0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adrianna Bochenek / Agencja GazetaAdrianna Bochenek / ...

"Nie powiedziałbym, że młodzi w Polsce nagle skręcili w lewo. Oni raczej, tak jak całe społeczeństwo, podlegają bardziej ogólnemu, światowemu trendowi, który nazywamy laicyzacją czy sekularyzacją. Ten proces dotyczy całego społeczeństwa, a wśród młodych jest najbardziej widoczny" - mówi dr. hab. Radosław Marzęcki, politolog z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie

Anna Mierzyńska: Od lat prowadzi Pan badania nad kulturą polityczną i wzorami partycypacji politycznej młodego pokolenia Polaków. Niedawno CBOS opublikował wyniki sondażu, z którego wynika, że w grupie najmłodszych respondentów, w wieku 18-24 lata, właśnie teraz nastąpił wzrost zainteresowania polityką, wzrost deklaracji udziału w wyborach, a ponad 30 proc. badanych zadeklarowało, że ma lewicowe poglądy – to więcej niż osób o poglądach prawicowych, w tym samym sondażu. A przecież jeszcze w 2015 roku w tej grupie wyraźnie przeważały osoby o poglądach prawicowych. Co się stało? Czy młodzi w Polsce właśnie skręcili w lewo?

Radosław Marzęcki: - Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że badanie CBOS-u jest badaniem autoidentyfikacji światopoglądowej, a nie konkretnych poglądów. To nie zawsze oznacza to samo.

Mamy tu pytanie, kim się czują respondenci, gdzie się umieszczają na skali lewica-prawica, ale bez sprawdzania, jak rozumieją te pojęcia.

Rozróżnienie jest o tyle istotne, że poglądy zazwyczaj mamy stałe, one się zmieniają nieznacznie i tylko w niektórych obszarach, natomiast autoidentyfikacja polityczna może się przesuwać. Jest bardziej wrażliwa na odczuwane emocje, takie jak gniew, rozczarowanie czy nadzieja.

Jeśli pamiętając o tym spojrzymy na wyniki, zauważymy podstawową zmianę: młodzi ludzie ponownie, po prawie 20 latach, przyznają się do lewicowych poglądów.

Nie są już one negatywnie naznaczone, choć przez wiele lat były. Wcześniej młodzi ukrywali swoje sympatie lewicowe. Jeszcze w latach 2016-2017 odczuwałem to wyraźnie na uniwersytetach, kiedy badałem studentów: reagowali z dużą niechęcią na hasło „lewica”.

Ta kategoria przeżywała prawdziwy kryzys wizerunkowy, a wiele osób o lewicowych poglądach zaznaczało w badaniach odpowiedzi „trudno powiedzieć” albo umieszczały się w centrum. Dziś młody człowiek, gdy mówi, że ma poglądy lewicowe, niekoniecznie czuję się wykluczony ze środowiska.

Z badań CBOS-u wynika, że przyrost takich identyfikacji następuje od 2016 roku, a najbardziej dynamiczny wzrost mamy po roku 2019.

Przeczytaj także:

Czyli wcześniej młodzi identyfikowali się w centrum, dziś identyfikują się lewicowo, a Pan twierdzi, że ich poglądy niespecjalnie się zmieniły?

- Jeśli chodzi o niektóre kwestie światopoglądowe, one uległy ostatnio niewielkiej zmianie, w kierunku liberalizacji. Mam na myśli przede wszystkim stosunek do prawa aborcyjnego po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Z tym że z podobnym zjawiskiem, choć mniej radykalnym, mieliśmy też do czynienia w 2016 roku, przy okazji czarnych protestów.

Nie jest więc wykluczone, że po wyciszeniu tematu poglądy powrócą do status quo z poprzedniego okresu. Natomiast poglądy ekonomiczne czy światopoglądowe są względnie stałe, nie podlegają wielkim wahaniom.

Nie powiedziałbym więc, że młodzi w Polsce nagle skręcili w lewo. Oni raczej, tak jak całe społeczeństwo, podlegają bardziej ogólnemu, światowemu trendowi, który nazywamy laicyzacją czy sekularyzacją. Ten proces dotyczy całego społeczeństwa, a wśród młodych jest najbardziej widoczny.

Porównywałem ostatnio dane z lat 1999 i 2017. Wtedy w Polsce realizowany był Światowy Sondaż Wartości - badanie, które sprawdza postawy wobec różnych wartości. W tym sondażu widać głębokie zmiany w sferze religijności, a także w zakresie ról społecznych kobiet i mężczyzn.

Jeszcze w 1999 roku ponad 90 proc. Polaków identyfikowało się jako osoby religijne, niezależnie od wieku. W 2017 roku to poczucie spadło, i to wśród wszystkich grup wiekowych. Ale jednocześnie doszło do pokoleniowego rozwarstwienia: największy spadek był widoczny wśród młodych, najniższy wśród najstarszych respondentów.

Laicyzacja wcale nie przychodzi z Zachodu

Czyli prawica słusznie obawia się laicyzacji, idącej z Zachodu?

- Jako badacz staram się nie identyfikować tego w kategoriach dobra i zła, obaw czy nadziei. Procesy społeczne po prostu się dzieją. Żadna prawica czy lewica w konkretnym kraju nie ma na nie większego wpływu.

Jesteśmy częścią kultury globalnej i nie jest możliwe, by odwrócić trend globalny na poziomie jednego kraju. Te dane pokazują, że proces laicyzacji trwa, a w młodym pokoleniu jest on wręcz radykalny.

Przy czym laicyzacja nie „przychodzi” z Zachodu, ale – jak twierdzą socjologowie – jest pochodną rozwoju socjoekonomicznego społeczeństwa. Rozwój ten dynamicznie następował w Europie Zachodniej po II wojnie światowej, a po upadku komunizmu dobrobyt w coraz większym stopniu stawał się udziałem także wielu krajów Europy Środkowej.

Stąd też złudzenie, że zmiana kulturowa w tym zakresie przychodzi głównie z zewnątrz.

Jak duże są te zmiany?

- W Światowym Sondażu Wartości, przeprowadzonym w Polsce w 1999 roku, za religijne uważało się 93 procent osób w wieku 15-29 lat, 93 proc. w wieku 30-49 i 95 proc. w wieku 50 i więcej.

W 2017 roku za religijne uznało się już tylko 57 proc. najmłodszych respondentów. Na pytanie „Czy wierzysz w Boga?” w 1999 roku 98 procent młodych odpowiedziało, że tak. A w 2017 – 68 procent. To nie jest, oczywiście, pełna ateizacja, ale jednak ubytek jest bardzo znaczący.

To kontestacja obecnego porządku

Mamy więc ogólny trend laicyzacji, a z drugiej strony mieliśmy polskie badania z 2015 roku, które pokazywały, że właśnie wtedy rosła liczba młodych, identyfikujących się ze światopoglądem prawicowym. Coś się więc musiało zdarzyć między 2015 a 2020 rokiem.

- Badanie CBOS-u trzeba interpretować, patrząc na moment jego wykonania i kontekst społeczno-polityczny.

Wzrost lewicowej identyfikacji jest, moim zdaniem, reakcją na wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie prawa aborcyjnego oraz wyrazem kontestacji obecnego porządku społeczno-politycznego w szerszym rozumieniu.

Gdy popatrzymy na nastroje społeczne młodych dzisiaj, to one są bardzo niekorzystne dla układu rządzącego. Jeśli chodzi o preferencje partyjne, niekorzystne trendy były widoczne już w wyborach prezydenckich.

W najmłodszej grupie wyborców Andrzej Duda w pierwszej turze przegrywał, i to zajmując dalsze miejsca (nie drugie). W drugiej turze wyraźnie przegrał z Rafałem Trzaskowskim.

Uważam, że dzisiejsze lewicowe deklaracje młodych są ich manifestem wobec świata, w którym żyją.

Tak samo, jak reakcją na rządy Platformy Obywatelskiej w 2015 roku był wzrost autoidentyfikacji młodych z poglądami prawicowymi. To też była kontestacja obowiązującego porządku, a nie rzeczywista zmiana poglądów. Młodzi w ten sposób wyrażali sprzeciw wobec tego, co widzieli wokół siebie. Dzisiaj także to robią.

Zmiana nie występuje w preferencjach wyborczych

Argumentem za tą tezą jest wynik zestawienia ich autoidentyfikacji z preferencjami wyborczymi. W tej najmłodszej grupie, jak wynika także z badań CBOS-u, Lewica ma poparcie tylko na poziomie 10 proc., podobnie jak Koalicja Obywatelska. PiS – 16 proc. Konfederacja – 9 proc. PSL – 1. I Polska 2050 Szymona Hołowni – 27 proc. Nie widać, by beneficjentem rzekomego skrętu w lewo była partia lewicowa.

Od redakcji: badania CBOS dotyczące poparcia dla Lewicy różnią się od badań innych pracowni - zarówno jeśli chodzi o odsetek poparcia w całej populacji, jak i o najmłodszych wyborców (w tej pracowni w wieku 18-24 lata). W badaniu Ipsos dla OKO.press w listopadzie 2020 r. wśród młodych w wieku 18-29 lat wygrywa Lewica wraz z Konfederacją (po 20 proc. wskazań), w lutym 2021 r. w podobnym badaniu Ipsos wygrywa wśród młodych Polska 2050 (26 proc.) tuż przed Lewicą (23 proc.)

Na rzekomym skręcie w lewo korzysta więc Hołownia? On przecież nie reprezentuje światopoglądu lewicowego.

- Właśnie. Na pierwszy rzut oka nie ma logicznego związku między autoidentyfikacją młodych a ich preferencjami wyborczymi. Ten rozdźwięk sprawia, że interpretuję lewicowy skręt młodych nie w kategoriach zmiany światopoglądu, ale postawy kontestacyjnej.

Do 2007 roku w Polsce było tak, że każde kolejne wybory wygrywała partia rozczarowanych poprzednim porządkiem. To później wyhamowało na dwie kadencje. Widać, że ten wzór się obecnie ponownie reprodukuje. Także inne badania i trendy pokazują, że rozczarowanie PiS-em narasta, a w młodzieżowej grupie jest o wiele bardziej widoczne.

Liderzy Lewicy nierozpoznawalni

Może wyniki preferencji wyborczych są też jednak informacją o tym, jak młodzi oceniają partię Lewica?

- Pewne wskazówki może nam dać analiza profili ideologicznych elektoratów. Mamy takie dane z CBOS-u, tyle że w odniesieniu do całego społeczeństwa, nie do konkretnych grup demograficznych. Wynika z nich, że osoby o poglądach lewicowych głosowały na przykład na Platformę Obywatelską, a w wyborach prezydenckich - na Trzaskowskiego.

Spójrzmy też na badania poziomu zaufania do polityków. Ocenia się w nich rozpoznawalność konkretnej osoby – respondenci mogą bowiem zaznaczyć odpowiedź „nie znam”.

I okazuje się, że dwóch liderów Lewicy - Adrian Zandberg i Włodzimierz Czarzasty - jest najsłabiej rozpoznawalnych z całej, kilkunastoosobowej badanej grupy.

Najświeższe badanie, jakie znalazłem, w którym uwzględniono Adriana Zandberga, zrobiła w lipcu 2020 roku pracownia CBM Indicator. Miał on wtedy aż 33 procent odpowiedzi „nie znam”. Najwyższy odsetek. Drugą osobą z najwyższym wskaźnikiem nieznajomości był Włodzimierz Czarzasty.

A Robert Biedroń?

- Biedronia nie znało 4 procent respondentów, to świadczy o jego wysokiej rozpoznawalności. Ale jest tylko jednym z trzech liderów ugrupowania. Tę sytuację potwierdzały także moje badania studentów – Adrian Zandberg był osobą, której najczęściej nie znano.

Lewica ma więc problem z rozpoznawalnością, wiarygodnością. Jeśli ludzie nie kojarzą liderów, trudno, by identyfikowali się z partią.

Lewica wciąż nie jest uznawana za siłę polityczną, której można powierzyć swój głos. Dlatego wyborcy, nawet jeśli mają poglądy lewicowe, preferują dziś inne ugrupowania.

Lewica nie może na razie liczyć, że stanie się beneficjentem zmiany autoidentyfikacji wśród młodych.

Czyli mamy w Polsce rozjazd między poglądami a poparciem konkretnych partii? Ludzie głosują na jakąś partię, choć nie pasuje ona do ich poglądów?

- To zaskakujące, ale w elektoracie każdej partii politycznej jest dość spory odsetek osób, które nie identyfikują się z ugrupowaniem, na które głosowały. Zwykle dotyczy to nawet 20 proc. elektoratu. Mówimy o wyborcach, którzy czują słabość oferty politycznej, głosują na mniejsze zło, przeciw komuś.

Twierdzi Pan, że skręt młodych w lewo jest pozorny, a tymczasem europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki przedstawił już teorię wyjaśniającą, dlaczego taki skręt jest. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski powiedział: „Strona, która jest zwolennikiem łatwego podejścia do życia, ma naturalną przewagę. (…) Przedstawia młodym proste recepty na życie”, zaś propozycja konserwatystów jest trudniejsza: „życie to ograniczenia, odpowiedzialność, rozróżnienia dobra i zła, trzeba się uczyć przez całe życie, nigdy nie będziesz wiedział wszystkiego, bo ta wiedza jest zarezerwowana dla Boga, a ty musisz się uczuć pokory”. Dlatego „dla młodego człowieka ta druga oferta może być mniej ciekawa niż »róbta co chceta«”. Czy to może oddawać rzeczywisty sposób myślenia młodych?

- Nie sądzę, by młodzi tak do tego podchodzili. Partie lewicowe zawsze obiecywały te same rzeczy, a jednak młodzi ludzie nie zawsze za nimi szli. Ba, nawet dziś wcale za nimi nie idą, jak widać.

Poza tym zmiana autoidentyfikacji pojawiła się po 2019 roku, a w tym czasie nie wyrosła znacząca siła polityczna lewicowa w Polsce, bo za taką nie można uznać Wiosny, ani też prawica zbyt mocno nie osłabła.

Interpretacja Patryka Jakiego jest więc raczej interpretacją polityczną. To jak z wyjaśnianiem faktu, że młodzi ludzie obecnie dłużej mieszkają z rodzicami - podobno dlatego, że są niezaradni i wygodni. Przy takiej interpretacji pomija się problemy z dostępnością mieszkań; to, że często młodzi mieszkają z jednym rodzicem, więc być może również się nim opiekują, oraz że w pracy są równie aktywni zawodowo, jak ci, którzy z domów rodzinnych już wyszli.

Na gruncie interpretacji politycznej wszystko można wyjaśnić jednym prostym czynnikiem, ale w rzeczywistości wcale tak to nie funkcjonuje.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze