Lasy Państwowe przedstawiły swoją wizję ochrony przyrody i proponują niecałe 8 proc. terenów bez gospodarki leśnej. Społecznicy krytykują: to nieprofesjonalny bubel. O szczegóły propozycji, krytykę i błędy pytamy Jolantę Błasiak i Bożydara Neroja z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych
20 procent najcenniejszych lasów zostanie wyłączonych z wycinki — taka zapowiedź znalazła się w umowie koalicyjnej rządzących partii. Ministerstwo Klimatu i Środowiska dostało za zadanie wyznaczenie lasów, które miałyby zostać objęte ochroną i ustalenie szczegółów. Do prac przystąpiono szybko, kiedy tylko Lasy Państwowe i resort klimatu trafiły w ręce nowego kierownictwa.
Ministerstwo zwołało Ogólnopolską Naradę o Lasach (ONOL), zapraszając nie tylko leśników, ale również branżę drzewną i organizacje zajmujące się ochroną środowiska. Uczestnicy ONOL-u mieli wypracować szczegóły i doprowadzić do objęcia 20 proc. lasów ochroną.
Zadanie okazało się jednak ekstremalnie trudne, a oczekiwania interesariuszy zupełnie przeciwne. W listopadzie, podczas drugiego ONOL-u, swoją propozycję dotyczącą ochrony lasów przedstawił dyrektor generalny Lasów Państwowych Witold Koss. Według niej:
Organizacje społeczne po drugim ONOL-u podkreślały, że według obietnicy piły miały zniknąć z 20 proc. terenów podlegających pod Lasy Państwowe — a w tej propozycji jest ich zaledwie 8. Po analizie mapy, którą można znaleźć w banku danych o lasach (BDL) i która obrazuje propozycję, wybuchły jeszcze większe kontrowersje. Okazało się, że na terenach, gdzie gospodarka leśna miałaby zostać wstrzymana, są nie tylko lasy, ale również jeziora, torfowiska, strzelnice oraz istniejące rezerwaty, gdzie i tak nikt nie prowadzi wycinki. „Mapa przedstawiona przez LP jest mało profesjonalnym bublem, niezależnie od zastosowanych kryteriów. Nawet od znajomych leśników słyszę: »Wstyd mi«” – mówiła w rozmowie z OKO.press Marta Jagusztyn z fundacji Lasy i Obywatele.
O szczegóły kontrowersyjnej propozycji zapytaliśmy Jolantę Błasiak, naczelniczkę Wydziału Ochrony Przyrody w Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych oraz Bożydara Neroja, naczelnika Wydziału Urządzania Lasu DGLP.
Katarzyna Kojzar, OKO.press: Wiedzą państwo, co łączy Jezioro Drużno na Żuławach Wiślanych z rezerwatem Ptasi Raj w Gdańsku i z poligonem w Biedrusku?
Jolanta Błasiak: Nie, nie wiemy.
To są miejsca, które wyznaczyli Państwo jako tereny, które zostaną wyłączone z gospodarki leśnej. Mimo tego, że i tak Lasy Państwowe nie prowadziłyby tam żadnych prac.
Bożydar Neroj: Od początku Ogólnopolskiej Narady o Lasach (ONOL), w efekcie której opublikowaliśmy tę propozycję wyłączeń z gospodarki leśnej, zwracaliśmy uwagę na to, co jest zapisane w umowie koalicyjnej. Wie pani, jak brzmi treść całego punktu 9 umowy koalicyjnej?
“20 proc. najcenniejszych obszarów leśnych zostanie wyłączone z wycinki”.
BN: Ale to tylko początek wyjaśnienia punktu 9, który brzmi tak: “Strony koalicji podejmują zdecydowane działania na rzecz poprawy poziomu ochrony polskich lasów, rzek i powietrza”. I patrząc na ten zapis, w trakcie rozmów przy stoikach podczas ONOL-u podkreślaliśmy, że my, jako Lasy Państwowe, przede wszystkim zarządzamy lasami, ale też odpowiadamy za ochronę przyrody na gruntach nieleśnych. Działamy na rzecz ochrony przyrody w bardzo ważnych siedliskach mokradłowych, torfowiskach, lasach bagiennych. To tworzy cały ekosystem. To się odnosi również do poligonów, które pani wymieniła. Są na nich pola robocze, gdzie aktywnie działa wojsko i tam oczywiście trudno mówić o ochronie przyrody. Ale na fragmentach poligonów — jak na przykład w Świętoszowie i Chocianowie — mamy rozległe wrzosowiska, które są ważnymi siedliskami i trzeba o nie dbać.
Podeszliśmy do tego tematu szeroko. Skoro grunt w zarządzie Lasów Państwowych podlega ochronie przyrody, to pokażmy to, zaznaczmy to na mapie.
W trakcie rozmów z Ministerstwem Klimatu i Środowiska oraz organizacjami pozarządowymi z uporem powtarzaliśmy, że skoro mówimy o tym punkcie umowy koalicyjnej, to traktujmy przyrodę na równi, bez względu na to, czy jest tam las, czy nie.
JB: Podczas ONOL-u było sześć stolików, grup roboczych, a każdy z nich zajmował się innymi zagadnieniami. My z Bożydarem siedzieliśmy przy stoliku, który miał określić kryteria przyrodnicze, według których mają być chronione lasy. Przedstawiliśmy konkretną propozycję, ponad 20 kategorii. Pierwsza Narada — w kwietniu — zakończyła się dużymi rozbieżnościami między wszystkimi zaangażowanymi interesariuszami.
Trudno było się dogadać co do szczegółów, w których przecież tkwi diabeł.
Minął miesiąc, minęły dwa miesiące, a wciąż nie było konkretnych wytycznych ze strony Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Wybraliśmy więc te kategorie, wobec których nie było większych kontrowersji i na tej podstawie opracowaliśmy mapę wyłączeń i modyfikacji. Przykład: jedną z kategorii są użytki ekologiczne. A jezioro czy mokradło może być użytkiem ekologicznym. Nadleśnictwa wskazały użytki ekologiczne na swoich terenach i tak znalazły się w naszej propozycji wyłączeń i modyfikacji. Nie odeszliśmy od propozycji, którą wszyscy interesariusze poznali w kwietniu podczas ONOL-u.
Uporządkujmy chronologię: w kwietniu spotykacie się na ONOL-u, przez kilka miesięcy trwają rozmowy przy stolikach, po Naradzie ze strony Ministerstwa Klimatu i Środowiska miała pojawić się konkretna propozycja, ale LP nie dostają żadnych wytycznych, jak mają opracować mapę wyłączeń i modyfikacji. I tak ją tworzycie. W listopadzie, na dzień przed drugim ONOL-em przychodzą z Ministerstwa “wytyczne i rekomendacje”.
BN: Uznaliśmy, że skoro przez kilka miesięcy nie dostaliśmy wytycznych, to będziemy pracować na tych kategoriach, co do których większość interesariuszy nie miała fundamentalnych zastrzeżeń. Nie mieliśmy wyjścia, na drugiej Naradzie musieliśmy pokazać jakąś propozycję.
J: Złożyliśmy więc taką propozycję, nad którą Lasy pracowały od pierwszej Narady, a teraz, we wszystkich regionalnych dyrekcjach, trwa bardzo intensywna praca nad sprawdzeniem jej szczegółów. Dyrektor Generalny LP Witold Koss dał nam czas do końca stycznia na weryfikację. Zgoda — są na tej mapie wyłączeń i modyfikacji błędy. Mamy na przykład dwa poligony, które nie powinny na nią trafić. Zaciągnięto je automatycznie na podstawie pytania do bazy danych i tego nie wyłapaliśmy. Dlatego teraz działamy, żeby te błędy usunąć.
A z organizacjami społecznymi rozmawiamy w tym momencie przez media. Nikt nie zwrócił się do nas wprost z komentarzami dotyczącymi naszej propozycji. Słyszymy za to, że wywróciliśmy stolik. Jak? Ja mam wrażenie, że wciąż przy nim siedzę.
To wszystko się jednak nie spina. Najpierw koalicja rządząca mówi o wyłączeniu z gospodarki 20 proc. terenów leśnych. Podczas ONOL-u wychodzi na mównicę dyrektor Koss i mówi, że wyłączymy jednak niecałe 8 proc., a na 9 proc. zmodyfikujemy gospodarkę leśną. Sprawdzamy te 8 procent, a tam zamiast lasów — jeziora i poligony. Państwo mówicie, że to tereny ważne przyrodniczo. Ale to nie lasy, a propozycja miała dotyczyć lasów. Z boku wygląda to niestety jak mydlenie oczu.
JB: To jaka jest skala tych naszych błędów i miejsc, w których nie ma lasów?
Ja chciałam państwa o to zapytać. Bo pani rzeczniczka i pan dyrektor mówią o niewielkiej skali, 30 tysiącach hektarów obszarów nieleśnych z proponowanych 1,2 mln ha. A organizacje społeczne sprawdziły te dane i z ich wyliczeń wynika, że same bagna to 77 tysięcy hektarów.
JB: Dyrektor wypowiadał się o naszej kategorii „nieleśne obszary cenne przyrodniczo” i które stanowią właśnie te 30 tys. ha. To np. torfowiska, murawy kserotermiczne.
BN: Mamy lasy bagienne i mamy bagna. Ekoton przechodzi płynnie z jednego w drugie.
Nie można powiedzieć, że dzisiejsze bagno za pięćdziesiąt lat nie będzie lasem.
Nie można powiedzieć, że dzisiejszy las bagienny nie zostanie wysuszony. To są tereny, o które Lasy Państwowe muszą dbać. Nie możemy tych terenów postrzegać jako coś, co nie jest ważne i stanowi całość z lasem.
To ile w takim razie w tej propozycji jest terenów, na których nie rosną drzewa, ale mogą kiedyś urosnąć?
JB: Nie jestem w stanie pani teraz odpowiedzieć, bo mam do dyspozycji, podobnie jak wspomniane organizacje, informacje z bazy danych. Pierwsze wyjście w teren nie zweryfikowało dobrze tych danych i dlatego teraz pracujemy nad ich poprawnością. Mogę tylko operować kategoriami, według których wybraliśmy tereny wyłączeń i modyfikacji i to widać na mapie. Złożyliśmy uczciwą propozycję. Jesteśmy otwarci, żeby o niej rozmawiać.
BN: Ja odpowiem przykładem: jest teraz bardzo duża dyskusja o starolasach. Żeby je wyznaczyć, trzeba użyć naszej bazy danych — na szczęście ją mamy, choć jest niedoskonała. Ale to jedyne źródło, na którym możemy polegać. Zaznaczamy w bazie lasy, gdzie rosną gatunki rodzime, mają określony wiek i tak dalej. Baza pokazuje, które tereny odpowiadają tym wymogom. Tak robimy preselekcję. Wstępną propozycję, którą kładziemy na stół, ale bez wyjścia w teren i sprawdzenia, czy to się nadaje, czy nie, nie będziemy mieć pewności. Tak samo było z propozycją 17 proc.
Nie było wyjścia w teren?
BN: W większości przypadków było.
JB: Ale mamy w tej propozycji ponad 800 tysięcy rekordów i 429 nadleśnictw, które przy tym pracowały. Musiały się znaleźć w tym jakieś niedociągnięcia, które teraz poprawiamy. Daliśmy sobie na to czas.
Jest jeszcze jedna wątpliwość dotycząca propozycji Lasów Państwowych. Antoni Kostka z Centrum Strategii Środowiskowych wyliczał w “Wyborczej”, że 7 proc. z tych proponowanych 7,9 proc. to są tereny, na których już są jakieś formy ochrony przyrody. Znowu: ta propozycja wygląda jak mydlenie oczu.
JB: A może po prostu były inne oczekiwania od tej propozycji? Sprawdziłam dane i w propozycji przedstawionej przez dyrektora 167 tys. ha jest objęte formami ochrony przyrody lub ich otuliną — która nie jest formą ochrony przyrody. To nie jest mydlenie oczu po naszej stronie.
Gdybyśmy mydlili oczy, nie pokazalibyśmy w banku danych o lasach naszej propozycji.
Nie wystawilibyśmy się na ten osąd. Pokazalibyśmy jedną tabelkę i nie wyjaśniali, o których terenach mowa. A my chcieliśmy być uczciwi i spotyka nas za to bardzo ostra krytyka.
BN: Zarzuca się nam, że nie udostępniliśmy danych, ale to niesprawiedliwe. Pokazaliśmy warstwę w BDL. Każdy może sobie przybliżyć swój kawałek lasu, który go interesuje. Przypuszczam, że nie jest pani na równi zainteresowana tym lasem, który jest na obrzeżach Warszawy, jak tym, który jest w okolicach Krakowa, gdzie może pani na co dzień pojechać.
To perspektywa mieszkańca. Ale jak organizacje, które zajmują się całą Polską, były zaangażowane w ONOL, mają ocenić tę propozycję, nie mając dostępu do danych źródłowych?
JB: Nie wychodzimy od ogółu do szczegółu, tylko od szczegółu do ogółu. Taką strategię przyjęliśmy. Tak jak wyjaśniał Bożydar na przykładzie starolasów, zbudowaliśmy algorytm, stworzyliśmy kryteria i poprosiliśmy Nadleśnictwa, żeby, używając tego klucza, wyznaczyły tereny pod ochronę. Uważam, że na tym etapie zrobiliśmy to dobrze. Teraz mamy czas na doprecyzowanie szczegółów.
Nie odpowiedzieli państwo na pytanie: ile z tych 7,9 proc. proponowanych wyłączeń z gospodarki leśnej jest terenów, które już znajdują się pod ochroną?
BN: Nikt nie powiedział, że to mają być nowe powierzchnie. Chodzi o wzmocnienie ochrony przyrody, a nawet o zmapowanie i pokazanie tego, co już chronimy. W związku z tym, że nie analizowaliśmy tego szczegółowo, szacujemy, że 3 do 5 proc. stanowią powierzchnie już chronione.
JB: W wytycznych i rekomendacjach zapisano kryteria wyboru obszarów o szczególnych walorach przyrodniczych oraz priorytetowych potrzebach ochronnych.
Są tam różne punkty: starolasy, lasy położone przy brzegach rzek czy użytki ekologiczne.
My w swojej propozycji zawarliśmy również tereny, na których ustanowiono wcześniej użytki ekologiczne, formę ochrony przyrody zawartą w polskim prawie. To znaczy, że zastosowaliśmy kryterium z ONOL-u, a jesteśmy za to krytykowani. Co do konkretnych liczb — proszę nam dać jeszcze chwilę na analizę.
Chcę zapytać o jeszcze jedną liczbę, która jest w tej dyskusji powtarzana. Dyrektor Koss wyliczał, że wyłączenie proponowanych terenów z gospodarki leśnej może kosztować Lasy Państwowe 900 milionów złotych. Skąd ta kwota?
BN: To jest oczywiście uproszczenie. Gdyby te 8 proc. lasów wyłączonych z użytkowania było lasami gospodarczymi, gdzie sadzilibyśmy drzewa, czekali, aż urosną, a potem wycięli — czyli prowadzili standardową gospodarkę leśną — to przychód roczny z pozyskania drewna z tego terenu byłby na poziomie 900 milionów złotych. To jest czysto hipotetyczne, uproszczone, ale nie uważamy, że Lasy Państwowe, chroniąc część gruntów, coś tracą. Nie mówimy też o obowiązkach wynikających z przepisów prawa, że ze swoich środków Lasy Państwowe są zobowiązane do ochrony lasów wszystkich form własności między innymi przed szkodliwymi organizmami oraz pożarami.
JB: Dobrze, żeby wybrzmiało, że Lasy Państwowe są instytucją samofinansującą się. Musi się utrzymać, ma też obowiązki związane z dostarczaniem drewna.
Łatwo jest powiedzieć, że wyłączymy połowę lasów z użytkowania, ale nikt już nie myśli o tym, że państwo nie sfinansuje z budżetu tego, czego będzie brakowało LP.
Nikt nie mówi o tym, że może splajtować część firm łańcucha leśno-drzewnego, że nie damy pracy zakładom usług leśnych i ludziom, którzy pracują z surowcem drzewnym. 2 do 4 procent PKB pochodzi z przemysłu leśno-drzewnego.
BN: To jest kwestia bezpieczeństwa państwa, to już nie są żarty. Priorytetem polskiej prezydencji w Unii Europejskiej jest bezpieczeństwo, wymieniane w tylu formach, w ilu się da. Ma to być niezależność energetyczna, gospodarcza czy obronna. Proszę wybaczyć, ale ja odbieram przekaz premiera na początek prezydencji i ONOL jako dwa dość sprzeczne procesy.
W wytycznych i rekomendacjach pojawiły się trzy definicje, według których powinna zmienić się gospodarka leśna: wyłączenia, ograniczenia i modyfikacje. Czy te definicje są dla państwa jasne? Czy jakkolwiek pomagają w wyznaczaniu lasów, które będą objęte ochroną?
JB: One są niedoprecyzowane. Nie da się przygotować katalogu modyfikacji na poziomie całego kraju. Każdy przypadek jest trochę inny. Spotkaliśmy się z zastępcami dyrektorów regionalnych do spraw gospodarki leśnej. Padało mnóstwo pytań precyzujących, w jaki sposób prowadzić modyfikacje: czy jeżeli mam rębnię drugą B i zrobię z niej trzecią, czy to już jest modyfikacja? Tak, jest. Ale czy prawidłowa? Tego nie wiem, jeśli nie pojadę na miejsce i nie sprawdzę. To wszystko jest naprawdę trudne i skomplikowane.
BN: Każde miejsce jest inne. Nawet jeśli mamy siedlisko przyrodnicze np. grąd, w dwóch różnych miejscach, z różnym składem gatunkowym, w różnej fazie rozwojowej, to zabieg powinien być inny, dostosowany do tego miejsca. Jeżeli istnieje dziesięć przepisów prawa, które trzeba przestrzegać w tym miejscu, próbuje się narzucić modyfikacje, ograniczenia i wpisać je w bardzo wąski gorset, to jest gigantyczne nadużycie ze strony organizacji pozarządowych, które starają się za nas zarządzać lasem.
Wytyczne i rekomendacje to dokument, który wyszedł z Ministerstwa Klimatu i Środowiska, nie od organizacji społecznych.
BN: Ministerstwo wzięło odpowiedzialność za spisanie tego dokumentu, ale pracowały nad nim i Lasy Państwowe, organizacje społeczne i inni interesariusze. Siedząc przy tych stolikach, spieraliśmy się z organizacjami o szczegóły. A słowo “spór” nie do końca oddaje tego, co się działo podczas rozmów. Rozbieżności pozostały do końca.
Teraz przed Lasami Państwowymi kolejne zadanie: wyznaczenie starolasów. Ministerstwo chce, żeby taką nową formą ochrony objąć 1 proc. terenów LP do 2026 roku i 2 proc. do 2027 roku. To znaczy, że w propozycji 17 proc. nie ma jeszcze starolasów?
JB: Jedną z kategorii, jaką przyjęliśmy w grupie pierwszej, czyli wyłączenia z gospodarowania, to drzewostany i siedliska unikatowe w skali nadleśnictwa. Możemy stwierdzić w tej chwili, ile takich lasów jest w naszej propozycji. Ile starodrzewów — niestety nie. Dostaliśmy na początku stycznia od Ministerstwa konkretne polecenie, zbudowaliśmy algorytm i teraz przez nami praca w terenie w weryfikacji tych wskazanych powierzchni.
BN: Old growth forests (starolasy) to nowa proponowana forma ochrony przyrody, która wynika z unijnych przepisów. Są trzy rodzaje dokumentów sporządzanych przez Unię Europejską, które trafiają do krajów członkowskich i powinny być zaimplementowane. Rozporządzenie w krajach wprowadza wprost. To, co jest napisane w rozporządzeniu, kraj musi zastosować. Drugą opcją jest dyrektywa, którą należy zaimplementować do prawa krajowego. Trzecia opcja to wytyczne, których kraj nie musi wprowadzać. Starolasy wynikają właśnie z wytycznych, napisanych tak, żeby każdy kraj, nawet jeśli nie ma wielu takich zasobów, będzie mógł wprowadzić nową formę ochrony.
Polska starolasy ma, a ministerstwo podeszło do tego zadania bardzo ambitnie.
Pytanie tylko, ile faktycznie mamy starolasów, stosując przekazane przez Ministerstwo kryteria.
JB: Ministerstwo dało nam rok na tę pracę, a co kwartał będziemy sprawdzać wyniki naszych analiz i postęp prac.
Jak ta praca będzie wyglądała? Na czas wyznaczania starolasów zostanie wstrzymana gospodarka leśna na tych terenach, które potencjalnie mogą spełniać warunki?
BN: W założeniu tak będzie. Ale to dopiero początek procesu. Podkreślę to, żeby była jasność: my też uważamy, że wyznaczenie starodrzewów jest nam potrzebne, jesteśmy za tym, żeby je chronić. Sprzeciw budzi jednak skala i czas, jaki na to mamy. Mija niecały rok, od kiedy przyszedłem do pracy w Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych. Miałem przez te 10 miesięcy bardzo mało czasu, żeby zająć się tym, do czego mnie zatrudniono, czyli urządzaniem lasu. Od początku zajmuję się moratoriami, ONOL-ami, starolasami. Jest w tym dużo dyskomfortu i niewiadomych, przez co trudno mi ze stuprocentową pewnością odpowiedzieć na pani pytanie. Sam nie wiem, jak to będzie dalej wyglądało. To odpowiedzialna praca, której musi towarzyszyć spokój, czas na analizę, konsultacje z ekspertami i podejmowanie wyważonych decyzji, które są zgodne z przepisami prawa i obejmują całość zasad funkcjonowania Lasów Państwowych.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze