0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Orzechows...

Największymi przeciwnikami żurawi wydają się w ostatnich latach izby rolnicze. To z nich pochodzi najwięcej wniosków o redukcję liczebności tych ptaków.

Powodem mają być tak zwane szkody w uprawach. Wnioskodawcy zdają się jednak zapominać, że jest to skutek nie samego zwiększenia liczebności żurawi, a tego, że

dramatycznie zwiększył się areał upraw kukurydzy.

Te dostarczają po zbiorach pokarmu tym ptakom. Rolnicy skarżą się, że żerują na ziarnach i wyciągają małe siewki.

Wnioskujący o odstrzał nie uwzględniają też innego aspektu: wprowadzanie na dużą skalę kukurydzy ma ogromny negatywny wpływ na bioróżnorodność. Prowadzi też do masowego przekształcania siedlisk. Dziś nawet w miejscu nadrzecznych łąk coraz częściej pojawia się kukurydza, Jest opłacalna z punktu widzenia dużych producentów rolnych. Jednak z perspektywy osób zajmujących się ochroną przyrody jest poważnym problemem.

Przeczytaj także:

Żurawi nie będzie nam bez końca przybywać

Pierwszym z moich rozmówców jest Arkadiusz Sikora z Muzeum i Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, który zajmuje się biologią lęgową i sezonowymi zlotowiskami żurawi.

Jak zaznacza, jeszcze cztery dekady temu populacja tych ptaków w Polsce liczyła zaledwie 700-900 par! Potem zaczęła się odbudowywać, co zdaniem ornitologa mogło być efektem ochrony żurawia i zmian jego zachowania.

„Żurawie stały się mniej płochliwe i zaczęły tolerować obecność człowieka – mówi Sikora. – Zmiany w strukturze upraw, zwłaszcza kukurydzy wraz ze zmianami klimatycznymi sprawiły to, że ptaki te zaczęły coraz częściej u nas zimować. Ochrona gatunkowa w Polsce sprawiła, że liczbę par lęgowych tego gatunku w Polsce szacuje się na 30 tysięcy par. Żurawie od lat wzbudzają podziw człowieka i nic dziwnego, że miejsca ich zlotowisk są celem wypraw wielu ludzi, nie tylko ornitologów. Wyróżniają je niezwykłe zachowania, jak piękny, donośny głos, tańce godowe czy zachowania stadne”.

Kiedy pytam, czy usprawiedliwione jest mówienie, że żurawia jest „bardzo dużo”, odpowiada: "Ludzi w Polsce jest ponad 30 milionów, więc trudno mówić, że w porównaniu z nami populacja żurawia jest taka wielka. Oczywiście zdarzają się sytuacje konfliktowe związane z rolnictwem, bo żurawie czasami wchodzą na pola i powodują w uprawach wymierne szkody. Moim zdaniem informacje o stratach dotyczą skali lokalnej. Wymagają po prostu szczegółowej rejestracji i działań zaradczych w tych miejscach.

Pamiętajmy jednak, że

żuraw jest gatunkiem ściśle chronionym z załącznika pierwszego dyrektywy ptasiej. Czyli takim, który jest otoczonym specjalną troską w Europie i wymaga działań ochronnych.

Do tego, jest gatunkiem priorytetowym na niektórych obszarach Natura 2000. Populacja lęgowa żurawi w naszym kraju jest jedną z większych w Europie, a dodatkowo, według danych z Monitoringu Noclegowisk Żurawi, przez Polskę wędruje około 30 proc. jego populacji w Europe Środkowej. To wszystko sprawia, że nasze zobowiązania odnoszące się do jego ochrony pozostają aktualne".

Mało piskląt

Ornitolog zwraca jeszcze uwagę na inny aspekt dotyczący ochrony żurawia i jego siedlisk. „Żurawie często występują w miejscach, gdzie są skupienia wielu innych ptaków chronionych. Stąd ochrona żurawia ma wpływ na całe zespoły ptaków, szczególnie tych związanych z mokradłami i zbiornikami wodnymi. Znaczna ich część figuruje na czerwonej liście ptaków Polski”.

Jak dodaje Arkadiusz Sikora, dawniej żurawie wybierały na lęgi miejsca trudno dostępne, głównie torfowiska i podmokłe lasy. Obecnie jego tolerancja siedliskowa bardzo się zwiększyła. Potrafi się gnieździć na niewielkich zbiornikach śródpolnych, w pobliżu linii kolejowych i dróg.

Jednak i tak rejestruje się już lokalne spadki liczebności gatunku. Tylko w połowie lęgów wykluwają się jedno-dwa pisklęta, ale ile z nich ginie później? Końcowy sukces lęgowy żurawi jest na dużo niższym poziomie, bo chociaż są dużymi ptakami, narażone są na ataki ze strony drapieżników lądowych takich jak lis.

Dziś największe zagęszczenia żurawi mamy na północy Polski, gdzie jest sporo obszarów pojeziernych i występują liczne zalewiska utworzone przez bobry. Natomiast im wyżej nad poziom morza i im dalej na południe tych ptaków jest już mniej, bo brakuje tam odpowiednich miejsc lęgowych.

Przez globalne ocieplenie skraca się wędrówka i zmniejszy liczebność żurawi

Arkadiusz Sikora wyjaśnia, że nie wszystkie żurawie obserwowane w okresie pozalęgowym w Polsce pochodzą z naszych terenów: "Duża część z nich przylatuje z obszarów położonych na północ od Polski, w tym z Fennoskandii i krajów nadbałtyckich. Część tych, które widzimy jesienią, tylko przelatuje nad Polską i nie pochodzi z naszej populacji.

Jest u nas główny szlak wędrówkowy, na którym spotykają się ptaki lecące ze wschodu do zachodniej Europy i te, które lecą z krajów skandynawskich na południe Europy, a nawet dalej na Bliski Wschód i do Afryki.

Bez względu na pochodzenie żurawi, skraca się dystans ich wędrówek. W efekcie mniej żurawi ginie w okresie migracji i na zimowisku.

Teraz trwają zlotowiska żurawi, na których odpoczywają ptaki znajdujące się w trakcie wędrówek, bądź nasze lęgowe. Jednak w takich miejscach często też odbywają się polowania. Nie tylko na ptaki wodno-błotne, ale i jelenie, które mają rykowisko w pobliżu zlotowisk – zaznacza mój rozmówca.

– Prowadzi to do płoszenia ptaków w wielu ostojach, takich jak Bagno Nietlickie, Dolina Baryczy czy Dolina Dolnej Odry, gdzie potrafi gromadzić się nawet kilka-kilkanaście tysięcy ptaków. Problem ten dotyczy zresztą nie tylko żurawi, ale i całego spektrum ptaków wodno-błotnych.

A co czeka żurawie w najbliższej przyszłości? – pytam ich badacza.

Prognozy są dość jednoznaczne. Jeżeli utrzyma się tempo zmian klimatycznych, to żuraw będzie się przesuwał coraz bardziej na północ Europy. Krajobraz będzie stepowiał. Będzie też coraz mniej zbiorników wodnych, a żurawie nie będą miały siedlisk do zakładania gniazd. Na przyszłość żurawi nie powinniśmy więc patrzeć przez pryzmat ostatnich kilkunastu lat wzrostu. Za 20, 30 lat będą w odwrocie. Aby złagodzić ten trend, konieczne jest zatrzymywanie jak największej ilości wody w potencjalnych siedliskach i zwiększania naturalnej retencji.

Czasem wystarczy ta, która nie wymaga dodatkowych funduszy, bo polega na przykład na utrzymaniu zasobów wody gromadzonych przez bobry.

Bezwzględnie musimy zaktualizować strategie ochrony żurawia w Polsce. Ta, którą mamy, powstała przed ponad dekadą, ale ze względu na dynamiczne zmiany siedliskowe wymaga ponownego opracowania.

Arkadiusz Sikora ma nadzieję, że pomysły polowań na te ptaki nie dostaną zielonego światła. Jak tłumaczy, jeśli mówimy o szkodach, jakie powodują żurawie, lepiej byłoby zająć się wprowadzeniem kontroli nad stale zwiększającym się areałem upraw kukurydzy.

Żurawie z Polesia

Dr hab. Marcin Polak z Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie wraz z przyrodnikami z Fundacji dla Przyrody w Lublinie od pewnego czasu przygląda się żurawiom z Polesia.

"W 2021 roku zaczęliśmy nasz projekt, ale wyniki już zaskakują – mówi ekspert. – Poleskim żurawiom nie jest łatwo żyć w szybko zmieniających się ekosystemach podmokłych. W lubelskiej części Polesia trudno znaleźć dobre miejsce do rozrodu. Gdy skoncentrowaliśmy się na szukaniu gniazd, a nie liczeniu odzywających się ptaków, to okazało się, że lokalna populacja lęgowa żurawia jest stosunkowo niewielka. Ostatnie zimy były pozbawione długotrwałej pokrywy śnieżnej, a to z kolei sprawia, że stałe lustro wody w obrębie mokradeł jest niższe. W suchych latach jest większa presja ze strony ssaków drapieżnych, które mają łatwiejszy dostęp do gniazd.

– Na Polesiu rozległe uprawy kukurydzy nie są aż tak widoczne jak w innych regionach Polski, bo nie mamy takiego intensywnego rolnictwa jak w Wielkopolsce – kontynuuje Polak. – Nie obserwujemy też za często lęgów zakładanych blisko człowieka. Poleskie żurawie są dalej nieufne i ostrożne. Gniazdują w klasycznych dla żurawia miejscach, czyli jakieś 70 procent w olsach i łęgach, a pozostałe 30 procent na terenach otwartych, podmokłych łąkach i torfiankach, czasami otoczonych na tyle głęboką wodą, że muszą dolatywać do gniazda, bo nie są w stanie do nich dojść.

Żurawie i bobry

Najlepszym sojusznikiem żurawi z Polesia okazują się bobry. To one mają najkorzystniejszy wpływ na ochronę i utrzymanie ich poleskiej populacji.

Zdecydowanie więcej żurawi, które pojawiają się na Polesiu, to ptaki przelotne, które podejmują sezonowe wędrówki. Szacuje się, że przez Polskę migruje 1/5 światowej populacji żurawia – dodaje Marcin Polak. – Na Polesie najwcześniej zalatują żurawie z północy, ze Skandynawii i z krajów nadbałtyckich, ponieważ to one jako pierwsze rozpoczynają wędrówkę.

Populacja fińska żurawi ma najdłuższą trasę do pokonania, bo aż do Etiopii.

Natomiast nasze poleskie żurawie ruszają w drugiej połowie września. Dzięki transmiterom GPS/GSM założonym na młode ptaki wiemy, że potrafią wystartować z Polesia rano, a już wczesnym popołudniem przelatywać nad Bieszczadami, zaś wieczorem mogą być już na Węgrzech.

Część z ptaków zostanie na zimę na Wielkiej Nizinie Węgierskiej. Niektóre kontynuowały wędrówkę ponad Górami Dynarskimi do Włoch. Przez Alpy mogły dotrzeć aż do Camargue we Francji i do Hiszpanii.

W ubiegłym roku monitorowaliśmy ptaka, który podczas pierwszej migracji jesiennej dotarł do Tunezji i zimował w Algierii.

Z odczytów z nadajników wiemy też, że nasze poleskie żurawie wracają w miejsca, w pobliżu których przyszły na świat. Zauważyliśmy też silne powiązanie żurawi z polskiego Polesia, z tymi, które żyją po sąsiedzku w Białorusi i Ukrainie. Korzystają z podobnych miejsc postojowych w czasie wędrówek i żerowisk.

Marcin Polak uważa, że ochronę gatunkową żurawia należy podtrzymać. Prognozy dla tego gatunku nie są dobre. Globalne ocieplenie będzie wpływać na populację ptaków i trend zacznie się odwracać. Przewiduje się, że południowa granica areału żurawia będzie przesuwać się w kierunku północnym, a liczebność populacji lęgowej może się obniżać.

Warto zatem wpatrywać się w niebo. Być może niebawem widok przelatujących nad naszymi głowami żurawi nie będzie już tak oczywisty.

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.

Komentarze