Piotr Pacewicz, OKO.press: Kiedy Pan słuchał Putina…
Aleksander Kwaśniewski, prezydent Polski 1995-2005: Złapał mnie pan w Jerozolimie, przyjechaliśmy tutaj rozmawiać o upamiętnieniu nazistowskiej zbrodni w Babim Jarze [wąwóz pod Kijowem, gdzie Niemcy od jesieni 1941 roku do jesieni 1943 roku wymordowali 70-100 tys. osób, w tym niemal całą żydowską ludność miasta], jestem członkiem międzynarodowej rady planowanego Centrum Upamiętnienia Holocaustu w Babim Jarze.
Ponura koincydencja.
Tak, bardzo ponura.
W rozmowach z udziałem prezydenta Izraela wszyscy dawali wyraz ogromnemu zaniepokojeniu sytuacją w Ukrainie. Pytano mnie, co właściwie się dzieje i co może być dalej. Odpowiedziałem, że jeszcze nie wiadomo, ale nie wygląda to dobrze.
Słuchając Putina, wielu ludzi poczuło mróz po krzyżu, strach, że los świata znalazł się w rękach człowieka, jakby to delikatnie nazwać, opętanego, odklejonego od rzeczywistości.
To, co on mówił o Ukraińcach było tak obraźliwe!
Powiedziałem właśnie naszym izraelskim partnerom, że w sytuacji, kiedy Ukraina już nie ma ani Donbasu, ani Ługańska, ani Krymu, trzeba ją po prostu przyjąć do NATO. Nie mamy już innej, skutecznej gwarancji, żeby obronić suwerenność Ukrainy. Moim zdaniem, jeżeli będziemy przeciągać grę z Putinem, skończy się tym, że stracimy całą Ukrainę. I do reszty naruszone zostanie bezpieczeństwo naszej części Europy, a nawet globu.
Wróćmy jeszcze do Pana reakcji, zwłaszcza, że jako prezydent był Pan bardzo zaangażowany w budowanie dobrych relacji z Ukrainą. Słuchając Putina…
…byłem wściekły i obrażony. Użyłem nawet publicznie mocniejszego słowa [w Radiu Zet], nie chcę go powtarzać, bo ludzie skupiają się potem na brzydkich wyrazach, a nie na istocie sprawy. Obrażony dlatego, że cała ta ideologia, którą Putin już zresztą sformułował wcześniej, np. w swoim tekście z połowy 2021 roku „O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców” [zobacz tutaj], jest kłamliwa, nieuczciwa, niesprawiedliwa. Jak on może twierdzić, że Ukraińcy nie są narodem, że Ukraina nie jest państwem, że jest rządzona przez marionetkowy rząd, że wolna Ukraina powstała, bo tak postanowiła komunistyczna Rosja?!
Nasunęło mi się straszne skojarzenie z mową Mołotowa w radzieckim parlamencie, kiedy [31 sierpnia 1939 roku — red.] uzasadniał on pakt z Ribbentropem.
Używał podobnie brutalnych określeń o Polsce, że oto z mapy znika bękart traktatu wersalskiego. Miałem poczucie, że to jest taka sama retoryka, ten sam ton imperialnej, pozbawionej jakichkolwiek hamulców polityki.
I to mnie osobiście i obrażało, i wkurzało.
Scenariusz przyłączenia Ukrainy do NATO to brzmi jak pomysł ad hoc, zwłaszcza, że stanowiłby potwierdzenie insyunuacji/obaw Putina co mogłoby wywołać gwałtowną reakcję. Nie jest to political fiction?
Nie, nie, szczególne sytuacje wymagają szczególnych decyzji. Ukraina nie mogła do tej pory wchodzić do NATO nawet z formalnego względu, ponieważ toczyła się wojna w Doniecku, Ługańsku, Krym był przejęty przez Rosję. Dzisiaj trzeba powiedzieć jasno, że
tych terenów już Ukraina nie odzyska, ani za dzień, ani za miesiąc, ani za rok, czy 10 lat. Straciliśmy je.
To już się stało i stoi przed nami pytanie, jak chcemy obronić suwerenną Ukrainę w tym kształcie, w jakim ona jest. Moim zdaniem zdaniem jedyne, co możemy zrobić, to przyjąć ją do NATO. Papierowe gwarancje już dawaliśmy w 1994 r. w Budapeszcie i wie pan , co możemy z tymi gwarancjami zrobić, a co gorsze na Ukrainie też wiedzą, do czego można je użyć. Jedyną realną gwarancją dla suwerenności Ukrainy jest przyjęcie do NATO.
Taka odpowiedź rodziłaby kolejne napięcia, owszem, byłaby ryzykowna, ale to powinno nastąpić i to teraz, jak najszybciej. Powinniśmy przyjąć Ukrainę okrojoną z Doniecka, Ługańska i Krymu. Dalsza droga ustępstw niczego nie przyniesie. Dyplomacja będzie zawsze grą dla Putina, bo on nie przestrzega ani reguł, ani umów. Ukraina w NATO – to by ostudziło rosyjskie pomysły.
Czy Putin jest ogarnięty obsesją i wierzy w to, co mówi? Czy też tworzy wyrachowany przekaz propagandowy, który ma uzasadniać politykę agresji?
Widzi pan, zapewne jest tak, że i jest jedno, i drugie.
W jego głowie są chore koncepcje, to pewne. Stracił kontakt z rzeczywistością, ale potrafi skutecznie myśleć o oddziaływaniu swojej polityki i propagandy.
Pan go znał.
Tak, znałem Putina, ale jak czasem mówię, to był Putin numer jeden, dzisiaj prawdopodobnie jest Putin numer 4 czy 5. Jego myślenie o historii ma źródła w podręcznikach KGB, bo on tam się uczył, więc on w to wierzy. Z drugiej strony jest w tym wyrachowanie, ponieważ Putin chce zrealizować swój strategiczny cel, czyli odbudować imperium rosyjskie, wielką Rosję i do tego Ukraina jest mu niezbędna.
A taktyki przyjmuje różne. Raz na miękko, raz na twardo, raz słowa, raz czyny. W 2013 roku nikt z nas się nie spodziewał, że zabierze Krym. Nieprzewidywalność Putina w realizacji strategicznego celu, jakim jest umieszczenie Ukrainy w sferze własnych wpływów, to właśnie nasz kłopot. Jakby pan chciał zapytać, czy za chwilę będzie wojna na dużą skalę, to ja nadal sądzę, że raczej nie.
Putin będzie stosował metodę permanentnej destabilizacji, duszenia Ukrainy ekonomicznego, politycznego, psychologicznego. To – mówiąc wprost – byłby także tragiczny scenariusz, na długie lata, niezwykle dla Ukraińców bolesny.
Ale gdyby nagle się okazało, że wojska rosyjskie atakują Kijów, to też nie mógłbym się dziwić, wszystko się może stać.
Ten człowiek jest właściwie dzisiaj pozbawiony jakiejkolwiek kontroli, może robić co będzie chciał.
Ale gdybyśmy mieli obstawiać prawdopodobieństwo, to jak by Pan szacował trzy warianty: Putin zadowala się częścią Donbasu kontrolowaną przez separatystów, zajmie cały Donbas, rusza na podbój całej Ukrainy.
Moim zdaniem otwarta wojna byłaby dla Rosji bez sensu. Mam nadzieję, że dociera do niego coraz więcej informacji, że ekspansja na Ukrainę może wywołać opór, może wiązać się z rosyjskimi ofiarami.
Putin przedstawia Ukrainę jako nie całkiem kraj, a Ukraińców jako takich młodszych Rosjan. Ale to ma drugą stronę, ewentualna wojna byłaby braterską wojną.
Strzelać do Ukraińców? To dla wielu Rosjan coś trudnego do wyobrażenia.
Ale jak pan mnie dopytuje, co Putin zrobi, to – przyznaję – nie wiem, a nawet mam wrażenie, że on sam nie wie, co zrobi.
W historii polityki wiele decyzji – jak amerykańska inwazja w Zatoce Świń w 1961 roku czy decyzja o lądowaniu prezydenckiego samolotu w Smoleńsku w 2010 roku – było wynikiem tzw. myślenia grupowego, gdzie ludzie nazwajem utwierdzają się w nieracjonalnych kalkulacjach i zdejmują z siebie odpowiedzialność. Czy w otoczeniu Putina…
…nie, nie, to nie ten przypadek. Wystarczy na niego popatrzeć. Jak siedzi siedem metrów od Macrona czy Scholtza, to jest, rozumiem, demonstracja na potrzeby propagandy. Ale jak siedzi siedem metrów od Ławrowa [Siergiej, minister spraw zagranicznych], czy od Szojgu [Siergiej, minister obrony], to po pierwsze widać, że ma obsesję wirusową, ale po drugie, że żaden z tych ludzi nie jest naprawdę blisko prezydenta. Moim zdaniem po 22 latach rządzenia Putin jest przekonany, że sam wie wszystko najlepiej, że ma niezawodny instynkt i najbogatsze doświadczenie. Od wielu dziesiątek lat Rosja nie była rządzona tak jednoosobowo, jak jest teraz.
Czy zagrożenie naszej części Europy i Polski mogą uratować tonący PiS?
Tonący?
W sondażach.
Słabnący. Oczywiście, że mogą podreperować sondaże, nie ma wątpliwości. Stan zagrożenia, szczególnie wojennego zawsze sprzyja rządzącym, konsoliduje ludzi wokół władzy, bo tylko władza, a nie opozycja, ma narzędzia, by coś zrobić. Zniknięcie zagrożenia zatrzymuje ten efekt, i nawet Winston Churchill po zwycięskiej wojnie przegrał wybory.
Inna rzecz, że akurat w tej sprawie opozycja i rząd powinny mówić jednym głosem, ponad politycznymi podziałami. Ukraina to nie powinien być punkt sporu.
Niepodległość i bezpieczeństwo Ukrainy jest w naszym interesie. Im mniej bezpieczeństwa na Ukrainie, tym mniej bezpieczeństwa w Polsce.
A czy jest też możliwe, że pozycja obecnego rządu w UE się poprawi? Pomimo lekceważenia praworządności i tak ostentacyjnych występów, jak niedawny „szczyt w Madrycie”?
Ten rząd jest nieodpowiedzialny w sprawach europejskich, po części eurosceptyczny, a partia Ziobry jest wręcz antyeuropejska. Ale dzisiaj każdy polityk, który kieruje się racją stanu, powinien zawiesić jakiekolwiek kontrowersje z Unią Europejską i budować jedność europejską, bo to jest najważniejsze, co możemy zrobić. Jeżeli zachwiana zostałaby jedność europejska, czy jedność natowska, no to nie tylko Ukraina będzie w dramacie, ale my wszyscy za chwilę znajdziemy się, nie chcę używać mocnych słów, w czarnej dziurze. Jeśli PiS chce wykazać odpowiedzialność za Polskę i za nasz region Europy, to powinien szybko zweryfikować swoją politykę europejską, zakończyć spory i działać razem.
Przez 10 lat był Pan bardzo popularnym prezydentem. Co by Pan dzisiaj powiedział w orędziu do narodu?
Jesteśmy mniej bezpieczni, niż byliśmy, nasze bezpieczeństwo pogarsza się z godziny na godzinę, ale zagrożenia wojną w Polsce nie ma. Czynnikiem odstraszającym Rosję jest nasze członkostwo w NATO, ale gdybyśmy nie byli, to ręka Putina szybko sięgnęłaby najpierw po kraje bałtyckie. Dlatego Ukraina w Pakcie Północnoatlantyckim radykalnie zmniejsza zagrożenie destabilizacji regionu.
Na razie musimy być odpowiedzialni jako ludzie, jako obywatele Polski i Europy. Trzeba być gotowym na przyjęcie Ukraińców, bo jeżeli Putin wybierze gorszy scenariusz, to ludność ukraińska będzie napływała. Musimy żądać od naszych liderów, czy to u władzy, czy w opozycji, by zabiegali o europejską jedność i o niepodległość Ukrainy.
Niepodległa Ukraina to więcej bezpieczeństwa dla Polski, to dużo więcej bezpieczeństwa dla Polski. Jeżeli to stracimy po 30 latach, to będzie koszmarny błąd, którego na kolejne pokolenia nie wybaczą.
Były pzprowski karierowicz i najlepszy prezydent w historii 3RP, o tempora, o mores, o k…
Kiedy w 1993 tenże Kwaśniewski – wciąż postrzegany jako komuch – otwartym tekstem zakomunikował, że dążeniem lewicy jest scalenie Polski z EWG oraz z NATO – było to pewnym szokiem poznawczym. Zwłaszcza to NATO.
Wówczas mogło się to wydać nieszczere. Ale Kwaśniewski – wraz z politykami innych opcji – jednak wykorzystał właśnie otwarte (na krótko!) 'a window of opportunity'. I za to jedno jemu oraz innym politykom chwała!
Ładnie byśmy wyglądali, gdybyśmy przez całe lata tak hamletyzowali ("iść na Zachód czy nie iść?") jak to robili Ukraińcy . . . To znaczy, i tak wyglądamy nieszczególnie. Ale o ileż lepiej od Ukraińców.
Panie Prezydencie! Czytam teraz o naruszeniu "porozumień mińskich" przez Putina. W jakim stopniu były one realizowane przez Ukrainę od momentu ich podpisania? Ile to minęło lat? "Oko.." piszę o budowie państwa ukraińskiego i powierzchownie o nacjonaliźmie ukraińskim. Teraz to i zbrodnia wołyńska nie ma znaczenia. Proszę portal o opublikowanie hymnu Ukrainy w języku polskim. Niech przeczytają go mieszkańcy Przemyśla. Czy po tym będą czuć zagrożenie ze strony Rosji? Ani słowa o przyczynach konfliktu a pozbawienie władzy Prezydenta Janukowycza redakcja traktuje jako obrażanie Ukraińców. To, że "Majdan" był kierowany z ambasady USA, to dla redakcji nie ma żadnego znaczenia. Spodziewał bym się po Redakcji chociaż odrobinę obiektywizmu. Mam tylko do czynienia z kopiowaniem wypowiedzi administracji USA, CNN. NATO zaprowadziło już "pokój" w Iraku, w Afganistanie "zgodnie z prawem". W Libii całkowicie została zniszczona państwowość. Na pytanie , co zrobili by Amerykanie gdyby Rosjanie utworzyli bazy wojskowe na Kubie, odpowiedż była jednoznaczna, natychmiastowa reakcja. Ale rozmieszczenie baz NATO w Ukrainie, to "obrona" tego kraju? Narracja portalu zmierza do tego, że Amerykanom można więcej. Można przebywać w naszym kraju na koszt polskiego podatnika, gdzie żołnierze amerykańscy podlegają jurysdykcji amerykańskiej. Jeżeli obywatel polski zginie pod kołami samochodu prowadzonego przez amerykańskiego żołnierza, to odpowie on (ta zej nie) przed sądem amerykańskim, a co z innymi przestępstwami, pobicia, kradzieże, narkotyki ….? Odbiegam od tematu? Tak jak Wy od błędnej interpretacji przemówienia Putina. Nie, nie błędnej, zgodnej z oczekiwaniami administracji amerykańskiej. Niech żyją wolne media ha, ha, ha, ja, ….
Porozumienia Mińskie od samego początku były nie do zaakceptowania poprzez Ukrainę. Chyba żeby Ukraina miała wybitnie prorosyjski rząd i prezydenta jak Janukowycz. Te porozumienia ograniczały suwerenność Ukrainy i zamykały drogę do podejmowania samodzielnych decyzji o dalszym losie państwa. Stąd takie parcie Rosji na ich przyjęcie przez Ukrainę.
1. Porozumienia mińskie nigdy nie były respektowane przez Rosję, siły rosyjskie były w obwodzie donieckim i ługańskim od lat, jedyne, co się zmieniło, poza oczywiście ich rosnącą liczbą, to ich status – teraz są tam oficjalnie i tak, może to stanowić pewną ulgę dla administracji Ukrainy, jeżeli w ogóle można o tej sytuacji tak powiedzieć.
2. Oczywiście, ludobójstwo OUN i UPA ma znaczenie. Na przykład takie, że umocnienie się prorosyjskich lub skrajnie nacjonalistycznych frakcji na Ukrainie spowoduje, że społeczeństwo będzie karmione kłamstwami o tej zbrodni i nigdy prawdy o Wołyniu nie pozna. To jest możliwe tylko w wolnej, zintegrowanej z Zachodem Ukrainie. To jest gorzka pigułka do przełknięcia, uznać bohaterów walki o niepodległość za zbrodniarzy wojennych i kto jak kto, ale Polacy doskonale zdają sobie z tego sprawę, skoro do dzisiaj oficjalnie czci się Łupaszkę i jego kolegów.
3. Hymn Ukrainy w języku polskim:
"Nie umarła jeszcze Ukraina ani chwała, ani wolność,
Jeszcze do nas, bracia Ukraińcy, uśmiechnie się los.
Zginą wrogowie nasi jak rosa na słońcu,
Zapanujemy i my bracia, w naszym kraju.
Duszę, ciało poświęcimy dla naszej wolności,
Pokażemy, żeśmy bracia, z kozackiego rodu.
Staniemy bracia do krwawego boju od Sanu do Donu,
Panować w domu ojców nie damy nikomu.
Czarne Morze się uśmiechnie, dziad Dniepr rozraduje,
W naszej Ukrainie dola się odmieni.
Duszę, ciało…
Praca rąk i zapał szczery swoje dopowiedzą
I wolności pieśń huczna po kraju się rozleje,
Za Karpaty się odbije i po stepach zagrzmi,
Chwała Ukrainy stanie między narodami.
Duszę, ciało…"
San – rzeka graniczna między Polską a Ukrainą, Don – naturalna granica Ukrainy i Rosji. Czego mają się obawiać mieszkańcy Przemyśla?
4. To nie ambasada USA zrobiła majdan, tylko ludzie.
5. Ciężko jest "prawidłowo" zinterpretować przemówienie Putina, jeżeli ma się aktywne synapsy i nie jest się kremlowskim trollem. Jak Pan.
Po pierwsze prezydent Kwaśniewski mówi o szybkim przyjęciu do NATO nie do UE. I tu uważam, że ma rację. Natomiast Ukrainie natychmiast jest potrzebna broń i techniczne wsparcie, pomoc gospodarcza na znaczną skalę i podmiotowe traktowanie. Liczy się tu każda godzina, więc czasu zbyt wiele nie ma. Teraz jest czas na działanie, a nie tasiemcowate dysputy. Z Putinem moim zdaniem można wygrać właśnie szybkim przyjęciem Ukrainy do NATO i silnym wsparciem gospodarczym Ukrainy przez UE. Nie bez znaczenia są tu sankcje, w tym te które silnie obejmą całą sforę oligarchów rosyjskich. Natomiast decyzja Kanclerza Niemiec moim zdaniem zbyt ostrożna, nie wstrzymanie certyfikacji, tylko zatrzymanie realizacji projektu – zamrożenie do czasu całkowitej zmiany polityki Rosji. W sprawach krajowych, w tym w sprawie konfliktu na linii rząd PiS UE w sprawie praworządności, wszelkie ustępstwa UE będą przyczynkiem do dalszej destabilizacji UE, a tym samym na rękę Putinowi.
Całkowicie się z panem zgadzam, że jedyną realistyczna opcja zatrzymania procesu wchłaniania Ukrainy przez putinowską Rosję jest jej przyjęcie do NATO połączone ze stabilizacją gospodarczą, która może zapewnić jedynie członkostwo w UE lub bezprecedensowa pomoc gospodarczą tejże w ramach specjalnej umowy stowarzyszeniowej, obawiam się jednak, że nikt z poważnych graczy europejskich nie ma na to chęci. Niemcy nie chcą udzielić nawet symbolicznej pomocy wojskowej (w sensie przekazania jakiejkolwiek broni), a jeśli nawet Macronowi przyśni się biróg Napoleona czy kepi de Gaulla, to zaraz rozlegną się głosy o tym, że ktoś nie chce umierać za Kijów.
Putin wydaje się dążyć do uzyskania połączenia lądowego z Krymem, co z jego pkt. widzenia jest racjonalne. Być może dałoby się przehandlować ukraińskie terytoria na wschód od Dniepru, za rosyjska akceptację zintegrowania z Zachodem pozostałej części Ukrainy, nie sądzę jednak, aby to rozwiązanie było do przyjęcia dla głównych zainteresowanych czyli Ukraińców.
PS. Podejrzewam, że osoby próbujące w obecnej sytuacji wzniecać niechęć do Ukrainy przypominaniem masakry wołyńskiej, są urzędnikami wydziału propagandy FR, z drugiej strony wiem, że głupców na tym świecie nie brak.
Jest ostrożna i taka zostanie, bo ten gazociąg nigdy nie powinien był powstać, ale powstał, Niemcy włożyły w to kolosalne pieniądze i ten fakt będzie dla osób decyzyjnych ważniejszy, niż wojna na Ukrainie. Myślę, że łatwo z niego nie zrezygnują.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ukraina nie wejdzie do NATO przez najbliższe 20 lat. Tam jest zbyt gorąco, a przeciwnik zbyt potężny.
Kolejny mądry alkoholik. Gdyby dziś zapadła taka decyzja, jutro Putin zajmuje Kijów i mamy granice z Władkiem na całej ścianie wschodniej. Zastrzelcie głupca
Zydokomuna pogadała sobie,jak urządzić swiat,zeby goje im służyły.
Dlaczego czytając zwrot "w Ukrainie" czuję się nieswojo… Chyba zestarzałem się i do niektórych rzeczy nie umiem się przełamać. Napisałbym "na Ukrainie". Choć pewnie są jakieś przeciwskazania…
Tradycyjnie oczywiście było/jest na Ukrainie, Węgrzech, Litwie, Białorusi ale… ale ten uzus językowy zdaje się wywodzić z czasów, gdy te krainy były prowincjami (chociaż są językoznawcy, którzy temu przeczą, podobno w 17w polszczyźnie w Ukrainie, było powszechne) np. RP obojga narodów, tak samo jak do dzisiaj używa się na Śląsku, Mazowszu, Podlasiu, ale jako że teraz są to samodzielne państwa, to lepiej jest pisać w, chociaż, przyznaje, drażni. Z drugiej strony znajomych Ukraińców drażni "na" myślę więc, że przynajmniej tyle możemy im dać bez większych problemów.
Ja czuję się z tym zwrotem całkiem swobodnie i bez problemów. "Na" oznacza teren zależny: Jak powiem "na Pradze" to będzie jasne, że mówię o prawobrzeżnej dzielnicy Warszawy, jak powiem "w Pradze", to będzie jasne, że chodzi o stolicę Czech. Jedyny wyjątek w języku polskim to są Węgry, nie wiem dlaczego. I ciągnąc dalej: mówimy na Litwie, ale w Łotwie. Już rozumie pan różnicę?
"Na Węgrzech" to podobno kalka z węgierskiego właśnie, ale nie mogę zweryfikować, nie znam tego trudnego języka.
Co do Ukrainy, Białorusi, Litwy, od ok. dwóch lat przestawiłam się już konsekwentnie na mówienie "w". Tak samo poprawiam, kiedy w języku angielskim okazjonalnie się jeszcze spotyka formę "the Ukraine", czyli też silnie kojarzoną z postrzeganiem Ukrainy jako jakiegoś tam regionu – w tym wypadku "oczywiście" Rosji.
>Kwaśniewski: Musimy przyjąć Ukrainę do NATO, jak najszybciej…..
Dziwne, że Pacewicz nie zapytał kto to jest MY? Polska? Czy NATO?? Bo nawet gdyby Polska chciała to większość NATO, a zwłaszcza stare NATO, jak np. Niemcy i Włosi (spora część US z Trumpem na czele też nie jest za), są przeciwko. I szybko się to nie zmieni, nawet gdyby Putin wszedł do Kijowa. Przyjęcie Ukrainy do zachodnich struktur wiązałoby się z problemami, przy których problem polskiej praworządności wydawałby się jak zeszłoroczny śnieg. A przecież już dzisiaj i w Unii i w NATO nie brakuje głosów, że przyjęcie wschodniej Europy było błędem. Ukraina miała wiele lat na zmianę kursu. W tym czasie inne byłe sowieckie republiki wstąpiły do Unii, do NATO a nawet wprowadziły Euro. Ukraina też miała swoje szanse ale…..wszystkie zmarnowała a teraz prosi o litość. Najlepiej by było, żeby Rosja w końcu wdepnęła w te ukraińskie bagno, połamała sobie tam zęby i utkwiła w dopłacaniu do ukraińskiego gnoju przez resztę 21 wieku. Obojętnie czy zbankrutuje czy kiedyś otrzeźwieje, taki krok zapewni Europie spokój na kilkadziesiąt lat a Rosji przysporzy więcej zmarszczek niż radości.
W sumie to czemu nie. Niby znam całą otoczkę dotyczącą na i w, jednak źle mi to brzmi. Dalej jest już tylko mówienie jadę do Ukrainy. Niby dlaczego nie… Prof. Bralczyk stwierdził gdzieś, że będzie używał w Ukrainie…
Księstwo Moskiewskie i jego następcy – carat, ZSRR – zawsze mieli ambicje imperialne. W szczytowym rozkwicie Imperium Carów zaprowadzało porządek nawet w Paryżu, m.in. pomagając tłumić tamtejsze rewolucje. Podobne ambicje odziedziczył Kraj Rad – m.in. oficerów Układu Warszawskiego (w tym Polaków) szkolono w prowadzeniu okupacji na terenach południowej Francji. Tak, były takie szkolenia po II wojnie światowej!
Putin jeszcze przed przeniesieniem się do Moskwy nie ukrywał, że jeśli będzie mógł, to jako prawdziwy Moskal odbuduje Imperium Moskiewskie (Rosyjskie) – wiedzieli o tym nawet Polacy mający styczność z jego środowiskiem i informowano o tym polskie władze po 1990 roku…
Gdyby nie to, że tzw. Pribałtyka jest już członkiem NATO, to bardzo prawdopodobne, że Estonia, Łotwa i Litwa już dawno pożegnałyby się z niepodległością, a to, co dzieje się wokół Ukrainy byłoby także bezpośrednim udziałem Polski.
– Nie sankcje, lecz natychmiastowe przyjęcie Ukrainy do NATO daje SZANSĘ na zatrzymanie podbojów Imperium Moskiewskiego.
Wojna już trwa! Przypominam, że WZAJEMNE sankcje przypominają tzw. wojny celne, które rozpoczęły/poprzedziły militarne zmagania I wojny światowej. Rosja musi i chce mieć wojnę, chce zdobywać – bo inaczej władza Imperatorów i ich otoczenia (oligarchów) upadnie.
Warto też przypomnieć Churchilla na wieść o rozbiorze Czechosłowacji wskutek uległości Chamberleina przed Hitlerem:
– Chcieliście uniknąć wojny – więc macie hańbę, a wojnę i tak będziecie mieli.
To było przypominane już wtedy, gdy Putin podbił Krym, gdy wysłał swoich marsjan do Donbasu… Wtedy Europa uległa, więc dzisiaj Putin NAMI pogardza i niesie nam wojnę na BLIŻSZYCH ziemiach.
Nie tylko Polska – cała Europa musi bronić Ukrainy we własnym interesie. Przyjęcie Ukrainy do struktur NATO daje szansę na odstraszenie Rosji.
Zatrzymać bandytę putina? Trudne i łatwa, i jest tu rola Polski i, być może Litwy. Zamknąć tranzyt towarowy na granicy z Białorusią. Wtedy ten bandyta będzie musiał, pod naciskiem Chin i, być może innych państw, wycofać się z Ukrainy. Kto swoje towary będzie przesyłał przez teren objęty wojną? Tak, trudny dla Europy plan, ale mocny.
Nie mogę się do końca zgodzić, choć w analizie tak naprawdę nie ma błędu, po prostu patrzymy na ten sam rachunek zysków i strat, ale wyciągamy inne wnioski. Ukraina powinna być przyjęta do NATO lata temu albo krótko po aneksji Krymu, w każdym razie w momencie, w którym potencjał Putina był możliwie słaby. Teraz, kiedy jest przygotowany, armia jest zmobilizowana i gotowa do inwazji, włączenie Ukrainy do sojuszu będzie oznaczało eskalację konfliktu co najmniej do stopnia, w którym Rosja spróbuje zająć Kijów i co za tym idzie zwielokrotnienie liczby ofiar. Każda taka decyzja to jest decyzja o życiu ludzi, nie wolno o tym zapominać. A Putin, w odróżnieniu do NATO, ma swoje wojska już w tym momencie na okupowanych terytoriach lub tuż przy granicy. Poza tym, ta opcja najwyraźniej nie leży na stole – USA dyplomatycznie pomijają, Niemcy chyba trzymają kciuki, żeby nikomu nie przyszło to do głowy, nawet Polski rząd nie zająknął się teraz na temat przyjęcia Ukrainy do NATO, a przyjmuje zdecydowanie antyrosyjską retorykę. A proszę sobie wyobrazić, co zrobiłby Orban, skoro w tym momencie maximum jego możliwości to deklaracja, że nie zawetuje sankcji UE wobec Rosji. Strumień pieniędzy i dozbrojenia dla Ukrainy, DOTKLIWE sankcje, a w przypadku państw sąsiednich, w tym Polski, przygotowanie infrastruktury na przyjęcie dziesiątek lub setek tysięcy uchodźców (w zależności od ostatecznej skali konfliktu). Całe szczęście, że większość Europy i świata solidaryzuje się z Ukrainą i to niezależnie od frakcji politycznej, ale słowa są tanie – potrzeba dobrego planowania i zdecydowanego działania.
Niestety z Kwaśniewskiego wylazł Stolzman, który dmie w usraelska trąbę. Wojnie na Ukrainie winni sa Jankesi i ich marionetki rządzące Ukraina. Po cholere Ukraina ma być przyjęta do NATO? Następny rynek zbytu dla amerykańskiego uzbrojenia?
Bzdura, teraz jest już za późno na przyjmowanie Ukrainy do NATO. Teraz trzeba pomyśleć o Polsce, która będzie następna, mam nadzieję, że nie z marszu.