w Polsce trudniejsze życie? Aż 46 proc. ogółu badanych wskazuje, że kobiety. Tylko 4 proc., że mężczyźni. Czy politycy i polityczki mają odpowiedź, jak tę sytuację zmienić?
Dzień Kobiet - 8 marca - to nie tylko tulipany, czekoladki i życzenia uśmiechu i pogody ducha wszystkim miłym, kochanym paniom. Politycy i polityczki od dawna wiedzą, że ich wyborczynie chciałyby usłyszeć nieco więcej konkretów.
"Kiedy myślę, jakim jednym słowem określiłbym charakterystykę kobiet dzisiejszych czasowo, to myślę o słowie zaradność. W tym słowie - zaradność, kryje się wiele innych wspaniałych cech: inteligencja, mądrość, wytrwałość, pracowitość, kreatywność i konsekwencja. Ta zaradność stoi u źródeł sukcesów bardzo wielu kobiet" - mówił dziś premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji Polska XXI wieku.
I zapowiedział uruchomienie szeregu programów zwiększania aktywizacji zawodowej kobiet, dofinansowania do otwierania własnej działalności gospodarczej, szczepień przeciwko HPV dla nastolatek.
Konto Platformy Obywatelskiej udostępniło filmik będący kompilacją materiałów na temat wprowadzenia zakazu aborcji oraz wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i Przemysława Czarnka, z których wynika, że Polki nie chcą rodzić dzieci, bo za dużo piją i myślą tylko o karierze. "Wierzysz im, gdy życzą ci wszystkiego najlepszego? (...) Pod maską kryje się ich prawdziwa twarz, oni cię nienawidzą" - wybrzmiewa komentarz.
"Nie ma demokracji bez równouprawnienia kobiet ‼️ Drogie kobiety! W dniu Waszego święta, życzymy Wam równych praw!" - czytamy we wpisie Lewicy.
Z kolei Polska 2050 publikuje grafiki mówiące o zwiększeniu dostępu do ginekologów, opiece nad kobietami będącymi ofiarami przestępstw seksualnych oraz przeprowadzeniu referendum na temat aborcji.
Wszystkie te wpisy łączy jedno - są publicznym przyznaniem, że bycie kobietą wiąże się ze szczególnymi rodzajami wyzwań i zagrożeń. A polityka może te zagrożenia niwelować albo pogłębiać.
W listopadowym sondażu Ipsos dla OKO.press postanowiliśmy zapytać Polki i Polaków o to, kto ich zdaniem ma w Polsce trudniejsze życie. Kobiety czy mężczyźni?
Oczywiście, odpowiedź na tak postawione pytanie nie należy do najłatwiejszych. Nasza sytuacja życiowa zależy od bardzo wielu czynników, z których płeć często jest tym mniej determinującym. Możemy się zgodzić co do tego, że zamożna kobieta z wyższej klasy średniej, mieszkająca w dużym ośrodku, urodzona w rodzinie wyróżniającej się kapitałem kulturowym ma wygodniejszą sytuację życiową niż mężczyzna z wykształceniem podstawowym, mieszkający w niewielkiej miejscowości, w rejonie z wysokim bezrobociem i słabym transportem publicznym.
Intencją tego pytania było jednak wychwycenie tych błędów systemu, które uderzają w osobę właśnie ze względu na jej płeć.
Uznaliśmy, że wyniki są tak wyraziste, że warto je zachować na 8 marca. Okazuje się, że zdaniem Polek i Polaków to kobiety muszą stawiać w Polsce czoła większej ilości przeciwności.
Aż 46 proc. ankietowanych wskazuje na kobiety, 48 proc. twierdzi, że nie ma znaczącej różnicy w sytuacji obu płci. Zaledwie 4 proc. uważa, że w gorszym położeniu są mężczyźni.
Różnice w odpowiedziach kobiet i mężczyzn są oczywiście znaczące. Wśród kobiet wskazań na gorszą sytuację kobiet jest aż 58 proc., wśród mężczyzn - 33 proc. To prawie dwa razy mniej, co pokazuje na dużą genderową różnicę.
Ale mężczyźni nie wskazują wcale, że to oni są bardziej pokrzywdzeni (7 proc. wskazań), skłaniają się zdecydowanie ku odpowiedzi, że płeć nie stanowi większej różnicy (59 proc.).
Pomimo różnic w odpowiedziach kobiet i mężczyzn, można podsumować, że panuje zgoda co do faktu, że mężczyznom, co do zasady, żyje się w Polsce raczej łatwiej niż kobietom.
Dlaczego? To kobiety zachodzą w ciąże, które wiążą się z ogromnym wysiłkiem dla ich organizmów oraz niebezpieczeństwem porodu. W Polsce dodatkowo panuje drugie (po Malcie) najbardziej restrykcyjne prawo antyaborcyjne w Europie. Nie tylko pozbawia je prawa wyboru, ale także kreuje system, w którym lekarze niejednokrotnie bardziej dbają o płód, niż kobietę, co prowadzi do tragicznych sytuacji jak w przypadku Izabeli z Pszczyny, czy Alicji Tysiąc.
Jeśli różnopłciowa para decyduje się na dziecko w Polsce, to istnieje niezerowa szansa, że jedno z dwojga przypłaci taką decyzję utratą zdrowia i życia. I będzie to kobieta, nie mężczyzna.
W sondażu Ipsosa z grudnia 2021 pytaliśmy o powody, dla których kobiety w Polsce nie chcą mieć dzieci. Wśród Polek w wieku 18-39 lat aż 51 proc. wskazało na odpowiedź "bo zajść w ciążę w Polsce to ryzyko".
Możliwość zachodzenia w ciążę wpływa też na zawodowe życie kobiet, zwiększając ich szansę na dyskryminację w zatrudnieniu, czy czasowe wypadanie z rynku pracy. Według nowych badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego prawie 20 proc. kobiet musi szukać nowego zatrudnienia po urodzeniu dziecka - ze względu na zwolnienie lub wygaśnięcie umowy.
Jeśli chodzi o samą pracę - kobiety wciąż nie mogą liczyć na takie same zarobki jak mężczyźni. Jeśli spojrzeć na dane Eurostatu, to w Polsce jest jedna z niższych luk płacowych w UE. Ale dziura ta zasypywana jest przez to, że Polki są statystycznie lepiej wykształcone niż Polacy. Luka płacowa skorygowana o wykształcenie może wynosić nawet 20 proc.
To przede wszystkim kobiety doświadczają przemocy seksualnej - według badania Fundacji na Rzecz Równości i Emancypacji „Ster” z 2016 prawie 90 proc. Polek doświadczyło molestowania seksualnego (przyjęto szeroką definicję), ponad 20 proc. gwałtu. To kobiety stanowią 90 proc. ofiar przemocy domowej.
Kobiety wciąż nie mają takiego samego udziału w piastowaniu ważnych stanowisk politycznych. W Sejmie posłanki stanowią zaledwie 28 proc. Zgodnie z nowelizacją Kodeksu wyborczego z 2011 roku stanowią minimum 35 proc. kandydatur zgłaszanych przez każde z ugrupowań, ale umieszczane są na gorszych miejscach.
Sprawa wygląda jeszcze bardziej przygnębiająco, gdy dodamy do tego statystyki nieodpłatnej pracy domowej, której Polki wykonują dwa razy więcej niż Polacy, czy nieodpłatnej pracy opiekuńczej.
W dyskusjach o złej sytuacji mężczyzn wskazuje się najczęściej na fakt, że później niż kobiety osiągają wiek emerytalny. Różnica ta nie bierze się jednak z przekonania, że kobiety są delikatniejsze albo szybciej się męczą pracą zawodową.
W orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego jest określana jako tak zwany przywilej wyrównawczy, który miał rekompensować kobietom "uznawany za naturalny i utrwalony społecznie rezultat nierównego podziału funkcji macierzyńskich i wychowawczych w rodzinie oraz równoczesnego obciążenia kobiet zarówno pracą zawodową, jak i obowiązkami rodzinnymi".
Z drugiej strony niższy wiek emerytalny sprawia, że kobiety wcześniej wypychane są z rynku pracy, krócej pracują na swoją emeryturę, a w efekcie pobierają niższe świadczenia.
Faktem jest, że mężczyźni w Polsce żyją średnio aż o osiem lat krócej niż kobiety, sześć razy częściej popełniają samobójstwa niż kobiety, stanowią aż 80 proc. osób w kryzysie bezdomności.
Na taki stan rzeczy wpływa wiele czynników, ale obok genetyki decydują o tym kwestie kulturowe i behawioralne, jak to, że częściej i więcej palą, piją alkohol, są niechętni do badań profilaktycznych, nie potrafią okazywać emocji, budować więzi społecznych, bagatelizują stan własnego zdrowia psychicznego.
Część komentatorów życia społecznego nazywa te negatywne zjawiska, których doświadczają mężczyźni - systemowymi nierównościami. Taką perspektywę przyjmuje na przykład Michał Gulczyński, autor raportu "Przemilczane nierówności. O problemach mężczyzn w Polsce" wydanego przez Klub Jagielloński.
Odpowiedzi na pytanie o to, kto ma w Polsce trudniejsze życie, są w poszczególnych grupach demograficznych nieco kontrintuicyjne.
To w najmłodszej grupie wiekowej badanych w wieku 18-29 lat wskazania na trudniejsze życie kobiet osiągnęły najniższy pułap (40 proc.) wśród wszystkich grup. Młodzi postawili na odpowiedź „bez różnicy” (50 proc.), ale zarazem padł tam też rekord wskazań na mężczyzn (8 proc.)
Za to zakrzywienie odpowiadają przede wszystkim młodzi mężczyźni. W męskiej grupie 18-39 lat na „trudne życie kobiet” padło zaledwie 25 proc. wskazań, 9 proc. na mężczyzn, aż 65 proc. na „bez różnicy”. Starsi mężczyźni zdecydowanie chętniej wskazują kobiety - po 37 proc. wskazań w grupach 40-59 lat oraz 60 lat i więcej.
Skąd ten wyraźny skręt wśród młodych mężczyzn?
Jedną z hipotez byłoby to, że nie odnajdują się w przemianach społeczno-kulturowych, jakie się dokonują, przez co czują się wyobcowani i pominięci. W ten sposób tłumaczony jest na przykład wzrost radykalizacji wśród młodych mężczyzn.
Ale różnice widać też w podejściu młodych kobiet i kobiet w średnim wieku, choć intuicja kazałaby podejrzewać, że im kobieta młodsza, tym wrażliwsza na kwestie równouprawnienia.
Wyjaśnienie może być takie, że młode kobiety korzystają jeszcze z bonusów, jakie daje im lepsze przystosowanie do szkoły. Są statystycznie lepiej wykształcone, bardziej mobilne niż młodzi mężczyźni.
Na wczesnym etapie korzystają zatem z pewnej przewagi, którą daje im lepsze przystosowanie do życia oraz urodzenie się w czasach, w których kładzie się nacisk na równe traktowanie także w sferze obyczajowej i seksualnej.
Momentem przełomowym może być czas, w którym kobieta zakłada rodzinę i decyduje się na urodzenie dziecka (statystycznie polska matka rodzi pierwsze dziecko w wieku 28 lat). Doświadczenie ciąży, porodu, trudności na rynku pracy, nierówności w stałych związkach wiążących się z nieodpłatną pracą domową i opiekuńczą, prawdopodobnie mocno zmieniają optykę kobiet.
Jeśli kobieta jest w średnim wieku, istnieje także duża szansa, że jest już po rozwodzie i najprawdopodobniej sama wniosła pozew (2/3 przypadków wniosków składają kobiety). I tu ponownie pojawia się kwestia opieki nad dziećmi oraz polskich problemów ze ściągalnością alimentów. Podsumowując - im kobieta starsza, tym większa szansa, że zdążyła już doświadczyć albo właśnie doświadcza wielu wymienianych wcześniej w tekście minusów wiążących się z jej płcią.
Osoby praktykujące regularnie (co najmniej 1-2 razy w miesiącu) mniej chętnie wskazywały, że kobiety mają trudniej, niż osoby niepraktykujące wcale lub bardzo rzadko („kilka razy do roku”).
Nie jest to oczywiście nic zaskakującego. Kościół katolicki, stanowiący dominującą religię w Polsce, nie naucza o tym, że walka o równość kobiet jest czymś istotnym. Przeciwnie - w samej instytucji kobiety pełnią wobec mężczyzn rolę podrzędną, nie są dopuszczane do najwyższych stanowisk i zaszczytów. Według Kościoła przejmowanie pracy domowej i opiekuńczej przez kobietę wynika z jej natury i powołania, a nie patriarchalnego modelu rodziny.
Wreszcie - kościół katolicki jest gorącym orędownikiem zakazu aborcji.
Najsilniej determinującym czynnikiem są jednak nie praktyki religijne, ale poparcie polityczne.
Im bardziej liberalny elektorat, tym więcej wskazań na trudniejsze życie kobiet. Ponownie zastanawiający jest wynik zwolenników Konfederacji, który zdecydowanie odstaje od średniej w jakichkolwiek przecięciach demograficznych ze względu na to, że większość bazy wyborczej stanowią młodzi mężczyźni.
W pytaniu o trudniejsze życie zaledwie 23 proc. tej grupy wskazało na kobiety, za to aż 17 proc. na mężczyzn. Rymuje się to z badaniem Ipsos z września 2022 roku, w którym wyborcy Konfederacji okazali się bardziej niechętni i pełni obaw wobec zmian społecznych niż elektorat PiS.
Sondaż Ipsos dla OKO.press metodą CATI (telefonicznie) 7-9 listopada 2022 na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1015
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze