„Nie powiedziałbym, że młodzi w Polsce nagle skręcili w lewo. Oni raczej, tak jak całe społeczeństwo, podlegają bardziej ogólnemu, światowemu trendowi, który nazywamy laicyzacją czy sekularyzacją. Ten proces dotyczy całego społeczeństwa, a wśród młodych jest najbardziej widoczny” – mówi dr. hab. Radosław Marzęcki, politolog z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie
Anna Mierzyńska: Od lat prowadzi Pan badania nad kulturą polityczną i wzorami partycypacji politycznej młodego pokolenia Polaków. Niedawno CBOS opublikował wyniki sondażu, z którego wynika, że w grupie najmłodszych respondentów, w wieku 18-24 lata, właśnie teraz nastąpił wzrost zainteresowania polityką, wzrost deklaracji udziału w wyborach, a ponad 30 proc. badanych zadeklarowało, że ma lewicowe poglądy – to więcej niż osób o poglądach prawicowych, w tym samym sondażu. A przecież jeszcze w 2015 roku w tej grupie wyraźnie przeważały osoby o poglądach prawicowych. Co się stało? Czy młodzi w Polsce właśnie skręcili w lewo?
Radosław Marzęcki: – Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że badanie CBOS-u jest badaniem autoidentyfikacji światopoglądowej, a nie konkretnych poglądów. To nie zawsze oznacza to samo.
Mamy tu pytanie, kim się czują respondenci, gdzie się umieszczają na skali lewica-prawica, ale bez sprawdzania, jak rozumieją te pojęcia.
Rozróżnienie jest o tyle istotne, że poglądy zazwyczaj mamy stałe, one się zmieniają nieznacznie i tylko w niektórych obszarach, natomiast autoidentyfikacja polityczna może się przesuwać. Jest bardziej wrażliwa na odczuwane emocje, takie jak gniew, rozczarowanie czy nadzieja.
Jeśli pamiętając o tym spojrzymy na wyniki, zauważymy podstawową zmianę: młodzi ludzie ponownie, po prawie 20 latach, przyznają się do lewicowych poglądów.
Nie są już one negatywnie naznaczone, choć przez wiele lat były. Wcześniej młodzi ukrywali swoje sympatie lewicowe. Jeszcze w latach 2016-2017 odczuwałem to wyraźnie na uniwersytetach, kiedy badałem studentów: reagowali z dużą niechęcią na hasło „lewica”.
Ta kategoria przeżywała prawdziwy kryzys wizerunkowy, a wiele osób o lewicowych poglądach zaznaczało w badaniach odpowiedzi „trudno powiedzieć” albo umieszczały się w centrum. Dziś młody człowiek, gdy mówi, że ma poglądy lewicowe, niekoniecznie czuję się wykluczony ze środowiska.
Z badań CBOS-u wynika, że przyrost takich identyfikacji następuje od 2016 roku, a najbardziej dynamiczny wzrost mamy po roku 2019.
Czyli wcześniej młodzi identyfikowali się w centrum, dziś identyfikują się lewicowo, a Pan twierdzi, że ich poglądy niespecjalnie się zmieniły?
– Jeśli chodzi o niektóre kwestie światopoglądowe, one uległy ostatnio niewielkiej zmianie, w kierunku liberalizacji. Mam na myśli przede wszystkim stosunek do prawa aborcyjnego po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Z tym że z podobnym zjawiskiem, choć mniej radykalnym, mieliśmy też do czynienia w 2016 roku, przy okazji czarnych protestów.
Nie jest więc wykluczone, że po wyciszeniu tematu poglądy powrócą do status quo z poprzedniego okresu. Natomiast poglądy ekonomiczne czy światopoglądowe są względnie stałe, nie podlegają wielkim wahaniom.
Nie powiedziałbym więc, że młodzi w Polsce nagle skręcili w lewo. Oni raczej, tak jak całe społeczeństwo, podlegają bardziej ogólnemu, światowemu trendowi, który nazywamy laicyzacją czy sekularyzacją. Ten proces dotyczy całego społeczeństwa, a wśród młodych jest najbardziej widoczny.
Porównywałem ostatnio dane z lat 1999 i 2017. Wtedy w Polsce realizowany był Światowy Sondaż Wartości – badanie, które sprawdza postawy wobec różnych wartości. W tym sondażu widać głębokie zmiany w sferze religijności, a także w zakresie ról społecznych kobiet i mężczyzn.
Jeszcze w 1999 roku ponad 90 proc. Polaków identyfikowało się jako osoby religijne, niezależnie od wieku. W 2017 roku to poczucie spadło, i to wśród wszystkich grup wiekowych. Ale jednocześnie doszło do pokoleniowego rozwarstwienia: największy spadek był widoczny wśród młodych, najniższy wśród najstarszych respondentów.
Laicyzacja wcale nie przychodzi z Zachodu
Czyli prawica słusznie obawia się laicyzacji, idącej z Zachodu?
– Jako badacz staram się nie identyfikować tego w kategoriach dobra i zła, obaw czy nadziei. Procesy społeczne po prostu się dzieją. Żadna prawica czy lewica w konkretnym kraju nie ma na nie większego wpływu.
Jesteśmy częścią kultury globalnej i nie jest możliwe, by odwrócić trend globalny na poziomie jednego kraju. Te dane pokazują, że proces laicyzacji trwa, a w młodym pokoleniu jest on wręcz radykalny.
Przy czym laicyzacja nie „przychodzi” z Zachodu, ale – jak twierdzą socjologowie – jest pochodną rozwoju socjoekonomicznego społeczeństwa. Rozwój ten dynamicznie następował w Europie Zachodniej po II wojnie światowej, a po upadku komunizmu dobrobyt w coraz większym stopniu stawał się udziałem także wielu krajów Europy Środkowej.
Stąd też złudzenie, że zmiana kulturowa w tym zakresie przychodzi głównie z zewnątrz.
Jak duże są te zmiany?
– W Światowym Sondażu Wartości, przeprowadzonym w Polsce w 1999 roku, za religijne uważało się 93 procent osób w wieku 15-29 lat, 93 proc. w wieku 30-49 i 95 proc. w wieku 50 i więcej.
W 2017 roku za religijne uznało się już tylko 57 proc. najmłodszych respondentów. Na pytanie „Czy wierzysz w Boga?” w 1999 roku 98 procent młodych odpowiedziało, że tak. A w 2017 – 68 procent. To nie jest, oczywiście, pełna ateizacja, ale jednak ubytek jest bardzo znaczący.
To kontestacja obecnego porządku
Mamy więc ogólny trend laicyzacji, a z drugiej strony mieliśmy polskie badania z 2015 roku, które pokazywały, że właśnie wtedy rosła liczba młodych, identyfikujących się ze światopoglądem prawicowym. Coś się więc musiało zdarzyć między 2015 a 2020 rokiem.
– Badanie CBOS-u trzeba interpretować, patrząc na moment jego wykonania i kontekst społeczno-polityczny.
Wzrost lewicowej identyfikacji jest, moim zdaniem, reakcją na wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie prawa aborcyjnego oraz wyrazem kontestacji obecnego porządku społeczno-politycznego w szerszym rozumieniu.
Gdy popatrzymy na nastroje społeczne młodych dzisiaj, to one są bardzo niekorzystne dla układu rządzącego. Jeśli chodzi o preferencje partyjne, niekorzystne trendy były widoczne już w wyborach prezydenckich.
W najmłodszej grupie wyborców Andrzej Duda w pierwszej turze przegrywał, i to zajmując dalsze miejsca (nie drugie). W drugiej turze wyraźnie przegrał z Rafałem Trzaskowskim.
Uważam, że dzisiejsze lewicowe deklaracje młodych są ich manifestem wobec świata, w którym żyją.
Tak samo, jak reakcją na rządy Platformy Obywatelskiej w 2015 roku był wzrost autoidentyfikacji młodych z poglądami prawicowymi. To też była kontestacja obowiązującego porządku, a nie rzeczywista zmiana poglądów. Młodzi w ten sposób wyrażali sprzeciw wobec tego, co widzieli wokół siebie. Dzisiaj także to robią.
Zmiana nie występuje w preferencjach wyborczych
Argumentem za tą tezą jest wynik zestawienia ich autoidentyfikacji z preferencjami wyborczymi. W tej najmłodszej grupie, jak wynika także z badań CBOS-u, Lewica ma poparcie tylko na poziomie 10 proc., podobnie jak Koalicja Obywatelska. PiS – 16 proc. Konfederacja – 9 proc. PSL – 1. I Polska 2050 Szymona Hołowni – 27 proc. Nie widać, by beneficjentem rzekomego skrętu w lewo była partia lewicowa.
Od redakcji:badania CBOS dotyczące poparcia dla Lewicy różnią się od badań innych pracowni – zarówno jeśli chodzi o odsetek poparcia w całej populacji, jak i o najmłodszych wyborców (w tej pracowni w wieku 18-24 lata). W badaniu Ipsos dla OKO.press w listopadzie 2020 r. wśród młodych w wieku 18-29 lat wygrywa Lewica wraz z Konfederacją (po 20 proc. wskazań), w lutym 2021 r. w podobnym badaniu Ipsos wygrywa wśród młodych Polska 2050 (26 proc.) tuż przed Lewicą (23 proc.)
Na rzekomym skręcie w lewo korzysta więc Hołownia? On przecież nie reprezentuje światopoglądu lewicowego.
– Właśnie. Na pierwszy rzut oka nie ma logicznego związku między autoidentyfikacją młodych a ich preferencjami wyborczymi. Ten rozdźwięk sprawia, że interpretuję lewicowy skręt młodych nie w kategoriach zmiany światopoglądu, ale postawy kontestacyjnej.
Do 2007 roku w Polsce było tak, że każde kolejne wybory wygrywała partia rozczarowanych poprzednim porządkiem. To później wyhamowało na dwie kadencje. Widać, że ten wzór się obecnie ponownie reprodukuje. Także inne badania i trendy pokazują, że rozczarowanie PiS-em narasta, a w młodzieżowej grupie jest o wiele bardziej widoczne.
Liderzy Lewicy nierozpoznawalni
Może wyniki preferencji wyborczych są też jednak informacją o tym, jak młodzi oceniają partię Lewica?
– Pewne wskazówki może nam dać analiza profili ideologicznych elektoratów. Mamy takie dane z CBOS-u, tyle że w odniesieniu do całego społeczeństwa, nie do konkretnych grup demograficznych. Wynika z nich, że osoby o poglądach lewicowych głosowały na przykład na Platformę Obywatelską, a w wyborach prezydenckich – na Trzaskowskiego.
Spójrzmy też na badania poziomu zaufania do polityków. Ocenia się w nich rozpoznawalność konkretnej osoby – respondenci mogą bowiem zaznaczyć odpowiedź „nie znam”.
I okazuje się, że dwóch liderów Lewicy – Adrian Zandberg i Włodzimierz Czarzasty – jest najsłabiej rozpoznawalnych z całej, kilkunastoosobowej badanej grupy.
Najświeższe badanie, jakie znalazłem, w którym uwzględniono Adriana Zandberga, zrobiła w lipcu 2020 roku pracownia CBM Indicator. Miał on wtedy aż 33 procent odpowiedzi „nie znam”. Najwyższy odsetek. Drugą osobą z najwyższym wskaźnikiem nieznajomości był Włodzimierz Czarzasty.
A Robert Biedroń?
– Biedronia nie znało 4 procent respondentów, to świadczy o jego wysokiej rozpoznawalności. Ale jest tylko jednym z trzech liderów ugrupowania. Tę sytuację potwierdzały także moje badania studentów – Adrian Zandberg był osobą, której najczęściej nie znano.
Lewica ma więc problem z rozpoznawalnością, wiarygodnością. Jeśli ludzie nie kojarzą liderów, trudno, by identyfikowali się z partią.
Lewica wciąż nie jest uznawana za siłę polityczną, której można powierzyć swój głos. Dlatego wyborcy, nawet jeśli mają poglądy lewicowe, preferują dziś inne ugrupowania.
Lewica nie może na razie liczyć, że stanie się beneficjentem zmiany autoidentyfikacji wśród młodych.
Czyli mamy w Polsce rozjazd między poglądami a poparciem konkretnych partii? Ludzie głosują na jakąś partię, choć nie pasuje ona do ich poglądów?
– To zaskakujące, ale w elektoracie każdej partii politycznej jest dość spory odsetek osób, które nie identyfikują się z ugrupowaniem, na które głosowały. Zwykle dotyczy to nawet 20 proc. elektoratu. Mówimy o wyborcach, którzy czują słabość oferty politycznej, głosują na mniejsze zło, przeciw komuś.
Twierdzi Pan, że skręt młodych w lewo jest pozorny, a tymczasem europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki przedstawił już teorię wyjaśniającą, dlaczego taki skręt jest. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski powiedział: „Strona, która jest zwolennikiem łatwego podejścia do życia, ma naturalną przewagę. (…) Przedstawia młodym proste recepty na życie”, zaś propozycja konserwatystów jest trudniejsza: „życie to ograniczenia, odpowiedzialność, rozróżnienia dobra i zła, trzeba się uczyć przez całe życie, nigdy nie będziesz wiedział wszystkiego, bo ta wiedza jest zarezerwowana dla Boga, a ty musisz się uczuć pokory”. Dlatego „dla młodego człowieka ta druga oferta może być mniej ciekawa niż »róbta co chceta«”. Czy to może oddawać rzeczywisty sposób myślenia młodych?
– Nie sądzę, by młodzi tak do tego podchodzili. Partie lewicowe zawsze obiecywały te same rzeczy, a jednak młodzi ludzie nie zawsze za nimi szli. Ba, nawet dziś wcale za nimi nie idą, jak widać.
Poza tym zmiana autoidentyfikacji pojawiła się po 2019 roku, a w tym czasie nie wyrosła znacząca siła polityczna lewicowa w Polsce, bo za taką nie można uznać Wiosny, ani też prawica zbyt mocno nie osłabła.
Interpretacja Patryka Jakiego jest więc raczej interpretacją polityczną. To jak z wyjaśnianiem faktu, że młodzi ludzie obecnie dłużej mieszkają z rodzicami – podobno dlatego, że są niezaradni i wygodni. Przy takiej interpretacji pomija się problemy z dostępnością mieszkań; to, że często młodzi mieszkają z jednym rodzicem, więc być może również się nim opiekują, oraz że w pracy są równie aktywni zawodowo, jak ci, którzy z domów rodzinnych już wyszli.
Na gruncie interpretacji politycznej wszystko można wyjaśnić jednym prostym czynnikiem, ale w rzeczywistości wcale tak to nie funkcjonuje.
Trochę na marginesie głównego wątku ale widać, że Bylejaki znów błysnął głębią swoich wywodów – "Strona, która jest zwolennikiem łatwego podejścia do życia, ma naturalną przewagę. (…) Przedstawia młodym proste recepty na życie". Prostackie i powierzchowne traktowanie idei lewicowych (a szerzej mówiąc wszystkiego, czego się nie rozumie/nie chce zrozumieć), zakładające, że wszystko co one postulują ma rzekomo służyć zabawie, wygodzie i przyjemności. ŻADNA formacja polityczna (a szczególnie w Polsce – choć tylko do niedawna, bo teraz jest drugi ważny wyjątek PL2050) nie mówi tak głośno i stanowczo (żeby nie powiedzieć wręcz katastroficznie) o kryzysie ekologicznym (i to wykraczającym nawet poza powszechnie z tym kojarzony problem zmiany klimatu) i związanej z tym potrzebie OGRANICZANIA – konsumpcji, stylu życia, oczekiwań wobec przyszłości itd, i związanego z tym przewartościowania i przemiany całej cywilizacji ku formom dużo przyjaźniejszym i znośniejszym dla reszty świata ożywionego – ale niewątpliwie wymagającym nieuchronnych WYRZECZEŃ na różnych poziomach. Na tle tradycyjnej moralności, niezłomnie bronionej przez "prawdziwych"Polaków z SP (i im pokrewnych) zafiksowanych na obsesyjnej, niemal absolutnej ochronie życia poczętego jako jednym z filarów wszelkiego ładu moralnego (i jak rozumiem przyszłości ludzkości w ogóle), w wyszydzanym podejściu "lewicowym" to ochrona i zapewnienie znośnej i harmonijnej przyszłości dla następnych pokoleń, czyli dbałość o los miliardów de facto jeszcze NIEPOCZĘTYCH, ma kluczowe znaczenie. Ale jakie "uznanie" taka postawa (choć wynikająca wprost z ustaleń naukowych i uzasadniona coraz liczniejszymi faktami) ma w kręgach pana Jakiego w szczególności (i całego rządzącego bezprawia w nieco mniejszym stopniu) to widzimy na nader licznych przykładach z ostatnich miesięcy i lat.
c.d. Oczywiście naiwnością też byłoby twierdzić, że całe obecnie rosnące poparcie młodzieży dla lewicy (przynajmniej w sensie ideowym) można tłumaczyć właśnie wątkiem ekologicznym/klimatycznym (i że zawsze jest on należycie poważnie traktowany) ale rozliczne dane i wydarzenia wskazują że staje się to dla wielu z nich coraz ważniejszą kwestią (czym tłumaczyć też można sporą część popularności wśród młodych Polski2050, dla wielu pod tym akurat względem bardzo "lewicowej"). Przemilczanie tego aspektu (nie wątpię, że świadome i cyniczne), zwłaszcza przez mających się za najbardziej moralnie "rozwiniętych" polityków jest zwyczajnie podłe (choć trudno doprawdy czegoś innego w ich wydaniu oczekiwać).
Bardzo konstruktywne uwagi, pozdrawiam.
Ciężko postulować wyrzeczenia, gdy duża część narodu ledwo kleci koniec z końcem. Taki postulat brzmi abstrakcyjnie. Ci co widzą taką potrzebę (poza aktywistami i zapaleńcami) powiedzą, dobra, ale odbierzcie tym najbogatszym, a ja muszę zarobić na czynsz, czy wykształcić dzieci, czy na przyzwoite wakacje. I klops. Wydaje się to niemożliwe.
Jest jednak światełko w tunelu. Otóż, wielokrotnie spotkałem się z hipotezą, jakoby kilkaset rodzin dysponowało połową majątku czy też dochodu całej ludzkości. Z tego punktu widzenia, wydaje się możliwe znaczne poprawienie bytu większości ludzkości stosunkowo niewielkim wysiłkiem, a narody zamożne będą mogły i chciały poważnie potraktować wymieniony na początku postulat wyrzeczeń.
W praktyce krokiem w tym kierunku może być ustanowienie gwarantowanej pensji dla wszystkich dorosłych obywateli.
Jasne, tylko wyrzeczenia naturalnie mają być dostosowane do możliwości każdego (i miliony małych, w stosunkowo drobnych sprawach mogą i wiadomo że przynoszą efekty), a nie od razu totalne. Ale co kluczowe – muszą być efektem świadomości, której wciąż nagminnie brakuje (głównie starszym ale nie tylko). Mi konkretnie chodziło o podkreślenie, że, niezależnie od rezultatów (oby jak najlepszych), lewicowość nie równa się hedonizm i bezmyślność bez żadnej troski o jutro czy jakiekolwiek w ogóle wartości, tak jak to komentowany "autorytet" sugerował.
To o czym piszesz dalej to dość znany fakt (szczegółowe obliczenia mogą się różnić), nie tylko hipoteza. Gorzej z praktycznym jego wykorzystaniem. Ale nic nie stoi na przeszkodzie by robić i jedno i drugie na raz. Tak czy siak instytucjonalne wsparcie państwa (np. dla redukcji spożycia mięsa i nabiału) i szeroka edukacja są na pewno niezbędne (niezależnie jak sobie poradzimy z garstką superbogaczy) – tylko u nas przynajmniej zmierza to niestety oczywiście w przeciwną stronę (wciąż wierzę że chwilowo).
Wobec układu PiS-PO, gdzie pierwszy będzie nas cofał w rozwoju, drudzy będą "odsuwać PiS od władzy", a jak PiS się znudzi ludziom, wejdzie PO, całe na fekaliowo, zapowie wielki brak zmian, potem znowu wymiana z PiSem, który będzie nas dalej cofał dokładnie z tego samego miejsca, w którym skończył.
Nadal ktoś ma wątpliwości, że POPiS się rozpadł, zamiast przyjąć strategii udawania dwóch opozycyjnych do siebie partii i podzielenia się władzą i korytem?
Bardzo trafnie…
Jestem z wirusem opryszczki narządów płciowych od 2015 roku, dopóki nie natknąłem się na kilku blogerów, którzy opowiadali historie online o tym, jak zostali wyleczeni z cukrzycy, HSV, HPV, mięśniaków, raka, zapalenia stawów, zapalenia wątroby, tocznia, wrzodów i zaburzeń erekcji, po zastosowaniu dr. Nelson Herbal Medicine. Kupiłam lekarza Ziołolecznictwo i również zostałam wyleczona w ciągu 21 dni, a epidemie, które miałam, zostały wyleczone. Odsyłam cię do Niego. Dzięki.
W przypadku zapytań: EMAIL- [email protected]
lub numer WhatsApp +212703835488.
Dlaczego PO wygrywało wybory? Chodzi wyłącznie o elektorat wiejski, oni wierzyli że Thusk to swój xd. Elektoraty sie wykrystylizowały na stałe, nie ważne że mamy teraz nowe pokolenie debile. Pokolenia po sobie dziedziczą, nastał trwały podział i sondaże możecie sobie w d… wsadzić.
To może (wolne) wybory też? Przecież "nastał trwały podział"! Tak zaoszczędzonymi pieniążkami można by jeszcze solidniej wesprzeć np. dzieła satanisty z Torunia, coby się podział już nie tylko utrwalił ale i zabetonował na wieki wieków amen…
"Wolnosci oddac nie umiem!" Jest to ostateczna i pierwsza podstawa rozumu. Byc albo nie byc!
Matki, nie chcecie dziecka z zespołem Downa czy z innymi schorzeniami, odbieracie mu życie, ale za to możecie rodzić dzieci niby zdrowe, a bardziej chore. Dziecko, które staje się bandytą, złodziejem, handlarzem ludzkim życiem czy narkomanem itp. Dziecko, które cię krzywdzi, bije, odbiera ci, innym zdrowie. Nie przytuli cię, nie powie: "Mamo, nie płacz, przecież ja ciebie kocham, takim jakim jestem". Więc niedoszłe matki, które chcecie dokonać aborcji, jakie byście "wybrały" dziecko? Czy musicie coś przeżyć, by zrozumieć czy czeka na was kara?