„Zaczęliśmy to analizować – mam na myśli społeczność osób, które aktywnie działają dla lasów. Co krok odkrywaliśmy kolejne absurdy” – mówi Marta Jagusztyn z fundacji Lasy i Obywatele
Trwa dyskusja, w której Lasy Państwowe, Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz strona społeczna próbują ustalić, które lasy objąć ochroną. Koalicja rządząca zapowiedziała wyłączenie z wycinki 20 proc. najcenniejszych lasów. Leśnicy zaprezentowali właśnie swoją propozycję ochrony. Mapy, przygotowane przez Lasy Państwowe (LP), wywołały burzę wśród społeczników zajmujących się ochroną przyrody – obejmują nie tylko lasy, ale także jeziora, bagna czy już istniejące strzelnice.
„Mapa przedstawiona przez LP jest mało profesjonalnym bublem, niezależnie od zastosowanych kryteriów. Nawet od znajomych leśników słyszę: »Wstyd mi«” – mówi w rozmowie z OKO.press Marta Jagusztyn z fundacji Lasy i Obywatele, która od początku uczestniczy w rozmowach dotyczących wyłączeń z wycinki.
Katarzyna Kojzar, OKO.press: Trwają prace nad spełnieniem rządowej obietnicy o wyłączeniu 20 proc. najcenniejszych lasów z wycinki, ale widać, że nie jest to łatwy proces. Byłam pod koniec listopada na Ogólnopolskiej Naradzie o Lasach, podczas której dyrektor Lasów Państwowych Witold Koss przedstawił propozycję, gdzie faktycznie wyłączenia dotyczą zaledwie 8 proc. A teraz okazuje się, że z propozycją LP jest więcej problemów.
Marta Jagusztyn, Lasy i Obywatele: Już w zasadzie podczas drugiej Ogólnopolskiej Narady o Lasach (ONOL) wiedzieliśmy, że coś jest nie w porządku. Dyrektor Koss zaprezentował plany, które trudno było zweryfikować. Wiedzieliśmy tyle, ile dyrektor pokazał na slajdach pod hasłem wprowadzenia rekomendacji z pierwszej narady.
Która odbyła się w kwietniu.
To były naprawdę długie i ciężkie narady. Pracowaliśmy przy różnych stolikach, zarówno przedstawiciele LP, jak i strony społecznej, samorządów, zakładów usług leśnych, naukowców. Stoliki prowadzili bezstronni facylitatorzy. Pracowaliśmy też potem online. To było dla każdego i każdej z nas – a było to około setki osób – przynajmniej parę dni wyjętych z życia.
Wypracowaliśmy m.in. kryteria dla wyłączeń dla lasów ważnych przyrodniczo i cennych społecznie. Rezultat został jeszcze poddany otwartym konsultacjom społecznym, spłynęło sporo uwag. Przed drugą Ogólnopolską Naradą o Lasach Ministerstwo Klimatu i Środowiska przekazało wszystkim interesariuszom dokument z wytycznymi i rekomendacjami.
Podczas drugiej Narady na mównicę wyszedł dyrektor Koss i zaprezentował propozycję Lasów Państwowych, mówiąc, że jest to oferta oparta właśnie o ten dokument, który wszyscy wcześniej dostaliśmy. Propozycja Kossa – prawie 8 proc. wyłączeń, 9 proc. modyfikacji sposobu gospodarki leśnej i 3 proc. pod nowe lub rozszerzone parki narodowe – została przedstawiona jako wypełnienie zapowiedzi rządu o ochronie 20 proc. najcenniejszych lasów. Od razu zwróciliśmy uwagę, że coś jest z tą propozycją nie tak.
W ministerialnym dokumencie mowa była o wyłączeniach, ograniczeniach i modyfikacjach. W propozycji LP zabrakło ograniczeń. Zdaniem organizacji przyrodniczych i społecznych „modyfikacje” nie mogą liczyć się do obiecanych 20 proc. Rząd zapowiedział, a nawet zapisano to w umowie koalicyjnej, wyłączenie 20 proc. najcenniejszych lasów spod wycinki.
A modyfikacja to przecież nie jest wyłączenie.
Dokładnie to podkreślaliśmy, modyfikacja gospodarki leśnej nie jest wyłączeniem spod wycinki. Wystarczająco długo pracuję z LP, żeby wiedzieć, że leśnicy pod nazwą modyfikacje będą wprowadzać kosmetyczne tylko zmiany – pozyskanie drewna zostanie jedynie rozciągnięte nieco w czasie.
Dlatego prezentacja dyrektora Kossa nam się nie spinała – była propozycją pod tytułem „nie róbmy prawie nic i nazwijmy to rewolucyjną zmianą”. Ale czekaliśmy na szczegółowe dane i mapy.
Kilka dni po naradzie w prowadzonym przez LP Banku Danych o Lasach została ustawiona nowa mapa. A właściwie jest to warstwa, którą można nałożyć na mapę – wzmocnienie ochrony lasów cennych przyrodniczo. Ogłosił to Bożydar Neroj, naczelnik Wydziału Urządzenia Lasów w Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, w wywiadzie z TOK FM. Tam też powiedział, że nie utożsamia się z ustaleniami ONOL-u, czyli z tymi wypracowanymi rekomendacjami. Dla mnie to bardzo dziwne, ponieważ naczelnik brał udział w obradach Ogólnopolskiej Narady i Lasach i podobno osiągnęliśmy porozumienie.
Co wynika z tych map w Banku Danych o Lasach?
Zaczęliśmy to analizować – mam na myśli społeczność osób, które aktywnie działają dla lasów i rozumieją co działa się na ONOL. Odkryliśmy, że mapa w nikłym stopniu odzwierciedla osiągnięte podczas ONOL porozumienie. Nie ma na niej nawet obszarów, które w styczniu resort klimatu objął moratorium na wycinkę. Zaznaczono za to na niej istniejące rezerwaty – tylko żeby podbić obszar objęty „wyłączeniami”. A przecież tam i tak nie pozyskuje się drewna.
Co krok odkrywaliśmy kolejne absurdy – zaznaczone na mapie i wliczone do powierzchni do wyłączeń bądź modyfikacji jeziora, rzeki, bagna, pastwiska, podwórka leśniczówek, strzelnice, tereny ambon myśliwskich, składnice na drewno, kamieniołomy, czy też bezleśne zbocza górskie.
Miejsca, gdzie i tak nie prowadzi się wycinki, bo po prostu nie rosną tam drzewa.
Powyłączano też maleńkie skrawki, nawet nie wydzielenia w całości, tylko ich fragmenty – chociaż LP zazwyczaj operują wydzieleniami. Jeżeli pozbiera się te drobinki z terenu całej Polski, składają się w sumie na spory obszar, więc skumulowana liczba hektarów na papierze wygląda dobrze. Natomiast w praktyce, w lesie, nic nie zmieni. Ta mapa jest absurdalna i niemerytoryczna.
Rzeczniczka LP, Anna Choszcz-Sendrowska, mówi, że nawet jeśli te tereny, które znalazły się na mapie, nie są zalesione, to mają „mocne powiązanie z lasami„. A propozycja Lasów „wskazuje, że dbamy o naszą przyrodę w ujęciu ekosystemowym”.
To jest nieprawda. Trudno mówić o ochronie ekosystemów, gdy do wyłączenia z wycinki proponuje się np. biogrupy. Biogrupa to jest kępa drzew na zrębie, 5 proc. powierzchni zrębu, którą leśnicy pozostawiają do naturalnego rozpadu. To parę drzew na olbrzymim, pustym placu.
Podobnie, jeżeli chcemy chronić mokradełko w ujęciu ekosystemowym, to nie powinniśmy prowadzić wszędzie wokół niego rębni – a to proponują LP.
Symptomatyczne jest też to, że LP w promocji tej nieprawdy i manipulacyjnym opowieści o podejściu ekosystemowym idą w zaparte i na mediach społecznościowych właśnie opublikowały piękne zdjęcie jeziorka w lesie. Zapominają tylko dodać, że wedle swoich planów w wielu wypadkach chcą przed wycinką chronić tylko taflę jeziora.
O tym, jak miałoby wyglądać to ujęcie ekosystemowe w wypadku terenów strzelnicy czy podwórka leśniczówki już nawet nie chcę się wypowiadać. Albo pani rzecznik nie rozumie, co oznacza ujęcie ekosystemowe, albo liczy na to, że społeczeństwu można wcisnąć każdy kit.
Tymczasem według zapowiedzi rządu te 20 proc. wyłączone spod wycinki to miały być „najcenniejsze lasy". Nie biogrupy, nie jeziora, ani bagna.
Tak, i wspólnie, pod egidą MKiŚ wypracowaliśmy wytyczne w tej sprawie w realnym dialogu społecznym. Lasy Państwowe tę pracę swoją propozycją próbują przekreślić. Zagrały bardzo nieczysto, bo mówią, że mapa jest oparta na wytycznych i rekomendacjach, tymczasem na tej mapie prawie nic się z nimi nie zgadza.
Od trzech tygodni wnioskujemy też o przesłanie nam danych dotyczących tej propozycji. LP nam jej nie udostępniają, równocześnie ogłaszając na mediach społecznościowych, że działają transparentnie. I zdaje się, że Ministerstwo również danych, na podstawie których powstała mapa, nie posiada. Możemy tylko punktowo przejrzeć sobie mapę w Banku Danych o Lasach i powiedzieć, co się nie zgadza, a co się zgadza. Wiem dzięki temu, że jest to manipulacja, ale bez danych nie mogę wykazać, jaka jest skala tej manipulacji. Pani rzecznik mówi mediom, że błędy są drobne, dotyczą 30 tysięcy hektarów spośród proponowanych 1,2 miliona, ale ja nie mogę tego zweryfikować, ponieważ dostępu do danych nie mam. Oczywiście te dane to informacja o środowisku, które zgodnie z prawem powinna być udostępniona.
Dodatkowo mam wrażenie, że same LP nie wiedzą, co dokładnie znalazło się na mapie. Zadaliśmy proste pytanie – ile procent z proponowanych na mapie wyłączeń z wycinki, to obszary, gdzie już nie pozyskuje się drewna. Chodzi nam o miejsca, gdzie de facto nie zajdzie żadna zmiana. Mając dane i różnego rodzaju mapy, można to dokładnie policzyć. Pani rzeczniczka Choszcz-Sendrowska mówi prasie, że nie prowadzono dokładanych analiz, ale 3 do 5 proc. z lasów proponowanych do wyłączeń było wcześniej objęte ochroną.
Dyrektor Koss twierdzi, że „prawie całość”. Naczelnik Neroj, że „znacząca większość”. Inni leśnicy z kuluarowych rozmowach są przekonani, że całość z propozycji wyłączeń LP już obecnie nie jest użytkowana. Spójności komunikacji w tej kwestii w LP nie ma.
Na tej mapie w Banku Danych o Lasach zaznaczono lasy społeczne? W większości z 14 aglomeracji proces ustalania lasów społecznych wciąż trwa. A przecież one miały być częścią tych obiecanych 20 proc. bez wycinek.
Dyrektor Koss, prezentując swoje slajdy na ONOL, mówił, że w kategorii „modyfikacje” zamieszczono właśnie lasy społeczne. Ale na mapie w BDL jest adnotacja dotycząca lasów cennych przyrodniczo – o społecznych nie ma ani słowa. Wiemy też z przeglądu tej mapy, że nie ma tam przynajmniej części propozycji, które LP same zgłaszały podczas rozmów o lasach społecznych.
Co na to Ministerstwo Klimatu i Środowiska?
Mam wrażenie, że Ministerstwo jest zaskoczone działaniami LP. Niepokojące jest, że pracownicy Ministerstwa w oficjalnych wypowiedziach zaczynają mówić o „wzmocnieniu ochrony 20 proc. lasów”, zamiast o „wyłączeniu z wycinek”. Jeżeli rząd chce zmienić swoje zobowiązania, to niech to zrobi otwarcie.
Natomiast wzmocnioną ochronę już mamy na większości lasów w Polsce. 53 proc. lasów w Polsce to są lasy ochronne i teoretycznie tam jest wzmocniona ochrona – teoretycznie, bo praktyka wygląda inaczej. Po propozycji dyrektora Kossa i po analizie opublikowanych map mam wrażenie, że jesteśmy na najlepszej drodze do stworzenia czegoś, co będzie istniało tylko na papierze. A jednocześnie kompletnie nie zmieni niczego w ochronie przyrody i pozaprodukcyjnych usługach ekosystemowych.
Wiceminister Mikołaj Dorożała pod postem Lasów i Obywateli odpisał, że powinna pani odpuścić temat tej mapy. Są błędy, a poza tym mapa przedstawiona przez LP nie jest ostateczna, nie ma mocy prawnej i będzie analizowana. To pani nie uspokaja?
Niestety nie. Z trzech powodów. Po pierwsze, dialog społeczny, którego wynikiem są wytyczne i rekomendacje zorganizowało Ministerstwo. Ministerstwo jest więc gwarantem jakości tego procesu, w którym udział wzięły setki osób, społecznicy, zakłady usług leśnych, leśnicy, pracownicy resortu, naukowcy. Wszyscy się ciężko napracowali. Teraz LP próbują wywrócić ten stolik, a Ministerstwo mówi, że wszystko jest ok.
Nie jest ok. I zachowanie LP nie jest poważne.
Oczekuję od Ministerstwa, że skoro zaprosiło nas wszystkich do stołu, jest gospodarzem tego procesu, sprawuje nadzór nad LP, to zakomunikuje Lasom Państwowym: ogarnijcie się, zacznijcie przestrzegać reguł i przedstawcie mapę opartą o kryteria, na które wszyscy się zgodziliśmy.
Po drugie, jest dla mnie oczywiste, że mapa przedstawiona przez LP jest mało profesjonalnym bublem, niezależnie od zastosowanych kryteriów. Nawet od znajomych leśników słyszę: „Wstyd mi”. Po trzecie, jeżeli na serio traktujemy zasady demokratycznego państwa, to nieakceptowalna jest sytuacja, gdy LP nie upubliczniają, mimo wniosków o dostęp, danych z tej mapy. Uniemożliwiają tym samym dyskusję.
Poza tym jest jeszcze jeden problem, o którym warto powiedzieć.
Słucham.
Mamy coraz mniej czasu na wyznaczenie 20 proc. lasów do wyłączenia z wycinki. Już teraz wiemy, że w 2025 roku nie odnotujemy większych zmian. Większość przetargów na prace w lesie w 2025 roku jest już rozstrzygnięte. Gdy umowy zostaną podpisane, nikt już nic nie zrobi.
Nikt żadnego drzewa nie ochroni i będziemy musieli, w najlepszym wypadku, czekać następny rok. Cenne lasy będą rąbane. Działa trauma pierwszego moratorium na wycinkę, które minister zarządził w styczniu. Skończyło się ono protestami Zakładów Usług Leśnych, z którymi na tamtym etapie LP popodpisywało już umowy na 2024 rok. Mieliśmy nadzieję, że drugi ONOL po prostu podsumuje nasze prace i zaczniemy etap wdrożenia. A nie, że dyskusja rozpocznie się na nowo.
Pytaliśmy od miesięcy i Ministerstwo, i LP, jaki jest pomysł na zharmonizowanie prac nad wytycznymi i rekomendacjami oraz planami pozyskania drewna w lasach w roku 2025. Uzyskiwaliśmy bardzo pokrętne odpowiedzi. Teraz okazuje się, że na ochronę większości cennych lasów w 2025 roku jest już za późno. Świetnie rozumiemy, że nie możemy wyłączyć całości na raz. Jednak bez harmonogramu i planu działań skończy się na tym, że nie uda się wyłączyć prawie niczego
Zastanawiam się też, czy liczba inicjatyw, które zostały podjęte w ostatnim roku przez Ministerstwo, nie była zbyt duża. Zaczęliśmy w styczniu moratorium na wycinki na 1.3 proc. lasów. Potem były konsultacje owego moratorium. Później konsultacje wyżej wspomnianych wytycznych i rekomendacji i konsultacje nowelizacji ustawy o lasach. Dalej – w 14 lokalizacjach pilotażowe prace nad lasami społecznymi. Mieliśmy również dwie Ogólnopolskie Narady o Lasach, powołano zespół przy ministrze. Wiele procesów zaczęto, jak na razie żaden nie doprowadził do długotrwałych rozstrzygnięć. Mało kto już rozumie, co się dzieje z polityką leśną, poza ogólnym poczuciem, że jest bałagan.
Tymczasem jesteśmy w jednej czwartej tej kadencji, a zobowiązań rządu do spełnienia w kwestii lasów jest dużo.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze