0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

W najbliższych dniach będzie głośno o Łukaszu Piebiaku, który był kadrowym ministra Zbigniewa Ziobry w sądach. W czwartek 13 maja 2021 roku nowa KRS opublikowała listę kandydatów na wolne miejsca w Sądzie Najwyższym. I okazało się, że Piebiak, który jest sędzią rejonowym i ma w życiorysie wyrok dyscyplinarny, chce zostać sędzią powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. O innych kandydaturach do SN piszemy w dalszej części tekstu.

W piątek 14 maja nowa KRS ma z kolei decydować o tym, czy da Piebiakowi nominację na sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego, który jest równy rangą Sądowi Najwyższemu. Piebiak startuje aż w trzech konkursach do NSA. Razem z nim o sześć stanowisk w NSA ubiega się w sumie 38 kandydatów. Są wśród nich osoby, które poszły na współpracę z obecną władzą jak Maciej Nawacki, członek nowej KRS i prezes olsztyńskiego sądu, który blokuje powrót do pracy sędziego Pawła Juszczyszyna. O tym konkursie też piszemy w dalszej części tekstu.

To nie koniec. Jeszcze w maju lub w czerwcu Sejm powinien zdecydować, kogo wybierze na jedno zwolnione miejsce w nowej Krajowej Radzie Sądownictwa. Owszem, Łukasz Piebiak startuje również w tym konkursie. Ma dwie kontrkandydatki - sędzię liniową z Malborka i wiceprezes Sądu Okręgowego w Krakowie z nominacji ministra Ziobry. Kandydaturę Piebiaka poparło 77 sędziów z całej Polski, głównie tacy, którzy awansowali w sądach za obecnej władzy.

Przeczytaj także:

Jak Piebiak miał dyscyplinarkę, a Mała Emi organizowała hejt

Kandydowanie Łukasz Piebiaka na najwyższe stanowiska w wymiarze sprawiedliwości budzi poważne kontrowersje. Bo jego nazwisko pada w aferze, która polegała na organizowaniu hejtu wymierzonego w niezależnych sędziów zaangażowanych w obronę wolnych sądów.

Sprawę ujawnił sierpniu 2019 roku Onet. Portal napisał, że kobieta o ksywce Mała Emi organizowała hejt na niezależnych sędziów. I, że miała kontaktować się z Piebiakiem - wówczas wiceministrem sprawiedliwości - w sprawie akcji uderzającej w szefa największego stowarzyszenia niezależnych sędziów Iustitia Krystiana Markiewicza.

Pisaliśmy o tej aferze w OKO.press:

Po tych publikacjach Piebiak odszedł z funkcji wiceministra sprawiedliwości. Obecnie pracuje w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości, który podlega ministerstwu. W sprawie afery hejterskiej prokuratura wciąż prowadzi śledztwo.

Ostatnio przeniesiono je z Prokuratury Regionalnej z Lublina do Prokuratury Okręgowej w Świdnicy, którą kieruje prezes prokuratorskiego stowarzyszenia Ad Vocem. Stowarzyszenie skupia tzw. ziobrystów.

Jak do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów. Za to rzecznicy dyscyplinarni ministra Ziobry ścigają za byle co ofiary hejtu, w tym prezesa Iustitii Krystiana Markiewicza.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Za Piebiakiem ciągnie się też dyscyplinarka. Na co dzień jest on sędzią Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy. Przed laty orzekał na delegacji w stołecznym sądzie okręgowym. I za ten okres pracy sąd dyscyplinarny ostatecznie uznał go winnym dwóch z pięciu zarzutów dyscyplinarnych: oddawania po terminie uzasadnień do wyroków i szkolenia za pieniądze bez powiadomienia prezesa sądu. Sąd nie wymierzył mu jednak za to kary dyscyplinarnej. Prawomocny wyrok dyscyplinarny zapadł jesienią 2015 roku.

Przez dyscyplinarkę Piebiak miał jednak zablokowany awans do sądów wyższych instancji. O awans starał się kilka razy, ale nie przeszedł pomyślnie procedury przed starą, legalną KRS. O dyscyplinarce pisała „Gazeta Wyborcza”.

Jak Piebiakowi nie udało się zablokować senatora Zdrojewskiego

Kandydatura Łukasza Piebiaka do NSA już wzbudziła spore emocje na trwającym obecnie posiedzeniu nowej KRS. W środę 12 maja KRS rozpoznawała wniosek Piebiaka o wyłączenie z rozpoznawania jego sprawy senatora Bogdana Zdrojewskiego (KO), który reprezentuje w Radzie Senat. Piebiak chciał, by wyłączyć go z trzech konkursów, w których kandyduje (kandydatury do NSA będą omawiane 14 maja).

Zarzucił Zdrojewskiemu rzekomą stronniczość, która miała się przejawiać w wypowiedziach na jego temat. Piebiaka bronił zażarcie Maciej Nawacki, mówiąc, że wiązanie go z aferą hejterską jest obraźliwe. Twierdził, że to nieprawdziwy obraz Piebiaka, oparty na publikacjach prasowych. Apelował, by mówić o kandydatach również pozytywne rzeczy.

Ale w głosowaniach wniosek Piebiaka o wyłączenie Zdrojewskiego nie uzyskał większości. Przed głosowaniem szef nowej KRS Paweł Styrna wręcz zaapelował, by nie popierać wniosku ze względu na dobro KRS. Bo jeśli Piebiak dostanie nominację do NSA, to będzie o tym głośno i skompromituje to Radę.

Piebiak nie jest bez szans na awans. W nowej KRS jest kojarzona z nim frakcja jastrzębi, która stawia na ostry kurs w sądach. Zalicza się do niej 8 z 24 członków Rady, w tym Macieja Nawackiego. Frakcja często przegłosowuje swoich kandydatów do sędziowskich awansów. W takich głosowaniach każdy głos ma znaczenie.

Bo na posiedzeniach KRS nigdy nie ma kompletu członków. W sprawie Piebiaka kilka osób wyłączy się też z głosowania, bo jako wiceminister dawał on nominacje na prezesów sądów, którzy zasiadają w nowej KRS. Kolejne osoby mogą wstrzymać się od głosowania. Głosy frakcji "jastrzębi" mogą być więc rozstrzygające.

To zapewne ta frakcja na obecnym posiedzeniu Rady wygrała inne głosowanie - jego efektem jest wyłączenie senatora Zdrojewskiego z oceny kandydatury do NSA Macieja Nawackiego. Wniosek o wyłączenie złożył sam Nawacki, również zarzucając Zdrojewskiemu stronniczość. W tej sprawie były aż trzy głosowania. Dwa pierwsze Nawacki przegrał, ale składano wnioski o powtórzenie głosowania i za trzecim razem wniosek uzyskał większość.

Czy pomiędzy głosowaniami trwały narady części członków KRS i szukano osób, które poprą wyłączenie Zdrojewskiego?

W piątek 14 maja okaże się, czy Piebiak i Nawacki dostaną awans aż do NSA. W sumie o 6 miejsc w Naczelnym Sądzie Administracyjnym ubiega się łączenie 38 kandydatów, w tym kolejne osoby kojarzone z obecną władzą. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Jak partner nominatki resortu Ziobry dostał awans do Sądu Najwyższego

Emocje wzbudzają też konkursy na wolne stanowiska w Sądzie Najwyższym. We wtorek 11 maja KRS oceniała trzy kandydatury do Izby Cywilnej. To konkurs powtórzony, bo poprzedni uchyliła powołana przez PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Izba skontrolowała ten konkurs na wniosek znanego z obrony wolnych sądów sędziego Waldemara Żurka, który też kandyduje.

Żurek to tzw. kandydat kamikaze. Chce przetestować intencje nowej KRS. Awansu wcześniej nie dostał, ale kandydował by zaskarżyć konkurs do SN.

I teraz nowa KRS ponownie oceniała kandydatury. Żurek znowu nie dostał awansu. Nominację do Izby Cywilnej dostał Dariusz Pawłyszcze z Sądu Okręgowego w Krakowie, który ponad cztery lata pracował na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości, a teraz kieruje podległą resortowi Krajową Szkołą Sądownictwa i Prokuratury.

Długa praca na delegacji w ministerstwie była powodem uchylenia wcześniejszej uchwały KRS, w której do awansu też wskazano Pawłyszcze. Bo Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uznała, że zasadne mogą być pytania, czy Pawłyszcze będzie teraz niezależny. Ale nowa KRS takich wątpliwości nie miała i w powtórzonym konkursie znowu dała mu awans.

Nie bez znaczenia jest również fakt, że Pawłyszcze prywatnie jest partnerem Dagmary Pawełczyk-Woickiej, prezes Sądu Okręgowego w Krakowie z nominacji resortu Ziobry i członkini nowej KRS. Pawełczyk-Woicka wyłączyła się z tego głosowania, wcześniej sama dostała od nowej KRS awans na sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Nominację do Izby Cywilnej SN dostał teraz jeszcze radca prawny, prof. Krzysztof Wesołowski z Uniwersytetu Szczecińskiego.

Prezes sądu z nominacji Ziobry chce do SN

Konkursów do Sądu Najwyższego będzie jednak więcej. Bo prezydent w trzech turach ogłosił nabór na wolne stanowiska. Znanych jest już 17 kandydatur do SN z pierwszego konkursu na cztery wakaty.

Pisaliśmy o nich w OKO.press:

W czwartek 13 maja 2021 roku na stronie nowej KRS pojawiła się lista 12 kandydatów z drugiego konkursu do SN, na kolejne cztery wakaty. A w trzecim już ogłoszonym konkursie do obsadzenia jest aż 11 stanowisk, w tym aż 7 w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Ale kandydaci nie są jeszcze znani. W drugim konkursie do SN oprócz Łukasza Piebiaka kandydują:

Na jedno stanowisko w Izbie Cywilnej

  • Mariusz Załucki, adwokat, profesor związany z Uniwersytetem Rzeszowskim, członek PAN. Startuje też w pierwszym konkursie do Izby Cywilnej.
  • Maciej Kowalski, sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Startuje też w pierwszym konkursie do tej Izby.

Na jedno stanowisko w Izbie Karnej:

  • Grzegorz Skowronek, radca prawny, dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Rzeszowie, celnik. Startuje też w pierwszym konkursie do tej Izby.
  • Mieczysław Oliwa, sędzia Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. W 2018 roku został prezesem Sądu Okręgowego w Bydgoszczy z nominacji resortu Ziobry, był też sędzią tego sądu. W lipcu 2020 roku nowa KRS dała mu awans na sędziego Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. W marcu 2021 roku prezydent wręczył mu akt powołania na to stanowisko. Teraz okazuje się, że po niecałych dwóch miesiącach pracy w apelacji chce awansować aż do Sądu Najwyższego.

Oraz żona rzecznika dyscyplinarnego Ziobry i niedawno awansowana sędzia

Na jedno miejsce w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych kandydują:

  • Dr hab. Jarosław Czerw, radca prawny, sekretarz gminy Gościeradów pod Kraśnikiem i radny Rady Powiatu w Kraśniku (z Łączy Nas Powiat Kraśnicki). Wcześniej był wicestarostą i przewodniczącym rady powiatu. Profesor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
  • Kamila Borszowska-Moszowska, sędzia Sądu Okręgowego w Świdnicy. To kolejny przykład błyskawicznej „kariery” i apetytów na wysokie awanse. Zaledwie we wrześniu 2020 roku nowa KRS dała jej awans na sędziego okręgowego, a prezydent powołał ją w marcu 2021 roku. A już chce do Sądu Najwyższego z pominięciem szczebla sądu apelacyjnego. Wcześniej przez wiele lat była sędzią rejonowym w Wałbrzychu. Sędzia Borszowska-Moszowska jest też zastępcą rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Świdnicy.

Najwięcej kandydatur - bo aż 6 - jest na jedno stanowisko w powołanej przez PiS Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Oprócz Piebiaka o nominację do tej Izby starają się:

  • Dr hab. Janusz Sawicki z Uniwersytetu Wrocławskiego. W styczniu został powołany na wiceprzewodniczącego komisji dyscyplinarnej przy ministrze edukacji i nauki. To jego drugi konkurs do tej Izby.
  • Jarosław Czerw - to jego już czwarty konkurs do SN. W pierwszym konkursie do SN zgłosił się też do tej Izby oraz do Izby Pracy.
  • Dr hab. Paweł Wojciechowski.
  • Dr Anna Korzeniewska-Lasota, żona zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasoty, nominata ministra Ziobry, który ściga sędziów znanych z obrony wolnych sądów. Korzeniewska-Lasota jest związana z uczelniami w Olsztynie i w Słupsku. Co ciekawe do 2019 roku była członkinią Platformy Obywatelskiej. W 2011 roku kandydowała z list tej partii do Sejmu, mandatu nie zdobyła. Zgłosiła się też w pierwszym konkursie do tej Izby.
  • Joanna Górczak, sędzia z Sądu Rejonowego w Sulęcinie. To tzw. kandydatka kamikaze. Startuje, żeby przetestować nową KRS i zaskarżyć potem rozstrzygnięcie do Sądu Najwyższego.

Z informacji OKO.press wynika, że kandydatur w drugim konkursie do SN będzie więcej, bo zostały wysłane pocztą i są w drodze.

Prezydent Andrzej Duda spieszy się z ogłaszaniem konkursów do Sądu Najwyższego, by nowa KRS wybrała „swoich”, którzy dadzą nowym sędziom większość w SN. Obecnie większość mają starzy, legalni sędziowie SN.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze